19

Dalia dalej leżała, wyczerpana

-Biedna

Powiedział Alan kucając obok koleżanki

-Ah boli.

Powiedziała ledwo Dalia.

-oh przepraszam.

-zaraz będziemy.

Powiedziała Eleonora wyglądając, za helikopter .

6min później.

-jesteśmy !

Krzyknęła Irenka.

-Alan pomóż Wiki przenieść, Dalię na Wiki.

Alan przeniósł Dalię na plecy Wiki.
Później,Wiki powoli wypęzła ze helikoptera na ziemię.

-teraz trzebassss, znaleźć Emylyssss.

-Ja to załatwię.

Nagle Irenka zaczęła krzyczeć I, odlatywać w górę. Po kilku minutach nie było jej już, widać.

-...

-Ale fajnie!

Powiedziała Eleonora.

-ciekawie nie powiem że nie.

Powiedział pod nosem Alan.

-czekamy na niąsss?

-tak.

Przytaknęli Eleonora I Alan.

12min później.

-trochę jej już niema.

Powiedziała Eleonora.

-właśnie gdzie Puki?

-sssspujż na głowę Eli ss.

Eleonora spojrzała na swoje włosy ,w odbiciu jakiejś kałuży. Włosy były spięte w 2 koki, po między nimi siedziała , mała Puki.

-O tu jesteś słodziaku .

-Puki siedzi Eli na głowie.

-taksss Puki.

-Słodka jest.

Powiedział Alan I się uśmiechną .

-Eli ile ty masz lat tak, wogule?

-Po co ci ta informacja

Powiedziała lekko zdenerwowana.

-A tak pytam tyl... Aaaa

Alana przygniotła, postać z chudą wysoką sylwetką.

-przepraszam!

Powiedział ktoś męskim, głosem.

-Nic nie szkodzi, kim jesteś?

-jestem Teri. Tworem , Chłopca o imieniu Alan, znacie może takiego?

-Ja jestem Alan, Alan Kowalczyk.

-To ciebie szukałem!

Teri był bardzo szczęśliwy .

-hehe fajnie, mam pytanie jaką masz moc?

-moc , a po co wam?

-koleżanka, uhhh coś się jej stało.

-niestety nie mam mocy leczenia, ale wiem kto ma, Emyly taka, jest jedną z najważniejszych osób, w tym świecie ma więcej niż 1moc , Mogę się z nią porozumieć, czekajcie.

Teri, usiadł na ziemi w pozie, kwiatu lotosu lekko poleciał do góry.

-Emyly będzie tu za kilka sekund.

Powiedział gdy nagle, pojawiła się Emyly.

-kto potzrebuje pom...

Nawet nie dokończyła, bo zobaczyła Dalię .

-Jak mogliście do tego dopuścić!

-Przepraszam...

-Choć Alan nie przeszkadzają niej, Koleżanko idziesz z nami?

Eleonora pokiwała głową, I w 1momęcie Teri trzymał wszystkich na rękach. Polecieli na najbliższy budynek, potem jak wylądowali, Teri zaczął zabawiać dzieci. Lecz Alan wciąż martwił się o Dalię I patrzył na, nią z budynku.

-ouć, to bolało .

Powiedziała już normalnym głosem Dalia.

-udało się!

-obudziła się?

-tak zawołajcie jej matkę.

-Katarzyna Kowalska tak?

-tak!

-pani córka się obudziła.

Dalia powoli się rozejrzała, była w pokoju szpitalnym, I miała do siebie podłączone 3 kroplówki.

-słoneczko wszystko dobrze?

-mama?

-tak słonko.

Powiedziała jej matka I pocałowała, ją w czoło

-co się stało?

-Bardzo dużo się stało, ktoś chciał przeprowadzać nad, tobą eksperymenty, I zemdlałaś , potem przenieśli cię na salę, cała się pokaleczyłaś w szkle, więc masz zabandażowane nogi . Podłączyli się do kroplówki kilka, godzin temu myślałam że nie przeżyjesz. Tak się o ciebie martwiłam słonko!

Dalia wytarła matce łzy.

-już dobrze mamo, mogę coś zjeść?

-jasne, zaraz ci coś przyniosę.

-okej

-teraz odpocznij.

-okej

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top