•8

(3h później )

Dalia ziewa

-może nareszcie zasnę

-mam nadzieję, dobrze się czujesz?

-tak , już zapomniałam o tych śladach całkowicie, nawet ich już nie widać.

-Dobrze, czekaj zaraz przyjdę

Dalia przytakneła
Emyly poszła w stronę drzew .

-Co mam teraz zrobić, I gdzie jest wiki?

Powiedziała ze smutną, twarzą
Postanowiła rozejrzeć się po okolicy.

-Emyly pewnie za szybko nie wróci, I Aidena też niema od dłuższego czasu. Mam nadzieję że nic mu nie jest.

Dalia spostrzegła jak coś spada z nieba,

-Co to? Może sprawdzę

Dalia poszła w stronę sprzedającego obiektu , I nagle usłyszała jęk.

-Ahhh,

-jest tu ktoś?

Zapytała

-ała, tak ja tu jestem.

-gdzie?

-spójrz w górę

Dalia spojrzała na koronę drzewa dębu.

-Kim jesteś I co tam robisz?

-Jestem Alan, I nie mam pojęcia co tu robię, wcześniej byłem w jakimś dziwnym lesie I był tam jakiś wysoki człowiek , chyba nazywał się Olivier ,
Zmienił się w jakąś bestie I leciał ze mną, gdy nagle mnie zrzucił.

Dalia spojrzała na alana z przerażeniem,

-Olivier jest okropny, lepiej jak go zobaczysz to go ignoruj albo uciekaj. Muszę ci jakoś pomóc.

Dalia postanowiła wejść na drzewo I pomóc Alanowi.

-Szybka jesteś,

Powiedział Alan.

-Choć bliżej mnie pomogę ci stąd zejść

Alan przeczołgał się po gałęzi w stronę Dali.
Dziewczyna podała mu rękę, I powoli pomogła mu zejść.

-Dzięki wielkie...

-A tak nie przedstawiłam się, jestem Dalia.

Alan spojrzał na Dalię, I przetarł jej włosy z twarzy.

-Dzięki Dalia

Powiedział Alan z uśmiechem na twarzy.

-Wszystko dobrze?

-Nie, zobacz.

Alan podwinął bluzkę I pokazał, odbicie ręki.

-Choć wiem kto ci pomorze,

Dalia wzięła Alana za rękę I zaprowadziła, do miejsca w którym wcześniej siedziała,

-Usiądź sobie, zaraz powinna przyjść.

Powiedziała Dalia wypatrując, Emyly.
Po 5min usiadła na przeciwko Alana.

-Jesteś, podobny do mojego kolegi

-Jesteś podobna do mojej koleżanki.

Powiedzieli w tym samym momencie.

-czekaj jak masz na nazwisko Dalia?

Zapytał Alan

-Dalia, Kowalska. A ty?

-Ja Alan , Kowalczyk.

Obydwoje spojrzeli na siebie, ze zdziwieniem.

-Alan jak dawno cię nie widziałam.

Dalia przytuliła Alana.
W tym samym momencie Alan zaczął płakać, z tęsknoty za najlepszą koleżanką, z dzieciństwa I z bólu.

-Przepraszam zapomniałam o ranie.

Dalia , przetarła łzy kolegi.

-Jak dawno cię nie widziałem, Minęło już 7lat od naszego ostatniego spotkania. Dalej nie wierzę że poprostu jednego dnia się przeprowadziła, bez żadnego słowa.

Dalia także zaczeła płakać, z tęsknoty za dawnym kolegą.

-Bardzo cię przepraszam że ci nic nie powiedziałam, ale sama nic nie wiedziałam, o przeprowadzce.
... Dowiedziałam się dopiero od taty 1h przed wyjazdem. Nie mogłam cię znaleźć, byłam nawet u ciebie w domu.

-R rozumiem

Powiedział Alan cały zapłakany.

-Jestem już dalia,

Powiedziała biegnąc do nich Emyly.

-Emyly musisz mu pomóc,... Olivier...

-Choć tu

Emyly przeskanowała Alana

-Choć tu Alan , połóż się tu

Alan się położył przed Emyly, I zapytał

-skąd wiesz jak się nazywam.

-mam zapisaną każdą, osobę z tego świata w plikach.

Powiedziała, jednocześnie jeżdżąc ręką po ranie.

-już, Dalia pomóż mu wstać.

Dalia podała rękę przyjacielowi. I pomogła mu wstać.

-Dzięki,

Powiedział Alan.

-Odpocznij teraz . Za 1h powinno przestać boleć.

Emyly podała Dali koszyk, z kocem, poduszkami I jagodami.

- Rozłóżcie, się tu, muszę, sprawdź gdzie jest Ai.

Emyly , znowu poszła w stronę lasu.

Alan I Dalia położyli, koc I poduszki na trawie, położyli się obok siebie, I zaczęli wspominać, czasy dzieciństwa, jak razem się bawili.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top