36

Dalia i Alan siedzieli na łóżku i rozmawiali.

(Wyszli mi bardzo krzywo na tym arcie niestety ,wgl wyglądasz jakby ma stole siedzieli :[   )

-zaraz będzie ta operacja, dalej się trochę boję co mogą mi zrobić.

-zobaczysz po operacji jak się czujesz

-mhy...

Do pokoju wbiegła zapłakana mama Dali.

-córciu kocham cię.

-ja ciebie też ale co się stało?

-Ojciec...

-nie!

Alan się odsunął i usiadł na krześle, z oczu Dali ciekły łzy.

-nie żyje...

-nie, proszę powiedz  że to nie prawda!

-mogę ci to powiedzieć ale bum skłamała.

-nie to niemożliwe!
czemu!? Jak?
Po co ona szedł na tą cholerną wojnę!?
Czemu...?

Do sali wszedł pan Dariusz

-przepraszam muszę wam przerwać Dalia będzie miała operację.

-nic mi nie mówiliście że będziecie operować moją córkę!

-przepraszamy ,musimy zabrać Dalię na operację.

-ja nie chcę.

-przepraszam ale musisz.

-nie, proszę nie teraz.

Do sali weszło jeszcze 2 lekarzy i zabrali Dalię.

-Dalia!

-spokojnie za 3 godziny operacja powinna się skończyć.

-3 godziny!?

Powiedzieli Alan i matka Dali w tym samym momencie, a Doktor Dariusz wyszedł.

-ja nie chcę na operację teraz!

-musisz bachorze możesz zginąć, jak nie przeprowadzimy tej operacji!

-zginąć?...

-uh cholera po chuja jej to mówiłeś!?

-a co miałem powiedzieć?

-nie wiem.

Dalia już się nie odzywała, chwilę później podali jej zastrzyk z narkozą a Dalia zasnęła.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top