**Gwiazdkowy Special. **
Amelia.
Uwielbiałam stroić choinkę, mój mąż wybrał chyba najładniejsze drzewko w lesie więc podwójnie się cieszyłam gdy zobaczyłam końcowy efekt. Były to pierwsze święta w nowym domu więc starałam się jak mogłam. Wybrałam miejsce tuż przed kominkiem. To był dobry pomysł. Idealnie się wpasowała. W zeszłym roku postawiłam na jasne, wręcz zimne kolory jednak chciałam byśmy wszyscy czuli takie ciepełko w serduszku więc w tym roku choinka była w kolorach złota i czerwieni. Zaprosiliśmy sporo osób. Pragnęłam by czuli się jak w domu.
- Aniele, co tak wspaniale pachnie? - Spytał Patryk, gdy podnosił mnie abym założyła gwiazdkę na czubku drzewka.
- Ciasto. - Posłałam mu szeroki uśmiech - Twoje ulubione. Michał śpi?
- Tak, jakoś udało mi się go do tego zmusić. Musi mieć siłę a wieczór. Kiedy zaczynamy?
- O dwudziestej. Mam nadzieje, że wszystkim się spodoba wystrój domu.
- Żartujesz prawda? Cztery godziny łaziłem po lesie przy chyba minus stu stopniach w poszukiwaniu najładniejszej sosny. Jak się komuś nie spodoba, to chętnie wepchnę mu ją...
- Patryk! Jest wigilia!
- Wybacz Amelko - odłożył mnie na ziemię posyłając mi swój firmowy uśmiech numer trzy. Jeden z najlepszych w całym zestawie.
Kilka godzin później, gdy już podzieliliśmy się opłatkiem i pojedliśmy trochę rzuciliśmy się razem do choinki. Z nieukrywaną dumą słuchałam każdej pochwały na jej temat. Wręczając jedną z paczek mojej mamie kątem oka zauważyłam, że Patryk wymyka się z domu. Zamarłam z wyciągniętymi rękoma. Czy on jechał do pałacu? W trakcie wigilii?! Nie... Nie mógł nam tego zrobić...
- Kochanie? - Mama się zmartwiła.
- On wyszedł - szepnęłam.
- Patryk? Może coś się stało. Nie przejmuj się na pewno zaraz wróci - posłała mi uśmiech.
Naszą rozmowę usłyszała Natalia. Złapała mnie pod rękę i zaprowadziła pod okno.
- Pojechał do pałacu?
- Nie wiem, na to wygląda.
- Nawet dziś - pokręciła głową i machnęła na Anię i Aleksę. Opowiedziała im o naszym uciekinierze.
- On jest czasami niemożliwy - nachmurzyła się Ania - Kupiłyśmy mu we trzy taki ładny prezent.
Zrobiło mi się potwornie smutno. To były przecież takie ,, nasze '' pierwsze święta. Wszyscy kotłasili się obok kominka, śmiali się lub śpiewali wesoło kolędy. Spojrzałam na Olę i Kubę. Byli tak szczęśliwi, wymieniali się prezentami patrząc sobie w oczy. Westchnęłam i podeszłam do Michasia, który bawił się duperelkami od dziadków na dywanie. Próbowałam się uśmiechać, chyba mi nie wchodziło bo każdy z gości patrzył na mnie dziwnie.
- Czy mam mu wytłumaczyć, że w tym momencie zachowuje się jak zły Ptyś? - spytal Korneliusz.
O zgrozo... On... Boże.... Korni ubrał się w strój elfa. No wiecie, długa tunika, rajtuzy w paski i fikuśna czapeczka.... Miał lepszy tyłek ode mnie, to pewne.
- Eee... Nie, wszystko w porządku, ale dziękuje.
- W takim razie może zaparzę nam herbatki?
- Ja poproszę - mruknął Jacek. - Tylko się nie schylaj, ja wyjmę kubki z szafki.
- Ja na twoim miejscu bym się nie oparła, by nie popatrzeć - zachichotała Natalia.
- Ma świętą rację, ubrałem się tak abyście mogli podziwiać - wyszczerzył się Korneliusz.
- Amelko, kto to jest? - szepnął do mnie tata.
- Taaki... Przyjaciel rodziny.
- Rozumiem...
Czas mijał, Patryk nie wracał. Robiłam się coraz bardziej spięta. Jako jedyna nie siedziałam z innymi przy stole. Każdy zachwycał się swoimi prezentami, śmiał się i wygłupiał tylko ja twkiłam w oknie patrząc na prószący śnieg.
- Twój dzieciak zaraz zamęczy wam psa - bąknął Emil stając obok mnie.
Z uśmiechem spojrzałam na Michasia, który wkładał paluszki do pyska Pikusia. Stary psiak z cierpliwością anioła pozwalał mu na to. Emil założył mi nagle na głowę czapkę Mikołaja.
- Nie smuć się tak, niewypada w wigilię.
- Łatwo mówić. Mój mąż postanowił jechać do pracy w czasie kolacji wigilijnej.
- A może nie - Chłopak wyjrzał przez okno.
Po chwili po środka wszedł Patryk, miał w rękach spore pudełko. Więc pojechał po prezent dla mnie? O kurde...
- Chodź aniele, musisz go szybko otworzyć - posłał mi szeroki uśmiech.
Pokiwałam głową i posłusznie podterpatał za nim do choinki. Postawił pudełko na podłodze i spojrzał na mnie z wyczekiwaniem. Uklękłam więc i otworzyłam wieczko.
- Szczeniaczek... Ojejku jaki on śliczny! - pisnęłam.
W środku pakunku siedział mały puchaty psiulek z niebieskimi oczkami. Był przecudowny. Szybko porwałam go na ręce, a maluszek zaczął piszczeć i lizać mnie po twarzy.
- To Samojed. Nie będzie duży, ale na zawsze zostanie taką włochatą kulką. Dziewczynka, dla naszego Pikusia. - uściślił Patryk.
- Tak ci dziękuje kochanie! Jest cudowny!
- Jak go nazwiemy? Co Michał? - Zagadnął nasze dziecko, biorąc je na ręce.
- Uważaj bo jeszcze ci odpowie - mruknął Paulin.
- Ptysiu mój kochany - podleciał do nas Korneliusz. - Dziewczynki mają dla ciebie prezent.
- A który to? Bo widzę, że mam sporo - odpowiedział odkładając Michasia na kocyk obok Pikusia.
- Ten tutaj - podbiegła do niego Aleksa.
Po chwili obok niej pojawiły się Nataia i Ania. Wszystkie trzy uśmiechały się tajemniczo. Patryk usiadł w fotelu i zabrał się rozpakowywanie. Wciąż bawiąc się ze szczeniaczkiem podeszłam by zobaczyć cóż takiego dostał.
- Jesteście niemożliwe! - Krzyknął mój mąż zaglądając do otwartego pudełka po butach.
Ryknęłam śmiechem jak rasowa kobyłka. Z resztą nie tylko ja. Patryk dostał białą obróżkę, wysadzaną małymi kamyczkami oraz miskę, na której dookoła ciągnął się napis : Patrykptyśmążkochamwalniętytarasemodiota, chyba markerem.
- Nie musisz dziękować - roześmiała się Ania.
- Taras... Znowu. Powinienem tak nazwać drugie dziecko....
- Jakie drugie dziecko? - zdziwił się mój tata.
- Jestem w ciąży.
Emil westchnął teatralnie i z tylnej kieszeni spodni wydobył portfel. Pomruczał coś pod nosem i rzucił w Patryka paczka prezerwatyw. Chłopak złapał je tuż przed swoją twarzą i spojrzał pytająco na kolegę.
- Wiesz, gdy już idziesz z Amelką do łóżka, to używaj tego czegoś. Dzięki temu nie będziecie mieli dzieci średnio raz na rok. Zakładasz to na....
Emil zamilkł, gdyż dostał strzała w pysk. Pokręciłam głową i zaśmiałam się cicho. Wspaniała Wigilia, czy coś mogłoby się nagle zepsuć?
Kochani moi. Rozdzialik dość krótki, bo i czasu na wszystko mało przed świętami. Szczególnie, gdy pracuje się w wigilię. Meh...
Bądź co bądź dodam jeszcze rozdział w drugi dzień świąt. Drugą część Gwiazdkowego Specjalu. Postaram się aby był dłuższy ;)
A z okazji zbliżających się świąt chciałabym życzyć Wam wszystkiego co najlepsze. Oczywiście zdrowia, wiadomo pieniązków, wiele, wiele miłości i szczęśliwej wigilli spędząnej w groznie najbliższych. Dziękuje, że jesteście ze mną.
Ps.
Jak nazwiemy nowego psiaka?
P.ps.
Piękny Mikołaj tylko dla Was :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top