Rozdział 59. Straciłem siłę...
Patryk.
Spacerowałem samotnie po lesie, trochę patrolowałem chociaż nie chciałem się do tego przyznać nawet przed samym sobą. Brakowało mi tego jak cholera. Całe moje stado było w terenie nieopodal bo widziano jakieś wampiry przed miastem, nudziłem się. Przechodziłem akurat obok jeziora, gdy nagle poczułem za sobą obecność, odwróciłem się raptownie i zauważyłem młodą kobietę. Miała fioletowe włosy do kostek, ciemny makijaż i krótką czarną sukienkę. W jej czerwonych oczach zauważyłem złośliwy błysk. Nie była człowiekiem to pewne.
- Czego chcesz?
- Jesteś niemiły Władco, naprawdę. - Odpowiedziała niby smutnym głosem.
- To ty się czaisz. - Uniosłem brew.
- Tu mnie masz, chciałam tylko z tobą porozmawiać. Jestem królową demonów nazywam się Ven, miło mi. - Uśmiechnęła się promiennie. - Pracuje dla samej śmierci i mam chatkę w piekle.
- Uroczo...
- Mój pan wysłał mnie do ciebie z prośbą. Otóż odkąd Wilki chronią ludzi, ginie ich za mało. Mam gdzieś tych co trafiają do nieba, ale piekło nam pustoszeje. Mam załatwić to tutaj, a potem w innych miejscach gdzie umiera za mało ludzi.
- Przepraszam?!
- Ależ nie musisz. Wiem, że twoi najlepsi wojownicy są poza Osadą Lasu toteż muszę zająć się tobą. Wypuszczę wampiry a ty nic z tym dziś nie zrobisz. Może być?
- Chyba sobie kurwa robisz jaja głupia pindo! - Warknąłem.
- Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. Ty oddasz mi swoją siłę na całą dobę a twojej żonie nie przydarzy się nic złego. - Mrugnęła do mnie.
- Nie masz takiego prawa...
- Oczywiście, że nie. Nie mogę wchodzić do świata ludzi i mordować ale twoja żona zgodziła się być moim niewolnikiem na dobę, sprzedała mi na ten czas duszę. Musiała, miałam na rękach twoją córkę. - Zaśmiała się.
- Ja... TY...
Ven pstryknęła a obok nas pojawiła się Amelka, była związana. Zamarłem, gdy Ven dotknęła jej głowy.
- Zgadzam się... - Powiedziałem od razu.
- Nie możesz, nie mogę być ważniejsza od Osady i wilków! - Amelka zaszlochała.
- Jednak jesteś... - Opuściłem głowę.
Ven podeszła do mnie i wyciągnęła dłoń, szybko ją ująłem i poczułem się nagle niezwykle słaby. Upadłem na kolana, Ven zniknęła. Pewnie chciała spełnić swoje groźby. Więc wampiry napadną na ludzi czy na nas wiedząc, że nie mogę walczyć?
- Patryk? Kochanie tak mi przykro ale ona miała Madzię...
- Aniele, ja wiem. - Posłałem jej blady uśmiech.
Nagle ktoś pojawił się za nami. Wiktor, jeden z najsilniejszych wampirów osadzonych w lesie. Serce we mnie zamarło, spojrzałem na Amelkę. Przecież nie miałem jej jak uratować w tej sytuacji. Wiktor uśmiechał się drapieżnie, był wychudzony i brudny. I zapewne głodny. Wstałem szybko i zasłoniłem żonę, musiałem z nim walczyć tak czy siak.
- Chodź i pokaż mi jak umierasz.
- Nawet teraz nie jesteś w stanie mnie zabić, Bóg tego nie może. - Uśmiechnąłem się lekko.
Wiktor doskoczył do mnie i złapał mnie za szyję, próbowałem go od siebie oderwać ale to było na nic. Momentalnie pociemniało mi przed oczami, musiałem jednak coś zrobić. Wiedziałem, że po pierwsze Amelka zginie zaraz po mnie a Osada właśnie jest atakowana. Z całej siły uderzyłem przeciwnika z główki. Wiktor odskoczył z jękiem i mnie puścił, niewiele myśląc kopnąłem go w nogi aby upadł. Wskoczyłem na niego i zacząłem go nawalać po mordzie ale szybko mnie zrzucił z takim impetem, że uderzyłem plecami w potężne drzewo. Podniosłem się z oporem, bolało mnie całe ciało. Jeden atak a ja ledwo stoję na nogach, przejebane. Wampir rzucił się na mnie i uderzył mnie w mordę. Odrzuciło mnie znów, ponownie walnąłem w drzewo a z ust poleciała mi krew. Znów się podniosłem ale o wiele ciężej. Tak szumiało mi w uszach, że nie usłyszałem że to drzewo się złamało i na mnie spada. W ostatnim momencie Amelka odrzuciła mnie i została przygwożdżona przez ogromny pień. Omal się nie zesrałem, olałem Wiktora i doleciałem do niej. Chociaż nie miałem szans złapałem za drzewo i spróbowałem je podnieść, o dziwo udało mi się ! Moja siła wróciła, no tak Ven obiecała że Amelce nic się nie stanie. Pakt został zerwany, ale Amelka była w okropnym stanie...
Cześć kochani, miałam małą przerwę po skończeniu WIlczego Sługi ale wracam do gry. Teraz pytanie do Was bo mam dwa pomysły.
Pierwszy z nich:
Dziewczyna, która zwana jest Przewodniczką Dusz. Rozmawia z duchami, pomaga im przejść na drugą stronę. Jest bardzo nieśmiała, szykanowana w szkole. Pewnego dnia w jej pobliżu pojawia się duch młodego chłopaka, który jako jedyny nie pamięta w jaki sposób umarł i potrzebuje się tego dowiedzieć aby jego dusza nie błąkała się po świecie.
Drugi pomysł:
(Bardziej spodoba się starszym czytelnikom)
Nikola jest córką Eweliny, Alfy wilków z gór oraz Nikodema zmarłego bohatera. Dziewczyna chce iść w ślady ojca, jednak jej matka nie pozwala na to, trzyma Nikolę ,, pod kloszem''. Niestety pewnego dnia wilcza populacja zapada na tajemniczą chorobę i tylko Nikola jako jedyna nie zarażona może coś z tym zrobić. Wydobywa miecz swojego ojca i postanawia uratować swoich bliskich.
chętnie napiszę obie do was należy wybór, którą pierwszą. Proszę o komentowanie, kosiam was <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top