Nowe uczennice

Otworzyłam oczy i od razu tego pożałowałam, nie dość,że wokół mnie był taki syf że głowa mała, to jeszcze słońce strasznie dawało po oczach.No ale moja masochistyczna natura kazała mi wstać. O Boże czemu kac jest taki denerwujący?! Dobra,zaraz zejdę do kuchni i zrobię sobie herbaty. Ejjjj czekaj sekundę przecież to nie mój pokój, co tu robi starta pizzy i ta alpaka?! I nagle wspomnienia z poprzedniego dnia zaatakowały mnie jak fala tsunami. No tak impreza i duuużo Martin. Ludzie nieee. Wpadłam na łóżko i nagle usłyszałam cichy jęk niezadowolenia. Spojżałam się w stronę źródła dżwięku, i od razu kiedy mój mózg ogarnął co moje oczy widzą, wyskoczyłam z łóżķa z cichym piskiem. W łóżku leżał Kaziu, na szczęście (lub niestety *lenny face*) w ubraniu. Ale teraz musiałam się skupić na poszukiwaniach, i to wcale nie chodzi o wodę (chodź za szklankę bym zabiła) tylko o kompana moich przygód, czyli Mari!!! Jej wyczucie ten entuzjazm. Szukam i szukam, ale jej nie ma , nigdzie. Ale przynajmniej znalazł wodę ( i Martini, przecież mówią czym się strułeś tym się lecz). Biorę przypadkowy telefon do ręki i wybieram numer
- Gdzie Ty jesteś głupi ludziu- krzyczę do słuchawki, jak zwykle podczas rozmowy chodzę po pokoju, chodć teraz miejscem po którym stompają moje stopy nie jest dywan, tylko ciała moich poległych braci.
-Oj uspokuj się, kiedy wyzerowałaś już drugą butelkę, uznałam ,że moim obowiązkiem jest Cię zabrać z tej imprezy, ale Ty powiedziałaś coś w stylu "J nigdy nie opuszczę mojej miłości my Life  Kaziuniaaa ale in swiiiit paczajjtata na jego łoczy som pikneee" i wtedy przeczepiłaś się do jego nogi i nie chciałaś puścić, ale nie martw się on też był pijany, więc nie będę,ie nic pamiętać- dobiegł mnie głos w słuchawce
-no ok ale to nie tłumaczy tego gdzie jesteś
-Byłam jedyną trzeźwą osobą na imprezie, więc kulturalnie dojechałem do domu
-No to rusz dupe i po mnie przyjeżdżaj!!!
-Spoko już od dawna jestem w środę, za pięć minut będę.
No i w ten o to sposób dostałam się do domu

☆☆☆☆☆☆Następny dzień☆☆☆☆☆☆

(Jestem leniwa więc nie ma opisu nudnego dnia i już jesteśmy od razu w szkole)
-O nieee teraz yyy, no już pamiętam matma, dobra ale najpierw pójdźmy do szatni- powiedziałam do Mari
-Ok podobno dołączyli jacyś nowi uczniowie
-No to ich przywitajmy.
Gdy weszliśmy do szatni moim oczom ukazały się dwie identyczne dziewczyny w bluzach supreme i jeansach z dziurami, i to by był normalny widok (No może nie licząc tego że są identyczne) gdyby nie to że gadają z Kaziem!!! A on się śmieje z ich żartu. O nie muszę interweniować. Szybko wybiegłam z szatni i skierowałam się w stronę sklepiku szkolnego.
-Poproszę coś co trudno się spiera - powiedzialam do sklepikarki
-Kolejna osoba która chce zniszczyć ubranie rywalce? - zapytałam się baba obslugująca kasę
-Yyy nie ja tylko chcę yyy wyczyścić bluzę A ogien trzeba zwalczać ogniem!
-Po prostu masz że on z porzeczki i spadaj
-Dziękuję!
-Ej, masz za niego zapłacić
-A no tak- rzuciłam w jej stronę 5 zlotych i pobiegłam do szatni
Te dziewucha nadal gadał z moim kraszem, teraz muszę tylko podejść do nich kompletnie nie zauważona. PRZEZ wypadek pominęłam się o nie istniejącą przeszkodę i wysłałam na jedną z nich sok
-O jejciu, tak mi przykro!!! Tak przy okazji Pati jestem- bliźniaczki wyraźnie zszokowane opowiedziły
-Matylda
-Nadia
-To my może pójdziemy do łazienkii
- Tak wyśmienity pomysł-powiedziałam i uśmiechnelam się uroczo, to powinno je na jakiś  czas załatwić, ale na dłuższą metę nie wystarczy, trzeba coś nowego wymyślić.
____________
Lekcje zleciały jak zwykle na gapieniu się w ścianę. Ale wpadłam na pomysł jak się pozbyć bliźniaczek, wystarczyło że włączyłam tryb Yandere. Podeszłam do Matyldy niby niewinnie i szepnełam jej na ucho
-Kaziu chce się z Tobą spotkać za 15 min przy jeziorze
_____________
Czekałam i czekałam nikt nie przychodzi od 30 min, ale wreszcie zobaczyłam tą nieogarnięta czupryne na choryzącie. Gdy tylko podeszła dostała łopatą w głowę i zemdlała, ach jak pięknie poszło teraz tylko ją związać i schować do futerały na gitarę, i będzie po sprawie.
______________
Ufff wreszcie jestem w domu.Jak taka szczupła babka może być tak ciężka? Nie ważnie zabieram ją do piwnicy i przywiązuje ją do krzesła, jak dobrze że nie ma nikogo w domu bo wszyscy domownicy są na wsi. Ale teraz wystarczy poczekać aż się obudzi, i zacznie się zabawa, trochę czasu na to zmarnuję ale trudno jutro po prostu nie pójdę do szkoły. Ale narazie sobie trochę poczytam.
______________
Dobra kończę, jako iż mam wene jutro POWINIEN być nowy rozdział,ale nic nie obiecuje

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #aaaa