Rozdział dwudziesty. Zobaczyłem anioła.


Zepsułem kilka chwil, nie możesz mnie zostawić
jeśli coś zniszczyłem, postaram się naprawić
Ty należysz do mnie 
Wiesz, że Cię znam, Twoje sekrety
Ciebie mi brak, nie jest mi wstyd
Ty należysz do mnie 

Dla Ciebie chcę być każdym, dla Ciebie mogę być nikim
Podobno tylko o mnie marzysz, czy to ja jestem naiwny?
Powiedz mi co jest między nami, czy tak samo miałaś z innym?
Czy dla ciebie coś znaczę? Nie mogę pozbierać myśli
Czy to mój błąd? Powiedz mi, czy to mój, błąd?!

Co mam robić by być z Tobą?
Co robić by znów być?
Mój ma twardy pancerz ale nie było takiego jak ja
Uważaj jak tańczysz, grozi palcem, bo zostaniesz sam
Ty nim możesz być
Mówi: może ty, może ty, może ty
jesteś mą pasją, gdy światła gasną

Możesz uciekać stąd
Jeśli coś jest nie tak, naprawię to
Inne dziewczyny się nie nadają
to nie to samo, nie , nie NIE! 



Amelia. 


Kuba przyprowadził Jacka dopiero po dobrej godzinie. Reszta chłopców zdążyła już sobie nieźle popić. Nie zabraniałam nic Patrykowi. Był przecież dorosły, jednak gdy otworzył już ósme piwo zaczęłam się irytować. Przyjmowaliśmy przecież gości, a on upijał się jak dzika świnia. Co chwilę padały różne żarty, najczęściej takie których damy nie powinny słuchać.

- A znasz ten? - wybełkotał Emil:

,, Przychodzi żul do burdelu i pyta panienkę:

-Co mi zrobisz za 5zł?

-Za 5zł możesz tylko włożyć i wyciągnąć.

No to pijak włożył. Mija godzina, dwie a facet jeszcze nie wyciągnął. Skonsternowana prostytutka pyta:

-Dlaczego nie wyciągasz?

-Bo mam tylko 2.50 ,,

- Znam lepszy - zapewnił Paulin :

,,Przychodzi mąż do domu po ciężkim dniu w pracy, patrzy a tam żona rozanielona leży na łóżku i rozkładając nogi w jego stronę mówi:

-Wypierdol mnie jak świnie!

Mąż otwierając drzwi wyjściowe drze się na całe gardło:

-Wypierdalaj!!! ,,

- Weź się kurwa ogarnij - warknęła Lidka.

- Kochanie, nie znasz się na żartach?

- Mój Boże - westchnęła Ania - Czuje się jakbym siedziała z moimi kolegami z klasy....

- Widzisz? Nie tylko my tak robimy!

- Oni mają piętnaście lat...

Paulin zrobił się czerwony, nie wiedziałam czy ze złości, czy ze wstydu. Pociągnął długiego łyka swojego piwa i już się nie odzywał.

- Jeśli chodzi o gorące towary to jutro ma mnie odwiedzić pewna ,, grupa chłopaków '' - spojrzał na mnie znacząco Patryk.

No tak. Osada Wiktorii wysyłała do nas dwa swoje stada. My w zamian mieliśmy wysłać jej swoje. Coś takiego jak wymiana zagraniczna. Aleksa klasnęła w dłonie, po czym poprawiła włosy.

- Zapowiada się ciekawie - uśmiechnęła się szeroko.

- Tylko nie zabierz wszystkich - burknęła Natalia.

Wtedy właśnie wrócili Kuba i Jacek. Ten drugi usiadł kawałek od nas, miał spuszczoną głowę. Uniosłam jedną brew. Co mu się stało? Spojrzałam na swojego chłopaka. Mimo, iż Patryk był już pijany wyglądał jakby wiedział co się dzieje. Złapałam go więc pod ramię i poprosiłam by wszedł ze mną na chwilę do domu.

- Oj będzie ruchanko - zawył Emil.

- O ile mu stanie po takiej dawce alko - dodał Paulin.

Oboje parsknęli śmiechem i przybili sobie piątki. Przewróciłam tylko oczami.


Kiedy weszliśmy do środka od razu zapytałam Patryka co się odwaliło. Chłopak uśmiechnął się do mnie i poruszył brwiami.

- Nie domyśliłaś się? Wybrał sobie Natalię.

- O kurwa....

- Teraz wyobraź sobie, że panna mieszka jakieś cztery godziny drogi stąd i w ogóle nie ma pojęcia o wilkołakach. Co teraz? Ma przejebane. Więc siedzi taki zdołowany.

- Fakt. Nie zazdroszczę mu...- westchnęłam.

- Tylko ja miałem takie szczęście. Chociaż z początku nie było mi łatwo. Pamiętasz? Pierwszy raz spotkaliśmy się, gdy mieliśmy po jakieś pięć lat. To znaczy, ty miałaś. Ja jako siedmioletni gnojek nie wiedziałem jeszcze nic o wilczych zwyczajach. Pamiętam tylko, że świetnie się z tobą bawiłem. Potem nie widzieliśmy się kilka lat. Zmarł mój ojciec a ja pogrążyłem się w rozpaczy. No i musiałem zamieszkać u matki, która mnie nienawidziła. Codziennie słyszałem, że mnie nie chce, że jestem potworem i nie powinienem był się urodzić. Tak. Mówiła to jedenastoletniemu dziecku. Zabawne co? - przerwał na chwilę by złapać oddech - No i poszedłem do szkoły, gdzie uczyła się Kasia. Ile miałem lat? Z piętnaście? Bo przecież tak jakby nie zdałem dwa razy. Pierwsza klasa gimnazjum ja wpadam spóźniony i widzę na korytarzu anioła. Przysięgam kochanie, że stałaś otoczona białą poświatą. Z wrażenia upadłem na kolana. Wybrałem cię. Od razu. Byłaś dla mnie idealna. Ja to wiedziałem, moje przeznaczenie to wiedziało. Chciałem podejść, zagadać... Nie zdobyłem się na to. Jeszcze tego samego wieczoru stwierdziłem, że nie mogę cię na siebie skazać. Nie mogłem narażać cię na przebywanie ze mną. Mogłem cię tylko oglądać z daleka i coraz bardziej pogrążałem się w ciemności. Sama wiesz jaki byłem. Oziębły skurwysyn. Każdy mnie tak nazywał. Miałem w dupie wszystkich. Możesz spytać się chłopaków jak ich traktowałem, gdy zostałem ich alfą. Ciągłe wyzwiska, awantury. Paulin już trzy razy postanawiał odejść, ale jego ojciec mu na to nie pozwalał. Pewnego dnia stwierdziłem, że nie wytrzymam. Chciałem cię dotykać, całować się. Postanowiłem skończyć ze sobą. Miałem pistolet. Każdy Alfa go dostaje. Chciałem strzelić sobie w łeb. Najlepiej na oczach mojej matki. Zwierzyłem się Kubie. Nie zniechęcał mnie, poprosił tylko bym z tobą porozmawiał. Nic więcej. No i zagadałem. Pamiętasz? Usiadłem obok i tak nagle, wręcz z dupy wypaliłem, że jesteś śliczna. Zamurowało cię. Chciało mi się śmiać. Pierwszy raz od kilku lat. To było takie dziwne uczucie... Radość. Zapomniałem jak to jest.... No i Kaśka się wjebała między nas. Jednak postanowiłem walczyć. Ja... Wtedy specjalnie wjechałem prosto w ten samochód. Chciałem byś zwróciła na mnie uwagę. No i udało się. Planowałem nawet udawać, że coś mi jest ale tak płakałaś... I potem, gdy staliśmy tak blisko siebie i słyszałem jak wali ci serce. Już wiedziałem, że będziesz moja. Już wtedy należałaś do mnie. Moja własność....

Kiedy skończył mówić przytulił mnie mocno, nawet trochę za mocno jak na mój gust jednak nie przejmowałam się tym. Chyba przez ten cały alkohol tak mu się zebrało na wyznania. Boże... Nie miałam pojęcia... Chciał się zabić? Przeze mnie? Gdybym wtedy nie zgodziła się na ten głupi spacer....Nie byłoby go tu... Mój kochany... Rozpłakałam się.

- Nie płacz aniele, bo boli mnie serce - poprosił.

Wciąż trzymał twarz w moich włosach. Uśmiechnęłam się przez łzy. Byłam szczęściarą.

- Muszę się ogarnąć zanim wrócimy do reszty. Rozmazałam się i wyglądam jak panda...

- Wyglądasz piękne.

- Nie widzisz mojej twarzy!

- Zawsze wyglądasz perfekcyjnie.

Przewróciłam oczami i odsunęłam się od chłopaka. Spojrzał na mnie czule. Tyle miłości w jednym spojrzeniu mógł mieć tylko zakochany wilk.

- Wiesz, że nikomu cię nie oddam? - spytał - zabije każdego kto się koło ciebie zakręci. Przysięgam. Nie zdążysz mnie zdradzić.

Roześmiałam się i pokręciłam głową.

- Jesteś głupi.

- I tak mnie kochasz.

- Tu mnie masz. Sama więc muszę być głupia.

- Więc pasujemy do siebie.

Stanęłam na palcach i cmoknęłam go w czubek nosa. Często mi tak robił. Zamruczał i udał, że chce mnie ugryźć.

- Bo kupię ci kaganiec - zagroziłam.

- Chyba naczytałaś się za dużo Greya.

- Chciałbyś...

- Nie ukrywam...Chociaż nie sadzę, bym był w stanie cię uderzyć. Nawet w łóżku . - odpowiedział poważnym tonem. - Chociaż...

- Kochanie?

- Przecież już raz zrobiłem ci krzywdę...

- Patryk...

- Ugryzłem cię!

- Przez przypadek! Pamiętasz?! Nic mi się nie stało. Mogłam nie wbiegać między ciebie a Paulina.

- Idiotka.

- Kretyn.

- Idziemy się bzykać?

- Idziemy. 


Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba. Serdecznie dziękuje za każdy komentarz i za każdą gwiazdkę od Was. Dzięki Wam Wattpad stał się moim drugim domem. 

Serdecznie polecam moją ulubioną piosenkę, o ile pamiętam udostępniałam ją już w pierwszej części powieści ale nie mogłam się powstrzymać. Słuchałam jej, gdy postanowiłam zacząć tu publikować moje bazgroły. Wiadomo, komu ta książka zawdzięcza swoją nazwę. Dzięki Sztoss :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top