•Sacrifice•

Taehyung po upadku na ziemię i ogłuszającym postrzale, poczuł na sobie ciężar ciała małżonka. Był tak ogłuszony i oniemiały, że zajęło mu chwilę zrozumienie powagi sytuacji. Ktoś strzelił i nie wiedział, czy ktoś jest ranny. Spojrzał kątem oka na leżącego na ziemi Jimina, którego Yoongi zakrywał swoim ciałem, poczuł ogarniający spokój widząc, że nic im nie jest. Jego oczy skierowały się na Jungkooka, który starał się podtrzymać na swoich rękach, chcąc mieć pewność o bezpieczeństwie Taehyunga i dziecka. 

Jasnowłosy obserwował ze strachem w oczach twarz bruneta, który wykrzywił się w bólu. - Jungkook nic ci nie jest? - zapytał z troską, a chłopak przymknął jedną powiekę, starając się znieść największy ból. 

- Zostań i nie podnoś się - polecił mu, po czym próbując podnieś swój tułów wykrzywił się jeszcze bardziej, a widzący to Taehyung naprawdę zaczął obawiać się o chłopaka, który mógł odebrać na siebie postrzał.

- Jungkook jak jesteś... - przerwał, gdy chłopak bezwładnie opadł na niego. Przerażony z drżącymi rękoma objął bruneta, gdzie dotykając jego pleców mógł wyczuć przeciekniętą krew. W jego oczach zebrały się łzy, czując jak w jednej chwili całe jego szczęście wyparło. - Jungkook! Proszę... - zapłakał, po czym spojrzał w stronę Jimin i Yoongiego. - Yoongi! Pomóż mi, Jungkook jest ranny! - zawołał w stronę chłopaka, który słysząc jego słowa odsunął się od przerażonego Jimina, by szybko podbiec do dwójki. 

Yoongi widząc postrzał na plecach Jungkooka, szybko pomógł zdjąć go z równie przerażonego Taehyunga, który zaniósł się płaczem. Jungkook przyjął strzał na siebie, aby chronić Taehyunga i dziecko. Min przyłożył palce do tętnicy chłopaka mogąc słabo ją wyczuć. 

- Yoongi czy on przeżyje? - zapytał Jimin, który szybko wyciągnął telefon wybierając numer na pogotowie. Pełno ludzi zebrało się wokół nich, a zapłakany Taehyung przytrzymywał swoje dłonie na bladych policzkach Jungkooka. 

- Nie pytaj mnie o takie rzeczy, Jimin - rzekł nerwowo Yoongi, który bał się o stan zdrowia Jungkooka. Sytuacja nie wyglądała ciekawie, ani nic nie zapowiadało, że mogło to wszystko skończyć się dobrze.

~

Gdy pogotowie przywiozło Jungkooka do szpitala, szybko ruszyli z nim na salę operacyjną, gdzie przerażony i zmartwiony Taehyung nie mógł się już udać. Zapłakany zatrzymał się przed drzwiami, za którymi jego ukochany walczy o życie. Nie rozumiał jak tak ważny dzień dla nich, mógł skończyć się w tak tragiczny sposób? Przyłożył do swojej twarzy dłonie, nie potrafiąc zapanować nad strachem o utracie Jungkooka. 

- Taehyung, musimy być dobrej myśli - powiedział Jimin, który objął przyjaciela, chcąc wesprzeć go w tak trudnej chwili. - Jungkook jest silny i na pewno się nie podda - dodał, a Taehyung spojrzał na niego z niepewnością.

- Jeśli on z tego nie wyjdzie, to nie chce żyć - powiedział ze smutkiem.

- Nawet tak nie mów - pokręcił głową Jimin. - Jungkook osłonił cię własnym ciałem, żeby cię uratować przed tym postrzałem. Nie wybaczyłby ci tego - powiedział z powagą w oczach, a zapłakany blondyn pokręcał bezsilnie głową. 

- Ty nic nie rozumiesz, Jimin - spojrzał na niego z bezsilnością, gdzie zdenerwowany odsunął się od Jimina, a Yoongi w ciszy przyglądał się dwójce. - Bez niego nie mam po co żyć. Nie mogę uwierzyć, że to stało się zaraz po naszym ślubie! Zabije tego, kto to zrobił! - wykrzyczał w żalu, a jego klatka piersiowa unosiła się niespokojnie.

- Uspokój się, Tae. W twoim stanie nie powinieneś się tak denerwować - powiedział Jimin, który obawiał się o przyjaciela. - Pójdę po jakieś tabletki na uspokojenie. Jungkook wciąż z nami jest i bądź dobrej myśli - dodał. 

- Wiem, staram się, Jimin... - chwycił się za głowę, która pobolewała go przez wszystkie nerwy. - Chciałbym wiedzieć, kto to zrobił.. - szepnął załamany.

- Pewnie ojciec Jungkooka. To jemu zależało w końcu na zabiciu ciebie - rzekł z powagą Yoongi, który zacisnął w zdenerwowaniu swoje dłonie. - Zepsuty człowiek - mruknął, a Taehyung otarł rękawem swoje mokre policzki.

- Pójdę wziąć jakieś tabletki.. Jimin zadzwoń do mnie jeśli będzie coś wiadomo - zwrócił się do przyjaciela, który nie był pewny czy powinien w takim stanie puszczać Taehyunga samego. - Nic mi nie będzie. Będę cały czas w tym samym szpitalu - powiedział, chcąc uspokoić blondyna, który niechętnie zgodził się na puszczenie go samego. 

Taehyung odszedł długim korytarzem, stawiając powoli swoje kroki, czując zbyt wielki ból na duszy. Myśl o Jungkooku, który przez niego umiera w ogóle nie dawała mu spokoju. Chłopak uratował go, ale jakim kosztem? Bał się, że nie będzie już w stanie ujrzeć ich wspólnej przyszłości. 

Mijając korytarz, skręcił w stronę łazienek, gdzie zatrzymał się podtrzymując ściany. Pochylił swój tułów w dół, a dłoń przyłożył do ust, zanosząc się głośnym płaczem w samotności. Przykucnął, czując się bezsilnie. Tak bardzo nawiedzały go najgorsze myśli, które sprawiały mu większy ból. Nie chciał być pesymistyczny, jednak wiedział, że życie od początku zawsze było przeciwko niemu i gdy mógł poczuć, choć odrobinę szczęścia, szybko mu je odbierano. Kochał Jungkooka całym sobą i nie potrafił wyobrazić sobie przyszłości bez niego. 

- Jungkook nie możesz mnie opuścić - szepnął we łzach. Zaskoczony otworzył szerzej oczy zauważając białą chusteczkę, przez podniósł swoje oczy na osobę, która stała przed nim. Zląkł się widząc Woohyuna. - To ty...

- No już, nie płacz - powiedział mężczyzna, wręczając do jego dłoni chusteczkę. - Słyszałem co się stało i przez to wszystko przeszła mi nawet złość za to jak mnie wystawiłeś - rzekł z uśmiechem, a Taehyung zmrużył niepewnie swoje oczy, by zaraz podnieść się na równe nogi. - Nie patrz tak na mnie, sam wybrałeś Jeona i jesteś teraz już jego. Normalnie w świecie powinienem ciebie zabić, żeby zranić Jungkooka, ale w obecnej sytuacji nie byłoby to zadowalające. Jeon walczy o życie, po waszym ślubie, a ty go opłakujesz - pokręcił głową.

- Czego ty chcesz?! - zapytał ze zdenerwowaniem w oczach.

- Sam się po sobie tego nie spodziewałem, ale po usłyszeniu o Jungkooku w wiadomościach... zrobiło mi się przykro? - uniósł nieco ramiona, czując się niewygodnie z tym wyznaniem. - Zawsze nienawidziłem Jungkooka za to co mi zrobił, ale również wiedział, że raczej wyboru on nie miał posiadając takiego ojca, który z góry zarzucał na niego najcięższą robotę. Sam fakt, że uratował ciebie w taki sposób.. zaimponował mi - powiedział odwracając wzrok, a Taehyung sam nie dowierzał w to co słyszy. 

- Dobrze wiedzieć, że nie jesteś tutaj w złych intencjach, ale zostaw mnie i Jungkooka - powiedział, starając się brzmieć spokojnie, pomimo tego jak bardzo wewnątrz czuł się przerażony. Woohyun położył swoją dłoń na ramieniu blondyna, który wzdrygnął się przy jego dotyku i niepewnie spojrzał w jego oczy. - Co ty chcesz od nas? - zapytał widząc, że mężczyzna nie chce mu odpuścić i odejść sobie.

- Chce wam pomóc - odpowiedział mu.

- Niby w czym ty możesz nam pomóc?! Jungkook walczy o życie i nic nie jest już jasne.. wszystko się pieprzy, a ja nie jestem w stanie niczego zrobić! - podniósł głos zrozpaczony, a Woohyun westchnął głęboko. 

- Słuchaj mnie uważnie. Jungkook nie jest tam byle pizdą i jako mój wróg numer jeden szybko tego świata nie opuści. Ja wiem, że takie osobniki jak on mają życie kota - powiedział z powagą w oczach. - Wiem, że to jest szalone, ale mam pewien plan, który pomoże wam w waszej przyszłości - oznajmił zapłakanemu blondynowi, który w ogóle nie rozumiał o co mu chodzi.

- O czym ty mówisz? Co to za plan? - zapytał.

- W tym planie, to ty musisz mi pomóc, Taehyung. Może być niebezpiecznie, ale to jest jedyny sposób na pozbycie się waszych problemów - powiedział, patrząc w oczy chłopaka. - Jungkook wytrzyma to wszystko, jednak żeby to się nie powtórzyło i więcej nie groziło wam niebezpieczeństwo, musisz się poświęcić. Będziesz miał pokazać, to czego nauczyłeś się podczas tej całej gry - uśmiechnął się pewnie. - Bo to jest już ten finał..

- Mówisz, że..

- Tak - przytknął pewnie głową. - Miało to skończyć się na Jungkooka, ale wszystko się zmieniło i musimy zapolować na większą rybkę - rzekł z pewnością w głosie. - Tylko czy jesteś gotowy na tą zemstę? - zapytał unosząc brew, a Taehyung przybrał poważnego wyrazu twarzy. 

- Nie pytaj o to, bo w tej chwili jestem gotowy na wszystko - rzekł z powagą w oczach, nie odczuwając żadnego strachu. 

- Będziesz musiał pozbyć się ojca Jeon Jungkooka..

~

Witajcie ^^
Wybaczcie, że tak późno, ale miałam dość zalatany dzień i psiak mi sie jeszcze rozchorował :/ Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał ^^ Widzimy się jutro 💜

Zostawcie po sobie:

Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top