Rozdział 4
Uznałem, że kolejnym dobrym krokiem było by zadzwonienie do niego i pogrożenie mu czymś. Ale pomyślałem, że nie mogę się ujawnić. Postanowiłem, że zniekształce sobie głos przez jedno takie urządzonko.
Zmieniacz głosu dostałem od jednego kolegi policjanta.
Dokładnie o dwunastej w nocy wybrałem numer Daniela. Natychmiast gdy odebrał zacząłem mówić:
- Masz dwa dni na uzbieranie pięciuset tysięcy złotych. Jeśli nie to przekonasz się na co mnie stać, ale musisz wiedzieć, że masz cudowną rodzinkę a córkę w szczególności.
Dwa dni. Przez dwa dni możesz stracić wszystko.
DANIEL
- Przez dwa dni możesz stracić wszystko.- rozłączył się
Miałem mętlik w głowie. Kto mógł dzwonić? Nir mam żadnych wrogów a teraz nawet przyjaciela. Przecież on nie żyje, ale nie tęsknię za nim... Może to i nawet lepiej?
Muszę zaopiekować się rodziną, moją córeczką... Muszę znaleźć pieniądze...
-Kochanie, co ty taki zdenerwowany?-zapytała moja żona, wchodząc do pokoju
-Co? Ja? Nie. Ja tylko. Yyy. Ja tylko jestem zmęczony po pracy.- próbowałem się wyplątać
- Wiesz, że nie musisz przede mną niczego ukrywać? Jeśli masz jakiś problem razem go rozwiążemy.
- Ja? Problem... Nie Magda, ja tylko jestem przepracowany. Nie martw się nic się nie stało. Ale dzisiaj już się położę. Dobranoc kotku.
ROBERT
Byłem zadowolony z efektu. Gra właśnie się rozpoczęła...
🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾
Podoba się?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top