Rozdział trzydziesty - czwarty. Tajna narada babeczek.

Amelia.

Postanowiłam zwołać Tajna Naradę Babeczek w nocy w domu Lidki i Paulina. Ich dom nadawał się do tego idealnie. Stał na pograniczu lasu ludzi i wilków. Nikt się tam nie kręcił. Paulina oczywiście wyrzuciłyśmy na ten czas, by nie meldował o niczym Patrykowi. W skład naszej narady wchodziły: Iza, Justyna, Amanda, Lidka, Ola , Ania, Aleksa i Natalia. Z taką ekipa można rozwiązać wszystko. Rozsiadlysmu się wygodnie w salonie wokół opakowań chipsów i czekoladek.
- Więc Patryk od dwóch tygodni znika na całe dnie ? - Upewniła się Justyna.
- Owszem, od momentu gdy dziewczyny dowiedziały się o walkach.
- Sądzisz, że ma to jakieś powiązanie?
- Wątpię.
- Może nie siedzi w biurze tylko działa gdzieś w terenie?
- Też o tym pomyślałam- przyznałam- Jednak z tego co się dowiadywalam nie ma go w ogóle w osadzie przez większość dnia.
- To dziwne, bo Paulin też mi czasami znika na kilka godzin dziennie - wyznała Lidka.
- Emil również - wtrąciła się Iza.
- Kuba zostaje po godzinach w biurze. Podobno...
- Jacek ostatnio też bywa zajęty...
Zmarszczylam brwi i załadowałam do ust kawałek czekolady. To co mówiły dziewczyny było niepokojące. Co robiło Główne Stado przez ten cały czas. Czy znów nam coś groziło?
- Muszę przyznać, że troszkę mi ułożyło. Myślałam , że Emil spotyka się z kimś innym oprócz mnie. - uśmiechnęła się smutno Iza.
- Może poprosimy Natana czy Adriana by śledzili Patryka ? - zaproponowała Ania.
- Jasne. Jakieś szczeniaki miałyby śledzić najpoteznieszego z wilków. Na bank by się nie połapał- warknęła Amanda.
Ania zacisneła pięści i mocno zacisneła usta. Zaczęła się rozglądać za czymś ciężkim.
- Daj spokój Amando, skąd one mogą to wiedzieć? - Lidka szturchnęła ją w głowę.
- Więc co robimy ? - przerwałam im.
- To co robimy najlepiej. Strzelimy potężnego focha, aż nie zdradza co robią- oświadczyła Aleksa.
Plan idealny, nieprawdaż?

Patryk.

Pomimo cholernego zmęczenia nie mogłem zasnąć, gdy nie było jej obok mnie. Całą noc przewracałem się z boku na bok rozmyślając jak złagodzić cała sytuację. Powiedzenie prawdy nie wchodziło w grę. Żadna z dziewczyn nie mogła się o niczym dowiedzieć. To by wszystko zepsuło. Może powinienem jednak ograniczyć czas , który tam sprzedam? To powinno chociaż na razie pomóc... Z samego rana postanowiłem działać. Moja malutka musiała mi wybaczyć te kłamstwa. Musiała.... Przecież nigdy wcześniej.... No dobra okłamywałem ją już ale zawsze dla jej dobra! Założyłam na siebie koszulkę, która sama mi kiedyś dała. Niebieska jak moje oczy. Na nią oczywiście moja kochana czarna skórzana kurtka. Cóż poradzić, że wyglądałem w niej jeszcze lepiej niż zwykle? Sam ledwo mogłem się sobie oprzeć. Hmm... To jednak nie wystarczy. Nie chce jej uwieść tylko przeprosić. Co mogę zrobić? Jeśli znowu nie zamierzała wracać na noc to musiała przyjechać przecież po jakis rzeczy. To mogła być moja szansa. Musiałem działać szybko. Zadzwoniłem do Emila by mi pomógł.

Amelia.

Chciałam dać Patrykowi nauczkę i zostać u Lidki kilka dni. Tesknilam za nim cholernie ale tym razem nie mogłam odpuścić. Wieczorem postanowiłam wpaść do domu po jakieś ubrania. Byłam też ciekawa czy zostanę tam Patryka. Kiedy podeszłam do furtki zauważyłam, że nigdzie nie ma jego BMW. Ha ! Czyli ciągle coś robił. A to kretyn. Ja mu dam ! Nie wrócę i przez miesiąc jeśli tak to ma wyglądać. Weszłam powoli do środka. Moich rodziców znowu nie było. Pewnie pojechali gdzieś do rodziny. Dla mnie lepiej. Nie będą mnie pytali czemu się pakuje. Kiedy wchodziłam po schodach poczułam słodki zapach. Był piękny! Pochodził chyba z mojego pokoju. Uchyliłam drzwi a moim oczom ukazał się niesamowity widok. Cały pokój tonął w rożach. Były wszędzie. Na podłodze, łóżku, na szafkach, parapecie. Niektóre leżały inne stały w wazonach. Na samym środku leżał duży biały miś, który miał na szyi karteczkę: wybacz mi. Z wrażenia aż usiadłam a w górę poleciały płatki kwiatów. Rany musiał je tu znosić kawał czasu...
- To jak Aniele? Wybaczysz mi ?
Tuż za moimi plecami zjawił się Patryk. Ukucnął, objął mnie od tyłu i delikatnie ucałował moją szyję.
- Myślałam, że cię nie ma.
- Czekałem od samego rana malutka.
- A auto?
- Zaparkowałem z tyłu głuptasie. Bałem się, że nie wejdziesz jak je zobaczysz.
- Piękne róże - wybąkałam pod nosem.
- Cieszę się, że ci się podobają.
- Nie powiesz mi co robisz całymi dniami, prawda?
- Nie, ale obiecuję ci ze postaram się to ograniczyć.
- Czy to coś złego?
- Wręcz przeciwnie. Za jakiś miesiąc sama ocenisz.
- W sumie mogę wybaczyć....
Patryk zaśmiał się cicho i pocałował mnie w policzek.

Godzinkę później wyszliśmy razem na spacer. Tak dawno tego nie robiliśmy. Patryk powiedział, że jemu też tego brakowało. Co chwila przytulał mnie lub całował. Czułam się taka szczęśliwa. Nagle chłopak stanął i wybuchnął gromkim śmiechem.
- Spójrz w lewo - kiwnal głową.
Z lasu wyszła Aleksa prowadząc dumnie Adriana na smyczy. Chłopak uśmiechał się jednak.
- Patryś....
- Nie. Zła Amelka. Fe !

Aj aj widzicie? Oby szło w górę jak pierwsza część  :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top