Wyjaśnienia

-A-amle jak to ty żyjesz? Przecież trafiłam prosto w serce?- spytałam
-Och, jasne że trafiłaś, rzucić karteczki celnie nie potrafisz, ale trafić przyjaciółke w serce to już tak- powiedziała z wyżutem. Nie wiedziałam czy przeprosić czy nie.
-Jeny, serio jeszcze się nie domyśliła, jestem fae. Ale spokojnie to co jest w książce to tylko fikcja, moja ciocia to Sarah.J.Mass i ma dużo wyobraźni.
-A do jakiego dworu należysz?- spytałam, delikatnie zmieszana
-Ja? Do żadnego to dwór należy do mnie,a konkretnie dwór nocy.
-Czyli władasz Velaris razem z Rhysandem?
-Ile razy mam ci powtarzać, że to co jest w książkach to tylko fikcja!-krzykneła z lekkim rozbawieniem
-Czyli tylko ty jesteś księżną Dworu Nocy?- spytałam
-O nie tego nie powiedziałam. Księciem Dworu Nocy, moim Caranami a za razem moim mężem jest Azriel, i nie nie jest to ten Azriel z Dworów.
-Ale czekaj ty masz 16 lat no to jak ty masz męża?
-Serio jeszcze niczego się nie nauczyłaś? Mam lat 112, w końcu jestem fae.
-Aaa, to mam sens, ale co ty tu robisz?
-Mam misje do wykonania. Muszę zachęcić palmy by walczyły postronie mojego dworu, ale mną się nie przejmuj moja misja skończy się za około 4 lata. Więc teraz pomówmy o tobie.- powiedziała
-No ale co chcesz o mnie wiedzieć?

-Oj no nie udawaj niewiniątka, to ty zabiłaś Grażynę.- stwierdziła. Szybko złapałam za nów(cicho,że to nie jesion)

-Ja go kocham!!!Zrobię dla nie go wszystko, to My Love.

-Oj spokojnie, przecież nic ci nie zrobię.Ale musisz lepiej się bronić- to mówiąc podała mi srebno-granatowy (czyli w kolorach dworu nocy) sztylet 

-Tylko nie wbij mi go w plecy-powiedziała

-Ok, możesz na mnie liczyć.A może teraz zróbmy coś przyjemniejszego, nie ma rodziców w domy,może przyjdziesz do mnie na nocowanie?-Spytałam

-Ale teraz? Nie mam piżamy.-powiedziałą

-Oj nie martw się, pożyczę ci coś.

-No dobra,ale na początku chodźmy do mnie,bo mam dla ciebie prezent.Poszłyśmy z a miasto,a raczej pojechałyśmy motorem Mari. Gdy dotarłyśmy na miejsce ,zobaczyłam łąkę na którym pasły się piękne alpaki.Mari przywołała do siebie piękną białą Alpakę z czarnym cylindrem.
-Nazwałam ją Alpaka Marian,ale teraz ty możesz wybrać mu imię-powiedziała
-Od teraz nazywasz się moja droga alpako nazywasz się Lombom- mówiąc to przytuliłam się do Alpaki. To był najszczęśliwszy dzień mojego życia, ja i Lombom będziemy topić złoczyńców, a prawdziwym złoczyńcą jest Tamlin, bo to złooooooooooooooooooooooooo.
-No to teraz może chodźmy do ciebie?-spytała Mari.
-Jasne- odpowiedziałam krótko, nadal nie wierząc że mam alpakę. Gdy przyjechałyśmy do mojego domu przygotowałam popcorn, chipsy ,żelki i jeszcze dużo jedzenia, ale nie chce mi się wymieniać (lenistwo level Mari). Przygotowałam nam filmy do obejrzenia ale i tak nie za bardzo skupiałyśmy się na fabule, bo nasza uwaga była zwrócona na nasze towarzystwo.
-Pati, nudna jest ta incepcajaaaaa- Mari jak zwykle nażekała.
-To masz jakiś pomysł co kożemy teraz porobić?
-Możemy polatać na Alpace.
-To ona umie latać?
-No jasneeeeee.
-Ale wiesz,że jest 3 w nocy??
-No i co?
-A w sumie nic,codźmy polatać.I tak se latałyśmy na mojej kochanej alpace, było pięknie gdy już był zachód słońca Mari się wreszcie odezwała.
-Sajo nara bejbe- mówiąc to zepchneła  mnie z Lomboma gdy tak spadałam piłam se herbatkę z królikiem, była dobraaaa pomarańczowaaaaa, ale gdy już miałam dotknąć ziemi poczułam że coś mnie tyka w ucho, i się obudziłam. Na demną stała Marysia wkładająca mi żelki do uszu.
-Nie śpij pijawkoooooo- krzykneła
-Od kiedy jestem pijawką?
-Od teraz Alpako
++++++++++
Koniec rozdziału

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #aaaa