Rozdział 1 - Nana


Dziewczyna o długich kasztanowych włosach nagle zerwała się z pierzyny i usiadła na łóżku. Zaczęła przeraźliwie dyszeć, jakby właśnie przed chwilą ćwiczyła cardio. Czuła się chora, choć oczywiście nigdy się to nie zdarzy. Skopała kołdrę wstając. Podeszła do lustra. Jej oczom pokazała się rozczochrana młoda kobieta w koszuli nocnej. Złote oczy wpatrywały się dziko w taflę szkła. Dlaczego śniło jej się coś takiego? I to któryś raz z kolei...

Drżącymi rękoma zabrała szczotkę. Zaczęła się czesać, powoli się uspokajając. Ostatnio źle sypiała właśnie przez te koszmary. 

- Przynajmniej nie jest to prawdą. - wypowiedziała na głos. - Nic takiego nie miało nigdy miejsca. - potrząsnęła lokami z pewnością. - a niemożliwe żeby coś takiego miało nadejść w przyszłości. Umysł nie potrafi przewidzieć przyszłości. Sama o tym doskonale wie, choć powinna być dumna ze swojej pozycji. Mieszkała bowiem w willi.

Wezwała pokojówkę, by do niej przyszła. Zawsze robiła to samo rano, nie chciała zrywać tego zwyczaju, bo by to oznaczało że coś jest nie tak. 

Od razu zjawiła się młodsza dziewczyna o blond włosach. Część miała spiętą w dwa kucyki, część opadała jej delikatnie na plecy. Ubrana była w typowy strój pokojówki - czarną sukienkę, przewiązaną w pasie białym fartuszkiem na kokardkę. Bufiaste rękawy skrywały chude ręce, na twarzy widniały delikatne piegi, co trochę przypomniały kobiecie jej własne piegi, których miała jednak zdecydowanie więcej. 

Pokojówka spojrzała na nią swoimi zielonymi oczami i zatrzymała tuż za progiem. 

- Dzień dobry! - oznajmiła radośnie.

- Cześć. - uśmiech kasztanowłosej był dużo bledszy i bardziej wymuszony.

- Co się stało? Znowu koszmary? - zmartwiła się służąca. - Może powinna pani zasiąść porady...Twórców. 

- Nieeee...aż tak mi nie doskwierają. - kobieta zadrżała obejmując się rękami. Wizyta u Twórców zawsze oznaczała, że z przychodzącą jest coś nie tak. Jeśli wada była nie do naprawienia, można nawet zostać wyłączonym. A tego bała się najbardziej, jak zresztą wszyscy jej gatunku. - Dziękuję za radę, Maeda...lecz dam sobie radę. 

- T...to może chociaż z...Nią? - zaproponowała dziewczyna. Jej pani po prostu MUSIAŁA iść z tym problemem gdzieś...Po pierwsze się wykańcza, a to może zaskoczyć jej Ogniowi, poza tym każdy przypadek...niepokojących objawów należało zgłaszać Twórcom! Takie było prawo! Czy było przestrzegane? Raczej nie, co można było zobaczyć po strasznie dużym odsetku Wyłączonych. Ale te statystyki jednocześnie jeszcze bardziej odstraszały mimo kampanii informacyjnej skierowanej zarówno do ludzi, jak do Lalek. 

- Do Niej? - nieco ulżyło kobiecie. - Dobrze, pójdę do niej...albo ją poinformuję inaczej. W końcu cały czas mogę się połączyć. Ale...czy powinnam ją kłopotać? Co jeśli zaprowadzi mnie do Twórców? Ja nie chcę umierać! 

- Pani Nana nie umrze! - oznajmiła poważnie pokojówka. - To tylko koszmary! Może to być początek, ale właśnie wczesne wykrycie wady spowoduje, że można ją naprawić, pamięta pani slogany? 

- Tak...- odetchnęła Nana. - Dziękuję. 

- Do usług! - uśmiechnęła się blondynka.

- Wezwij Przełożoną. - odparła kobieta, wstając. - A ja się przebiorę i do was zejdę. 

- Tak jest. - mina Maedy zrzedła. - Ale...muszę? Przełożona jest straszna...- jęknęła dziewczyna. 

Nana się uśmiechnęła. Akurat to zdanie podzielała. Przełożona aż tak mocno żyła swoją pracą, że stosowała przepisy aż do przecinka, oraz...zapomniała swoje imię. Była tylko Przełożoną służby. Nie przeszkadzało jej to, twierdziła że imię nie jest potrzebne. Ma dobrze wykonywać swoją pracę. Nie rozumiała przywiązania reszty pokojówek do swoich nazw. Sama nazywałaby je po prostu numerami. Jeden, Dwa, Trzy itp. Ale nie, musiały mieć udziwnione imiona. 

Nana po zamknięciu drzwi za zmarkotniałą Maedą, ściągnęła z siebie koszulę, pozwalając jej opaść luźno na ziemię. Stanęła nago przed lustrem. Przyjrzała się swojej skórze, tak różnej, lecz podobnej do ludzkiej. Nie czuła bólu jak oni, zadrapania nie goiły się i trzeba było smarować je odpowiednim płynem, ale żeby w ogóle dało się zrobić jakąkolwiek szkodę, trzeba było ogromnej siły. 

Nana była Lalką.

A Lalki to nadistoty tworzone i sterowane przez ludzi. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top