◇Opposition in spite of everything◇

Taehyung otworzył z ciężkością swoje oczy, po czym rozejrzał się, a widząc że jest w samochodzie przestraszonym wzrokiem spojrzał na kierowcę, którym był Jungkook. Za oknem już się ściemniało, co znaczyło że minęło już trochę czasu od jego wyjścia ze szpitala. Jedną rzeczą o której pamiętał był Jungkook, który coś mu zrobił, że po prostu padł jak długi.

- Gdzie jedziesz? - zapytał patrząc na spokojny profil Jungkooka.

- Obudziłeś się już? Zaraz będziemy na miejscu - powiedział ze spokojem, a Taehyung zmarszczył swoje brwi.

- Mów dokąd jedziesz, Jungkook! - podniósł swój głos zdenerwowany na dziwne zachowanie starszego.

- Jesteśmy w Phoenix i tutaj na razie zostaniemy - odpowiedział zerkając na szarowłosego.

- Po co tutaj mnie przywiozłeś? - zapytał z zaskoczeniem.

- Żebyś był bezpieczny - westchnął ciężko, a Taehyung miał dosyć, miał dosyć Jungkooka i jego bezmyślności.

- Zatrzymaj samochód - poprosił starając się brzmieć spokojnie.

- Zaraz zajedziemy do jakieś restauracji. Na pewno jesteś głodny - powiedział ignorując prośbę Kima.

- Nie jestem głodny! Powiedziałem, żebyś zatrzymał ten cholerny samochód! - krzyknął na ciemnowłosego, jednak ten nawet nie zareagował na krzyki Taehyunga, a po prostu jechał tak jak zamierzał. - Mam ciebie dosyć - skrzyżował ręce. - Robisz tak jak ci się podoba, nie patrzysz na to co chce druga osoba i wszystko musi być po twojemu. Nienawidzę cię, Jungkook - dodał z gniewem w głosie, a Jeon jedynie zaśmiał się pod nosem. - Co jest niby śmiesznego w tym co powiedziałem? - uniósł brew na starszego.

- To, że mnie niby nienawidzisz - spojrzał na niego. - Wiem, że tak nie jest. Wciąż chcesz być mój, pragniesz tego tak bardzo, że nawet nigdy w ciągu tych czterech lat nie potrafiłeś przespać się z tym Hanseokiem - uśmiechnął się pewnie, a Taehyung zdenerwowany jego słowami tupnął nogą.

- Jak śmiesz?! Robiłeś jakiś wywiad, że posiadasz taką wiedzę?! - zapytał zdenerwowany.

- Powiedzmy - uśmiechnął się wracając wzrokiem na drogę.

- Nienawidzę cię! Jak mogłeś?! Jesteś najgorszą osobą jaką mogłem kiedykolwiek spotkać w moim życiu - rzekł ze złością opierając głowę o boczną szybę, gdzie wbił wzrok na widok za oknem. - To co zrobiłeś, to porwanie. Nie jestem tutaj z własnej woli - mruknął.

- Być może tak jest, ale wkrótce będziesz mi wdzięczny, mały - westchnął Jeon zerkając kątem oka na obrażonego chłopaka.

- Jeszcze czego - prychnął. - Chce żebyś zawiózł mnie do domu - powiedział z gniewem.

- Nigdzie nie wracamy. Jesteś teraz pod moją opieką i masz się mnie słuchać - rzekł zirytowany Jeon, który zjechał z drogi, gdzie zaparkował przed jakimś fast foodem. - Zjemy i jedziemy dalej - odpiął swój pas, a Taehyung nawet nie drgnął. - Ruszaj się, mały twoje sprzeciwy na nic się zdadzą - westchnął wysiadając z samochodu.

- Nigdzie nie idę. Idź sobie sam, ja sobie tutaj poczekam - mruknął nawet nie patrząc w jego stronę. Jungkook wywrócił oczami mając dosyć dziecinnego zachowania Taehyunga. Zamknął drzwi od swojej strony i obszedł samochód, gdzie otworzył je od strony chłopaka.

- Wysiadaj w tej chwili! - warknął odpinając pas chłopaka, którego siłą wyciągnął z samochodu.

- Puszczaj mnie! - krzyknął zdenerwowany wyrywając się.

- Idziemy - westchnął brunet idąc w stronę wejścia lokalu. Taehyung szedł kawałek za nim mrucząc pod nosem same wyzwiska na temat starszego. Chciał wrócić do Jimina i reszty, a nie użerać się z wariatem Jungkookiem, który wywiózł go siłą z Los Angeles.

Wszedł do środka, gdzie zajął jakiś wolny stolik, gdy w tym samym czasie Jungkook zamawiał im jakieś jedzenie. Miał gdzieś co kupi chłopak, bo naprawdę zaczynał być głodny.
Jego uwagę zwróciła grupka dziewczyn, które pokazywały palcami w jego stronę głupio się śmiejąc. Kim nie rozumiał ich zachowania, czy właśnie się z niego wyśmiewają? Ma coś na nosie? Gdzieś się pobrudził? Patrzył niezrozumiale na dziewczyny, które chichotały patrząc na niego, wywrócił oczami czekając niecierpliwie na Jungkooka.
Gdy starszy zajął miejsce obok niego podał mu tacę z jego jedzeniem i bez żadnych słów zaczęli jeść.

- Dlaczego tak umilkłeś? - zapytał zaciekawiony Jeon.

- Nie mam nic tobie do powiedzenia - powiedział upijając ze słonki colę. Jungkook westchnął ciężko nie mając powoli sił do fochów Kima.

- Robię to wszystko dla twojego dobra, nie chce ciebie krzywdzić czy robić ci na złość, po prostu martwię się o twoje bezpieczeństwo nie chce żeby znowu spotkało ciebie to co ostatnio, Taehyung. Dlatego z łaski swojej przestań zachowywać się jak dziecko - powiedział chcąc brzmieć jak najmilej mógł, jednak Taehyung mógł wyczuć w jego głosie tą złość przez co zaśmiał się krótko.

- Nie zachowuje się jak dziecko. I twoja troska jest daremna nie prosiłem cię o pomoc, a tym bardziej co to za pomoc jak bez mojej woli wywiozłeś mnie z Los Angeles?! - warknął niemiło, a Jungkook z trudem powstrzymywał nerwy. 

- Jakbym mógł to bym cię czymś uciszył do końca tego wszystkiego! - warknął.

- Ucisz samego siebie, bo nudzisz - wywrócił oczami, a Jeon uderzył pięścią w stół co w ogóle nie ruszyło Kima. Jungkook odwrócił się słysząc chichoty jakiś nastolatek, które patrzyły na Taehyunga jak na jakąś zdobycz. 

- Widzę, że masz fanki - zauważył uśmiechając się głupio w stronę szarowłosego, który spojrzał na niego niezrozumiale.

- O co ci chodzi? - uniósł brew.

- O te dziewczyny - wskazał gestem na stolik za nim.

- Tylko się śmieją z nas - wzruszył ramionami.

- Chyba muszę zacząć być zazdrosny o ciebie, mały - uśmiechnął się chytrze.

- Nie musisz, akurat twoja zazdrość to pisana toksyczność dla mnie - prychnął pod nosem.

- A ty nie byłbyś o mnie zazdrosny? - zapytał unosząc chytrze brew. 

- W życiu - odpowiedział od razu. 

- Ahhh..pamiętam jak kiedyś skręcałeś się z zazdrości - uśmiechnął się na samo wspomnienie, a Taehyung zachłysnął się napojem przez słowa Jungkooka.

- Nawet mi tego nie wspominaj! - syknął zezłoszczony, a Jungkook zaśmiał się przez jego reakcje.

- Myślę, że wciąż jesteś mi oddany, tylko głupio zaprzeczasz temu - puścił mu oczko, a twarz Taehyunga poczerwieniała ze złości.

- Sam mnie odrzuciłeś, więc się dostosowałem do tego, a na dzień dzisiejszy już nigdy nie byłbym zazdrosny o kogoś takiego jak ty - fuknął krzyżując swoje ręce, a Jungkook uśmiechnął się chytrze wstając od stolika. - Co ty robisz? - zapytał patrząc na niego.

- Jako mój więzień poczekaj tutaj na mnie grzecznie - polecił mu, a Tae chciał już coś powiedzieć, jednak oddalający się Jeon spowodował, że pewne słowa musiał zatrzymać dla siebie. Spojrzał za chłopakiem, a widząc jak siada do stolika, gdzie siedzi jakiś samotny blondyn, radar Kima zaczął działać na pełnych obrotach. Blondyn na widok Jungkooka uśmiechnął się szeroko, a starszy prowadził z nim jakąś żwawą rozmowę. Kim uważnie ich obserwował, ale kiedy zobaczył, że Jungkook perfidnie flirtuje z tym chłopakiem poczuł jak powieka mu zadrżała. Gdy Jungkook chwycił za rękę blondyna głupio błądząc po niej swoimi palcami w Taehyungu automatycznie coś się zagotowało. Zdenerwowany wstał ze swojego miejsca i wyszedł z lokalu, gdzie na dworze było już ciemno. 

Miał dosyć Jungkooka i jego głupich zagrań, bo mimo wszystko wciąż kochał tego dziwaka. Szedł w stronę parkingu ze spuszczoną głową mając już dosyć wrażeń jak na jeden dzień. Ktoś zaraz podbiegł do niego chwytając go za ramię i obracając w jego stronę. Taehyung podniósł głowę, by spojrzeć na ciemnowłosego.

- Czego chcesz? Tamten chłopak okazał się być nudny? - zapytał z poirytowaniem Kim.

- Nie, był bardzo uprzejmy - uśmiechnął się, a Kim wywrócił oczami.

- To idź do niego, ja wolę poczekać tutaj - powiedział patrząc z żalem w oczach na starszego, który mimowolnie uśmiechnął się jeszcze szerzej.

- A jednak jesteś zazdrosny? - uniósł brew.

- Skąd takie przypuszczenie? - zapytał zdziwiony.

- Twoje oczy nie umieją kłamać, mały - objął jego twarz swoimi dłońmi, a Taehyung poczuł jak jego serce zaczyna bić niebezpiecznie szybko. - Kochasz mnie i nie potrafiłeś przestać przez te cztery lata. Wyznam ci, że ze mną było tak samo. Wciąż jesteś dla mnie wszystkim, Taehyung. Kocham cię, choć nie umiem tego tak okazać. Boję się ciebie kochać, bo nie chce ciebie skrzywdzić, ale nie potrafię funkcjonować bez ciebie i twojego ciepła. Jesteś dla mnie powietrzem, życiem i wszystkim co jest potrzebne do bycia szczęśliwym - wyznał, a Taehyung patrzył na niego z zaskoczeniem w oczach nie spodziewając się usłyszeć od Jungkooka takich słów.

- Jungkook ja..

- Wiem, że spieprzyłem wszystko, ale zrobiłem to żeby cię chronić. Boże Taehyung..mam ci tak wiele do opowiedzenia co działo się w ciągu tych lat, jak bardzo nie potrafiłem żyć bez ciebie, jak cholernie bardzo brakowało mi twoich cudownych ust i twoich znaczących i mniej znaczących słów każdego dnia. Jak samotne było moje życie przez ten czas. Tak bardzo cię kocham, Taehyung i naprawdę wszystko co robię jest tylko i wyłącznie z miłości do ciebie. Poświęcę wszystko żeby cię ochronić - powiedział patrząc ze łzami w oczach na szarowłosego, który zdążył uronić już kilka łez.

- Więc dlaczego mi to wszystko zrobiłeś?! Dlaczego mnie tak skrzywdziłeś, Jungkook?! - zapłakał zaciskając swoje dłonie na koszuli starszego.

- Żeby cię chronić, mały. Pragnąłem żebyś żył bezpiecznie, niż żył na krawędzi mojego życia nie będąc pewnym co może ciebie spotkać - odpowiedział ocierając kciukiem spływające łzy z policzków Kima.

- Jeśli to było warunkiem żeby być z tobą, to bym się zgodził, bo cię kocham Jungkook - rzekł przez łzy.

- Czy teraz zostaniesz? - zapytał.

- Jeśli mnie kochasz, to zostanę - powiedział z pewnością w oczach, a w tym momencie Jungkook poczuł jak jego najdroższy skarb znowu jest z nim i zrobi wszystko żeby nikt już go nie skrzywdził.

- Kocham i nigdy nie przestałem, mały - rzekł z czułością w głosie, po czym zbliżył swoje usta do tych młodszego, które z upragnieniem pocałował. Serce Taehyunga biło tak szalenie szybko, że teraz był gotów dla miłości Jungkooka zrobić wszystko, by mogli być razem.

Witam ^-^

Wybaczcie, że tak późno no ale rozdział już jest ^-^ Zostawcie po sobie:
♡ Głosy i Komentarze ♡

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top