Rozdział 9
Paprot i Seth siedzieli przy ognisku. Nie rozmawiali. Byli w fatalnych chumorach. Po porwaniu Kendry, nie wiedzieli co robić. Iść do Lii czy do Kendry. Paprot myślał że najlepszym rozwiązaniem będzie najpierw uwolnić Lię a potem Kendrę, Jednak wiedział że Seth będzie wolał najpierw uratować swoją siostrę. Więc podjął trudną dezycję.
- Najpierw uratujemy Kendrę - rzekł Paprot - po Jej uratowaniu zdecydujemy czy od razu pójdziemy uratować Lię, chociaż sądzie że prędzej sama się uwolni, jeśli już tego nie zrobiła.
Seth patrzył wielkimi oczami na Paprota. Gdy ten spytał dlaczego tak robi, Seth odpowiedział:
- Jestem pod wrażeniem twojego poświęcenia, że odstawiasz Lianne na drugi plan i .....
Paprot dalej nie słuchał. Zostawił ukochaną siostrzyczkę na drugi plan, przecież to prawda! Chociaż z drugiej strony Kendra została porwana z jego winy bo to on chciał z nią iść na wyprawę. Już zapomniał Jakie to niebezpieczne dla Jego ukochanej wróżkokrewnej. Sądził że uda mu się Ją ochronić. Dalsze rozmyślania przerwał mu Seth.
- Halo, Paprot - zawołał do jego ucha - ziemia do jednorożca!
- Już, już - uspokoił chłopca Paprot - idź spać, za dwie godziny obudzę cię na twoją wartę.
- dzięki - podziekuował Seth.
Noc była spokojna. Bezchmurna. Paprot nie spał całą noc, nawet po swoich wartach kiedy mógł się 2 godziny zdrzemnąć. Seth również. Oboje myśleli o swoich siostrach. Paprot o Liannie, a Seth o Kendrze. Rano szybko spakowali obóz i wyruszyli.
- Jak dobrze że Kendra ma mój róg - powiedział Paprot
Przez chwili szli w ciszy.
- Zaraz, przecież gdy Kendrę trzymał ten oprych, to nie miała nic w ręce. - powiedział Seth
- Ale miała bransoletkę,tak? spytał z mniejszą pewnością w głosie Paprot - taką perlistą.
- hm, miała - potwierdził Seth - ale co z tego?
- a to, że mogę namierzyć mój róg. - powiedział jednorożec zamykając oczy - a teraz mi nie przeszkadaj
Po chwili otworzył oczy.
- i co? - spytał Seth - wiesz gdzie są? kto ją porwał? Czy jest cała?
- Są koło gór Gryfów - powiedział Paprot - wiesz, ja tylko wyczuwam gdzie jest bransoletka, nie widzę co oni robią.
- Ale ktoś może ją ściagnąć - powiedział smutno zaklinacz cieni
- Nie, gdyby Kendra zgineła albo ktoś inny ją założył lub ktoś ją ściągną stracił bym kierunek.
Szli przez 6 godzin ku górom Gryfów, mieli jeden postój na wodę i posiłek.
- tu się zatrzymamy - oznajmił Paprot wskazując drewnianą chatkę
- a jak ktoś tu mieszka? - spytał Seth - co wtedy?
- grzecznie przeprosimy i wyjdziemy - oznajmił Paprot - ale wygląda na pustą.
Cicho zapukali i odczekali kilka skekund. Ku ich zdumieniu drzwi otworzyła im starsza kobieta. Miała siwe włosy spięte w kok, i dobro duszną twarz.
- Moje dzieci, czego szukacie w tych stronach? - spytała przyjaznym głosem.
Jednak Paprot zmrużył oczy i powiedział:
- właściwie nic, już nie zawracamy Pani głowy, chodź Seth....
Jednak Seth już wchodził do chatki, więc Paprot nie miał wyjścia. Wszedł ostorżnie za nim.
- Jesteście głodni, moje kochane dzieciaczki? - spytała miłym głosikiem staruszka
- Tak! - krzyknął Seth - znaczy, tak proszę Pani
Staruszka uśmiechneła się.
- w takim razie moje dzieci, zapraszam do stołu.
Paprot nie ufał staruszce za grosz. Wiedział że coś knuje. Dlatego po cichu szepnął do ucha Sethowi.
- Zmywajmy się stąd
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top