•I missed you baby•
Zapłakany Taehyung patrzył na nieznanego mu chłopaka na którego widok, uśmiech zakwitł na ustach Jeona.
Ten widok również mocno go zabolał, ponieważ to jego powinien w taki sposób przywitać, gdy wrócił po tych wszystkich miesiącach, jednak tak nie było. Co miały znaczyć słowa Jungkooka, które mówiły, że jeśli ma przy nim zostać, musi nauczyć się nim dzielić? Czy ten chłopak był osobą z którą Taehyung powinien dzielić się swoim ukochanym, który nie potrafi docenić jego miłości?
Dlaczego Jungkook w tej chwili był dla niego taki okrutny i bez uczuć? Przecież mówił, że go kocha, a on zaufał mu tylko dlatego, że liczył na szczerą i prawdziwą miłość. Oświadczył mu się, a on zgodził, by dzielić wspólne życie bruneta, które było pełne niepewności i niebezpieczeństwa, a on pomimo tego jak bardzo się bał takiego życia, dla niego był w stanie poświęcić nawet własne życie. Więc dlaczego teraz nie działało to w dwie strony? Dlaczego Jungkook nie chciał dzielić z nim życia małżeńskiego? Wrócił do niego tylko dlatego, że on go kochał, a jeśli w tej chwili on go nie kochał, to dlaczego miał pozostawać przy jego boku? Tylko dlatego, że jego życie należy do niego?
- Przeszkodziłem wam? - zapytał chłopiec, który patrzył na dwójkę, a Taehyung spojrzał na ukochanego, który podniósł się na równe nogi, mając pewne siebie spojrzenie, które mogło oczarować nie jedną osobę. Taki był Jungkook. Potrafił oczarować, zdobyć, użyć i wyrzucić.
- Nie, maluszku. Właśnie skończyliśmy. Taehyung chyba już rozumie jakie panują tutaj zasady, hm? - spojrzał na jasnowłosego, który ze spuszczoną głową wbity wzrok miał w panelową podłogę.
- Nie - szepnął, a brunet uniósł ku górze swoją brew, tym samym młodszy podniósł na niego swój wzrok przepełniony żalem. - Nie znam żadnych zasad jakie postawiłeś w tym domu, naszym życiu, proszę żebyś mi je powiedział - zażądał, a ton głos młodszego naprawdę irytował Jungkooka, który nienawidził bezczelności, a znając dobrze Taehyunga wiedział, że ten uwielbia mu się sprzeciwiać.
- Zasadą jest brak jakichkolwiek sprzeciwów, wobec mnie i tego co chcę. Masz się dostosować. Jeśli będę ciebie potrzebował, przyjdę do ciebie. Jeśli nie, masz prawo robić co chcesz, oprócz ucieczek, których jesteś mistrzem. Masz nie robić żadnych scen jeśli będziesz zazdrosny o czas, który będę poświęcał Woojinowi - wyjaśnił ze spokojem w głosie, by zaraz wyciągnąć z kieszeni spodni paczkę papierosów i zapaliczkę. Brunet wsadził do swoich ust jednego papierosa, po czym odpalił go, czując jak po jednym zaciągnięciu jego mięśnie się relaksują. - Od teraz masz nauczyć się dzielić tatusiem - dodał, by spojrzeć na jasnowłosego, który pokręcił z niedowierzaniem swoją głową, po czym podniósł się na równe nogi, by otrzeć dumnie łzę ociekającą po jego porcelanowym policzku.
- W takim razie, lepiej mnie zabij, bo ja nie chce stosować się do twoich pojebanych zasad - powiedział z pewnością w głosie i dumą w spojrzeniu, a ciemnowłosy nerwowo wypchnął językiem swój policzek, po czym podszedł do niego Woojin, którego objął swoim ramieniem.
- Naprawdę mam to zrobić? - uniósł brew, a oczy Kima w ogóle nie drgnęły. - Ty naprawdę jesteś zabawny - zaśmiał się pokręcając głową. - Jeśli ty tego chcesz, to jaka jest w tym zabawa? - prychnął, a młodszy poczuł lęk, przez co jego spojrzenie zmieniło wyraz. - Jeśli będziesz mi się sprzeciwiał, to zmuszę cię do wszystkiego i zniszczę fizycznie i psychicznie, bo muszę cię mieć przy sobie, nawet jeśli będę musiał cię przy tym zranić - dodał, a Taehyung patrząc w jego oczy nie mógł uwierzyć w to, że to jest jego Jungkook. To nie mógł być on, ten Jungkook, który stoi przed nim nie był jego Jungkookiem, który go kochał w chory i pojebany sposób, ale jego uczucia względem niego były szczere i prawdziwe. To teraz wątpił w to, czy to wszystko było miłością. Brunet go przerażał i jego zmiana zachowania. Jego oczy były inne, ich spojrzenie biło tamtą jasnością i pięknością.
- Dlaczego chciałbyś zrobić coś wbrew mojej woli? - zapytał, a oczy starszego patrzyły na niego z obojętnością. - Dlaczego miałbym dzielić się kimś moim ukochanym? Dlaczego?! - podniósł zdenerwowany głos. - Dlaczego mam godzić się na takie zasady?! Proszę cię, Jungkook. Jeśli naprawdę mnie nie kochasz, nie karz mi znosić tego wszystkiego, bo ja nie dam rady. Rozkochałeś mnie w sobie i teraz jestem zagubiony, boję się ciebie i tego co chcesz ze mną zrobić - objął się swoimi ramionami, czując że to wszystko naprawdę go przerasta. Czekał na Jungkooka przez te wszystkie miesiące, a on tak po prostu wyrzuca jego miłość do śmieci jak zużytą zabawkę.
Jeon nabrał do płuc powietrza, gdzie zgasił papierosa w popielniczce, by zaraz zwrócić się w stronę jego nowej zabawki. - Zostaw nas samych - rzekł w jego stronę, a ten ze zrozumieniem przytaknął głową i opuścił pokój, nie mogąc sprzeciwić się woli Jungkooka. Taehyung spojrzał za młodszym chłopakiem, nie mogąc uwierzyć w to, że Jungkook bawi się chłopcami jeszcze młodszymi od niego. Czy fakt, że nie był już osiemnastoletnim dzieciakiem spowodował, że brunet patrzył na niego tylko jak na zabawkę, do której przyjdzie od czasu do czasu, aby wyładować swoje frustracje? Nie chciał żyć w taki sposób, nie chciał żyć dla Jungkook jak tylko seks zabawka. Dlaczego on mu to robił? - Taehyung - ton głosu starszego spowodował, że przez ciała chłopaka przeszedł nieprzyjemny dreszcz. - Pamiętasz dzień w którym po raz pierwszy się spotkaliśmy? - zapytał go, a ten spojrzał na niego z niepewnością w oczach.
- Tak - odpowiedział.
- Co wtedy powiedziałem? - uniósł brew, by zaraz skrzyżować swoje ręce pod piersią.
- Że mam zapamiętać twoje imię? - zapytał niepewnie.
- Dokładnie, jednak zapamiętując moje imię powinieneś wiedzieć, że już nigdy twoje życie nie będzie wyglądało normalnie. Od dnia w którym twój ojciec mi ciebie oddał, od dnia w którym dałem ci nowe życie i część siebie, stałeś się moją własnością - rzekł z pewnym uśmiechem, a młodszy pokręcił z niedowierzaniem swoją głową.
- Ty pamiętasz początek, a ja pamiętam koniec zanim wyjechałeś. Ja należę do ciebie, a ty należysz do mnie, więc dlaczego ponownie odbierasz mi wolność? - zapytał z ciężkością w głosie, czując że przy starszym słabnie, a on wysysa całą jego siłę oraz niezależność. Nie chciał być tylko pionkiem w grze starszego, pragnąłby go szanował i pielęgnował jak należy, a w zamian otrzymuje jakieś tortury w postaci dzielenia się ukochanym. To go przerastało.
- Ponieważ od tamtej pory minęło dość sporo czasu, a ja mam w zwyczaju zmieniać zdanie. Nie chce należeć do nikogo, tylko ja mogę mogę mieć i tak powinno być. Przez ciebie stałem się jakimś żałosnym idiotą, zmieniłeś mnie, uczucia do ciebie mnie zmieniły, ale w Korei zrozumiałem, że nie tak to powinno wyglądać - odparł nieco poddenerwowany. Taehyung w ogóle nie rozumiał co było złego w tym, że zmieniał go na lepszego człowieka. Czy to było aż takie złe? Czy Jungkook naprawdę chciał żyć jak pan i władca? - Nie widzieliśmy się kilka miesięcy, a szczerze powiedziawszy stęskniłem się za twoim pięknym ciałem, Taehyung - rzekł z delikatną chrypką w głosie, by zacząć rozpinać swój pasek, a młodszy słysząc jego słowa przełknął ciężko ślinę. Nie chciał tego robić, tym bardziej wiedząc, że dla Jeona to nic nie znaczy, że jego ciało jest kwestią jego zaspokojenia, dlatego wystraszony pobiegł w stronę drzwi, gdzie szybko chwycił za klamkę, którą szarpnął. Jednak drzwi były zamknięte, a on zaraz poczuł ręce bruneta na swojej tali, gdzie niebezpiecznie zaczęły wkradać się pod jego bluzkę.
- N-nie - zaskomlał bezsilnie, gdy dłoń ciemnowłosego wkradła się pod jego spodnie dociskając jego biodra do drewnianych drzwi. Starszy przyległ swoim ciałem do pleców młodszego, którego nogi drżały przez nadmiar emocji. Jego policzki zawrzały, gdy dłoń Jeona drażniła jego przyrodzenie, a on jak naiwny oddawał się podnieceniu z każdym ruchem starszego. Próbował się otrząsnąć z tego przyjemnego amoku, ale nie posiadł takiej siły, by go odepchnąć. Trzymał swoje dłonie oparte o drewno, a lewy policzek dociskał się do drzwi. Jungkook był silny i pewny swoich działań, wiedząc dobrze jak każdego maluszka udobruchać.
- Stęskniłem się, maluszku - wychrypiał tuż przy uchu młodszego, gdzie swoim przyrodzeniem dociskał się do uwydatnionych pośladków Kima. Przez Taehyunga ciało przeszedł dreszcz, gdy usta Jeona obcałowywały jego kark, nie potrafiąc się sprzeciwić. - Wiesz co jest najlepsze? - zapytał go, gdy oderwał od niego swoje usta i wysunął dłoń ze spodni młodszego, gdy ten ciężko dyszał będąc naprawdę podnieconym. Jeon patrzył z zadowoleniem i pewnością w oczach na jasnowłosego, mając pełną satysfakcję widząc jak młodszy upragnienie prosi o jego kutasa.- Że ty również za tym tęskniłeś i choć chcesz posiadać dumę, to i tak wijesz się pode mną jak każda mała dziwka - rzekł z pełnym zadowoleniem, a w oczach Taehyunga zebrały się łzy, wiedząc że ciemnowłosy ma rację. Nie potrafił się mu sprzeciwić i był dla niego na każde zawołanie.
- J-Jungkook j-ja..- młodszy chciał się odwrócić i spojrzeć w jego twarz, jednak czując mocne uderzenie w pośladki, wycofał się zaciskając mocno swoje drżące wargi.
- Kto pozwolił ci się odwracać?! - chwycił za jego włosy, które pociągnął w jego stronę, a głowa młodszego w niewygodny sposób wylądowała na ramieniu starszego, który zaczął skanować wzrokiem szyję młodszego, która w tym swoim karmelowym odcieniu pobudzała zmysły Jeona. Sunął swoimi wargami po strukturze szyi jego maluszka, który wiercił się niemiłosiernie. Jeon odsunął swoje usta od szyi Taehyunga, by zaraz chwycić go za kark i docisnąć jego twarz do drewna.
- J-Jungkook proszę cię...zostaw mnie - zaszlochał jasnowłosy, który mimo swojego podniecenia bliskością Jungkooka, nie potrafił w sercu poczuć tego co czuł zawsze. Czuł, że ta rozkosz, którą miał otrzymać była tylko chwilowym uniesień, a gdy Jeon skończy, potraktuje go jak zużytą prezerwatywę. Jungkook nie słuchał go, jakby był w zupełnie innym świecie.
- Nie ruszaj się! - rozkazał mu, po czym lekko się chwiejąc ruszył do stolika, gdzie chwycił w swoją dłoń szklankę z alkoholem, wlał ciecz do swojego gardła, czując cholernie palące uczucie, odchrząknął, po czym odłożył szklankę, by chwycić za całą butelkę i wrócić do wciąż stojącego w tym samym miejscu Taehyunga. - Zabawisz mnie, maluszku - powiedział z zadowoleniem w jego stronę, a Taehyung zacisnął swoje dłonie i odwrócił się, by spojrzeć na Jeona. Widząc w jego dłoni butelkę alkoholu, wiedział już czego z pewnością oczekiwał od niego.
- Wypuść mnie w tej chwili, nie będę twoją dziwką na zmianę z tamtym kolesiem - powiedział ze zdenerwowaniem w głosie, pomimo tego, że po jego policzkach spływały łzy. Jeon spojrzał na niego kpiąco, jakby bawiły go jego słowa.
- Czy ty mi rozkazujesz? - zapytał z rozbawieniem w głosie, a Kim nic się nie odzywał. Wyraz twarzy Jungkooka przybrał mroczniejszego wyglądu, a jego oczy biły gniewem. - Nie dobrze, że tak robisz, nie dobrze.. - chwycił się za podbródek, który zaczął nerwowo pocierać. Taehyung nie rozumiał jego dziwnego zachowania, ale z pewnością brunet nie był trzeźwy. - Na kolna i przepraszaj - wskazał mu gestem na podłogę, a młodszy ani na chwilę nie oderwał od niego swoich oczu.
- Nie zrobię tego - sprzeciwił się, a to naprawdę zirytowało bruneta, który spoliczkował Taehyunga. Jego policzek zapiekł tak mocno i boleśnie, a samo uderzenie sprowadziło go na parter. Jasnowłosy spojrzał ze strachem w oczach na Jungkooka, który przykucnął tuż przed nim.
- Lepiej się nie sprzeciwiaj, bo będzie cię tylko bolało - powiedział patrząc w oczy Kima, który zacisnął swoje usta, a Jeon ujął jego podbródek. - Niech twoje usteczka przepraszają tatusia - uśmiechnął się pewnie, po czym zerwał z młodszego jego koszulkę.
- Nie będę przepraszał - powiedział patrząc prosto w jego ciemne oczy. - Kocham cię, Jungkook...czekałem na ciebie, ale mnie zawiodłeś, to ty powinieneś przepraszać - mówił, a ciężkie łzy opuszczały jego oczy, czując z każdą chwilą, że osoba którą miał przed swoimi oczami, nie była tą samą osobą. Jungkook patrzył na niego z zawahaniem słysząc jego słowa, po czym zacisnął swoje dłonie, by podnieść się na równe nogi.
- Oporni chłopcy zawsze tylko otrzymują kary, a kary czasem zamieniają się w tortury, za to grzeczni chłopcy..- urwał, by rozpiąć dwa pierwsze guziki i rozciągnąć swoją szyję okrągłym ruchem głowy. Taehyung widział, że Jeon był naprawdę zły, zawsze taki był słysząc to co mu się nie podoba. Podniósł się z podłogi, wciąż czując ból na swoim policzku, patrząc ze strachem na spięte mięśnie Jeona i jego ostre zarysy twarzy -...Oh, oni poznają niebo, ty za to poznasz jak wygląda piekło.
~
Wracam z drugim rozdział do drugiej części ^^ Jakie wrażenia?
Zostawcie po sobie:
•Głosy i Komentarze•
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top