•I'm not in his life•
Yoongi wiedział, że Jungkook jest pochopny i czasem działa bez planu, jednak puszczanie Taehyunga razem z psychicznym mężczyzną było jedną z najgłupszych rzeczy jaką mógł zrobić. Mimo, że piramida jego wyskoków była dość wysoka, a on przez wiele lat starał się naprawiać jego błędy, to tym razem nie mógł mu tak po prostu darować. Szedł razem z Jiminem do wieżowca w którym swój apartament miał Jeon.
- Taehyungowi nic nie grozi prawda? - zapytał niepewnie chłopak, gdy weszli do windy, a Min wcisnął na odpowiedni przycisk z liczbą piętra.
- Miejmy taką nadzieję. Możesz podziękować Jungkookowi jak kiedyś postanowi wrócić do Korei - rzekł z ciężkością w głosie, mając ochotę przywalić Jungkookowi za wszystkie jego wyskoki. Nie rozumiał dlaczego nagle Jeonowi odwidziała się miłość do Taehyunga na którego punkcie już dawno temu oszalał. Nie potrafił nadążyć nad tokiem myślenia chłopaka, jednak z pewnością czuł, że w tym wszystkim jest jakieś uzasadnienie.
- Mówiłeś, że Jungkook wysłał go z psycholem tutaj, a jak już coś mu zrobił? - zapytał ze zdenerwowaniem. - Bo jak tak, to zajebie go - rzekł z chłodem w głosie, a Yoongi wcale mu się nie dziwił, sam miał ochotą to zrobić.
- Skarbie, jak tak będzie sam ci pomogę - zapewnił blondyna, który poczuł się spokojniejszy mając wsparcie swojego chłopaka.
- Zabierzmy stąd Taehyunga i nie pozwólmy więcej, aby musiał spotkać Jungkooka. On nie zasługuje na Tae, skoro pozbył się go w taki sposób i puścił z kimś tak nienormalnym - powiedział zbliżając się do chłopaka, gdzie ujął dłonią jego bladą szyję, której kolor zawsze go fascynował.
- O to się nie martw, już więcej nie pozwolimy z Namjoonem na coś takiego. Wtedy zaskoczył nas, więcej nie damy się złapać na coś takiego, Jiminie - powiedział ze spokojem w głosie, a na ustach Jimina pojawił się uśmiech.
- Wiem, że to jest twój szef, ale Tae jest moim przyjacielem...nie chce, żeby musiał więcej cierpieć - rzekł z powagą w głosie, a gdy drzwi windy otworzyły się, on jako pierwszy odsunął się od starszego, by opuścić windę. Yoongi spojrzał za blondynem, któremu w ogóle nie było do śmiechu przez wyskoki Jungkooka i naprawdę go rozumiał. Taehyung był jego przyjacielem, który był dla niego niczym brat. Od czasu, kiedy zniknął razem z Jungkookiem, nie potrafił przestać zamartwiać się o Taehyunga, jednak fakt, że nie odzywał się i był z Jungkookiem w jakimś stopniu uspokajał go.
Obydwoje udali się do drzwi apartamentu, gdzie Min wpisał kod do drzwi i przekroczyli próg mieszkania w którym panowała cisza. Jimin rozglądał się po pomieszczeniach, tak samo jak Yoongi, który zatrzymał się napięcie przed wejściem do gabinetu Jungkooka w którym drzwi były otwarte na oścież. Widząc ciało Wangyo, zakrył dłonią swój nos, wyczuwając nieprzyjemny odór martwego ciała. Podszedł do ciała, przyglądając się stanowi jego ciała. Widząc ślad po postrzale, zmarszczył swoje brwi.
- Yoongi! Nie ma nigdzie Taehyunga, ani jego rzeczy. Znalazłeś coś? - zapytał blondyn idąc w stronę gabinetu, gdzie wystraszony upadł na podłogę, widząc martwe ciało. - T-to ten facet? - zapytał ze strachem w głosie.
- Tak, to jest Wangyo - potwierdził. - Najwidoczniej Taehyung musiał się bronić i postrzelił go. Z pewnością uciekł stąd w strachu...pytanie jest takie, gdzie on uciekł? - zapytał podnosząc się na równe nogi.
- On musi być przerażony...- szepnął Jimin, bojąc się o los Taehyunga.
- Wracaj do domu, Jimin. Ja zadzwonią po chłopaków, żeby pomogli mi pozbyć się ciała - westchnął ciężko.
- Ale Tae...
- Znajdziemy go, nie martw się o to. Teraz najważniejsze jest pozbycie się ciała, zanim wtrąci się w to wszystko policja - przerwał Jiminowi, który wiedział, że Yoongi ma rację. Nie chciał, aby policja zaczęła szukać Taehyunga za zabójstwo. Wiedział, że zrobił to wszystko z pewnością w obronie i strachu.
~
Kilka dni później.
Yoongi siedział w salonie wraz z Namjoonem z którym kalkulowali wszystkie sprawy finansowe związane ze sprzedażą ostatnich interesów. Nienawidzili takiej roboty, gdyż wcześniej nie zajmowali się czymś takim, pomagając osobiście Jungkookowi w prowadzeniu lokali imprezowych, czy osobistych zleceniach.
- Nie rozumiem dlaczego Jungkook zdegradował nas do takiej roboty. Osobiście podobało mi się w klubie. Mogliśmy z Jinem szaleć i pilnować porządku. On zrezygnował z roboty dla niego i poszedł do normalnej pracy. Myślisz, że również powinienem pójść w jego ślady? - zapytał Namjoon, odkładając teczkę z papierami na stolik.
- Osobiście sam mam ochotę to zrobić. Znudziło mnie sprzątanie po nim. Nie wiem co się z nim stało, ale po kolei każdego zwalnia i w końcu na nas przyjdzie czas - westchnął ciężko Min. - Dlatego polecam ci pójść w ślady Jina - dodał ze spokojem w głosie.
- A jak zapytają się mnie co robiłem przez wszystkie lata? To co mam powiedzieć? - uniósł brew.
- Nie wiem - wzruszył ramionami. - Powiedz, że byłeś menadżerem klubu i zajmowałeś tajnymi zleceniami dostarczania prochów, głodnym dzieciakom, które zapożyczały się, a potem musiałeś po nich sprzątać - wysilił się na uśmiech, a Joonowi mina zrzedła.
- Dupek - burknął. - Lubiłem moją robotę i tęsknię za nią. A ta dzieciarnia na swój sposób była zabawna, kiedy rzucała tymi tekstami. "Oddamy do końca miesiąca, Monster", albo "Weź nie bądź taki, Moni", by potem płakać, gdy Moni się wkurwił i wpieprzył karząc oddać do końca miesiąca - powiedział z westchnięciem. - Ale to było właściwie najmniej ulubioną częścią tej pracy, lepiej było w klubie razem z Jinem, kiedy wszystkie sprawy załatwione, klub zapełniony, a my sami w loży dla vipów - uśmiechnął się na te wspomnienia. - Było gorąco...
- Wystarczy, nie potrzebuje szczegółów - wywrócił oczami.
- Ty zawsze byłeś przy Jungkooku i bawiliście się dopiero kiedy zamierzaliście - uśmiechnął się.
- Teraz sytuacja jest taka, że mam Jimina. Chciałbym się ustatkować i zacząć normalne życie - powiedział z powagą w głosie, zaskakując tym Namjoona.
- Nie no...zaskoczyłeś mnie. Myślałem, że ty nigdy nie zatrzymasz się w miejscu i nie będziesz chciał żyć normalnie. Jimin zaciążył, że tak mówisz? - zapytał z rozbawieniem w głosie, a Min spiorunował go wzrokiem.
- Jesteś naprawdę zabawny, Joon - mruknął z chłodem, a słysząc dzwonek do drzwi, zmrużył swoje oczy. - Potem ci wleje - ostrzegł go, powstając na równe nogi, gdy Namjoon śmiał się pod nosem. Min udał się w stronę drzwi, które otworzył, a widząc znanego mu dobrze Jeona, zmarszczył automatycznie swoje brwi, gdy zauważył, że jego towarzystwie jest ktoś jeszcze. - Przyjechałeś? - uniósł zdumiony brew.
- Nie dzwoniłeś i nie powiedziałeś czy z nim wszystko dobrze, więc nie miałem wyjścia jak przyjechać - odpowiedział mu wprost, a ton z jakim zwracał się do niego Jeon, naprawdę nie podobał się Minowi, który wpuścił go do środka oraz jego gościa.
- Ty również miałeś mnie w dupie przez cały ten czas i z pewnością Taehyunga również, więc nie pomyślałem, aby cię o wszystkim powiadomić - rzekł z obojętnością w głosie, gdzie zaraz przeszli do salonu. Namjoon zaskoczył się zobaczeniem Jungkooka, którego nie miał okazji zobaczyć przez długi czas.
- No proszę kogo moje oczy widzą - rzekł pokręcając głową.
- Mów, co z Taehyungiem - rzekł wprost Jeon ignorując Namjoona.
- A czemu sam nie poszedłeś do mieszkania, aby się przekonać czy wszystko z nim w porządku? - zapytał Min, zwracając się twarzą w jego stronę, a zdenerwowany Jungkook chwycił mocno za jego koszulę, zbliżając swoją do tej Yoongiego, która nie okazywała żadnego strachu przed nim.
- Nie zamierzam tam iść i tak nie powinno mnie tutaj być. Powiedz co z nim i znikam - rzekł ostro.
- Jungkook weź się uspokój. Powinieneś być wdzięczny Yoongiemu za to, że zawsze po tobie sprząta - rzekł ze zdenerwowaniem Namjoon, który podszedł do nich, gdzie odciągnął Jeona od Mina.
- Jestem wdzięczny - odparł patrząc ze zdenerwowaniem na dwójkę. - Wybacz, że w tej chwili za nic nie dziękuje. Chcę tylko wiedzieć co jest z Taehyungiem i Wangyo - dodał.
- Wangyo nie żyje - oznajmił Min, zaskakując swoimi słowami Jungkooka.
- Jak to? - zapytał marszcząc swoje brwi.
- Wygląda na to, że Taehyung w obronie własnej zabił go. Jak przyszliśmy z Jiminem do apartamentu znaleźliśmy tylko ciało, ale po Taehyungu nie było żadnego śladu. Z Namjoonem, Jinem i Jiminem szukaliśmy go wszędzie i wciąż będziemy. Prawdopodobnie jest przerażony i gdzieś się ukrywa - wyjaśnił mu całą sytuację, a Jeon słuchał go z uwagą. Potarł nerwowo swój podbródek, by zaraz odwrócić się napięcie, chwytając za rękę młodszego chłopaka z którym ruszył w stronę wyjścia. - A ty dokąd idziesz? Nie zamierzasz pomóc nam znaleźć Taehyunga?! - zapytał ze zdenerwowaniem Min, a Jeon zatrzymał się, gdzie dyskretnie uśmiechnął się pod nosem.
- Sami go szukajcie. Skoro Taehyung sam załatwił sprawę z Wangyo, nie muszę się nim przejmować - oznajmił, a dwójka patrzyła na niego z niedowierzaniem.
- Naprawdę nie obchodzi cię jego los? - zapytał Namjoon.
- Już mówiłem Yoongiemu, że to zakończyłem. Dla Taehyunga lepsze jest bycie jak najdalej ode mnie. Poradzi sobie, albo wy go znajdziecie i udzielicie mu pomocy. W moim życiu nie ma Taehyunga, ani w jego życiu nie ma mnie.
~
Witajcie ^^
Wybaczcie, że tak późno dodaje tutaj rozdział. W tygodniu dodam kolejny :D
Jungkook wrócił do Korei, ale nie zamierza pomóc Taehyungowi. Swoją drogę pewnie myślicie co dzieje się u niego, ale to już w przyszłym rozdziale ^^
Pozostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top