•You have a choice•

- Oporni chłopcy zawsze tylko otrzymują kary, a kary czasem zamieniają się w tortury, za to grzeczni chłopcy..- urwał, by rozpiąć dwa pierwsze guziki i rozciągnąć swoją szyję okrągłym ruchem głowy. Taehyung widział, że Jeon był naprawdę zły, zawsze taki był słysząc to co mu się nie podoba. Podniósł się z podłogi, wciąż czując ból na swoim policzku, patrząc ze strachem na spięte mięśnie Jeona i jego ostre zarysy twarzy -...Oh, oni poznają niebo, ty za to poznasz jak wygląda piekło...- Oczy Taehyunga rozszerzyły się słysząc jego słowa. Nie potrafił uwierzyć w to, że Jungkooka było stać na coś takiego. Mieli wiele wzlotów i upadków, jednak nigdy straszy nie chciał wyrządzić mu krzywdy. 

Stał tak bez ruchu nie wiedząc co powiedzieć i czy w ogóle jest warto coś odpowiadać. Pragnął opuścić ten pokój i schować się gdzieś, gdzie będzie mógł przepłakać swoje żale i przetrawić nową sytuację w której się znalazł. Chciał wierzyć, że jutro wszystko będzie dobrze, a Jungkook powie mu tylko, że żartował sobie z niego i ucałuje go z utęsknieniem, jak pragnął tego na początku, gdy tylko ujrzał ciemnowłosego. Czekanie na niego było męką, ale nie spodziewał się, że męką będzie życie przy nim. Miłość do niego stała się jego największą słabością.

Jungkook nie widząc żadnej reakcji na twarzy mniejszego, czuł się nieco zirytowany. Nie chciał by ten nie brał go na poważnie, a tym bardziej był bezczelny w stosunku do niego. Jednak jeśli czegoś pragnął zawsze to otrzymywał. Zbliżył się do młodszego, gdzie bez żadnego pozwolenia zaczął całować jego słodkie i niewinne usta, które tak bardzo opierały się mu. Głośne sapnięcia ulatywały z ich pełnych warg. - Przestań się opierać, Taehyung...nie chcę używać siły, by móc cię mieć. Im bardziej będziesz oporny, tym bardziej ja stanę się nie do zniesienia - warknął w usta młodszego, który zadrżały przez jego słowa. 

- J-ja..nie chce być dla ciebie tylko zabawką - powiedział ze łzami w oczach, czując jak serce bije boleśnie w jego klatce piersiowej. Nie było niczego gorszego od odrzucenia, bo co on tak właściwie posiadał prócz miłości Jungkooka? Nic. Nie miał niczego prócz niego. 

- Nie jesteś zabawką, jesteś moim maluszkiem - szepnął w jego usta, chwytając obiema dłońmi za jego biodra, prowadząc go w stronę łóżka, a te słowa dały Taehyungowi odrobinę nadziei na to, że może prawdą było to, iż starszy tylko sobie z niego żartował.  

- Uderzyłeś mnie...- szepnął ze smutkiem w głosie, a dłoń starszego umiejscowiła się na jego obolałym policzku.

- Tatuś nie chciał być taki - powiedział, a młodszy wraz z cichym sapnięciem wpadł prosto na materac łóżka, gdzie starszy patrzył z wyższością na niego. Jeon oblizał swoje wargi pragnąc wypieprzyć swojego maluszka i poczuć się lżej. Sięgnął po butelkę alkoholu, otwierając ją i rozlewając na nagą klatkę piersią Taehyunga, który czując chłód alkoholu wzdrygnął się. Jeon zaatakował jego wrażliwą skórę ssąc ją i zlizując z niej pozostałości alkoholu, który rozgrzewał jeszcze bardziej jego ciało. Kochał być panem i władcą, a jeszcze bardziej kochał niewinnych chłopców, lecz tym razem przy sobie miał chłopca, który należał tylko i wyłącznie do niego. Nie chciał go kochać, pragnął go nienawidzić i pokazać, że miłości żadnej od niego nie otrzyma. 

Taehyung wił się pod ciałem starszego, który ssał jego skórę, a nawet natarczywie podgryzał robiąc jego skóry istne naznaczenie przez Jeona, który oblizał swoje usta i podniósł swój tułów zdejmując z siebie górną część garderoby. Zwinął ją, by następnie przyłożyć do oczu młodszego, który poczuł się niespokojnie nie mogąc niczego zobaczyć przez czarny materiał bluzki. 
Jednak nie sprzeciwiał się starszemu, wierząc w coś czego naprawić nie mógł. 

Spodnie młodszego wraz z jego bielizną upadły na podłogę, a wręcz nagi chłopak odczuwał zimne dreszcze przechodzące po jego ciele, gdy usta ciemnowłosego zatapiały się soczyście na jego wewnętrznej stronie ud. Jego erekcja wręcz dusiła go od wnętrza, pragnąc zaspokojenia. Wtedy naszło go pytanie...dlaczego po tym wszystkim co zrobił mu Jungkook w tak krótkim czasie po prostu jak zawsze oddaje się mu jak zwykła dziwka? Zacisnął swoje usta, gdy w oczach zebrały się ciężkie łzy bezsilności. Zdawał sobie sprawę jak to wygląda. Jungkook zasłonił mu oczy, tym samym pokazując mu swoją władzę i to jak on pragnie go rżnąć. Zacisnął swoje dłonie na pościeli, odczuwając względem siebie obrzydzenie. Żałował. Żałował tego, że był tak naiwny. Bał się tego, że jeśli w tej chwili Jungkook weźmie go, po jego orgazmie potraktuje jak coś zużytego, a tego jego serce nie było w stanie znieść. 

Pocałunki Jungkooka i jego dotyk bardzo różnił się od tego, którego wcześniej mógł doznawać. Wcześniej ciemnowłosy był delikatniejszy, bardziej uczuciowy i dawał mu do odczucia jak bardzo był dla niego ważny. A teraz? Gdy go całował, dotykał nie czuł tego. Czuł się źle i szlochał chicho. 

Jungkook słysząc szloch młodszego oderwał od niego swoje usta, by spojrzeć na niego. Widząc mokre i zaczerwienione policzki, zacisnął mocno swoją szczękę nie mogąc znieść tego widoku.
- Dlaczego płaczesz? - zapytał wprost, odczuwając coraz to większą irytację co do Taehyunga. 

- B-bo..j-ja niczego nie czuje - odpowiedział mu młodszy zaskakując go swoimi słowami.

- Niczego? - uniósł brew.

- Niczego..- szepnął z ciężkością w głosie oraz bólem, który dusił go w klatce piersiowej. Nie mógł niczego czuć, kiedy nie czuł się przez Jungkooka kochanym. To wszystko w tej chwili było takie puste i bez znaczenia. Jakby cała magia przeminęła tylko przez trzy znaczące słowa. "Nie kocham cię" - to wiele znaczyło dla Tae, który oczekiwał tylko jednego, by móc przy nim zostać, a mianowicie jego miłości oraz lojalności, którą on go darzył. Nigdy nie spojrzał na kogoś innego, gdy ten był w Korei, czekał i tęsknił, a w zamian co otrzymał? Jakiegoś chłopca, który miał zadowalać miłość jego życia? Był zbyt słaby, aby móc znieść to upokorzenie. Zdjął z oczu koszulkę Jeona, podnosząc się do siadu, gdzie opatulił swoją dolną część ciała kołdrą, patrząc ze smutkiem na zdenerwowanego Jeona. - Kiedy mnie kochałeś czułem wiele, a teraz nie czuje nic...nie mogę znieść takiego upokorzenia - zapłakał chwytając się za swoje włosy. - Nie chce żebyś mnie dotykał, ani całował, bo boję się tego...to dla mnie nie jesteś ty - pokręcił bezradnie swoją głową.

- Skoro tego nie chcesz, to będziesz jedynie patrzył...bo wolności nie otrzymasz ode mnie - warknął wstając z łóżka, a Taehyung spojrzał na niego z bezsilnością.

- Nie każ mi tego robić, bo tego nie zniosę. Za bardzo ciebie kocham, żeby to znieść - powiedział przez płacz zaciskając swoje dłonie na kołdrze. 

- Przyznaj, że i ty przestałeś mnie kochać, kiedy zobaczyłeś prawdziwego mnie - rzekł z mrokiem w oczach. - Taki zawsze byłem, ale tylko dla ciebie się starałem..wiele odrzuciłem, by móc trzymać cię przy sobie. Chciałem żebyś się we mnie zakochał..próbowałem się zakochać i to zrobiłem, ale widząc co tracę czuję złość..i myślę, że miłość nie jest warta takich poświęceń - powiedział patrząc z chłodem na młodszego, który czuł coraz większy ból w sercu. 

- Więc jestem przeszkodą dla ciebie i twojego innego życia? - zapytał z bezsilnością.

- Wrogowie czekają na moje słabości, a mam ich bardzo wielu...już raz prawie straciłeś przeze mnie życie i nie chce żeby to znowu się powtórzyło, tym bardziej kiedy on wrócił.. - chwycił się zdenerwowany za głowę. 

- Kto? - zapytał zaskoczony. 

- To nie powinno cię interesować, im mniej wiesz tym lepiej dla ciebie. Nie możesz odejść, ani ja nie mogę kochać ciebie...jakoś musimy się znieść, Taehyung. Pamiętaj, że twoje życie jest w moich rękach...jeśli postanowisz zrobić coś głupiego, skończy się to dla ciebie śmiercią, bo dla moich wrogów jesteś moją słabością..tylko, że już nią nie jesteś, więc jak dla mnie mogą cię nawet od razu zabić. Żal mi cię...a, że natura pobłogosławiła cię urodą, możesz jedynie żyć należąc do mnie jako kochanek...w mojej własnej grze - powiedział z zadowoleniem w głosie, chwytając za butelkę alkoholu, musząc się napić. Taehyung patrzył na niego z niedowierzaniem i czuł się, jakby właśnie stał nad klifem mając do wyboru" Skoczyć albo żyć z upokorzeniem"

- Czyli zlitujesz się nade mną jeśli moja dupa będzie twoją własnością? - zapytał, a Jeon przytaknął głową. Taehyungowi nie chciało się w to wierzyć. - A co z moimi uczuciami? 

- Twoje uczucia się nie liczą w tej grze...jeśli chcesz żyć musisz się wyzbyć uczuć, aby stać się silniejszy - odparł nawet na niego nie patrząc.

- Jungkook..proszę cię, ty nie możesz mnie nie kochać..musisz choć trochę uczuć mieć do mnie...zniosę wszystko, ale nie to, że mam się z tobą dzielić i być tylko zabawką do ruchania! - krzyknął przez płacz. - Oświadczyłeś mi się..odważyłeś się na to, a kiedy wyjechałeś marzyłem tylko o twoim powrocie..co stało się w Korei, że wróciłeś taki odmieniony?! - zapytał, a Jeon irytował się słuchaniem młodszego. 

- Stało się wiele..ale nie zrozumiesz tego. Nie mogę pozwolić na to, żebym był przez kogoś takiego jak ty, słabeuszem. Pieprzyć to! - krzyknął rzucając butelką alkoholu o ścianę, a Taehyung skulił się w strachu przed wybuchowością starszego. - Dzisiaj ci odpuszczę, ale jutro tak cię zerżnę, że więcej nie zapłaczesz...jesteś tylko własnością, moją..jak tamten, który zaraz odczuje moją frustrację i nienawiść do ciebie - warknął w stronę skulonego chłopca, który słysząc po chwili trzask drzwi, rozpłakał się bezradnie. Słysząc kroki i otwieranie drzwi podniósł zapłakany wzrok w stronę drzwi, gdzie stał Wangyo. 

- Taehyung co tu się stało? - zapytał ze zmartwieniem chłopak, który szybko podszedł do roztrzęsionego Taehyunga. 

- D-Dlaczego nie powiedziałeś mi, że ma kogoś?! Dlaczego?! - zapytał z żalem, a chłopak patrzył na niego ze smutkiem.

- Wybacz..on nie kazał mi niczego tobie mówić, ale zaufaj mu..Jungkook nigdy niczego nie robi bez powodu...prawdopodobnie chce cię w taki sposób ochronić. On...

- Ochronić?! Uderzył mnie i upokorzył, złamał serce...ty mówisz o ochronie? Przywlekł ze sobą tego dzieciaka, żeby co?! - zapytał ze zdenerwowaniem w głosie.

- Tae...

- Nie! On mnie nie kocha...to nie jest tamten Jungkook..ten jest potworem... - pokręcał głową cały drżąc. 

- Musisz wiedzieć, że on..

- Nie tłumacz go Wangyo - przerwał mu. 

- Jungkook nie jest sobą, Taehyung. Zmienił się bo wrócił do nałogu..dlatego jest taki impulsywny i agresywny. W Korei coś się stało przez co wrócił do tego gówna, tylko ty możesz pomóc mu wyjść z tego - powiedział patrząc na młodszego, który słysząc jego słowa nie mógł uwierzyć w to, że Jungkook bierze używki.

- Nigdy nie słyszałem, ani nie widziałem żeby cokolwiek brał. I niby jak ja mam mu w tym pomóc, skoro dla niego jestem nikim? On pragnie jedynie mojej dupy do ruchania, a nie pomocy...nie mogę tego znieść - chwycił się załamany za głowę. - Wangyo..mogę liczyć tylko na ciebie, a ja wybieram śmierć od życia w taki sposób..chcę wrócić do Korei, być jak najdalej od niego.

~

Witajcie ^^
Dawno nie dodawałam rozdziału tutaj, ale przez lipiec postaram się być częściej ^^
Jungkook i Taehyung będę musieli wiele przejść, a tym bardziej Taehyung w tej części. Następny rozdział może pojawić się w piątek, albo sobotę ^^ 

Zostawcie po sobie:

Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top