Obcy Izolacja 1
-Dobra, naprawiaj to, dajesz. O Boże, nie mogę na ciebie patrzeć! Jesteś wredny... Ah subtelności, to na pewno nie tyy. Dać tutaj komukolwiek subtelność, IDIOTO. Ee no to czekaj, wciśnij przycisk.
-Czy ja mogę ich zaszelić?..... Mogę ich rozdupcyć?.... Nie to nie, łaski bez! Jii, mam gnata jak jak mój tata.
-No to kupsko! Chyba ich zżera alien... Smacznego
-Ta cała paranoja tego, że on za tobą chodzi... Ej zaraz, ja nie zapisałem od tamtego momentu? O KURWA!!!
-Mam kartę. Mam kartę! A teraz wrócić, tak żeby mnie ten cwel nie zajebał!
-Tak już to czytałem. Tylko ustąpiłbyś miejsce kobiecie, i kobieta by mogła zostać na miejscu. A ty byś może łaskawie ruszył te swoje OBSRANE DUPSKO!
-YYYYYYYYYYYYYYYYY??? Coś tu ma być? Coś tu było? Coś tu jest? helooo! Ej czarny, jest coś tu? Kici kici skurwisynu!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top