IX

- Och Shion, mówiłam ci przecież, żebyś zakładał czapkę... - westchnęła mama, kładąc tacę ze śniadaniem na stoliku obok mojego łóżka. Przetarłem oczy i leniwie podniosłem się do pozycji siedzącej. - Następnym razem cię bez niej nie wypuszczę, jest już naprawdę zimno!

- Tak, wiem... - mruknąłem tylko. Nie miałem siły angażować się bardziej w rozmowę, ból gardła również tego nie ułatwiał. Od wczoraj leżałem w łóżku zawinięty w milion koców, starając się odegnać to wstrętne przeziębienie. Czułem się paskudnie, w dodatku omijałem zajęcia, co dodatkowo mnie stresowało. Nienawidziłem mieć zaległości, więc modliłem się, by szybko mi przeszło.

Mama wyszła z pokoju. Ziewnąłem, patrząc na zamykające się za nią drzwi. Sięgnąłem po talerzyk, jednocześnie drugą dłonią zgarniając telefon z szafki. Sprawdziłem godzinę. W szkole zaczynała się właśnie trzecia lekcja. W rogu ekranu migała ikonka nowych wiadomości. Podjadając kanapki, wszedłem w skrzynkę odbiorczą. Sześć wiadomości. Jedna od Safu, co za niespodzianka. Reszta od Nezumiego. Przeczytałem szybko tę od koleżanki.

Hej, Shion. Chciałam ci tylko napisać, że kończę dziś zajęcia bardzo późno, więc do wieczora nie będzie mnie w domu. Dam Nezumiemu notatki dla ciebie, a ty szybko wracaj do zdrowia!

Aha... Chwila, co?! Kiedy niby Nezumi ma przyjść? Pewnie napisał mi o tym. Zacząłem przeglądać wiadomości od przyjaciela.

Safu zaczepiła mnie rano na korytarzu i powiedziała, że ma dla ciebie notatki i da mi je po lekcjach. Wpadnę po południu.

Czyli mogłem się dziś spodziewać Nezumiego. Odetchnąłem lekko, zadowolony, że ktoś pomyślał o zeszytach dla mnie. Wysłał mi tę wiadomość jeszcze przed lekcjami. Następna przyszła po pierwszych zajęciach.

Shiooooon, wracaj szybko, nudno mi bez ciebie...

Zaśmiałem się w duchu. Ktoś tu się chyba przyzwyczaił do mojego towarzystwa... 

Naprawdę, nie ma tu z kim rozmawiać.

Halo...? Śpiąca królewno, czytasz w ogóle te smsy?

Prychnąłem. Co to za określenie, niech pozwoli się wyspać choremu, to ponoć pomaga. Następną wiadomość wysłał jakiś kwadrans temu.

Zakładam, że jeszcze śpisz. Odezwij się jak wstaniesz, a jeśli właśnie się obudziłeś i to czytasz, to... dzień dobry.

Uśmiechnąłem się. Właściwie to szczerzyłem się jak głupi do ekranu. Nie wiem czemu, po prostu nigdy nie dostawałem takich wiadomości. Co prawda, nie były o niczym konkretnym, ot, zwykła paplanina. Jednak na myśl, że komuś mnie brakuje i pisze do mnie, żeby się zwyczajnie przywitać, poczułem miłe ciepło ogarniające mnie od środka... nie ważne, jak głupio by to brzmiało.

Wstukałem szybko odpowiedź.

Powiedzmy, że spałem. O ile można to nazwać snem... W każdym razie: dzień dobry.

Teoretycznie nadal trwa lekcja, najwyżej odpisze mi na przerwie. Skoro nie spodziewałem się prędko dostać odpowiedzi, sięgnąłem pod łóżko w poszukiwaniu mojego zajęcia na najbliższy czas w postaci laptopa. Położyłem go na pościeli, kiedy kątem oka zauważyłem, że Nezumi wysłał mi wiadomość.

Rany, Shion, ile można spać! Wiesz, która godzina?

Tak się składa, że wiem. I wiem też, że właśnie masz zajęcia. Nieładnie pisać na lekcjach, nieładnie...

Cśśś... Mamy oglądać jakieś prezentacje, więc i tak nikt nie zwraca uwagi. Poza tym musiałem odpisać od razu, bo jeszcze znowu byś mi zasnął, śpiąca królewno.

Przestań mnie tak nazywać! Ciekawe, który z nas ma dłuższe włosy, hmm?

Ech...

No co?

Nic. Co robisz?

Aktualnie patrzę na ludzi na ulicy, bo nie mam lepszego zajęcia.

Zamień się, proszę. Mam dość siedzenia tutaj...

Haha... Jeszcze tylko kilka godzin, wytrzymasz.

Przez kilka minut Nezumi nic nie pisał. Pomyślałem, że może rozładował mu się telefon, ale nowa wiadomość to wykluczyła.

Chyba zaraz będę musiał kończyć, jest już ostatnia prezentacja...

Nie powiem, że nie poczułem lekkiego zawodu. Jak na razie pisanie z Nezumim stanowiło najciekawszą część tego nudnego dnia, więc perspektywa przerwania rozmowy nie ucieszyła mnie.

Och... no to... do zobaczenia po południu.

Tak, do zobaczenia.

Kursor migał w okienku odpowiedzi. Chciałem napisać jeszcze coś.

Hmm... Nezumi?

Hm?

Dziękuję, że napisałeś.

Przestań, niezręcznie mi, kiedy tak mówisz...




W oczekiwaniu na popołudnie zabijałem czas oglądając całe sezony seriali. Kiedy mama przyszła do pokoju z lekami, przerwałem film.

- Wiesz, przyjdzie dziś Nezumi z notatkami- powiedziałem.

- To ten chłopiec z teatru? - Skinąłem głową. - W końcu będę go mogła poznać osobiście - powiedziała. Zaczęła układać rzeczy na biurku, a ja wpatrywałem się w jej plecy. - Przyniesie ci zeszyty? Przecież nie jesteście w jednej klasie.

- Safu ma notatki, ale nie ma czasu, żeby przyjść. Powiedziała Nezumiemu, żeby mi je przyniósł - wyjaśniłem.

Postawiła kubek herbaty z miodem obok pudełek z tabletkami. Chwyciłem za telefon i sprawdziłem godzinę, w zasadzie bardziej zwracając uwagę na to, czy są nowe wiadomości. Jeszcze kilka razy Nezumi pisał do mnie, czekając na koniec zajęć, jednak nie miał zbyt wiele czasu. Mama zerknęła na mnie przez ramię, a na jej twarz wypłynął ciepły uśmiech.

- Chyba naprawdę go lubisz, co?

Poczułem, jak policzki wypływa mi rumieniec, a moje serce wywinęło fikołka. Dobrze, że nie widziała tego, odwrócona plecami. Czemu w jej ustach zabrzmiało to tak... inaczej? Nie, raczej mi się tylko wydawało... 

- Tak... - powiedziałem nieśmiało zachrypniętym głosem. - Nie spotkałem nigdy nikogo takiego.


***

Hura, w końcu mamy nowy rozdział! ^^ Miał być dłuższy, ale stwierdziłam, że część akcji przeniosę do następnego rozdziału, więc wypatrujcie go :3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top