Rozdział 67. Siusiara!
Jako, iż nudzę się ostatnio lekko chciałabym Was prosić o zadanie mi jakiś pytanek. Takie q&a, o mnie. Może jest coś co Was ciekawi na mój temat. Chętnie poopowiadam :3
Amelia.
Nie jestem głupia, widząc zakrwawionego Patryka od razu zorientowałam się że jak zawsze wpadłam nie w porę. Szybko wskoczyłam do samochodu, wrzuciłam wsteczny i wcisnęłam gaz do dechy, auto jednak nie wyrwało się w tył. Zerknęłam w lusterko, za autem stał mężczyzna podobny do Patryka, na pewno był trochę niższy, miał lekki zarost ale twarz zdradzała pokrewieństwo. Szykowałam się by zmienić bieg ale nie musiałam. Patryk wskoczył w kolesia i obaj upadli na ziemię. Auto ruszyło z kopyta, szybko zawróciłam i odjechałam. Postanowiłam, że odstawię dzieciaki do mamy i wrócę sama aby wybadać sprawę. Zaparkowałam przy bramie mojego starego domu, wypuściłam dzieci i krzyknęłam do mamy, która wychyliła się z okna by przez chwilę miała je na oku. Gdy wsiadłam do samochodu omal nie dostałam zawału, na miejscu pasażera pojawił się Korneliusz.
- Co ty tu robisz?
- Byłem w okolicy, zobaczyłem co odwala się w wiosce i pobiegłem za tobą. Niezłego masz teścia. - Mruknął.
- Teścia?
- Ten facet, który uszkodził ci klapę od bagażnika to ojciec Patryka. Ktoś jego i kilka innych wilków przywrócił do życia. Ciekawie, doprawdy ciekawie.
- Tak się da?
- No, jak widać. Nie wiem czy to ma jakiś związek ale Hubert opowiadał mi kiedyś o pewnej wampirzycy. Nazywała się Elizabeth, mieszkała w Anglii, ale znała chyba każdy język tego świata. Była bardzo stara, mimo to wyglądała oczywiście zjawiskowo jak to wampirzyca.
- Do brzegu...
- No i ponoć większość życia spędziła na nauce nekromancji, za pieniądze przywracała ukochanych do życia. Ale byli inni niż za życia. Mieli przerażające oczy a po kilku dniach po prostu się rozpadali a ona znikała z pieniędzmi.
- Czyli ludzie patrzyli po raz drugi na śmierć bliskich? - Skrzywiłam się.
- Niezła siusiara, co? - Korneliusz pokiwał głową.
- Myślisz, że Hubert z tym coś wspólnego?
- Mówię tylko, że on ją znał.
Westchnęłam i sięgnęłam po telefon. Po krótkim wahaniu zadzwoniłam do Amandy. Gdy odebrała od razu zaczęła świergotać jednak nie miałam na to czasu. Poprosiłam aby dała mi do telefonu swojego męża. Zdziwiła się, ale spełniła moją prośbę.
- Witam, czym mogę służy Amelio? - Hubert był jak zwykle formalny, ale usłyszałam nutkę zdziwienia w jego głosie.
- No elo kurwa. - Warknęłam. - Powiedz mi, znasz niejaką Elizabeth?
- Hmm, znam dwie. Chodzi ci o kurtyzanę czy...
- O tę drugą.
- A w czym problem?
- Nie będę się bawiła w podchody. Nasłałeś ją na Patryka? Tak czy nie?
Hubert przed dobrą chwilę nic nie odpowiadał a moja wściekłość narastała.
- Posłuchaj, ja chyba wiem o co chodzi. - Mruknął w końcu. - Jeśli możesz, znajdź ją i zadzwoń do mnie. Muszę z nią pogadać osobiście.
- Czyli to...
- Nie, nie kazałem jej nic robić ale wiem kto mógł. Moja matka miała przyjaciółkę, która dość niedawno dowiedziała się że Anna nie żyje. Ode mnie, to przyznam. Powiedziałem też jak to się stało. Możliwe, że to ona. Jest dość wiekowa, stała się wampirem w późnym wieku. Nie sądziłem, że łaknie zemsty oraz że zapłaci Elizabeth... Jak już mówiłem, nie chce waszej śmierci więc spróbujmy to odkręcić.
- Ta? A może to pułapka! - Warknęłam. - Pójdę prosto w jej sidła!
- Nie chodzi jej o ciebie, jeśli dostała zlecenie to na wilki. Pośpiesz się.
Rozłączyłam się i ruszyłam. Gdzie ja miałam szukać tej francy? Korneliusz podpowiedział żebyśmy zaparkowali niedaleko Osady i udali się w las. Musiała być gdzieś niedaleko żeby aż w takim stopniu kontrolować ten cyrk. Tak też uczyniliśmy. Korneliusz wybiegł z auta jak oparzony i zaczął szukać tropu jak rasowy pies myśliwski. Po kilku porządnych niuchach wskazał ręką w stronę jeziora. Więc tam siedział ten babsztyl. Wampir złapał mnie na ręce i puścił się biegiem przez las.
Dziś krótszy rozdział bo skupiłam się nieco na czymś innym. Stworzyłam w pewnej gierce bohaterów owej opowieści i mam zamiar do każdego rozdziału od dziś ich pokazywać. Jestem ciekawa czy podobnie sobie ich wyobrażacie. Zaczynamy ^^
Na pierwszej pozycji Amelka z samego początku Należysz do mnie. Niewinna, skromna i płochliwa.
Następnie mamy Amelkę już w czasie obecnym, pewną siebie kobietę, która zna swoje atuty i jest o wiele szczęśliwsza.
Teraz kolej na Amandę, na początku serii uwielbiała lekko szmaciarski styl bycia.
Jednak po ślubie z Hubertem stała się wampirem przez co chcąc czy nie chcąc trochę poprawiła swój styl .Teraz lubi ciemne, gustowne ubrania.
Jak wszyscy wiemy Patryk był kiedyś rasowym bad boyem, co to każda na jego widok w tym zapewne ja ściągałaby majtki przez głowę.
Teraz to nadal zajebiście przystojny, przykładny i szczęśliwy ojciec i mąż.
A tu taki bonus, szczególnie dla Kornelka.
Po kolejnym rozdziale pokażę Wam Korneliusza, Olę i Lidkę. Jak już wspominałam, to co stworzyłam to dokładnie to co mam w głowie, gdy to piszę i jestem bardzo ciekawa czy podobnie sobie ich wyobrażamy. Czekam na komentarze :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top