#6 Wolna sobota
*Sunggyu*
Pod pół godziny siedzieliśmy na stołówce, zadziwiające było to, że wstaliśmy o ósmej rano i udało nam się zebrać w stołówce niecałe trzydzieści minut później.
-No i co teraz? - zapytał Chanyeol przeczesując włosy ręką. Chłopaki nie wyglądali na zachwyconych po tym, jak Kai ogłosił, że jego dom w weekend jest zajęty.
-Nie możemy tego odwołać - zaczął Mark podpierając ręką brodę. Jak 'mądrze' wygląda ten człowiek, gdy jest zamyślony. Szkoda, że to tylko pozory.
Rozejrzałem się po "okolicy" i zauważyłem dziewczyny, a mianowicie ChaRin i Yoosoo. Pomachałem do nich, a dziewczyny odmachały mi i usiadły przy jednym ze stolików. Jak zwrócić na siebie ich uwagę? Machnąłem jeszcze raz, jednak dziewczyny zajęły się posiłkiem.
-Bije ci na mózg? - zapytał Kai przyglądając mi się. Reszta spojrzała na mnie z większym zainteresowaniem niż zwykle.
-Chciałem, żeby podeszły do nas dziewczyny - wskazałem brodą na dwie ślicznotki siedzące piętro niżej. Chan spojrzał na nie z zainteresowaniem i nagle wstał.
-A ty gdzie? - zapytał zdziwiony rudzielec, jednak z uwagą przyglądał się poczynaniom przyjaciela.
-Pójdę po nie - odpowiedział i szybko zbiegł po schodach. Zahamował dopiero przed ich stolikiem. Przez chwilę z nimi dyskutował i wziął tacę z jedzeniem od Soo. Cała trójka usiadła przy naszym stoliku. Dziewczyny przywitały się i zajęły się konsumpcją swojego śniadania złożonego z dwóch kanapek i soku.
-O czym rozmawialiście? - zapytała ChaRin sięgając po pudełko z sokiem jabłkowym.
-O imprezie - odpowiedział Kai zacięcie patrząc się na kanapkę z serkiem topionym, które przyniosła brązowowłosa.
-Tej, co miała być u ciebie? - dziewczyna spojrzała na niego z zainteresowaniem, a ja poczułem ukłucie zazdrości. Dlaczego na mnie tak nie patrzy?
-Kai zwalił sprawę, u niego w domu imprezy nie będzie - Mark bawił się swoim telefonem, a mianowicie próbował ustawić go w pionie, tak by nie spadł na blat.
-Ale mam pomysł - odpowiedział nagle Chanyeol. Wszyscy posłali mu zainteresowane spojrzenia. - A to miejsce, gdzie zrobiliśmy małą imprezę rok temu?
-To za skate-park'iem? - zapytał Mark, a ja zdałem sobie sprawę o czym mówią.
Rok temu przez przypadek znaleźli ścieżkę prowadzącą w głąb parku, który w pewnym momencie zamieniał się w gęsty las, mniej więcej po dziesięciu minutach dotarliśmy wtedy do zniszczonego ogrodzenia szkoły. Przechodząc przez nie dotarliśmy do miejsca, w którym przez długi czas imprezowali ówcześni trzecioklasiści.
-Nie wiadomo w jakim to jest stanie - odpowiedziałem, a Chan spojrzał na mnie ze złością.
-To mamy dziesięć godzin, żeby to ogarnąć! Kto za? - Mark i Kai unieśli ręce, a ja ukradkiem przewróciłem oczami. Jednak, gdy Rin uniosła rękę w górę moje nastawienie zmieniło się i także podniosłem rękę w górę. - No to postanowione!
*ChaRin*
Po tym jak zjadłyśmy chłopcy zaprowadzili nas do jakiegoś lasu. Co jakiś czas spoglądałam na Yoosoo, która w pełni energii szła zaraz za Chanyeolem, który dzielnie kroczył jako pierwszy i zbierał pajęczyny. W końcu dotarliśmy na miejsce, które trudno opisać. Pierwsze na co zwróciłam uwagę, to duża, stara drewniana altana, w której był nawet drewniany stół.
-Poprzedni rocznik lubił imprezować w dobrych warunkach - zaśmiał się Chanyeol wchodząc na blat. Wyciągnął rękę do Yoosoo, którą po chwili pociągnął do siebie.
Po jednej stronie stołu leżało przewrócone drzewo, które pewnie służyło za ławę. Po drugiej stronie stołu stały stare drewniane meble. Usiadłam na jednym z nich.
-Skąd tu takie meble? - zapytałam, jednak Sunggyu, który był przez cały czas w pobliżu mnie tylko wzruszył ramionami. Kilka metrów od altany było palenisko, o ponad metrze średnicy. Wyznaczone było sporej wielkości kamieniami.
Impreza nie taka, jak domówka, ale pewnie będzie równie ciekawie. Yoosoo zeskoczyła ze stołu i podeszła do mnie.
-Jestem ciekawa, co wymyślili - powiedziała, a na jej ustach wykwitł uśmiech. Spojrzałam na chłopaków, którzy krzątali się po całym terenie. Po chwili przed nami stanął Chanyeol. W jego włosach było od groma pajęczyn. - Mogę ci pomóc? - Yoosoo stanęła na palcach przed chłopakiem i próbowała dosięgnąć jego włosów, żeby wyjąć pajęczynę. Wyglądało to bardzo zabawnie, ponieważ dziewczyna ma zaledwie metr sześćdziesiąt wzrostu, a chłopak ma około trzydzieści centymetrów więcej. W końcu wielkolud wpadł na jakiś pomysł.
Złapał dziewczynę w talii i postawił jej nogi na blacie stołu.
-Ale ty lekka jesteś, jak lalka - skomentował, dziewczyna nadymała policzki, jednak wróciła do zdejmowania pajęczyny z jego włosów.
W tym czasie Mark i Kai znaleźli coś. Rozejrzeli się i pomachali do mnie, żebym podeszła do nich, co oczywiście uczyniłam. Jongin trzymał coś w rękach i przyglądał się temu, tym czasem Mark stanął dwa metry od niego i wyszeptał, bym była cicho. Na palcach podeszliśmy do chłopaka, który wstał. Wymienił z rudym znaczące spojrzenia, po czym Kai podszedł bliżej.
-Zobacz - wyciągnął ręce w moją stronę, a ja delikatnie nachyliłam się. Powoli zaczął rozsuwać dłonie, by ukazać to, co do tej pory trzymał w ukryciu.
Spodziewałam się myszki, szczura albo żaby, ale w życiu nie przypuszczałam, że ten głupek w rękach może mieć co najmniej pięciocentymetrowego pająka. Może to nie była tarantula czy inny niebezpieczny pająk, jednak natychmiast zaczęłam piszczeć, a chłopaki mieli niezły ubaw. Kai chciał podejść do mnie, jednak szybko doskoczyłam do Gyu i wtuliłam się w niego, a gdy Jongin nie zamierzał zaprzestać zbliżania się do mnie z tym potworem, odwróciłam chłopaka w jego stronę i wręcz błagałam, żeby wziął to ode mnie.
-Spokojnie, Rinnie - zaśmiał się głaszcząc mnie po głowie. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że ledwie powstrzymuje się od śmiechu. Walnęłam go w ramię i podeszłam do Yoosoo i Chanyeola.
-Chodźmy stąd - poprosiłam dziewczynę, która poszła zaraz za mną. Chłopaki jednak dotrzymali nam towarzystwa.
*KaRi*
Siedziałam na rampie razem z Elizą, Tae i Bobbym, aż zauważyliśmy, jak z zarośli wychodzą trzecioklasiści, Yoosoo i ChaRin. Ta druga była wściekła, nadal krzyczała na chłopaków, którzy nie potrafili powstrzymać się od śmiechu. Gdy Kai spostrzegł naszą czwórkę, dobiegł do nas.
-Cześć, pokazać wam coś? - zapytał, a ja niepewnie pokiwałam głową. Chłopak wysunął w moją stronę ręce, które powoli wysuwać pokazując obrzydliwego pająka. Pisnęłam i uderzyłam go w ręce, przez co robal wypadł z jego rąk. Jongin nie umiał powstrzymać śmiechu, a ChaRin dopadła do niego i walnęła go w ramię.
-Ty idioto! Jeszcze go miałeś?! - dziewczyna była wściekła, a ja domyśliłam się, że musiała być jego pierwszą ofiarą. Podszedł do nas Sunggyu i potarł dłonią jej ramię. - Tobie też nie wybaczyłam - powiedziała wystawiając palec wskazujący zaraz przed jego nosem. Podeszła do nas reszta grupy. Wszyscy w świetnych humorach.
-Znaleźliśmy inną miejscówkę na imprezkę - powiedział Kai, a drugoklasiści spojrzeli na niego z zainteresowaniem.
-Właśnie z niej wracacie? - zapytał V, a Mark pokiwał głową. - No to git. Na którą się zbieramy?
-Jak zwykle - odpowiedział Chanyeol. Nagle zadzwonił telefon, wszyscy spojrzeli w stronę Aliena, który wyciągnął smartfona i odebrał go. Spojrzał na nas i odszedł na odległość taką, by móc spokojnie konwersować.
-Kookie i Yugyeom podejdą zaraz - powiedział odkładając telefon. Reszta tylko pokiwała głowami. Tylko Tuan uśmiechnął się podejrzliwie. Jednak chwilę później powiedział coś do Chanyeola i odszedł bez słowa.
-Co mu? - zapytał Bobby wskazując na niego brodą, jednak Yeol nie zamierzał tego tłumaczyć wzruszył tylko ramionami.
-Coś ma do załatwienia przed imprezą - powiedział wymijająco i zajął się rozmową z innymi.
*Jessica*
Nerwowo spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Dziewczyn nadal nie było.
-Gdzie one są? - mruknęłam, a Hana oderwała wzrok od czubka swoich butów.
-Pewnie zapomniały - odpowiedziała, a ja westchnęłam z irytacją. Nawet jeżeli to było przez przypadek, to taka sytuacja jest mocno irytująca. W końcu nie wiadomo, gdzie poszły, może za chwilę przyjdą, a nas już tu nie będzie?
-W każdym razie... - zaczęłam i spojrzałam w niebo nad nami. - Wszystkie cztery idziemy na tę imprezę, o której wspominali chłopcy? - zapytałam i spojrzałam kątem oka na moja towarzyszkę.
-Nie jestem przekonana, nie za bardzo lubię alkohol i papierosy - odpowiedziała, a ja cicho parsknęłam.
-I dlatego odpuścisz? Jestem pewna, że Yoosoo i ChaRin pójdą - przerwałam na chwilę i spojrzałam na Hanę, która patrzyła w jednym kierunku gdzieś przed sobą. Po minucie postanowiłam kontynuować - Wiesz, nie musimy pić czy palić. W końcu dobrze można bawić się i bez tego, ale szkoda by było przepuścić taką imprezę... - od dłuższej chwili patrzyłam na czubki swoich butów, dlatego nie zauważyła, że nad nami stoi dwóch chłopaków.
-To idziecie na tą imprezę? - usłyszałam jeden, nieco denerwujący mnie głos. Spojrzałam na Jungkooka, a następnie swoje uważne spojrzenie przeniosłam na Yugyeoma.
-Pewnie nie... - odpowiedziałam i zerknęłam na Hanę. - Panna Sanchez nie chce - powiedziałam z zabawnym akcentem, na co drugoklasiści zaśmiali się.
-Panna Sanchez powinna mieć nieco więcej dystansu do imprez - odpowiedział Jungkook, a na twarzy mojej koleżanki pojawił się uśmiech.
-Ten jeden raz niestety muszę się z tobą zgodzić - dopowiedziałam, a chłopak złapał się za serce i udał, że poruszyła go moja wypowiedź.
-Naprawdę doceniam - zaśmiał się, a ja spojrzałam na jego cichego kolegę.
Z jego ust nie schodziła powaga. Przez chwilę obserwował Hanę, a gdy zorientował się, że patrzę na niego, odwrócił wzrok, jednak nie na długo. Z resztą przez ostatnie trzy dni zauważałam, że patrzył się na Hanę coraz częściej. Zerknęłam na dziewczynę, która wydawała się być nieświadoma tego faktu. Teraz koncentrowała się na bezsensownej dyskusji z Kookiem o tym, dlaczego nie chce iść na imprezę. Niestety, musi się z tym pogodzić, bo zrobię wszystko, żeby jednak poszła ze mną i dziewczynami.
-Hana - odezwał się nagle Yugyeom. Cała nasza trójka odwróciła wzrok w jego stronę, a on odczekał chwilę, efektywnie podnosząc napięcie. - Jeżeli nie pójdziesz, daję słowo, że będziesz żałować.
Na jej twarzy pojawił się rumieniec, a ja nagle odczułam potrzebę, żeby uwolnić się od tej dwójki.
-Dobra - klapnęłam rękoma o uda. - My umawiałyśmy się z Yoosoo i ChaRin, więc teraz pójdziemy ich szukać - już wstawałam, gdy Jungkook dostał SMS'a.
-Ale one sa na rampach... - powiedział i wystawił swojego iPhone'a z wiadomością w moją stronę. Szybko przeczytałam wiadomość, z której jasno wynikało, że wszyscy na nich czekają, między innymi nasze dwie zguby.
-W takim razie idziemy razem? - zapytała Hana, a chłopaki zgodnie pokiwali głowami. Przez chwilę szłam na równi z Haną, brunetka jednak nieco zwolniła i wpakowała się między chłopaków, by zadać im kilka pytań. Ja jednak postanowiłam iść przodem sama.
I byłoby dobrze, gdyby nie pewien irytujący drugoklasista, który dorównał mi kroku i objął mnie ramieniem.
-O co ci chodzi? - zapytałam wyswobadzając się z jego uścisku.
-Może zapomnisz o naszym pierwszym spotkaniu i zaczniemy od nowa? Jako przyjaciele - na te słowa posłałam chłopakowi podejrzliwe spojrzenie.
-Coś knujesz - odpowiedziałam, na co on zaśmiał się.
-Jesteś urocza, Jessi. - Zdecydowałam się na zignorowanie chłopaka i spojrzałam przez ramię na moją koleżankę, która zadziwiająco dobrze zaczęła dogadywać się z Yugyeom'em. Postanowiłam im nie przerywać i z powrotem skierowałam wzrok przed siebie. Pośród drzew już dało się słyszeć śmiechy naszych znajomych, a po chwili nawet ich zauważyłam.
Tak sielankowy widok wpłynął na mnie pozytywnie. Wszyscy śmiali się i żywiołowo rozmawiali. Już nawet postanowiłam puścić w niepamięć sytuację z wcześniej. Podeszliśmy do reszty i przywitaliśmy się.
*Olivia*
Otworzyłam oczy i przetarłam je. Nigdy bym nie podejrzewała, że z SeulGi będę plotkować o głupotach do drugiej nad ranem. Sięgnęłam po telefon i włączyłam wyświetlacz. Momentalnie po zobaczeniu godziny, wyskoczyłam z łóżka.
-Co się stało, Liv? - zapytała Gi, jednak jej oczy były zamknięte.
-Zaspałam! - zawołałam, a dziewczyna leniwie otworzyła oczy.
-Przecież jest sobota... - odpowiedziała, a ja złapałam się za głowę.
-Ale ja mam zajęcia dodatkowe! Już ominęło mnie pianino! - dopadłam do szafy i zaczęłam wybierać ubrania, które założę. SeulGi podniosła się do siadu i spojrzała na mnie ze znudzeniem.
-Jaki normalny człowiek w sobotę o dwunastej kończy zajęcia dodatkowe? - mruknęła odkładając telefon na poduszkę. Posłałam jej wściekłe spojrzenie, zaraz potem wbiegłam do łazienki. Zaledwie piętnaście minut zajęło mi, by z niej wyjść. - Jakie zajęcia masz jeszcze?
-Skrzypce, na trzynastą - odpowiedziałam pakując zeszyt z nutami do torby. Na szczęście instrument jest w filharmonii. SeulGi podniosła się i wzięła ubrania z szafy.
-Masz jeszcze czterdzieści minut, spokojnie - odpowiedziała i podeszła do drzwi łazienki. - Zawsze jeden dzień można odpuścić, nie musisz w końcu być aż tak idealna... - zatrzasnęła drzwi, a ja sięgnęłam po tusz do kresek, by pomalować sobie oczy.
Gdy stwierdziłam, że wszystko jest gotowe, przejrzałam się jeszcze w lustrze i wyszłam z pokoju. Przechodziłam przez dziedziniec szkoły, w głowie już planowałam, jak dostanę się do filharmonii. Zrezygnowałam jednak z transportu publicznego i zadzwoniłam po taksówkę.
Przez chwilę stałam przed murami szkoły oczekując samochodu, gdy pojawili się Jungkook, Bobby i Taehyung. Chłopaki stanęli naokoło mnie.
-Gdzie się wybierasz? - zapytał Kook próbując zajrzeć do mojej torby, jednak ja szybko schowałam ją za siebie.
-Nie twoja sprawa - odpowiedziałam, a chłopak uniósł ręce w obronnym geście.
-Będziesz na dzisiejszej imprezie? - zapytał nagle Bobby posyłając mi urocze spojrzenie. Przełknęłam nerwowo ślinę, zdając sobie sprawę, że jest mi trudno powiedzieć 'nie' temu chłopakowi.
-Nie wiem - odpowiedziałam spuszczając wzrok na kostkę brukową. W porę podjechał samochód, wyminęłam chłopaków i otworzyłam drzwi. - Dzień dobry, do filharmonii - powiedziałam i miałam zatrzasnąć drzwi, jednak Jungkook złapał je w ostatniej chwili.
-Jedziemy w podobną stronę, możemy się zabrać? - zapytał ładując swoje dupsko do samochodu. Wywróciłam oczami, jednak wpuściłam chłopaków. Z tyłu usiadł jeszcze Taehyung, a Bobby zajął przednie siedzenie.
-Po co jedziesz od filharmonii? - zapytał Tae, a ja westchnęłam.
-Zajęcia z gry na skrzypcach - odpowiedziałam cicho, a Bobby odwrócił się.
-Umiesz grać na skrzypcach? - zapytał z zachwytem, a ja pokiwałam twierdząco głową.
-A wy po co jedziecie w tamte rejony? - zapytałam przyglądając się po kolei każdemu.
-Dzisiaj jest impreza, trzeba się zaopatrzyć w prowiant i napoje - odpowiedział Jungkook, a kierowca zatrzymał się przed głównym wejściem do filharmonii. Bobby zapłacił odpowiednią sumę.
-Ile mam ci oddać? - zapytałam zatrzymując go. Chłopak uśmiechnął się do mnie.
-Daj spokój, chociaż tyle mogę zrobić po głupim zachowaniu Jeona - powiedział i zaczął iść w stronę kolegów, którzy byli już nieco dalej. - Do później! - zawołał i pomachał mi po czym dogonił drugoklasistów.
---
Zajęcia trwały już godzinę. Trzymałam w rękach delikatny instrument i z wyczuciem przejechałam smyczkiem po strunach. Otworzyłam oczy i spojrzałam na instruktora, który zaklaskał.
-Widzę, że w wakacje nie traciłaś czasu - skomentował, a ja pokiwałam głową. - Jeżeli chcesz, to pół godziny i jesteś wolna - dodał i zszedł ze sceny.
Rozejrzałam się po widowni i nagle zobaczyłam jedną, zbyt charakterystyczną twarz. Taehyung spostrzegł, że na niego patrze i pomachał do mnie. Machnęłam delikatnie smyczkiem i znów zaczęłam grać. Teraz jednak nie patrzyłam na nuty. Mój wzrok przyciągało trzech drugoklasistów siedzących gdzieś z boku. Nagle do moich uszu dopłynął nieprzyjemny dźwięk. Pomyliłam się. Moje ręce opadły wzdłuż ciała, a smyczek upadł na podłogę.
-Nie powinnam się pomylić - wyszeptałam i schowałam skrzypce do futerału.
-To się zdarza Olivia, widocznie jesteś zmęczona - odpowiedział nauczyciel, a ja westchnęłam. Nie chciałam się kłócić.
-Do widzenia - wyszeptałam i zeszłam ze sceny. Wyszłam głównymi drzwiami, a chłopcy już na mnie czekali. Wycelowałam w nich palcem. - Po co wy tu przyszliście?! - zapytałam ze złością, a wszyscy trzej wzruszyli ramionami.
-Zamówiliśmy taksówkę - Bobby wskazał na samochód za nimi. Wzięłam głęboki wdech i zaraz za Tae wsiadłam do taksówki.
-Wiesz, może wezmę Elizę na taki koncert, co o tym myślisz? - zapytał chłopak, a ja wzruszyłam ramionami. Mało obchodziło mnie, gdzie Taehyung weźmie swoją dziewczynę, czy kogokolwiek innego. Kątem oka zerknęłam na Bobby'ego.
'Co ty o mnie myślisz?' zapytałam w myślach, jednak zdecydowałam, że te słowa nigdy nie opuszczą moich ust.
Wybaczcie, że tak długo nie nie było. Tłumaczenie jest bez sensu, ponieważ chyba nic nie usprawiedliwi tak długiej nieobecności, jednak teraz postaram się dodawać rozdziały nieco częściej. Niestety muszę was poinformować, ten tydzień mam zawalony sprawdzianami, a w weekend studniówka... Jednak myślę, że coś stworzę na weekend za dwa tygodnie!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top