06.Świąteczny Pocałunek.

Na początku udałem się do kuchni, by przygotować obiadokolację. W tym czasie Jung zaniósł nasze walizki na piętro. Miał także się rozpakować. Zabrałem się za krojenie warzyw, gdy Yun Ho zakradł się do mnie od tyłu, by założyć i zawiązać mi fartuch. Serce mocniej mi zabiło, nie tylko ze strachu, ale także przez jego bliskość. Był taki ciepły, pachniał wspaniale.
W mojej głowie pojawił się ogromny mętlik.
- Tylko nie zrób sobie krzywdy, Minnie. - wyszeptał wprost do mojego uszka, które musnął swoim oddechem.
Całe moje ciało ogarnęły przyjemne dreszcze. Znów miałem ochotę na bliskość z nim.
- Spokojnie, hyung. Często gotuję dla siebie. To nie jest mój pierwszy raz z nożem w dłoni. -wyjaśniłem.
- Och, to tak jak ja. Chętnie przez ten czas będę z Tobą gotował. - dodał, po czym odsunął się ode mnie, by wstawić ryż.
Zerknąłem na niego. Także miał na sobie fartuch. Dostrzegłem, że ma dobrze zbudowane plecy. Koszula, którą miał na sobie to podkreślała.
Po chwili spojrzał na mnie, a ja zawstydzony szybko wróciłem do krojenia warzyw.

Szef firmy budowlanej ucieszył się, że Shim go obserwuje. Jednak nie był pewien, czy to dlatego, że chciał zobaczyć, co robi, czy był jakiś inny powód?

Po posiłku oraz zmyciu naczyń przeszliśmy do salonu. Yun na moment wyszedł, więc ściągnąłem sweterek, odpiąłem guziki od koszuli. Oparłem się wygodnie, mając zamknięte oczy. Usłyszałem kroki. Zaraz poczułem obok siebie U-Know'a. Dotknął mnie czymś chodnym, aż podskoczyłem, uchylając ślepka. Mój przyjaciel trzymał w rękach butelkę czerwonego wina oraz dwa kieliszki, mówiąc.
- Obiecałem zrobić Ci przyjemność, więc napijmy się.
Zabrzmiało to dwuznacznie, ale skinąłem głową z uśmiechem na buzi. Jung otworzył czerwony trunek, nalał do kieliszków, wznieśliśmy toast, po czym napiliśmy się, wracając do wspomnień z liceum. Rozluźniłem się nieco, a po wypiciu całej butelki oparłem się plecami o ramię Yun Ho, dalej rozmawiając.
- Hyung. Zawsze myślałem, że Ty już sypiałeś z dziewczynami w liceum. Byłem zaskoczony, jak wyznałeś, że Twój pierwszy raz był ze mną. Dla mnie to też był pierwszy raz. - powiedziałem, zaś on ułożył moją głowę na swoich kolanach, popatrzył w moje oczy oraz dotknął mojego policzka.
- Wiem. Wyczułem to po Twoich reakcjach, Minnie. - oznajmił krótko.
Odwróciłem wzrok. Zrobiło mi się głupio. Pewnie pomyślał wtedy, że zachowuje się jak dziewczyna.
- Max, spójrz na mnie. Proszę. To nic złego, to normalne. - stwierdził Jung, lecz nie zrobiłem tego, o co poprosił. Nadal nalegał.
- Chang Min, proszę popatrz na mnie...
Zaprzeczyłem głową, więc dźgnął mnie palcem w bok. Drgnąłem, kierując na niego wzrok. Uśmiechnął się triumfalnie, łapiąc mój podbródek. Wpatrywał się we mnie intensywnie. Dreszcze przeszły po moim ciele. Odniosłem wrażenie, że pragnie mnie.
- Myślę, że czas odpocząć. - palnął, ale zgodziłem się z nim.

Udaliśmy się na piętro. Kolejno wzięliśmy prysznic, po czym życzyliśmy sobie dobrej nocy o rozeszliśmy się do osobnych sypialni. Niestety, nie mogłem zasnąć, więc podszedłem do okna, patrząc na piękny widok, choć była już noc.
Za dużo myśli kłębiło się w mojej głowie. Myślałem o głupotach. Ciągle wracałem do wspomnienia z tamtej nocy, do tego ten wzrok Yun'a, jego zachowanie, moje pragnienie...

Yun Ho leżał na łóżku. Gapił się w sufit, mocno zamyślony. Gdy przebywał z Max'em na kanapie, miał ochotę skraść mu buziaka. Ledwo się powstrzymał.
- Co mam zrobić? On mi się podoba, i to bardzo. Żadna kobieta tak na mnie nie działała. - powiedział sam do siebie U-Know.

Nazajutrz, obudziłem się wcześnie. Ogarnięty, ubrany w czarne jeansy oraz uroczy sweterek zszedłem do kuchni, by przygotować śniadanie.

Jung wstał tuż po tym, jak usłyszał Shim'a. Ubrany, udał się na parter.
Po cichu zajrzał do kuchni, w której kręcił się architekt. Uśmiechnął się mierząc go wzrokiem. Młodszy mężczyzna wyglądał słodko w tym sweterku.
Szef firmy budowlanej zakradł się od tyłu do architekta.

Yun zasłonił mi oczy, więc przerwałem szykowanie posiłku. Dotknąłem jego rąk, mając uśmiech na twarzy i witając go.
- Dzień Dobry, hyung.
- Dzień dobry, Minnie. - przywitał się, obejmując mnie w pasie, dość mocno. Oparł głowę na moim barku, by zaraz zapytać.
- Wyspałeś się?
- Tak. Moje łóżko jest bardzo wygodne. Z resztą tutaj jest bardzo cicho i przyjemnie. - odpowiedziałem, po czym dokończyłem śniadanie, do którego zasiedliśmy.

Po posiłku Yun Ho zabrał mnie na przejażdżkę po okolicy. W nocy spadło trochę śniegu, więc widoki były jak z książki albo magazynu. Byłem oczarowany. Dojechaliśmy do parku. Potem ruszyliśmy na spacer. Dotarliśmy do stawu.
Jung zrobił kulkę śnieżną, z której oberwałem. Spojrzałem na niego, unosząc brwi. Powtórzył to z uśmiechem na twarzy, więc i ja ulepiłem kulkę, po czym rzuciłem nią w niego. Poczułem się, jakbym był znów w liceum.
Wtem trafiłem U-Know'a w twarz. Przewrócił się, a ja podbiegłem do niego, wołając go.
- Hyung! Hyung!
Upadłem kolanami w śnieg, zaś on złapał mnie za ręce i pociągnął na siebie. Przekręcił się ze mną tak, że wylądowałem pod nim.
- Myślałem, że coś Ci się stało, hyung. - rzekłem, wpatrzony w jego ślepia.
- Nic mi nie jest. Wpadłeś w moją pułapkę, Max. - wyszeptał, zbliżając się do mnie.
Rozchyliłem usta. On zaczął się w niego wgapiać i pocałował mnie, z największą czułością.
Przez moment dałem się mu porwać, ale zaraz odsunąłem go od siebie. Zawstydziłem się, patrząc w bok. Zaśmiał się cicho.

Następnie wróciliśmy do domku. Nadal czułem się głupio, więc gdy się rozebrałem, udałem do kuchni. Zaparzyłem herbatę, starając się uspokoić. Dotknąłem swoich warg. Moje serce przyspieszyło swój rytm. Yun wspaniale całował.

Jung wkroczył do salonu. Był zadowolony z tego pocałunku, który tylko potwierdził, to co poczuł do Shim'a. Wziął ciepły koc, zajął miejsce na sofie, wypatrując architekta.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top