◇I love you, you don't love me◇
◇W rozdziale występują sceny dla dorosłych◇
- To co w takim razie zamierzasz? - zapytałem go, patrząc niepewnie w jego rozgniewane oczy.
- Ukarze cię. Może wtedy zrozumiesz, że nie możesz ze mną tak pogrywać - odpowiedział patrząc na mnie. Wgryzłem się w moją dolną wargę nie widząc co mnie czeka, jednak musiałem zrobić coś żeby go uspokoić.
- Ja przepraszam, tatusiu - spojrzałem głęboko w jego oczy, a swoją ręką pieściłem jego umięśnione ramię. - Już więcej nie będę tak bez pytania wychodził, obiecuję - dodałem zsuwając moją dłoń w kierunku jego krocza. Przez ten czyn starszy wstrzymał na chwilę oddech i spojrzał na moją dłoń.
- Nie wiem czy mogę wierzyć ci na słowo. Jesteś podstępny, Taehyung - rzekł przenosząc swoje spojrzenie na mnie.
- Możesz mi wierzyć. Przyjmę twoją karę, ale ja też chce mieć swoją wolność - powiedziałem, a starszy pochylił się w moją stronę odpinając mój pas.
- Możemy jakoś to przedyskutować. Nie chce żebyś mi uciekał - powiedział, a ja zbliżyłem się do jego krocza, gdzie zacząłem odpinać jego spodnie. Jungkook się nie opierał, zsunął swoje spodnie, a ja zaraz zanurzyłem moje usta w jego członku. Starszy chwycił za moje włosy i zmuszał mnie do przyspieszenia moich ruchów. W oczach zebrały mi się łzy, ale starszy zaraz zmusił mnie do zaprzestania. Spojrzał mi głęboko w oczy, przez co poczułem przyjemny uścisk w moim podbrzuszu.
- Chce cię pieprzyć w tym samochodzie - mruknął, a przez jego słowa poczułem jakiś dziwny przepływ adrenaliny. Zgodziłem się na to. Zsunąłem z siebie spodnie, a starszy usadowił mnie na jego udach, po czym zniżył fotel, czułem się cholernie podniecony tą chwilą. Zaatakowałem usta starszego, a ten tym samym mi się odwdzięczył. Nasze usta idealnie ze sobą współgrały. Jungkook pieścił swoimi dłońmi moje dwie półkule, po czym oderwał się od moich ust, by zachłannie całować moją szyje. To było cudowne uczucie, kiedy wiedział gdzie całować, by sprawić iż poczuje cholerny napływ przyjemności. Pragnąłem być dzisiaj górą i to się właśnie działo. Brunet uniósł delikatnie moje biodra, a ja nakierowałem się na jego penisa. Poczułem znowu ten cholerny ból, który i tak zaraz stawał się największą przyjemnością.
Poruszałem moimi biodrami czując w sobie starszego, który z pożądliwym wzrokiem obserwował moje doznania.
- Powiedz jak dobrze ci z tatusiem - zbliżył się do moje ucha, a swoimi dłońmi podszczypywał moje pośladki.
- J-jest cudownie z tatusiem - sapnąłem podniecony, a zaraz poczułem jego język na mojej szyi. Chłopak intensywnie ją całował, trafiając w ten idealny punkt. Czułem jak podgryza moją skórę, a zaraz chwyta za moje biodra. Zbliżałem się do mojego szczytu, przez co przyspieszyłem moje ruchy.
Jungkook wiedział co robić, więc zaraz oboje doszliśmy. Zmęczony ciężko sapiąc chciałem oprzeć moją głowę na ramieniu starszego, jednak ten wpił się w moje usta, co odwzajemniłem. Gdy oderwaliśmy od siebie usta, ciężko sapiąc położyłem głowę na ramieniu starszego, a ten objął mnie swoimi ramionami. Poczułem jakieś takie dziwne ciepło. Być może czegoś takiego mi brakowało. - Kocham cię - powiedziałem te dwa słowa i naprawdę za każdym razem czułem, że źle robię mówiąc je. Może dlatego, iż nigdy on nie powiedział mi, że również mnie kocha. Znowu mi nie odpowiedział, przez co poczułem straszny ból w sercu.
~
Siedziałem samotnie w kuchni licząc płatki śniadaniowe.
- Kocha, nie kocha, nienawidzi, tylko chce się pierdolić, kocha, nie kocha - zatrzymałem to głupie liczenie, kiedy płatki się skończyły.
Nawet płatki mówią, że nie kocha. Więc kim dla siebie jesteśmy? Czego on ode mnie chce? Nie jesteśmy razem, ale bawimy się w tatusia i maluszka. Chyba tak nie będzie już zawsze? Płakać mi się chce za każdym razem, kiedy uświadamiam sobie, że się w nim zakochałem. Tylko jak potem mam się odkochać, kiedy mu się znudzę? Bo z pewnością znudzę. Ciekawe ile przede mną miał synków...
Dlaczego muszę o tym myśleć.
- Taehyung - zawołał starszy, a ja uniosłem głowę słysząc go z jego gabinetu. Niechętnie wstałem z krzesła i tam się udałem. Wszedłem do tego gabinetu. Siedział czytając jakieś papiery. Odkaszlnąłem, a on oderwał od nich wzrok. Usiadłem po drugiej stronie biurka patrząc na starszego.
- Wołałeś mnie - powiedziałem nieśmiało.
- Tak.. - spojrzał mi w oczy. - Chciałbym przedyskutować z tobą twoje wyjścia z domu - westchnął ciężko.
- Przemyślałeś to? - uniosłem brew, a on przytaknął głową.
- Przez jakiś czas nigdzie nie możesz wyjść beze mnie - rzekł, a mnie totalnie zatkało.
- Co?! Dlaczego?! - oburzyłem się.
- Tak będzie na razie lepiej. Wytrzymaj jakiś czas - powiedział ze spokojem, a ja wcale nie byłem spokojny, wręcz przeciwnie byłem wściekły.
- Nie masz prawa mi zabraniać wychodzić. Nie dość, że tą starą muszę znosić to jeszcze nigdzie wychodzić nie mogę. Może po prostu będę leżał w łóżku i czekał na ciebie jak jakaś dziwka, co?! - uniosłem się, a starszy zmarszczył brwi zdenerwowany.
- Nic nie wiesz, Taehyung. Po prostu poczekaj i nie mów tak - westchnął ciężko.
- Będę mówił co chce już mnie nie obchodzi twoje zdanie - za pyskowałem wstając i ruszyłem w stronę drzwi, jednak starszy mnie zatrzymał.
- Taehyung robię to tylko dla twojego dobra - powiedział spokojnie, parsknąłem jedynie nie mogąc znieść dłużej tej samej śpiewki.
- Nie mów, że robisz coś dla mojego dobra. Ty możesz sobie wychodzić, gdzie chcesz. Co pewnie do jakiegoś innego maluszka?! - wykrzyczałem, a zaraz po tym poczułem mocne uderzenie w policzek, przez które wleciałem w drzwi. Chwyciłem się za piekący policzek i spojrzałem ze łzami w oczach na starszego.
- Nienawidzę cię! - krzyknąłem.
- Zmusiłeś mnie do tego! Gadasz jakieś brednie. Zrozum, że to co mówię jest prawdą - powiedział zdenerwowany i przeczesał palcami swoje włosy.
- Nie wierzę w to. Nawet nie chcesz mi powiedzieć prawdy o moich rodzicach, a mimo to uległem ci. Wiem jestem głupi, ale zakochałem się w tobie, bo jestem idiotą ! - wyrzuciłem z siebie wszystkie moje żale do Jungkooka.
- Nie jesteś !
- Jestem! Ty mnie nie kochasz, nigdy mi tego nie powiedziałeś ! - krzyknąłem zdenerwowany.
- Powiedziałem! - obronił się.
- Nie! Nie powiedziałeś. Jedyną rzeczą jaką powiedziałeś to, to że należę do ciebie. A to nie jest to samo co słowo kocham. Nie chce być blisko ciebie i nie chce już należeć do ciebie!
- Nie masz wyboru. Już od dawna należysz do mnie - rzekł pewnie.
- W dupie mam twoje gówniane słowa! Nie chce cię znać ! - po tych słowach wybiegłem z gabinetu Jungkooka. Pobiegłem do wyjścia, gdzie uciekłem z tego domu. Biegnąć czułem jak serce mnie boli z tego wszystkiego. Nie wiedziałem co robić. Jak żyć. Jungkook mnie uderzył, nigdy nie powiedział, że mnie kocha. Jedynie traktuje mnie jak jego własność, a ja bym chciał żeby było inaczej. Myślałem, że podołam temu, ale nie dałem rady...Chciałem kochać i być kochany, ale nie tylko fizycznie. Skąd mogę mieć pewność, że nie ma kogoś innego?
Gdy o tym myślę czuje jeszcze większy ból.
Zatrzymałem się przed skrzyżowaniem i otarłem moje łzy, po czym próbowałem złapać jakiś samochód. Po jakimś czasie udało mi się. Wszedłem do samochodu jakiegoś mężczyzny.
- Może mnie pan zawieść do centrum? - zapytałem.
- Oczywiście - odpowiedział, po czym bez żadnych słów odjechał w stronę centrum. Ja w tym czasie myślałem o wszystkim. O tych problemach z Jungkookiem, nawet o moich rodzicach. Gdy samochód się zatrzymał, spojrzałem na okolice w jakiej byliśmy.
- To nie jest centrum - spojrzałem wystraszony na mężczyznę, który posłał mi chytry uśmiech.
- Nie wiedziałeś, że z obcymi nie wsiada się do samochodu dzieciaku? - po tych słowach, wystraszony chwyciłem za klamkę, jednak drzwi były zamknięte.
- Czego ode mnie chcesz?! - zapytałem wystraszony, patrząc na mężczyznę, który odpiął pas.
- Nie ja, tylko mój szef - odpowiedział mi. - Uwierz, że gdybym to był ja, to już dawno bym cię posuwał - chwycił za mój podbródek, który wyrwałem.
- Co twój szef ode mnie chce? - zapytałem marszcząc brwi, a po moich słowach mężczyzna odblokował drzwi. Natychmiast wysiadłem nawet nie czekając na jego odpowiedź. Jednak nie spodziewałem się zobaczyć mężczyznę z obstawą obok niego.
- K-kim jesteś? - zapytałem niepewnie, a mężczyzna podszedł do mnie bez żadnych słów i objął dłońmi moją twarz, by zaraz czule mnie pocałować. Zaskoczony zacząłem się wyrywać nie chcąc całować się z jakimś nieznanym kolesiem.
- Co ty robisz?! - krzyknąłem, kiedy oderwał się od moich ust.
- Słodki - uśmiechnął się ciepło. - Nie dziwię się dlaczego on tak zwleka z zabiciem ciebie - rzekł z uśmiechem, a mnie coś w środku zabolało.
- Kto?! - zapytałem, jednak czułem, że tu chodzi o tą samą osobę od której właśnie uciekłem.
- Jeon Jungkook - odpowiedział cały czas się uśmiechając. - Długo na ciebie czekałem Kim Taehyungu. Wiem, że z pewnością chcesz poznać prawdę o tobie i Jeon Jungkooku.
Tak jak chciałem poznać prawdę, tak teraz naprawdę zaczynałem się jej bać.
■
Witajcie!
Wybaczcie, że tak późno ale nie miałam czasu. Teraz przez święta już w ogóle.
Ale rozdział jest ^-^
Zostawcie:
◇Głosy i Komentarze◇
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top