Rozdział 6. Ptysiowe pośladeczki.
Amelia.
Po dwóch dniach mój skretyniały mąż pojechał do pałacu. Nie mógł usiedzieć w domu i odpocząć, oczywiście że nie! Nadal niemiłosiernie cierpiał, ale przybyła delegacja z Osady Morza. Nawet nie wiedziałam, że tam również mieszkają wilki. Zawiozłam Michała do przedszkola. Szybkie zakupy z Madzią i znowu byłam w domu. Córeczka od razu zagoniła mnie do zabawy, nie miałam nawet czasu myśleć o Patryku. W sumie dobrze. Kończyłam właśnie epicką wieżę z klocków, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. W końcu jacyś goście! Pognałam, by otworzyć. Powitała mnie roześmiana gęba Korneliusza. O! Dawno już go nie widziałam. Zaplótł sobie grubego warkocza.
- Fabian powiedział, że wyglądam jak Pokahontaz. - Przewrócił oczami.
Kornel rozsiadł się na fotelu i posłał błagalne spojrzenie na mój czajnik. Zaśmiałam się i wstawiłam wodę na herbatę.
- Polubiłeś naszego liptona z torebeczki?
- Sam jestem zaskoczony.
- Jak ci się mieszka z Fabianem?
Chłopcy wynajęli mieszkanie w mieście niedaleko. Szczerze mówiąc podobało mi się, chociaż nie wyobrażałam sobie by zamieszkać gdzieś indziej. Kochałam swoją małą wieś, osadę i las.
- Powiem ci szczerze moja kochana, że zaczynamy się kłócić. Wiesz, że mam swoje wymagania. Przez wiele lat mieszkałem we Francji czy Włoszech i nauczyłem się tam życia z klasą. Nie wspominając już o Florydzie. Tam to się działo - Wampir zachichotał - No i stoimy na etapie zwierzątka. Fabian chce kota, rozumiesz? Powiedziałem mu, że nie ma problemu ale ja chcę Geparda!
- Geparda chcesz?
- Tak.
- Będziesz go trzymał w bloku?
- Mam duże mieszkanie.
- I będziesz go wyprowadzał?
- Na smyczy z diamencikami, takiej jaką ma Ptyś.
Wyobraziłam sobie Korneliusza z gepardem na smyczy pod Biedronką i parsknęłam śmiechem.
- A czym ty byś go karmił?
- To oczywiste! Już czytałem. Oswojone gepardy uwielbiają zające z północno-zachodniej części Australii! To nie oczywiste? Och Amelko, Amelko.
Pokręciłem głową, ale uśmiech nie zszedł z mojej twarzy. Kornel zawsze potrafił poprawić mi humor czy tego chciał czy nie. Z sypialni wybiegła Madzia i rozsiadła się na kolanach naszego gościa. Córka człowieka i wilka siedziała sobie w objęciach wampira. Dzień jak codzień.
- Jujo! Jujo! - Pisnęła dziewczynka, kiedy Korneliusz zaczął ją łaskotać - Nie jujo! Powiem tacie!
- Córeczka tatusia, co? - Chłopak posłał mi uśmiech.
- Oj żebyś wiedział. Jest strasznie za Patrykiem. Michaś znowuż woli spędzać czas ze mną.
- Ptyś naprawdę się bał, że będzie złym ojcem? Kiedy tak na niego patrzę... On by zrobił dla was wszystko.
- Wiesz, że to kretyn.
- Nie obrażaj mi Ptysiowych pośladeczków! - Oburzył się do żywego Kornel.
Nie odpowiedziałam mu bo dostałam sms-a od Natalii. Prosiła żebym pojawiła się w osadzie. Ciekawe co się stało. Korneliusz zgodził się zająć chwilkę Madzią więc zapakowałam się do auta i ruszyłam.
Patryk.
Wielki Alfa Osady Morza był naprawdę przemiłym i mądrym staruszkiem. Dziwiłem się trochę, że ktoś w tym wieku pełni jeszcze takie stanowisko ale szybko dowiedziałem się dlaczego. Otóż władca nie miał żadnego następcy. Przykre, że nie mógł sobie odpocząć.
- Szczerze mówiąc powoli szukam kogoś godnego, ale to potrwa. Jestem jednak dobrej myśli - Arkadiusz potarł się po brodzie - Panie Lasu, jesteś taki młody. Podziwiam cię. Ja w twoim wieku zwiedzałem świat i jak to się teraz mówi? Obracałem piękne panie.
- Jak już pan wie, mam swojego anioła więc nie żałuje. Poza tym osada mnie potrzebuje - Wzruszyłem ramionami.
- No i ma pan dwoje dzieci. Cudownie. Można powoli planować emeryturę - Roześmiał się serdecznie i wstał by uściskać moją dłoń.
Przez ostatnie dwie godziny obmawialiśmy traktat pokojowy, tak na wszelki wypadek. Arkadiusz również przejechał się na Wiktorii i wolał mieć sojusznika. Dla mnie to również korzystny układ. Wyszliśmy przed pałac. Kilka wilków, które przybyło wraz z staruszkiem rozmawiało z moimi poddanymi. Wróżyło to bardzo dobrze. Ogólnie osada huczała. Każdy chciał zobaczyć kto mnie odwiedził toteż na podwórzu przed pałacem panował niemały tłok.
- Wspaniała osada. Rozwijacie się, za czasów pana wuja nie było tu tak dobrze.
- Ale za czasów ojca już tak. - Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na ziemię. Nadal bolało.
- Znałem pana ojca....
- Proszę mówić mi po imieniu - Zacząłem się denerwować.
- Dobrze, twój ojciec był wspaniałym władcą jednak wydaje mi się, że nie zostajesz w tyle. Byłby dumny patrząc na to miejsce. Jestem pewny.
- Dziękuje - Burknąłem tylko.
Jasna cholera, byłem dorosłym facetem a wciąż mazgaiłem się jak dziecko. Dość. Wyprostowałem się i uśmiechnąłem. Nie mogłem żyć wiecznie przeszłością. Moja żona i dzieci to przyszłość. I na tym musiałem się skupić. Kątem oka dostrzegłem Amelkę. O wilku mowa. Stała przy białym murku otaczającym pałac i rozmawiała z Natalią. Więc i Jacek gdzieś tutaj się kręcił.
- Więc naprawdę macie tutaj trochę ludzi - Zauważył Arkadiusz - Nie licząc oczywiście twojej żony.
- Po prostu wpuszczamy do osady osoby, którym ufamy.
- Czy u was normalne jest to, że ludzie prowadzają was na smyczy? - Spytał nieśmiało mężczyzna.
- Co? Nie... Czemu? - Byłem tak zdziwiony pytaniem, że nie mogłem wydusić z siebie porządnego zdania.
- Jak wjeżdżaliśmy do lasu widziałem uroczą dziewuszkę prowadzącą wysokiego chłopaka na smyczy. Musiał być wilkiem.
Aleksa... Wciąż paradowała z Adrianem na smyczy? Nie znudziło im się to? Psia mać! Znaczy tfu! Nie psia! Nie wiedziałem jak mam się z tego wytłumaczyć. Jednak Arkadiusz nie dał mi się odezwać. Złapał mnie za ramię i wskazał na Amelkę.
- Patrzyłeś na nią, więc wnioskuje że to twoja ukochana?
- Tak. Moja Amelka.
- Piękna kobieta. Wybrać sobie taką damę, to jak wygrać z życiem.
Uśmiechnąłem się. Amelia nie zauważyła, że jej się przyglądamy. Wciąż rozmawiała o czymś z Natalią. Może o tym ślubie? Wtedy zauważyłem jakiegoś gostka, szedł pewnym krokiem w kierunku mojej małej. Co jest? Chyba nie był wilkiem. Arkadiusz wspominał o swoim siostrzeńcu, który tak jak Ola nie mógł się przemieniać. Musiałem przyznać, wyglądał nieźle. Blond grzywa, szeroka klata. Czego chciał od Amelki? Podszedł do niej, podał rękę i zaczął nawijać. Natalia zrobiła nagle wielkie oczy i poczerwieniała. Nie widziałem twarzy Amelii, typek ją zasłonił. Cholera. Miałem podejść, kiedy stało się coś nieprawdopodobnego.
Moja mała, niepozorna kobieta stała się drugim Rockiem Balboya*. Niedoszły amant dostał z pięści prosto w pysk. Amelka uderzyła go z taką siłą, że koleś padł jak martwy na ziemię. Wow. To było strasznie seksowne. Wilki stojące na podwórzu zamarły wgapiając się w leżącego chłopaka, który powoli podnosił cztery litery z ziemi. Trzymał się za krwawiący nos. Skąd moja mała dziewuszka miała w sobie tyle pary?
- Bardzo niegrzecznym jest mówienie w taki sposób do żony Wielkiego Alfy Osady Lasu! - Warknęła.
Co on jej powiedział? Nie zważając na Arkadiusza podszedłem do Amelii. Kiedy mnie zauważyła zbladła. Dlaczego?
- Aniele? Co się stało?
Starałem się nie patrzeć na wystraszonego gogusia. Zamiast tego skupiłem się na oczach mojej kochanej.
- Nic takiego, spokojnie - Uśmiechnęła się blado.
- Ja słyszałem! - Obok pojawił się Igor. - Zacytuję go, jeśli mogę. To szło tak, no suczko. Masz dupcię idealną do rznięcia. Pójdziemy gdzieś na osobności?
No nie. No po prostu kurwa no nie!!!
Amelia.
Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie!!!
Igor to pieprzony głupiec! Patryk znowu miał TEN wzrok. Obudził się w nim prawdziwy wilk. Musiałam coś zrobić, inaczej zabije tego chłopaka! Byłam zła, to jasne ale mój prawy sierpowy nie zagrażał jego życiu a i tak dostał za swoje. Przyznam się, sama się zdziwiłam jak mocno mu przyłożyłam ale złamany nos to nic przy złamanym kręgosłupie! Poza tym, typek przyjechał z Osady Morza. Jeśli Patryk by go zaatakował do walki włączyły by się inne wilki. Nie mogłam dopuścić żeby wszystkie wilki stojące z nami rzuciły się sobie do gardeł.
- Jak śmiałeś odezwać się w ten sposób do mojej żony? - Patryk miał spokojny głos, ale wiedziałam że to tylko pozory.
- Przepraszam... Ja nie wiedziałem...
- Patryk! - Złapałam męża za rękę
- Zajebię cie. Nie wyjedziesz z tej osady.
- PATRYK! - Musiałam go zatrzymać.
Jasna cholera!
*Robert „Rocky" Balboa Sr. – , fikcyjna postać filmowa, stworzona i zagrana przez .
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top