35
Dalia obudziła się w pokoju z białymi ścianami bez okiem z jednym łóżkiem, wyglądało to jak izolatka.
-Gdzie ja jestem?
Nagle do pokoju wszedł lekarz był to pan Dariusz
-witaj Daliu .
-dzień dobry , co to za miejsce ?
-izolatka ale w każdej chwili możesz z niej wyjść.
-mhy
-za 2 godziny przywiozą cię na salę operacyjną.
-po co?
-na X-Ray był widoczny mały guz w twoim ciele, musimy go wyciąć.
-okej, a będzie bolało?
-będziesz pod narkozą więc raczej nie
-okej,czy mogła bym pójść do innego pacjenta?
-chodzi ci o Alana Kowalczyka?
-tak!
-mogę go przyprowadzić jak chcesz.
-jak pan może to oczywiście.
-oczywiście, zaraz po niego pójdę .
Pan Dariusz wyszedł z pokoju i poszedł po Alana , Dalia usiadła na łóżku i zaczeła się zastanawiać jaki guz ma i gdzie. Po 5 minutach Dariusz przyszedł z Alanem do sali.
-Hej Dalia.
-cześć
Pomachali do siebie
-ja was zostawię, a I tam za stoliku masz jedzenie zjedz je tak godzinę przed operacją.
-Okej
Pan Dariusz wyszedł z sali a Alan usiadł obok obok Dali.
-jaka operacja?
-mam mieć jakieś wycięcie guza.
-nie martwisz się że coś jest nie tak?
-co by miało być nie tak?
-nie wiem na przykład to że dopiero teraz to zdiagnozowali, albo kiedy mieli ci zrobić prześwietlenie?
-hmmmm, w sumie podejrzane.
-no gdyby nie ja to byś nie wiem , nie wiedziała że to podejrzane.
-dobra dzięki.
Powiedziała Dalia a Alan uśmiechnął .
-nie powinnaś zjeść?
-no powinnam niby .
-to zjedz
-no okej no.
(Tak wygląda moja konwersacja z ludźmi na co dzień, XD)
-to idziesz zjeść czy nie.
-no ide.
Dalia usiadła prz stole, spojrzała na talerz były na nim 2 kanapki i winogron.
-...
-co się tak zapatrujesz w ten talerz.
-mam nie tolerancję laktozy...
-co przecież zawsze wpierdalałaś naleśniki i ciasta.
-ale były one z mlekiem bez laktozy, a tu jest masło i ser .
-to zjedz winogrona.
-wiesz co choć, podobno gdzieś tu jest stołówka .
-no okej
(Boże to nie ma sensu ani trochę)
Dalia i Alan poszli na stołówkę, były tam owoce, ciasta, kluski śląskie, placki, spagetti itp.
-o wow placki ziemniaczane , nie jadłam ich chyba z 2 lata.
-ej a tu trzeba zapłacić.
-wiem mam kartę w telefonie
Dalia miała ze sobą torbę z ubraniami i telefonem .
-mhy.
-chcesz coś?
-nie nie...
-nawet kompotu nie chcesz.
-no możę trochę.
-dobra wezmę ci.
Dalia podeszła do lady .
-dzień dobry , ja poproszę 3 placki ziemniaczane na wynos i 2 kompoty.
-już podaje.
Dalia dostała 3 placki ziemniaczane zapakowane w papierowe pudełko, oraz 2 kompoty także w papierowych kubkach.
-dobra możemy wracać.
Dalia i Alan wrzucili do sali i zjedli.
-mogę kawałek placka?
-jasne masz.
Po zjedzeniu usiedli na łóżko, a Alan szybko wyzerował kompot (dosłownie)
-zaraz będę mieć tą operację.
-zostało ci jeszcze 30 minut spokojnie .
-ale teraz zaczęłam się stresować tą operacją.
-no już spokojnie nic ci nie będzie .
-jesteś pewien?
-Tia.
🔹zaraz będzie nowy rozdział jak coś, sorki że ten rozdział jest trochę odklejony jal zwykle, bo jestem trochę zmęczony chuj wie czym, chyba się zaraz legne i zasnę ale jeszcze dzisiaj będzie nowy rozdział miłego 🔹
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top