▲▼ ROZDZIAŁ 8 ▼▲

△▽ ZACK ▽△

Zaczęliśmy prace nad tą maszyną, a właściwie to nad portalem. W sumie to cieszę się, że będę miał swój wkład w ratowaniu świata, choć muszę przyznać, że Bill jest mocno pokręcony.

Jest późno w nocy, a ja zamiast spać, po raz kolejny studiuję plany, które razem stworzyliśmy. Powiedział, że zajmie się trudno dostępnymi rzeczami, a ja mam się niczym nie przejmować bo razem na pewno damy radę. Kiedy zapytałem go, dlaczego to akurat mnie wybrał, stwierdził, że nie miał zbyt dużo czasu i że byłem w pobliżu. Wydaje się być bardzo poważny w tej sprawie, choć nadal nie mogę uwierzyć, że to wszystko ma miejsce. Mam pomóc demonowi powstrzymać inne demony, szaleństwo.

Oczy zaczynały mi się powoli same zamykać. Położyłem głowę na biurku, bo nie chciało mi się iść do łóżka.

°°°

Leżałem na ziemi. Kiedy się podniosłem, zobaczyłem, że miasto płonie. Wszystko jest zniszczone. Moje nogi drżały pode mną, były jak z waty. Co tu się wydarzyło? - Pytałem się w myślach idąc przez ulice pełne gruzów. Niebo nade mną było w odcieniach czerwieni, a wszytko wokół wydawało się być wyjęte z koszmaru. Szukałem jakiś ludzi ale nigdzie nie było nawet śladu żywej duszy. Nagle przed sobą zobaczyłem doskonale znanego mi demona. Ledwo szedł, a jego ubranie było poszarpane i czerwone od krwi.

- Nie udało nam się Zack - miał łzy w oczach. - Nie udało się - pomogłem mu usiąść by się nie przewrócił.

- Jak to się nie udało? - Mój głos drżał z przerażenia.

- Ten świat jest już skończony. Już nic go nie uratuje.

- J-jak to? Przecież ty... My mieliśmy temu zapobiec.

- Ale się nam nie udało Zack. Przegraliśmy, nie widzisz tego? - Z jego ust sączyła się krew i powoli odpływał coraz bardziej. Wokół mnie pojawiły się postacie z piekła rodem. Chciałem się bronić ale nie miałem jak. One rozszarpały mnie w dosłownym tego słowa znaczeniu.

Obudziłem się gwałtownie, spadając z krzesła.

△▽ BILL ▽△

Jak łatwo manipulować ludźmi, wystarczy im tylko trochę namieszać w snach. Ten idiota będzie mi teraz jadł z ręki - uśmiechnąłem się do siebie.

Nie musiałem tego robić. Ale to nie moja wina, że po prostu uwielbiam dręczyć ludzi i patrzeć jak cierpią. To jest takie zabawne.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top