Rozdział czterdziesty. Mój.
Chcę, aby twój świat zaczynał się i kończył się na mnie
E.L James.
Amelia.
Patryk wydawał się być trochę nieobecny. Mimo, że wciąż czuł się paskudnie i było to widoczne z daleka, cierpliwie rozmawiał z każdym kto tego potrzebował. Widziałam również jak coś szepce Kubie na ucho. Czyżby to nie był jeszcze koniec naszych problemów? Stałam na uboczu w sporo za dużej koszulce Jacka, trzymając się za obolały nadgarstek. Wyglądałam zapewnię jak jedno wielkie nieszczęście. Wciąż chciało mi się płakać, ale grałam silną. Wiele wilków patrzyło na mnie z niepokojem. Jak to mówił Igor? Ode mnie zależało ich życie? Cholera. Kątem oka zauważyłam jak Ania grozi Natanowi łopatą. Chyba chciała go ,, poprosić '', aby dał się opatrzyć . Cóż, ważne że zadziałało. Opuściłam głowę. Na pewno wyszły mi na twarzy siniaki. Nie chciałam by ktoś zauważył. Jedną ręką cały czas trzymałam się za brzuch. Moje maleństwo na szczęście miało się dobrze. Nic innego się teraz nie liczyło. Kochałam je tak mocno... Gdybym... Nie. Przestań o tym myśleć. Wszystko w porządku Amelio. Bądź silną kobietą. Za jakiś czas będziesz matką.
- Jeśli mogę prosić, chciałbym zabrać moją żonę do domu i odpocząć. - Usłyszałam lekko poirytowany głos Patryka.
Podszedł i porwał mnie na ręce. Nie protestowałam. Nie byłam pewna, czy będę w stanie iść o własnych siłach.
Całą drogę unikałam jego wzroku, starając się zakrywać twarz. Ku mojej rozpaczy Patryk nie odzywał się słowem. Pragnęłam, by powiedział coś żartobliwie. Roześmiał się. Miałam przeczucie, że jak tylko dojdziemy do domu wybuchnie kłótnia. Spodziewałam się usłyszeć między innymi : Powinnaś siedzieć w domu, Jak mogłaś się tak narazić, czemu jesteś tak głupia? Marzyłam aby szybko skończył. Nie miałam na to siły.
Patryk wniósł mnie do pokoju i ułożył delikatnie na łózko. Sam opadł na kolana tuż przed nim i ukrył twarz w dłoniach. Czegoś takiego się nie spodziewałam. Patrzyłam na niego przez chwilę w zupełnym bezruchu. Chłopak oddychał spokojnie, miarowo jakby się uspokajał. Po chwili, która dla mnie była wiecznością spojrzał na mnie. Cierpiał. Miał to wymalowane na twarzy. Jęknął nagle, i przygryzł wargę.
- Kochanie? - nie wytrzymałam.
- Aniele.... Wybacz mi. - poprosił cicho.
- Chyba nie rozumiem. Przepraszasz mnie za ?
- Powinienem był cię strzec. To nie miało prawa się wydarzyć. Zostałaś pobita, prawie zgwałcona. A to tylko dlatego, że załatwiłem sam siebie. Wiesz jak wyglądasz?!
Mimowolnie zerknęłam w lusterko, które stało na szafce nocnej. Miałam ciemnego siniaka w kąciku ust, oraz pod okiem. Skrzywiłam się. Rzeczywiście, nic atrakcyjnego. Westchnęłam i uśmiechnęłam się cierpko do Patryka.
- Znasz mnie. Zagoi się jak na psie. Nic mi nie jest - powiedziałam pewnie.
- Nic ci nie jest?! Jeszcze pół godziny temu płakałaś przerażona, po tym jak ten skurwiel cię macał!
- On już nie żyje - przypomniałam mu - Poza tym czuje się dużo lepiej odkąd cię zobaczyłam.
Chłopak otworzył trochę szerzej oczy i uniósł lekko brwi. Przyglądał mi się dość nieufnie jakby nie wierzył ani trochę w moje słowa. Zirytowałam się lekko. Skąd tak mała pewność siebie w tak wspaniałym mężczyźnie?
- Nie patrz tak na mnie, powiedz lepiej jak ty się czujesz? Jeszcze dwie godziny temu leżałeś jak martwy.
- Cóż... ja...
Patryk zmarszczył brwi i złapał się za głowę. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że na pewno ma jeszcze pękniętą czaszkę. Biedaczek. To musiało cholernie boleć, a mimo to udawał, że wszystko gra. Kochany, wnerwiający idiota. Podczołgałam się do niego i złożyłam delikatny pocałunek na jego rozgrzanym czole. Westchnął cicho. Kiedy się odsunęłam, wciąż przeszywał mnie wzrokiem.
- Ze mną jest dobrze. Nie musisz się o mnie martwić. Jestem duży, dam sobie radę.
- Martwię się i będę się martwić bo cię kocham. Należysz do mnie.
- Należe do ciebie? - Szepnął zdziwiony.
Otworzył szeroko oczy i uchylił lekko usta. Mój kochany... Czemu tak to go zszokowało? Pogładziłam go dłonią po policzku. Złapał ją, i ucałował mnie w palec, na którym znajdowała się obrączka.
- Twój? - upewnił się.
- Tak. Jesteś mój.
Uśmiechnął się, tak promiennie jakby ze świata zniknęły wszystkie cierpienia. Pięć lat razem, a on dopiero teraz sobie to uświadomił?
- Cóż, nie zmienia to faktu, iż dałem dupy. - Jego głos był o wiele cieplejszy.
- Nie dałeś.
- Mogłem cię stracić - Posmutniał nagle.
Matko, nie mogłam nadążyć. Tak szybko zmieniał mu się nastrój...
- Mogłeś, ale żyje. Jestem tu. Przestań się zadręczać bo dostaniesz zmarszczek i będę musiała poszukać sobie nowego męża.
- Czyżby własna żona uprzedzała, że zamierza mnie zdradzić? - uśmiechnął się krzywo.
- Owszem, kochany mężu więc lepiej bądź grzeczny. Chodź, położymy się.
Patryk posłusznie wgramolił się na łózko, położyłam się na plecach on bokiem do mnie. Położył dłoń na moim brzuchu i pogładził go delikatnie.
- Nie wiem czy jesteś w stanie wyobrazić sobie to jak mocno was kocham.
Pierwszy raz użył określenia ,, was ''. Ze wzruszenia ścisnęło mi się gardło.
- My też cię kochamy - wyszeptałam akcentując pierwsze słowo.
Chłopak nagle skrzywił się. Pociągnął nosem i prychnął.
- Wolałbym abyś ściągnęła tę koszulkę. Nie lubię, gdy pachniesz innym mężczyzną - warknął.
Posłuszne uniosłam się i zdjęłam bluzkę. Patryk z zaciekawieniem patrzył na brzuszek. Gdy siedziałam wydawał się być jeszcze większy. Nie był to jednak taki sam wzrok jak kiedyś. Jeszcze jakiś czas temu mój mąż na widok mnie w bieliźnie wręcz ślinił się. Teraz? Cóż, można powiedzieć, że obserwował mnie jak eksponat w muzeum.
- Posmutniałaś.
- Tak. - Odpowiedziałam, choć nie padło żadne pytanie.
- Cóż, jestem tylko mężczyznom. Mogłabyś zdradzić co się stało?
- Czy ja jestem dla ciebie choć odrobinę atrakcyjna? - spytałam piskliwym głosem.
- Czyżby moja piękna żona przestała nagle wierzyć w swoje atuty?
- Nie oszukujmy się. Przez tę ciąże... Moje ciało nie wygląda już tak pięknie. Prawda?
- Skończ pieprzyć! - zdenerwował się - Dla mnie zawsze jesteś najpiękniejsza. Masz idealne ciało. Ciąża dodaje ci tylko uroku. Gdyby tak nie było on....
- Przestań!
Pochyliłam się nad Patrykiem i ucałowałam go w usta. Mruknął gardłowo a ja poczułam jak rozpala się we mnie ogień. Nagle to ja byłam pod nim a on składał na mym ciele pocałunki.
- Jesteś.Taka.Piękna.Moja. - szeptał pomiędzy nimi.
Jęknęłam cicho, gdy jego usta zawędrowały na skraj biustonosza. Patryk przestał na moment i przyglądając mi się bacznie badał sytuację.
- Ty możesz robić ze mną co ci żywnie podoba - zapewniłam gorliwie.
- Nie prowokuj mnie, żono - uśmiechnął się złośliwie. - Bo mogę okazać się niebezpieczny.
Te słowa podziałały na mnie tak.... Rany. Jego oczy płonęły pożądaniem. Kiwnęłam leciutko głową. Nie byłam w stanie się odezwać. Nie w tym momencie.
- Hmm... Ten stanik. Chyba trzeba się go pozbyć. Złe wspomnienia, prawda?
- T... Tak.
Zaśmiał się cicho i zerwał go ze mnie. Krzyknęłam cicho, jednak po chwili zostałam skutecznie uciszona. Patryk wbił się łapczywie w moje usta. Jego dłonie błądziły po moim ciele, a gdy zatrzymały się na piersi ponownie jęknęłam mu w usta. Cały zadrżał. Szybko podniósł się by zdjąć koszulkę. Siedział przez chwilę nade mną. Oddychał ciężko i wpatrywał się we mnie z czcią. Ja za to patrzyłam na jego wspaniałe ciało. Był mój. Tylko mój, do cholery. Mąż. Ukochany. Uniosłam się i pocałowałam go tuż pod obojczykiem.
- Żono, chyba jesteś spragniona?
- Jestem. Ciebie. Zawsze.
- Dobrze się składa. Mamy dla siebie całą noc.
Obudziłam się pierwsza. Patryk leżał wtulony w mój bok, jak bezbronne dziecko. Jakby kilka godzin wcześniej porządnie mnie nie zer..... Ehem! Chciałam powiedzieć... Em...
Leżałam nieruchomo, nie chciałam go obudzić. Powinien spać jak najdłużej, tym bardziej że w Osadzie czekało na niego pełno roboty. Musiałam czymś zając głowę więc rozejrzałam się po pokoju. Czekał nas spory remont. Odkąd Patryk wprowadził się do nas na dobre jedyne co się zmieniło to kolor ściany. Mój mąż stwierdził, że jeśli wciąż będzie sypiać w różowym pokoju pewnego dnia obudzi się z pragnieniem noszenia kiecki. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie dnia, gdy razem wybieraliśmy farbę. Ja koniecznie chciałam coś pod fiolet, on upierał się na zielony. W końcu razem wybraliśmy błękitny. Pasowało idealnie do moich białych mebli. Cóż. Pokój nie był za duży, zaczęłam się zastanawiać gdzie położymy łóżeczko. Cholera. Z przerażeniem uzmysłowiłam sobie, że chyba będzie trzeba pozbyć się jedynej szafy. Świetnie.
- Ukochana? Czemu wzdychasz? - spytał sennie Patryk.
Cholerka. Ten jego lekki sen. Szlag. Wyszło mi nie budzenie go. Gratulację dla mnie.
- Myślę nad remontem. - przyznałam.
- Nie będzie konieczny.
- Dlaczego nie?
- Dowiesz się już za tydzień.
Cmoknął mnie w czoło i uśmiechnął się ciepło. Odwzajemniłam uśmiech, chociaż nie wiedziałam o co mu w ogóle chodzi.
- Jak się czujesz? - spytałam.
- Budzę się obok najpiękniejszej kobiety na ziemi, a dodatek tylko mojej. Sama sobie odpowiedz na to pytanie.
Zaśmiałam się. Patryk przeciągnął się i wstał. Był goły jak go sam Pan Bóg sworzył. Cudowny widok. Tak...
- Jeśli przestałaś już gapić się na mój tyłek aniele, to idę się umyć. Przyłączysz się?
Poderwałam się na łóżku. Mój mąż zadaje czasami naprawdę głupie pytania.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top