◇Lost love◇

Nie wiedziałem co o tym myśleć, ale nie znając mężczyzny, mimo wszystko byłem zmuszony udać się z nim do wielkiego budynku. Jakoś nie uśmiechało mi się walczyć z jego ochroniarzami, którzy i tak z pewnością, by mnie pokonali. Nie byłem typem człowieka, który używa siły.

Weszliśmy do windy, a jeden z ochroniarzy nadusił na przycisk wybranego piętra. Czułem się sparaliżowany, po prostu nie potrafiłem w tej sytuacji cokolwiek powiedzieć. To nie było łatwe, kiedy nie znasz ludzi, którzy cię zaciągnęli do takiego miejsca.

Gdy drzwi się otworzyły, wszyscy wyszliśmy z windy, udając się do dużych orzechowych drzwi, gdzie ochroniarze się zatrzymali.
Nieznajomy mężczyzna spojrzał na mnie sympatycznie, a ja wciąż nie czułem do niego żadnego zaufania.

- Wejdź - powiedział w moją stronę, po czym wszedł do pomieszczenia, a ja ruszyłem za nim. Jego ochroniarze zostali za drzwiami, bo zaraz po moim wejściu zamknęli za mną drzwi. Nieśmiało rozejrzałem się po biurze mężczyzny. Jasne pomieszczenie z czarną sofą i fotelami oraz szklany stolik, a w samym rogu pomieszczenia znajdowało się biurko mężczyzny. Normalnie wyglądało to jak w domowym biurze Jungkooka.

Mężczyzna usiadł na sofie i poklepał miejsce obok siebie. Niepewnie na niego spojrzałem i usiadłem obok niego.
- Pewnie chciałbyś już znać całą prawdę, tak chłopcze? - zapytał mnie, dotykając opuszkami palców skórę na mojej szyi. Czułem się niekomfortowo, kiedy mnie dotykał, chciałem już coś powiedzieć, ale spojrzenie w ciemne oczy mężczyzny okazujące tylko mord, spowodowały że poczułem paraliż całego ciała.

- T-tak - przytaknąłem delikatnie głową i oblizałem moje spierzchnięte wargi.

- Zakochałeś się w Jungkooku, prawda? - zapytał patrząc pożądliwie w moje oczy.

- Tak zakochałem.. - spuściłem wzrok, nie chcąc utrzymywać kontaktu wzrokowego z mężczyzną.

- I to był twój błąd.. nim się obejrzysz stracisz swoje życie - rzekł popychając mój tułów, przez co byłem zmuszony do położenia się. Patrzyłem ze strachem w oczach na mężczyznę, który zawisł nade mną.

- Co pan robi? - zapytałem wystraszony, a na jego ustach pojawił się głupi uśmieszek.

- Wykorzystuje to co niby należy do Jeona - odpowiedział wsuwając swoje dłonie pod moją koszulkę, a ja automatycznie zatrzymałem jego dłonie.

- Do nikogo nie należę, więc proszę mnie uszanować! Miałeś mi powiedzieć kim jesteś i wyznać prawdę o Jeon Jungkooku! - powiedziałem zdenerwowany, a mężczyzna uśmiechnął się odsuwając ode mnie. Podniosłem się do pozycji siedzącej, patrząc z uwagą na rozbawiony profil starszego.

- Muszę przyznać, że jesteś inny, Taehyung - spojrzał na mnie.

- To znaczy? -uniosłem brew.

- Jesteś inny od jego poprzednich kochanków. Nie taki łatwy - odpowiedział krzyżując ręce, a mój wyraz twarzy posmutniał.

- Wielu ich miał? - zapytałem, jednak nie wiedziałem dlaczego, ponieważ to było wiadomo, że miał ich wielu. A ja byłem jednym z nich.. Chyba jestem masochistą, bo chce sprawiać sobie ból wiadomościami, które są tak jasne.

- Bardzo wielu.. Jungkook nigdy nie umiał się zdecydować, a znam go już wiele lat. Nawet mi odebrał osobę, która była dla mnie ważna i ją zabił - powiedział z ciężkim westchnięciem.

- Zabił? - zapytałem zaskoczony.

- Tak.. jak Jungkook się kimś nudzi to pozbywa się problemu - wyznał patrząc mi w oczy, które wręcz drżały ze strachu.

- Boże...to straszne - przyłożyłem do ust swoją dłoń. - Czyli ze mną zrobi to samo? - zapytałem przerażony, a mężczyzna przytaknął głową.

- Dlatego chcę ci pomóc, a ty w zamian pomożesz mi zabić Jeon Jungkooka - rzekł z powagą w oczach. - A przedtem przedstawię ci się. Nazywam się Kim Woohyun

~

Jungkook P.O.V.

Zdenerwowany wybiegłem za Taehyungiem i przeszukałem wręcz całą okolicę, ale na marne. Blondyna nigdzie nie było i to naprawdę mnie martwiło. Telefonu ze sobą nie zabrał, więc nie mogłem się z nim w ogóle skontaktować.
Musiałem poprosić o pomoc Yoongiego.

Gdy podjechał pod dom wsiadłem do jego samochodu.

- Co znowu zrobiłeś? - zapytał na sam start, przez co przewróciłem oczami.

- Zdenerwował mnie.. i uderzyłem go - westchnąłem ciężko.

- Pojebało cię? Myślałem, że jest twoim skarbem - powiedział z oburzeniem zerkając na mnie.

- Bo jest, ale straciłem cierpliwość - powiedziałem zdenerwowany napinając mięśnie. - Chciał mieć odrobinę wolności, a ja nie chce mu jej dać - dodałem patrząc tempo na drogę przed sobą.

- No na wyjścia z Jiminem mogłeś mu już pozwolić, ale ta babka w domu to jak dla mnie przesada - wyznał kręcąc głową.

- Tak samo mówi Taehyung, on jej nie lubi - westchnąłem ciężko.

- Nie dziwię się mu. Chłopak nie ma pięciu lat żeby potrzebował niani - zaśmiał się pod nosem, a ja zmarszczyłem brwi.

- Ktoś musi go pilnować kiedy mnie nie ma - mruknąłem.

- I masz teraz efekty twojej nadopiekuńczości. Chłopak spierdolił i łatwo teraz go nie znajdziemy - westchnął ciężko. - Ja Jiminowi pozwalam żyć jak chce i nie mam problemów - wzruszył ramionami.

- Ty to ty, ja to ja - spojrzałem na niego.

- Nie masz podejścia do bycia w związku, Jeon. Spójrz na to, że twoje związki opierały się głównie na relacji "Tatusia i maluszka" i teraz to samo jest z Taehyungiem. Tego chciałeś? - zapytał mnie, a ja niestety musiałem przyznać Yoongiemu racje.

- Dobra mam problem... zawsze żyłem w związku opierającym się tylko na kontakcie fizycznym. Nie jestem romantycznym debilem, który przynosi kwiatki i zabiera na randki. Nie znam się na tym, a Taehyung najwidoczniej tego ode mnie oczekuje - powiedziałem z westchnięciem.

- Lepiej zastanów się kim on dla ciebie jest - wywrócił oczami. Yoongiemu łatwo było mówić, bo nie miał takiego problemu jak ja. Niestety dorastałem bez otrzymania miłości w dzieciństwie. Musiałem wszystkiego sam się nauczyć i żyć tak jak żyje.

- Kimś ważnym..bardzo ważnym. Kocham go Yoongi - wyznałem. - Ale nie umiem tego okazać - przeczesałem palcami moje włosy.

- To przejebane jednym słowem. Lepiej spróbuj z nim porozmawiać o tym, Jeon - rzekł.

- Teraz to lepiej go znajdźmy, bo naprawdę zaczynam się denerwować. Właśnie dlatego nie chciałem go wypuszczać..żebym się nie martwił tym,że Woohyung gdzieś go zgarnie - rzekłem zdenerwowany.

- Cały czas próbujemy go namierzyć z Namjoonem - próbował mnie uspokoić. - Woohyun jak się pojawił, tak nagle zniknął bez śladu - dodał z westchnięciem.

- I to jego zniknięcie najbardziej mnie martwi - podrapałem się po moim podbródku zamyślony.

- Jeśli gdzieś się pojawi, to Namjoon zaraz go namierzy - rzekł ze spokojem. - Nie martw się. Dzieciak pewnie gdzieś poszedł się napić - dodał.

- Obyś miał racje, chociaż nie pochwalam picia wolałbym żeby się upił, niż miałby spotkać Woohyuna...

~

Oczami Taehyunga

- Woohyun? - uniosłem brew i wydawało mi się, że już to imię słyszałem, jednak nie mogłem sobie przypomnieć gdzie to było. - Skoro znam twoje imię, to chcę poznać prawdę o Jungkooku.. całą prawdę - spojrzałem pewnie w jego oczy.

- To normalne, że chcesz ją poznać w końcu Jungkook nie wyznałby ci jej - uśmiechnął się pewnie, jednak ja cały czas pozostawałem poważny. - Dobrze.. słuchaj uważnie tego co powiem - spojrzał mi w oczy. - Twój ojciec był moim oddanym pracownikiem. Trzy lata temu wysłałem go do klubu Jungkooka w którym on udziela wielkich pożyczek. Chciałem, by twój ojciec odkrył główne źródło dochodu Jungkooka, ale niestety twój ojciec mnie zawiódł - powiedział zaciskając pięści.

- Czyli Jungkook i mój ojciec się znali.. - szepnąłem pod nosem.

- Tak i to bardzo.. Twój ojciec pożyczył wielką sumę u Jungkooka, by postawić wszystkie pieniądze w kasynie - rzekł patrząc na mnie.

- Po co to pożyczył i potem postawił wszystko w kasynie? - zapytałem nie rozumiejąc.

- Widzę, że się na tym nie znasz.. Pożyczył to, żeby potem wygrać drugą taką sumę, by oddać i zgarnąć wszystko dla siebie. Jednak miał pecha i wszystko przegrał - zmrużył oczy. - Jungkook zaczął domagać się o oddanie pieniędzy, jednak twój ojciec nie posiadał niczego..zastraszany i przerażony nie wiedział co robić. Twoja matka chciała mu pomóc, jednak i ona zaczęła się obawiać o życie jej męża. Twój ojciec nie posiadał niczego cennego..oprócz ciebie - rzekł patrząc w moje oczy.

- Mnie? - zapytałem zaskoczony.

- Tak ciebie. Twój ojciec dowiedział się o tym, że Jungkook ceni sobie młodych chłopców, którzy są tylko i wyłącznie do celu urozmaicenia jego samotnego życia. Bał się o własne życie i z desperacji postanowił oddać mu ciebie. Jungkook zgodził się mimo, że nie wiedział nawet kim jesteś. Twój ojciec podpisał ugodę wyrzekając się ciebie po ukończeniu twoich osiemnastych urodzin. Jeon jednak nie chciał czekać i tamtej nocy zapragnął ciebie zobaczyć, jednak twoi rodzice nie chcieli tego i uciekli przed nim. Całą resztę historii już znasz - rzekł z powagą, a moich oczach zebrały się łzy. Nie mogłem uwierzyć, że Jungkook kupił mnie za pieniądze pożyczone przez mojego ojca. Przecież to handel ludźmi . I nie mogłem uwierzyć w to, że mój ojciec to zrobił. Czy był aż takim egoistą?

- Mój ojciec był świnią, a Jungkook tak samo mu dorównuje - powiedziałem zdenerwowany.

- Twój ojciec się bał. Nie wiń go, to Jungkook jest tym, który ich zabił. Po tym jak wyskoczyłeś dobił ich i umieścił cię u twojej ciotki w Daegu - powiedział ze spokojem.

- Nie wiem..nie wiem ja bym nawet za cenę własnego życia nie oddał swojego dziecka za swój błąd - powiedziałem, a łzy niekontrolowanie opuszczały moje oczy.

- Nie wiń umarłych - chwycił moją dłoń. - Wiń tych co żyją - spojrzał mi w oczy.

- Co masz na myśli? - zapytałem totalnie zrozpaczony po usłyszeniu prawdy. Nie umiałem wybaczyć ojcu, ani nie potrafiłem spojrzeć znowu na Jungkooka, tak jak wcześniej. Cała miłość, którą go darzyłem nagle wyparowała, byłem nikim i takim się czułem. Przestałem odczuwać miłość do Jungkooka i stał się nikim w moich oczach i w sercu.. Czułem, że się rozsypuje i nikt już mi nie pomoże. Oddałem się cały Jungkookowi. Fizycznie i uczuciowo, a teraz poznając prawdę..straciłem chęć, by żyć.

- Zabij Jeon Jungkooka.

Witajcie!
Mam nadzieję, że rozdział się podobał ^-^
Miłego oglądania BBMa ^-^
Zostawcie:

♡Głosy i Komentarze♡

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top