05.Propozycja.

Cały tydzień byłem bardzo zajęty, Jung również. Mieliśmy czas tylko na wymienienie się wiadomościami.
W piątkowe przedpołudnie kończyłem projekt dla tej dużej rodziny, słuchając muzyki przez słuchawki. Zrobiłem sobie krótką przerwę oraz wyciągnąłem się na krześle z uśmiechem na twarzy.

Tymczasem w firmie Shim'a pojawił się Yun, który chciał wejść do gabinetu architekta. Przywitał się z Tae Yeon, lecz ona go zatrzymała.
- Pan Shim pracuje. Nie można mu przeszkadzać, panie Jung.
- Tae Yeon, on na mnie nie będzie się gniewał. Z resztą chwilę wytchnienia też musi mieć. - powiedział otwarcie szef firmy budowlanej, puknął, po czym wszedł do środka.
Gdy zamknął drzwi, ujrzał wyciągającego się Max'a. Młodszy mężczyzna miał zamknięte oczy, do tego słuchał muzyki. Mężczyzna uśmiechnął się, podszedł do niego po cichu, by mu się przyjrzeć mu się przez moment.

Poczułem, że ktoś zasłania moje oczy. Serce zaczęło bić mi mocniej, ponieważ wystraszyłem się trochę. Wyciągnął mi jedną słuchawkę. Dotknąłem dłoni tego kogoś, ale zaraz się uspokoiłem, słysząc głos U-Know'a.
- Dzień dobry, Chang Min.
Zacisnąłem palcem na jego rękach, które przesunął na moje ramiona.
- Dzień dobry, hyung. - przywitałem się, zerkając za siebie, na niego. Obdarował mnie uśmiechem oraz oznajmił.
- Zbieraj się. Jedziemy na obiad. Musisz mieć przerwę.
- Hyung, nie mogę. Mam dużo pracy. - zacząłem, lecz na darmo, ponieważ on wziął mój płaszcz. Patrzył tak, jakby nie zamierzał mi odpuścić.
Wywróciłem oczami, robiąc przy tym uroczą minę. Yun zaśmiał się pod nosem.
Wstałem z krzesła, pomógł mi założyć płaszcz, po czym wyszliśmy z gabinetu.
Puścił mnie przodem, mając czarujący uśmiech. Przekazałem sekretarce, że wychodzę na obiad. Skinęła głową, patrząc na Jung'a dziwnym wzrokiem.

Szef firmy budowlanej dostrzegł wzrok Kim, który był pełen zazdrości. Posłał jej triumfalne oraz bezczelne spojrzenie.

Poszedłem z nim na obiad do pobliskiej restauracji. Zajęliśmy miejsce przy oknie oraz złożyliśmy zamówienie. Podczas posiłku Yun Ho zapytał.
- Minnie, co robisz w święta?
Podniosłem na niego oczy, trochę zszokowany jego pytaniem, lecz odpowiedziałem.
- Nic. Będę w mieszkaniu. 23 kończymy pracę, a od 24 do Nowego Roku ja oraz moi pracownicy mamy wolne. A dlaczego pytasz?
- A do domu nie wracasz? - ciągnął.
- Nie. Nie jadę do domu na święta. Wysyłam rodziców do Szwajcarii. Zasłużyli na nie zapomniane święta i odpoczynek. - wyjaśniłem z uśmiechem.
- To w takim razie przejdę do sedna. Jako, że ja także nie jadę na święta do domu, to mam dla Ciebie propozycję. Spędź je ze mną. Wynajmiemy domek w górach i spędzimy tam cały tydzień. Co Ty na to? - zaproponował Jung.
Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Patrzyłem na niego w ogromnym szoku. Zaskoczył mnie całkowicie. Odłożyłem pałeczki, napiłem się, by w końcu się odezwać.
- Hyung, nie wiem co powiedzieć. Zaskoczyłeś mnie tą propozycją. To miłe..., ale sam nie wiem..
- Zgódź się. Zobaczysz, będzie wspaniale. Nadrobimy ten czas, który nam uciekł. - nalegał patrząc na mnie znów tym samym, stanowczym wzrokiem, więc zgodziłem się. Ucieszył się, niczym małe dziecko.

Krotko przed świętami moja sekretarka zaproponowała mi spędzenie tych dni z jej rodziną, poza miastem. Grzecznie podziękowałem, lecz musiałem odmówić. Miałem własne plany, którymi nie musiałem się dzielić...
(...)
W Wigilię, tuż po śniadaniu w moim apartamencie pojawił się Yun Ho. Znów zmierzyłem go wzrokiem. Miał na sobie jeansy, koszulę, brązowy sweterek, na to czarny płaszcz i ciepły szal. Podobał mi się w tym wydaniu.
Złożyłem na siebie biały płaszcz, po czym otuliłem się szalem w tym samym kolorze. Wziął moją walizkę, zamknąłem mieszkanie, a kilkanaście minut później byliśmy już w drodze do domku w górach.
- Wiesz co, już myślałem, że się nie wyrwę. - zaczął U-Know.
Zerknąłem na niego pytająco. Westchnął, dodając.
- Tiffany mnie nawiedziła przed wyjazdem do Ciebie. Dowiedziała się od moich rodziców, że będę sam na święta, więc przyjechała zabrać mnie do swojej rodziny. Jednak jak usłyszała, że wyjeżdżam z Tobą, też chciała się zabrać. Chyba była nieco zła, gdy jej odmówiłem, mówiąc, że to męski wyjazd. Moi rodzice i ona myślą, że się zejdziemy, ale to niemożliwe. Powinna mieć kogoś, kto będzie ją wielbił, a także mocno kochał. Ja nie potrafię.
- Ponieważ sam lubisz być wielbiony, dlatego otaczasz się mnóstwem kobiet, hyung. - stwierdziłem.
- To fakt, ale miłości także potrzebuje. Może nie dorosłem na razie do związku. - oznajmił, zaś ja zaśmiałem się, pytając.
- To kiedy dorośniesz? Mając 40 lat i będziesz się starzał?
- Może. Nie wiem. Cieszę się życiem, Max. - odpowiedział krótko.

W popołudniowych godzinach dotarliśmy na miejsce. Gdy wysiadłem, aż oniemiałem z zachwytu. Domek był pełen uroku, śnieg oraz ozdoby świąteczne dodawały mu klimatu. Miałem wątpliwości co do tego wyjazdu, lecz teraz one minęły. Ogromnie mocno się cieszyłem.
Yun odał mi klucze, prosząc bym otworzył drzwi. Skinąłem głową, zaś on wyciągnął walizki. Weszliśmy do środka. Ściągnąłem buty, uważnie się rozglądając. Prawdziwa choinka, zapach pierników...
- Cudownie... - wyszeptałem, czując jak obejmuje mnie ramieniem.
- Cieszę się, że Ci się podoba, Max. Chcę, aby to była nasze, najlepsze święta. Mam nadzieję, że odpoczniesz, odprężysz się nieco i zobaczę radość w Twoich oczach. - powiedział mój senior, na którego popatrzyłem. Uśmiechnął się bardzo czarująco, docisnął mnie do swojego boku, po czym pomógł ściągnąć płaszcz.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top