#34 Furia
*HanBin*
Korzystając z faktu, że Jessi poszła opiekować się umierającym z przeziębienia Tuanem, w ten ostatni wolny, cudowny, grudniowy, piątkowy wieczór zakradłem się do pokoju Hany. Zastałem ją przy biurku, uczącą się do egzaminów, które stanowiły cały tydzień przed świętami. Na szczęście, gdy tylko mnie zobaczyła, oderwała się od nudnego materiału i postanowiła położyć się obok mnie na łóżku.
- Niby się kłócą, a jak przyjdzie co do czego, to Jess jest w stanie siedzieć i zajmować się jego gorączką - zaśmiała się i wtuliła w mój bok.
- Najczęściej, gdy się kłócili, nie dochodzili do zgody zbyt szybko dlatego, że oboje są zbyt dumni by odpuścić - stwierdziłem, a brunetka przyznała mi rację.
- Dobrze, że my nie mamy takich problemów - stwierdziła, a ja zaśmiałem się.
- To dlatego, że jestem ugodowy - powiedziałem, a dziewczyna prychnęła z rozbawieniem. Miała już skomentować to, jednak zadzwonił mój telefon. - Kook...
Z niechęcią zdecydowałem się odebrać telefon, choć połączenie od Jeona w piątkowy wieczór nie wróży niczego dobrego.
- Gdzie ty do cholery jesteś?! - chłopak wydarł się tak przez telefon, że nawet Hana wzdrygnęła się ze zdziwieniem.
- Aktualnie chilluje u Hanki - powiedziałem starając się brzmieć spokojnie. Byleby nie prowokować tego diabła. - Coś się stało, że nie masz humoru? - zadając to pytanie, odsunąłem słuchawkę od ucha.
- Pamiętasz tego debila, Kisu? - zapytał z oburzeniem, a ja westchnąłem.
- Tego durnia nie da się zapomnieć - stwierdziłem i westchnąłem, znowu. Zapewne ta nastroszona kobra idzie w moim kierunku, taranując wszystkich naokoło.
- Ten frajer jest w pobliżu SeulGi mimo mojego wyraźnego zakazu zbliżania się do niej.
Skrzywiłem się na wspomnienie, jakie przedstawienie urządził ostatnim razem. Teraz, gdy teoretycznie są razem, Jeon jest jeszcze bardziej nieprzewidywalny.
- Co zamierzasz? - zapytałem łapiąc się na grzbiet nosa. Chłopak jednak nie odpowiedział, a rozłączył się. Cisza jednak nie trwała długo, ponieważ wpadł do pokoju dziewczyn niczym huragan.
- Zamierzam sprać go na kwaśne jabłko - odpowiedział i spiorunował Sanchez wzrokiem, jednak ona nie była mu dłużna. Nadal była wściekła za słowa, które wystosował w naszym kierunku ostatnio i na nic zdało się tłumaczenie, że to tylko niewinne, nic nieznaczące żarty. - Chcę żebyś jechał ze mną.
- Po co ci on? - zapytała z oburzeniem Hana, a on prychnął wywracając przy okazji oczami. To był nasz szyfr. Przed pojawieniem się dziewczyn byliśmy kumplami. Nawet pojawienie się dziewczyny, choćby tak pięknej, nie powinno zmienić wiele w moim życiu. Braterska pomoc jest w końcu ważna.
- Hana, to nie zajmie długo - stwierdziłem, wstając z łóżka. Dziewczyna wydawała się oburzona tym, że wychodzimy, jednak znajdę sposób by ją udobruchać, gdy już skończymy naszą akcję.
~~~~****~~~~
Wyszliśmy przed budynek, tam czekał na nas Bobby i Kai. Starszy był oparty o maskę swojego samochodu i palił papierosa, mimo że na terenie szkoły nie wolno tego robić.
- Na początku chciałem was olać, jednak gdy okazało się, że Kookie ma zamiar zrobić tej wrednej babie piekło, stwierdziłem, że nie może mnie tak zabraknąć - stwierdził, zaciągając się ponownie papierosem. - Gdyby Mark nie miał gorączki i swojej pielęgniarki, to pewnie też z chęcią by nam towarzyszył - dodał.
- Nie ma czasu do stracenia. Kończ tę fajkę i jedziemy - pospieszył go Jungkook i klasnął w dłonie, próbując jeszcze przyspieszyć starszego ucznia.
- Daj się nacieszyć tym dymem. Ri nie podoba się, że palę, więc dla niej rzuciłem - wyjaśnił i wypuścił dym z ust.
- Właśnie widzę - zaśmiałem się i mocniej otuliłem się kurtką.
- Nie ma jej tu. Czego oczy nie widzą, o to serce się nie złości, czy jakoś tak - skomentował i wrzucił niedopałek do kosza. - Jedźmy obejrzeć spektakl, jakiego nie widział nikt.
*SeulGi*
Początkowa faza euforii opadła z piątym drinkiem, którego zaserwował mi Kisu. Niby każdy kolejny wydawał się coraz słabszy, a jednak odniosłam wrażenie, że właśnie tracę kontrolę nad ciałem. W tylnych kieszeniach przeszkadzały mi dwa telefony. Wyjęłam je oba i rzuciłam na miejsce obok siebie. Brunet właśnie wrócił z kolejnymi kolorowymi drinkami.
- Blue lagoon, specjalnie dla ciebie - powiedział wystawiając w moją stronę szklankę. Napiłam się łyk i spojrzałam na telefony. Urządzenie Olivii wibrowało prawie cały czas, dlatego zaśmiałam się z satysfakcją.
- Masz, ty wredny chamie - powiedziałam bełkotliwie i zaczęłam chichotać, rozlewając część drinka na siebie i kanapę. Pierwszy raz przestałam panować nad swoim ciałem, czułam mrowienie w rękach. Kisu przysunął się do mnie i wziął szklankę z moich rąk.
- Jesteś niesamowitą dziewczyną - powiedział i przejechał delikatnie dłonią po moim udzie.
- Jestem z Jeonem - powiedziałam i spojrzałam przed siebie. - Chociaż, ja nie wiem, co jest między nami - dodałam nagle i zaśmiałam się.
- A jest to dla ciebie jakąś różnicą? - zapytał i przejechał wargami po moim policzku. - Jeona tu nie ma...
- To się kurwa zdziwisz - usłyszałam nagle czyjś głos, a potem Kisu został ode mnie szybko odsunięty. Widziałam przed sobą jakiś ruch, jednak nie wiedziałam, co to było. Wszystko stało się zamazane.
- GiGi? Gdzie Olivia? - ktoś mną potrząsnął, ja jednak próbowałam skupić się na tym, co działo się na dalszym planie. Gdzieś tam był mój Jungkook.
- Kookie? - zapytałam, jednak nikt mi nie odpowiedział. Słyszałam głosy, jednak żaden do mnie nie docierał na tyle, bym wiedziała, czego ode mnie chcą. - Jeon, przytul mnie. Zimno mi - powiedziałam i otuliłam się ramionami.
- Kook! Zostaw go! Idź do niej - ton głosu był tak zdecydowany i obcy, a jednak go poznałam. HanBin. Co on tu robi? Jest z nim Hana? Nie. To halucynacje. Ktoś dodał czegoś do alkoholu. Uświadomienie tego nieco mi zajęło, ale nadal pozostawała kwestia tego, że nie byłam w stanie ruszyć choćby palcem.
Nagle ktoś wziął mnie w ramiona. Próbowałam się opierać, jednak nie stanowiłam zapewne dużego wyzwania, ponieważ napastnik wtulił mnie w swoją klatkę piersiową. Wtedy poczułam ten zapach. Charakterystyczne perfumy, których używał tylko Kookie.
- Jak mogłaś? - zapytał z oburzeniem, jednak nie oczekiwał odpowiedzi, a przynajmniej jej nie dostał. Pozwoliłam się wynieść z mieszkania w jego ramionach.
Ostrość wzroku zaczęła wracać, gdy w końcu dotarliśmy do samochodu. Zobaczyłam wtedy Olivię wtuloną w Bobby'ego. Co jakiś czas przepraszała go za to, że musiał się o nią martwić.
Jungkook wsiadł do samochodu i wziął mnie na kolana, wciąż przytulając mnie do siebie. Jak lalkę. To zabawne, pozwoliłam się traktować jak niewinna, słaba dziewczynka.
- Jesteś moja - powiedział zdecydowanym tonem i pocałował mnie w czoło. - Nie zapominaj o tym, nawet po dużej dawce alkoholu.
*KaRi*
Z samego rana Kai przywitał mnie cmoknięciem w policzek. Chłopak miał bardzo dobry humor, a to było do niego niepodobne zważając na to, że spotkaliśmy się o ósmej w sobotni poranek.
- Aż tak dobrze grało ci się na konsoli? - zapytałam z rozbawieniem, a on złapał mnie za rękę i pokierowaliśmy się na stołówkę.
- Powiem, że mam świetne nagrania z bijatyk - stwierdził, a ja wzruszyłam ramionami. Gry nie są tym, co mnie interesuje, dlatego nie zamierzałam zagłębiać się w ten temat.
- Dobrze, nie wiem po co nagrywać jak jakieś postacie biją się na ekranie, ale niech ci będzie - stwierdziłam, a Jongin zaśmiał się uroczo.
- Uwierz mi, to było warte nagrania i zdjęć - wyjaśnił i podał mi tacę na jedzenie. Wybraliśmy coś do jedzenia i zajęliśmy jeden z wolnych stolików. Chłopak uśmiechał się do mnie niczym opętany, jednak ta odmiana była dla mnie bardzo miła. Mogłoby być tak zawsze.
~~~~****~~~~
Zapukałam do pokoju dziewczyn i po chwili otworzyłam drzwi. Zmartwiło mnie to, że obie nie pojawiły się na śniadaniu. Obie leżały na swoich łóżkach, zwrócone twarzami do ścian. Przez chwilę myślałam, że śpią, jednak one przyglądały internet.
- Dziewczyny? Co jest? - zapytałam i usiadłam na krześle przy biurku Olivii. - Nie byłyście na śniadaniu.
- Nie udawaj, że nic nie wiesz - powiedziała rozeźlona SeulGi i w końcu odwróciła się do mnie. W jej oczach było jeszcze więcej złości niż zazwyczaj.
- Poszłyście beze mnie na imprezę, ale co z tego? Przecież możecie zdecydować się na imprezę we dwie - zauważyłam, a Lee zmarszczyła brwi jednak nic nie powiedziała. Po chwili zaczęła się zbierać i decydując, że musi coś zjeść, po prostu wyszła z pokoju gwałtownie zatrzaskując drzwi.
Zerknęłam na Olivię, jednak szybko stwierdziłam, że ona nie chce rozmawiać, dlatego również opuściłam pokój zostawiając dziewczynę w spokoju.
*ChaRin*
Razem z YooSoo weszłyśmy na stołówkę i odebrałyśmy nasze obiady. Większość naszej drobnej grupki już zajmowała miejsca przy stoliku. Gdzieś przebiła mi się jeszcze blond czupryna Marka, który za pewne nadal umierał z przeziębienia, gdy w grę wchodziło towarzystwo Jessici. Hana i HanBin jak zwykle zamknięci byli w swoim małym, pięknym światku, gdy towarzyszyli tej bardziej burzliwej parze. Dlatego nie widziałam sensu dosiadania się do nich.
Podeszłam do Elizy, która teraz zajęła była swoim obiadem i rozmową z KaRi o czymś ciekawym, ponieważ blondynka bardzo emocjonalnie o tym opoiwadała. Zasłoniłam brunetce oczy i zachichotałam.
- To nie jest śmieszne! - zawołała dziewczyna próbując odwrócić się do mnie przodem, jednak w miarę skutecznie jej to uniemożliwiłam.
- Zgaduj zgadula - zaśmiała się YooSoo siadając obok Elizy, a dziewczyna westchnęła i delikatnie dotknęła dłońmi moje ręce. Nagle jednak ktoś zasłonił moje oczy. Ze zdziwienia uniosłam obie ręce do twarzy, jakoś od razu zorientowałam się, kto go był.
- Gyu, to nie jest śmieszne - powiedziałam nie kryjąc rozbawienia, a chłopak zaśmiał się.
-W sumie to dla mnie jest, i to nawet bardzo - odpowiedział, a ja odwróciłam się do niego przodem i spojrzałam głęboko w oczy knując słodki plan zemsty.
-To mój tekst! - stwierdziłam i stanęłam na palcach, bo być bliżej jego twarzy. Chłopak nieco zarumienił się, a ja otarłam się nosem o jego nos i wróciłam na miejsce. Chłopak dotknął swoich warg i nadymał policzki, a ja złośliwie odwróciłam się na pięcie i usiadłam na jednym z wolnych miejsc.
- Tego to ci już chyba nie daruję - stwierdził nieco obruszony i zajął miejsce obok, po chwili jego złość minęła, a on nachylił się w moją stronę, wystawiając w moją stronę pałeczki z kawałkiem kurczaka teriyaki. - Skosztuj - zachęcił, więc tak też uczyniłam.
- Gyu, słyszałeś co wydarzyło się wczoraj? - zapytała KaRi, a my spojrzałyśmy na nią z zainteresowaniem.
- Wiem jedynie tyle, że Kai dostał telefon od Kooka i wybiegł z pokoju ignorując fakt, że rozgrywaliśmy turniej fify - wyjaśnił, a dziewczyna zaczęła nad czymś ostro myśleć.
- Ach, no tak - powiedziała po chwili i delikatnie uderzyła pięścią w otwartą dłoń, jakby odkryła jakiś cenny dla kogoś sekret.
- Masz jakieś ciekawe informacje? - zapytałam, a dziewczyna wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się. - Co to za reakcja? - wybuchłam, a KaRi nieco się zmieszała.
- Po prostu z samego rana Kai gadał mi jakimiś zagadkami, później, gdy poszłam do pokoju Liv i GiGi, one zachowywały się dość dziwnie i stwierdziły, że wszystko wiem, a ja nic nie wiedziałam, ale teraz już chyba wiem. Chodzi zapewne o tę ich wczorajszą imprezę - wyjaśniła Ri, a ja zmarszczyłam brwi. Blondynka chyba to zauważyła, ponieważ westchnęła pobłażliwie i przeszła wzrokiem po nas wszystkich. - Zapewne chodzi o to, że dziewczyny zrobiły coś na tej imprezie, którą odkrył Tae!
W końcu wszyscy zrozumieli i mogli zająć się swoimi obiadami. Niespodziewanie odwócili się do nas BI i Hana.
- Co tam u was? Mówiliście o występie GiGi? - zapytał szatyn, a my spojrzeliśmy na KaRi, żeby mogła potwierdzić im informacje, które wydedukowała.
- Tak, jednak nie wiem dokładnie o co chodzi - odpowiedziała, a HanBin spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Kai nic ci nie pokazał? A w sumie racja, Kook zagroził mu wpierdolem za szkołą, żeby tylko te nagrania nie wyszły na światło dzienne - powiedział z rozbawieniem.
- Kook zagroził, a ty to mówisz tak po prostu? - zapytałam, a chłopak wzruszył ramionami.
- E tam... - westchnął - Mnie umowa ta nie dotyczyła. Z resztą, nie mam nagrań, jestem jedynie naocznym świadkiem.
- Opowiedz im - stwierdziła z euforią w głosie Hana.
- Nie mam dokładnego rozpoznania, jednak wiem, że SeulGi dostała od Kisu jakiegoś drinka, który skutecznie odciął jej świadomość - powiedział BI i uśmiechnął się z satysfakcją do blondynki. Nikt nie spodziewał się, że Kai nie pokaże nagrania własnej dziewczynie.
- O kurde... - stwierdziła w zamyśleniu i założyła pukiel włosów za ucho.
- Kook tak się wściekł, że trzeba go było wyprowadzać z pokoju siłą - dodał i zaśmiał się. - KaRi, jeśli zapytasz o to Jongina, z pewnością ci to pokaże.
- Widzisz twoje źródła są lepsze - zaśmiała się blondynka. - Jak ty to robisz, że jesteś w centrum wydarzeń?
- Po prostu, jestem ludzkim wcieleniem boga. - Wszyscy, którzy usłyszeli tę odpowiedź wybuchli serdecznym śmiechem.
- Oczywiście, że tak! - potwierdziła Hana i przytuliła się do niego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top