ROZDZIAŁ 18

Lia i Seth spacerowali po baśnioborze. Porównywali swoje kartoniki po płatkach tzw.                         ,, zestaw kryzysowy''. Nie mieli żadnego celu. Ale dobrze się bawili. Lianna spoważniała.

- Wiesz, za niedługo odbędzie się bal z okazji mojego powrotu i masz zaproszenie na ten bal. - powiedziała zawstydzona dając mu kopertę - Paprot zaprosi wróżkokrewną. Jeśli Ją uratujemy ale raczej nam się uda.

- Jasne że przyjdę - powiedział z uśmiechem Seth 

Lia odetchneła z ulgą. Spacerowali jeszcze chwilę i skierowali się do swoich własnych celów. Seth, do satyrów a Lia do pałacu. 


Był wieczór. Zjadła kolacje i udała się do swojego pokoju. Wykonała wieczorną toaletę i przebrała się w pierwszą lepszą pidżamę. 

- Hm, pojutrze obędzie się bitwa - pomyślała - damy radę.

Rano Lia z ubolewaniem wybierała sukienkę. Oczywiście wolałaby spodnie ale nie miała ich. Ostatecznie niebieską sukienkę  sukienkę do kostek z długim rękawem                                             (zdjęcie dla osób bez wyobraźni ;D), do tego tego samego koloru balerinki. Włosy spieła w warkocz i przerzuciła go sobie przez lewe ramię. Podeszła do toaletki. Ze zdiwieniem stwierdziła że Jej oczy stały się błękitne prawie jak jej suknia. 

-To pewnie od przebywania z Sethem.....

Wzdrygneła się, było Jej zimno dlatego ubrała płaszcz do kostek o kolorze granatu. Zpieła do nad piersiami srebrnym guzikiem. Na głowe włożyła srebrny diadem i wyszła.

- No nie kolejny dzień jako rozpuszczona księżniczka- powiedziała do siebie Lia-  wytrzymam te kilka godzin i pójdę do centaurów. 

Księżniczka szła przez korytarz. Miała wrażenie jakby ktoś Ją cały czas obserwował. Po drodze spotkała swoje siostry. One były ubrane w różowe suknie z kokardami z olbżymymi obcasami. Ich makijaże cóż, były strasznie mocne. Jej siostry dziwnie się zachowywały patrąc co chwilę na Lia i śmiejąc się lub uśmiechając. Lia ignorowała to. 

- Zaraz zwymiotuje - pomyślała Lia kiedy patrzyła na stroje swoich sióstr.

Siostry weszły na lekcje tańca a Lia udała się do ogrodu, ponieważ była wspaniąłą tancerką nie potrzebowała nauki. Usiadła na ławce. W tedy podszedł do niej jakiś facio ubrany jak generał. Miał jakieś 180 lat i był bardzo przystojny. Jednak Lia nie zwacała na niego uwagi. Choć nie lubiła o tym myśleć prawda była taka: Lia była zakochana po uszy w zalinaczu cieni. 

- Witaj, czy zechciała byś udać się ze mną na spacer po ogrodzie?

- Dziękuje, ale.....

- Oh, proszę uczynić mi ten zaszczyt

- Dobrze

- Mam na imię Ethan i Jestem generałem Północnych wojsk.

Lia zadumiła się. Północne wojska. Ich generał był potężnym i wpływowym facetem.  Po spacerze udała się do sali balowej by popatrzyć na tańczące siostry. Gdy siadała Ethan podał Jej dłoń i poprosił do tańca. Lia wiedziała że nie odpuści więc się zgodziła. Siostry na ten widok zachichotały i zamieniły porozumiewawcze spojrzenia. Tak właśnie rozpoczął się koszmar. 


Lia biegła co sił o ile pozwalała Jej na to suknia. Skoczyła z okna i przeniosła się do baśnioboru. Przebiegła kawałek i odetchnełą.

- O lia! cześć- powiedział Seth - pięknie wyglądasz

Seth nigdy nie widział Jej w sukni i diademie więc był zachwycony. Nim dziewczyna zdołała odpowiedzieć w dali uniusł sie głos Ethana.

- Księżniczko? gdzie jesteś?

- Jasna cholera, Seth błagam ukryj mnie zanim ten świrus mnie znajdzie!

Seth nie pytając  wepchnął Ją w dziuple i pokazał by się zwineła. On odszedł 5 kroków i usiadł pod drzewem. Udając drzemkę. W tej właśnie chwili wkroczył Ethan.

- Chłopcze? widziałeś damę w niebieskiej sukni? - spytał wyniosłym tonem

- Tak paniczu, pobiegła do kapliczki i nagle puff znikneła. - odpowiedział Seth głupkowatym tonem

- a więc wróciła do krainy

- Proszę Paniczu?

- Nie nic dziękuje - powiedział i udał się do portalu

Zaklinacz cieni odczekał puki nie zniknie mu z oczu. Pobiegł do dziupli i pomógł Jej wstać. Odziwo nie była brudna ani potargana.

- Na jasną szarlotkę i dużą kruszynką nie wiem jak ci dziękować. 

- Chodź wszystko mi opowiesz ale najpierw usiądzmy. 

Szli, szukając miejsca by mogli gdzieś usiąść. Znaleźli. Była to ogrodzona krzakami huśtawka o obok niej była ławka Lia usiadła na huśtawce, a Seth na ławce.

- Więc jak normalnie wstałam i ubrałam się, nie? potem wyszłam z pokoju i spotkałam siostry. One szły na lekcje tańca a ja do ogrodu. Siedziałam sobie i  nagle ten burak do mnie podszedł i zaproponował spacer. Nie chciałam ale cóż, nie miałam wyboru.... Przeklęta etykieta. Po spacerze udałam się do sali tańca by popatrzyć na ćwiczące siostry. W tedy ta rodzynka w serniku poprosiła mnie do tańca. - wzieła wdech i kontynuowała - po nim nie dał mi spokoju. Krok w krok za mną łaził z idiotycznym uśmiechem. Obiad, florystyka, szermierka, jazda konna, deser wszystko z nim nawet do kibla chciał za mną iść!

- Hahahaha - zaśmiał się smutno Seth 

Lia to zauważyła. 

- Seth coś cię smuci?

- Kochasz go?

- W życiu! nienawidzę rodzynek a czemu pytasz?

-Wdech i wydech - pomyślał

- Bo ja cię ........

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top