◇The rebellion of a son◇
Jungkook zgodził się zabrać mnie razem z nim do Seulu. Niestety babcia również musiała z nami pojechać z czego zadowolony nie byłem.
Następnego dnia przyjechaliśmy do stolicy, gdzie od razu starszy zawiózł nas do mojego rodzinnego domu.
Brunet musiał od razu wyjść, by załatwić swoje sprawy, a ja chciałem jak najszybciej wyjść.
Siedząc w pokoju wyciągnąłem mój telefon, gdzie wybrałem numer do Jimina.
- TaeTae? - usłyszałem od razu, gdy chłopak odebrał połączenie.
- Jimin chciałbym się z tobą spotkać - powiedziałem od razu.
- To wpadnij do mnie, Tae - powiedział wesoło.
- Lepiej nie. Spotkajmy się nad rzeką Han - rzekłem z powagą w głosie. Jimin zgodził się, a ja wiedziałem, że teraz będę musiał zacząć działać po swojemu. Spotkanie w domu Jimina nie było dobrym pomysłem, tym bardziej że jest on w związku z przyjacielem Jungkooka.
Wstałem z łóżka i podszedłem do szafy wyciągając z niej czarną bluzę, którą nałożyłem na siebie. Po cichu wyszedłem z pokoju schodząc na parter domu. Nałożyłem na moje nogi obuwie i jak najciszej nacisnąłem na klamkę.
- A ty dokąd? - usłyszałem za sobą donośny głos babci. Przekląłem pod nosem i odwróciłem się do niej przodem, uśmiechając się głupio.
- Chciałem wyjść sobie na spacer - powiedziałem najmilej jak potrafiłem.
- Twój ojciec powiedział, że mam ciebie nigdzie nie wypuszczać - rzekła krzyżując ręce.
- No niech babcia taka nie będzie - powiedziałem zasmucony.
- Achh.. dzieciaku nie mydl mi oczu. Twój ojciec jasno się wyraził - powiedziała podenerwowana. Wywróciłem oczami, ponieważ wiedziałem, że nie wygram ze starą.
- Może tobie, ale mi nic nie mówił - uśmiechnąłem się i otworzyłem drzwi chcąc wyjść, jednak kobieta chwyciła mnie za rękę, chcąc wciągnąć do domu. - Puszczaj mnie! - szarpałem się z nią.
- Nie ma mowy! Zostajesz w domu! - krzyknęła na mnie, a ja jakimś cudem wyrwałem moją rękę i uciekłem jej. Kobieta biegła za mną, aż do bramy, jednak potem się poddała. To nie było dla niej dobre, tym bardziej w jej wieku.
Dawno nie widziałem Jimina i bardzo zależało mi na spotkaniu się z nim. Nawet Jungkook nie zabroni mi tego zrobić. Chciałem dowiedzieć się prawdy na własny sposób, skoro Jungkook nie chce mi jej wyjawić sam jakoś do niej dojdę.
Po jakimś czasie dotarłem nad rzekę Han, gdzie zauważyłem na jednej z ławek Jimina. Podbiegłem do niego, a chłopak widząc mnie, zaraz wstał na równe nogi, by się przytulić.
- Tae! Jak się masz? - zapytał mnie od razu.
- Bardzo dobrze, Jimin. Stęskniłem się za tobą - powiedziałem z uśmiechem.
- Ja za tobą też, ale byłem spokojny kiedy dowiedziałem się, że jesteś z Jungkookiem w Busan - uśmiechnął się. Nie byłem wcale zaskoczony z faktu, że Jimin wiedział gdzie jestem. W końcu był z Min Yoongim. - I jaki on jest? - zapytał unosząc zaciekawiony brew.
- No wiesz...on jest bardzo przystojny i władczy - odpowiedziałem, po czym usiedliśmy na ławce.
- Przystojny i władczy...- uśmiechnął się w dziwny sposób, po czym spojrzał mi w oczy. - Jesteście razem? - zapytał. Zaskoczony zarumieniłem się, nie spodziewając się takiego pytania.
- No tak jakby jesteśmy i nie jesteśmy..- spojrzałem niepewnie na przyjaciela.
- Jak to? - zapytał zaskoczony.
- Bo..łączy nas tylko seks - odpowiedziałem spuszczając głowę.
- Co?! - chłopak zdziwił się. - Przecież ty nie byłeś gejem. A ty teraz mi mówisz, że nie jesteś ze swoim pierwszym chłopakiem w związku, bo łączy was tylko seks. Jak jest to, to jest i też związek - powiedział z rozbawieniem.
- Jungkook jest inny, Jimin - westchnąłem ciężko. - Jest tajemniczy i sam nie wiem czego on ode mnie oczekuje. Pamiętasz jak mówiłem ci o tym moim sponsorze? - uniosłem brew.
- No pamiętam. Ten koleś co w twoim domu się zadomowił - zaśmiał się.
- No to był Jungkook. Wtedy na twoim przyjęciu od razu go poznałem - wyznałem.
- To dlaczego nic mi nie powiedziałeś? - zapytał zaskoczony.
- Bo potem mnie zabrał od ciebie.. - westchnąłem ciężko. - Jimin! - spojrzałem mu w oczy. - Jungkook i jego przyjaciel nie są normalni. W domu słyszałem ich rozmowę. Mówili, że chcą kogoś zabić! Proszę cię odsuń się od tego chłopaka - powiedziałem ze strachem w oczach, jednak zdziwiło mnie kiedy Jimina nic nie ruszyły moje słowa. - Czemu nic nie mówisz? - zapytałem zdenerwowany.
- Bo wiem jaki jest Yoongi - wzruszył ramionami, a mnie totalnie zatkało. - Nie mieszam się w jego sprawy z Jungkookiem - wyznał.
- Jak ty możesz być z kimś takim wiedząc, że może być kryminalistą?! - oburzyłem się.
- Bo go kocham, Taehyung. Yoongi od początku był ze mną szczery, a ja zaakceptowałem to jaki jest - powiedział spokojnie. Nie mogłem uwierzyć w jego słowa. - Tak samo jest z tobą i Jungkookiem - dodał, a ja pokręciłem głową.
- Nie. Z nami jest inaczej. On nie jest ze mną szczery. Nie chce mi niczego powiedzieć, a wiem że jest on związany ze śmiercią moich rodziców - rzekłem z powagą.
- Skoro to wiesz, to dlaczego się w nim zakochałeś? - zapytał, zaskakując mnie tym pytaniem.
- Skąd wiesz, że jestem w nim niby zakochany? - uniosłem brew.
- Bo cię znam całe moje życie, Tae. Wiem, że nigdy nie spałbyś z osobą do której niczego byś nie czuł. Tym bardziej, że odważyłeś się na to z chłopakiem - odpowiedział z uśmiechem. Przeklinam Parka Jimina i jego wiedzę o mnie.
- Dobra masz rację... zakochałem się w nim, mimo moich wątpliwości. Jednak byłbym spokojniejszy, kiedy znałbym prawdę - westchnąłem ciężko.
- Wszystko w swoim czasie, Tae - poklepał mnie po ramieniu.
- Masz rację, jednak mam do ciebie prośbę, Jimin - spojrzałem w oczy Jimina.
- Jaką? - zapytał.
- Chciałbym żebyś dowiedział się o tym jaki związek miał Jungkook z wypadkiem moich rodziców - powiedziałem patrząc pewnie na Jimina.
- Jeśli się czegoś dowiem, to ci powiem - uśmiechnął się ciepło.
- Dziękuje - uśmiechnąłem się, a zaraz mój telefon zadzwonił. Wyciągnąłem go z kieszeni, a widząc połączenie od Jungkooka odrzuciłem go.
- Nie odbierzesz? - zapytał zaskoczony.
- Poczeka sobie. Teraz chce spędzić czas z moim przyjacielem - powiedziałem zadowolony.
- To mi się podoba. Dawno nie mieliśmy okazji razem spędzić czasu. Zapraszam cię na piwo - uśmiechnął się, co od razu odwzajemniłem. Cieszyłem się, że mogłem być razem Jiminem. Obaj udaliśmy do naszego ulubionego klubu w którym nie było za wiele ludzi ze względu na wczesną porę. Wzięliśmy sobie po kuflu piwa i usiedliśmy przy wolnym stoliku zawzięcie opowiadając swoje historie.
Jednak mój telefon nie dawał mi spokoju. Jungkook natrętnie wydzwaniał, co zaczynało mnie irytować.
- Może lepiej odbierzesz? - zapytał mnie Jimin, kiedy po raz kolejny odrzuciłem połączenie, a zaraz po tym brunet znowu dzwonił.
- Chyba nie mam wyjścia - westchnąłem ciężko i wstałem od stolika odchodząc w stronę toalet. - Co chcesz? - zapytałem kiedy odebrałem.
- Co chcesz?! - prychnął zirytowany. - Od godziny do ciebie wydzwaniam, a ty odrzucasz moje połączenia - mruknął nieprzyjemnie, a ja wywróciłem oczami.
- Może to znak, że jestem zajęty? - powiedziałem z wysilonym uśmiechem.
- Nie obchodzi mnie to. Jestem na ciebie wkurwiony, bo wyszedłeś bez pozwolenia. Mów gdzie jesteś! - rozkazał.
- Denerwuje mnie to, że mi wszystkiego zakazujesz! - oburzyłem się. - Jestem z Jiminem i nie przychodź po mnie - westchnąłem ciężko.
- Mów lepiej gdzie jesteś! - warknął do słuchawki.
- W klubie gdzie się po raz pierwszy spotkaliśmy, ale proszę nie przychodź - poprosiłem.
- Zaraz tam będę - po tych słowach się rozłączył.
- Skurwiel jebany! - sarknąłem zdenerwowany. - Wszystko musi mieć pod kontrolą - westchnąłem i wróciłem do Jimina. - Jimin idziemy stąd - powiedziałem patrząc na przyjaciela.
- Już? - zapytał zaskoczony, a ja przytaknąłem głową. Chciałem pokazać Jungkoowi, że nie będzie mną rządził. To cholerny bunt na jego pojebane zachowanie. Z Jiminem opuściliśmy klub, jednak niestety natknęliśmy się na wkurzonego Jungkooka.
- Wracamy - chwycił mnie mocno za nadgarstek, a ja zacząłem się z nim szarpać.
- Zostaw mnie. Nie chce wracać! - krzyknąłem zdenerwowany.
- Może lepiej idź z nim, Tae - powiedział niespokojnie Park.
- Posłuchaj przyjaciela - mruknął Jeon.
- Nie! Dlaczego mi zabraniasz wychodzić z domu?! - zapytałem zdenerwowany.
- Nie będę z tobą tutaj o tym rozmawiał - westchnął ciężko. - Idziemy - szarpnął mną mocno i pociągnął w stronę samochodu. Nawet nie miałem okazji pożegnać się z Jiminem. Starszy wepchnął mnie siłą na przednie siedzenie, a następnie sam zajął miejsce kierowcy i z piskiem opon odjechał sprzed klubu.
- Nienawidzę cię - mruknąłem obrażony krzyżując ręce.
- Ach tak? Ja ciebie bardziej, mały - warknął zerkając na mnie kątem oka.
- Za co? Za to, że wyszedłem spotkać się z Jiminem? - parsknąłem śmiechem.
- Za to, że wyszedłeś bez mojej zgody. Babcia ci mówiła, że nie pozwoliłem tobie wychodzić. Dlaczego po prostu mi nie powiedziałeś, że chcesz się spotkać z Jiminem?! Przecież bym na to pozwolił. Ale nie, ty musisz mi się sprzeciwiać ! - krzyknął zdenerwowany, a zaraz po tym przyspieszył.
- Nie muszę pytać nikogo o pozwolenie, żeby wyjść z Jiminem - westchnąłem ciężko.
- Właśnie, że musisz - spojrzał na mnie groźnie, gdy wjechał na jakieś ubocze przy lesie, a mnie ogarnął strach. - Sam się na to zgodziłeś. Mówiłem ci już, że cały należysz do mnie - mruknął gorzko. Moje serce zabiło szybciej, gdy zatrzymał samochód i odpiął swój pas.
- D-dobrze przepraszam... tylko mnie nie zabijaj - powiedziałem spanikowany.
- Nie chce cię zabijać - spojrzał na mnie, a ja wiedziałem, że teraz będzie czekała mnie surowa kara od tatusia.
■
Witajcie ^^
Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni z rozdziału ^-^
Oczekujcie następnych rozdziałów.
Zostawcie:
♡ Głosy i Komentarze ♡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top