#33 "na zdrowie, Kochanie"

*Jessica*

Pomimo początkowej irytacji, jaką odczułam, gdy Mark zaproponował mi wyjście do fast foodu zaledwie dzień po tym, jak mówiłam mu o mojej nowej diecie, z chęcią zajadałam się tymi nieco łagodniejszymi kawałkami kurczaka z kubełka, podczas gdy chłopakowi zostawiłam te pikantne.

- Hana, nie żeby coś, ale to moje frytki - powiedział HanBin próbując ostrożnie odsunąć od niej ostatnie z czterech opakowań frytek, jakie zamówili. Dziewczyna nie zareagowała, jednak widząc, że jej posiłek powoli się od niej oddala, wzięła garść frytek do ręki i odłożyła je na serwetkę, którą zasłoniła własnym ciałem.

- To jest mój łup wojenny, nie oddam ci go - powiedziała i włożyła do ust dwie frytki. BI zaśmiał się i przekręcił lekko głowę.

- Zjadłaś już trzy opakowania, za niedługo będziesz musiała chodzić na siłownie razem ze mną - stwierdził żartobliwie, jednak ja skoncentrowałam wzrok na współlokatorce, której ten kawał chyba nie przypadł do gustu. Przebłysk gniewu jednak szybko zniknął za sprawą tajemniczego uśmieszku w moją stronę.

- To nie jest taki zły pomysł - stwierdziła i uśmiechnęła się do mnie w sugestywny sposób, tak jakby chciała, żebym dołączyła to tej dyskusji. - Aż przypomnieli mi się ci przystojni europejczycy, o których mi wspominałaś - powiedziała, a ja klasnęłam w dłonie, zdając sobie sprawę z tego, o czym mowa.

- Jacy niby przystojni europejczycy? - oburzył się Mark nagle tracąc zainteresowanie jedzeniem.

- W zasadzie, nie widzę przeszkody, byśmy obie poszły na siłownię - stwierdziłam, próbując ignorować świdrujące spojrzenie chłopaka.

- Nie zgadzam się - odpowiedział Tuan, rzucając serwetkę na tacę. - Ty nie potrzebujesz ćwiczeń na siłowni - dodał nieco łagodniej, a ja uśmiechnęłam się i wtuliłam w jego ramię.

- Ale jesteś uroczy, gdy jesteś zazdrosny - powiedziałam z niebywałym szczęściem w głosie. - Mój słodziak!

- Nie jestem słodki! - oburzył się, jednak lekko wydął usta, dodając tej sytuacji nieco komizmu.

- To co Binnie... - zaczęła Hana uśmiechając się do niego. - Potrzebna mi jest siłownia czy może jednak nie?

BI w ramach kapitulacji oddał dziewczynie ich ostatnie opakowanie frytek, dziewczyna przyjęła je niczym największą nagrodę na świecie i w ramach podziękowania cmoknęła chłopaka w policzek. Niespodziewanie Mark kichnął. Wszyscy spojrzeliśmy na niego, a ja przysunęłam się jeszcze bliżej chłopaka, tak, że nasze kolana stykały się.

- Mówiłam, że ta wasza bitwa na śnieżki skończy się przeziębieniem - westchnęłam i przyłożyłam rękę do jego czoła. - Stan podgorączkowy - stwierdziłam i sięgnęłam po mój ogromny szalik-koc, by okryć nim chłopaka. 

- Musimy po drodze wejść do apteki - stwierdziła Hana i zerknęła na swojego chłopaka, który zajadał się kawałkiem kurczaka. 

- Nic mi nie jest - stwierdził Tuan pociągając nosem. Od rana był jakiś spokojniejszy, taki przygaszony, jak nie on. Teraz już znamy przyczynę tego. 

- I tak pójdziemy do lekarza - stwierdziłam i w telefonie sprawdziłam, gdzie w okolicy jest najbliższa apteka. 

- Ale po co od razu panikować? - zapytał chłopak delikatnie biorąc z moich rąk urządzenie. - Jestem prawie zdrowy. 

- Och, jesteś, jesteś - stwierdziłam z ironią w głosie. - I w tym momencie jesteś bardzo pociągający - dodałam wyjmując z torebki paczkę chusteczek higienicznych, podałam mu je akurat w momencie, gdy ponownie kichnął. - Na zdrowie, kochanie.

*Olivia*

Szczerze powiedziawszy, nie wiem, co strzeliło mi do głowy w środę, by w sprawie "zemsty" dogadać się z SeulGi, jednak niestety, zrobiłam to, a Lee wszystko idealnie zaplanowała, jednak postanowiła mnie nie informować o pewnych faktach.

Ciekawe było to, że nawet przede mną ukryła fakt, że utrzymała kontakt z niejakim Kisu, wtedy była względem niego bardzo opryskliwa, dlatego gdy witał się z nią w normalny sposób, byłam nieźle zdziwiona. Chłopak otworzył nam drzwi do samochodu na tylną kanapę, a sam usiadł na miejscu pasażera. Za kierownicą siedział chłopak, którego kojarzyłam z bójki, chyba stał gdzieś w tłumie.

- To jest Chen - znajomy SeulGi przedstawił kierowcę, a następnie auto ruszyło. - Na co macie ochotę?

- Na imprezę - odpowiedziała GiGi, a Kisu uśmiechnął się, rozumiejąc, o co jej chodzi.

Nie podobało mi się to. Złość na Bobbyego nie była tak duża, by zrobić coś takiego i to w szemranym towarzystwie.

- Esme, co siedzisz tak cicho? - zapytała SeulGi i odpaliła papierosa, przy okazji odsunęła szybę, by móc wyrzucać pył poza samochód.

- Nie podoba mi się to - powiedziałam cicho, po upewnieniu się, że dwójka chłopaków zajęta jest rozmową. - Mogłaś powiedzieć, że chcesz jechać z jakimiś nieznanymi ludźmi nie wiadomo gdzie - obruszyłam się, a dziewczyna wywróciła oczami i wypuściła dym z ust.

- Jesteś inteligentna, myślałam, że domyślisz się, gdy powiedziałam, żebyś ubrała się lepiej niż zazwyczaj - stwierdziła i sugestywnie przyjrzała się mojej stylizacji. Nogi osłonięte jedynie rajstopami, wychodziły spod zimowego płaszcza, który zasłaniał ciemną spódnicę i białą koszulę. - Ten imbecyl musi w końcu poczuć trochę zazdrości o ciebie - dodała i nachyliła się w moją stronę, by zrobić selfie.

- On nie jest imbecylem - powiedziałam nie siląc się nawet na negatywny ton wypowiedzi. SeulGi miała gdzieś to, że nie podobało mi się, jak mówiła o Bobbym.

- A nam towarzyszą w tym momencie dwaj przystojniacy - odpowiedziała dziewczyna uśmiechając się. - Dopilnuję, być świetnie się bawiła.

Podała telefon Kisu, a on zrobił selfie całej naszej czwórce. Zaraz później samochód zjechał do parkingu podziemnego.

- Zaraz będziemy na miejscu - powiedziała z ekscytacją i wyrzuciła resztę papierosa za okno.

~~~~****~~~~

- Twoja szalona przyjaciółka cię zostawiła? - zapytał Chen, podchodząc do mnie z dwoma kubkami, w których zapewne był alkohol. Wystawiłam rękę z niechęcią, oznajmując tym gestem, by nawet mi tego nie podawał.

- Nie będę piła alkoholu - powiedziałam zdecydowanym tonem.

- To jest sok - odpowiedział i mimo poprzedniego sprzeciwu, podał mi kubek, który niechętnie przyjęłam.

- Gdzie my jesteśmy? - zapytałam i instynktownie sięgnęłam do torebki, niestety SeulGi podstępem zwinęła mój telefon pod pretekstem argumentu, że mój telefon ma lepszy aparat do robienia selfie. Teraz zgubiła się gdzieś w tym ogromnym mieszkaniu pełnym ludzi, wraz z oboma telefonami.

- Mieszkanie mojego znajomego z roku - wyjaśnił chłopak i zaproponował mi zajęcie miejsca na kanapie.

- Studiujesz? - zapytałam obojętnie, byleby ciągnęła się jakaś rozmowa.

- Tak, medycynę - wyjaśnił, a ja kiwnęłam głową i odważyłam się skosztować domniemanego soku. Rzeczywiście nie wyczuwałam żadnego alkoholu w tym napoju.

- Fascynujące - powiedziałam ni to do siebie ni to do niego.

*YooSoo*

Siedziałam w towarzystwie ChanYeola, Kaia, KaRi, TaeHyunga i Elizy, w zasadzie nudziliśmy się w moim pokoju. Wstępnie mieliśmy się uczyć do egzaminów, jednak teraz każdy przeglądał media społecznościowe.

- Może jednak obejrzymy jakiś film? - zapytał Yeol, a ja westchnęłam. Godzinę temu mieliśmy podobną rozmowę i nie doszliśmy do porozumienia, ponieważ chłopcy chcieli horror, a my preferowałybyśmy jakiś romans, no ewentualnie film akcji.

- Nie włączymy horroru, ChanYeol - powiedziała KaRi nie odciągając wzroku od telefonu.

- Ojeju! - krzyknął nagle Alien wyskakując na środek pokoju. Wszyscy automatycznie spojrzeli na niego, a on wystawił telefon przed siebie, zerknęłam na zdjęcie z Instagrama.

- Olivia i SeulGi - powiedział odkrywczo ChanYeol i uniósł brwi, dając znak V, że jednak trochę nie domyśla się, o co chodzi, z resztą tak jak ja. - Zobaczcie z kim są!

- Nie znam tych ludzi - stwierdziła Eliza i wróciła na swoje miejsce na łóżku. Na chwilę KaRi wyjęła z rąk Tae telefon i przyjrzała się zdjęciu.

- Pojechały beze mnie - powiedziała ze smutkiem i odsunęła blond włosy za ucho.

- Ciekawe, co na to Bobby i Kook - stwierdził V i wykonał zrzut ekranu, by wysłać go do chłopaków, w ostatniej chwili powstrzymał go Kai.

- Chcesz robić kolejną dramę wśród znajomych? - zapytał, a Tae zaczął się zastanawiać nad jego słowami.

- SeulGi jest wrednym diabłem, jeśli Kook urządzi jej piekło, to ona poczuje się jak w domu - spostrzegł i wysłał zdjęcie do Jeona, powstrzymał się jednak przed wysłaniem zdjęcia do JiWona.

- Nie ma sensu robić mu pod górkę - stwierdziła Eliza i zabrała telefon V. - A ty chyba powinieneś powstrzymać się przed przeglądaniem Insta i snapa przez cały czas. Zabawę ludziom niszczysz - dodała i rzuciła telefon na łóżko.

Z pewnością jej ostatnia wypowiedzieć odniosła się do imprezowania w dzielnicy Hongdae, kiedy to ją, Sice i Hanę wszystkie trzy nieco pijane, chłopaki zabrali stamtąd niemal siłą.

Niespodziewanie drzwi do pokoju otworzyły się. ChaRin wraz z Gyu już doszli do porozumienia, ponieważ znów trzymając się za ręce, ćwierkali niczym dwa ptaszki. Jak to dobrze widzieć ich po powrocie do normalności, choć prawda jest taka, że Rinnie nie byłaby w stanie długo denerwować się na swojego ukochanego chłopaka.

- Och - dziewczyna wydała z siebie zdziwiony odgłos. - Ale ekipa nam się tu zebrała - stwierdziła i przepchnęła się pomiędzy nami, żeby usiąść na krześle przy biurku. - Mam propozycję. Oglądajmy "Trzy metry nad niebem" - zaproponowała, a KaRi klasnęła w dłonie.

- Świetny pomysł - krzyknęła, zagłuszając niezadowolone jęki chłopaków.

- To zagłosujmy demokratycznie - zaproponował Kai, a ChaRin kiwnęła głową na zgodę. - Kto jest za włączeniem tej nudy? - zapytał, a KaRi spojrzała na niego krytycznie. - Dobra, kto jest za włączeniem "Trzech metrów nad niebem"?

Dziewczyny od razu uniosły ręce w górę, w ramach wsparcia również się zgodziłam, ponieważ motyw tego filmu bardzo mi się spodobał. Ku zdziwieniu chłopaków, SungGyu również uniósł rękę, głosując za filmem wybranym przez Rinnie.

- I to jest wsparcie - powiedziała Eliza, piorunując wzrokiem swojego chłopaka.

- Raczej robienie za pantofla - skomentował Yeol, a ja wywróciłam oczami z rozbawieniem.

- W każdym razie, nasz film wygrał - powiedziała ChaRin i włączyła film z laptopa. 

*Kai*

KaRi chciała obejrzeć ten film. To wiedziałem bez dwóch zdań, jednak musiała zdawać sobie spawę, że mnie ta "ekranizacja" nie interesuje. Dlatego dzielnie znosiła zaczepki z mojej strony. Niestety, Eliza siedząca za nami nie akceptowała tego i w najmniej oczekiwanym momencie wymierzyła mi kopniaka w plecy. 

Syknąłem z bólu i spojrzałem na brunetkę, która jak gdyby nigdy nic patrzyła na film. 

- Tae, panuj nad swoją dziewczyną - skomentowałem, a Alien połaskotał swoją dziewczynę w bok. 

To by było na tyle panowania nad Elizą. Minęło kolejne kilkanaście minut tej nudnej komedii.

- Proponuję podeprzeć nasz ostatni bastion męskości - rzuciłem nagle, a wszyscy spojrzeli na mnie z dziwną mieszaniną zainteresowania, zdenerwowania i czegoś, co nazwałbym "właśnie oglądamy kosmitę", to spojrzenie krótko opisywało Elizę i ChaRin, które wydawały się skonsternowane tym sformułowaniem. Z twarzy dziewczyny SungGyu dało się wyczytać krótki komentarz "Wy już nie macie niczego do gadania". Być może Gyu właśnie tak miał, ale nie ja. 

- Co proponujesz? - zapytał Yeol, a ja już wiedziałem, że zdobyłem sojusznika w walce z tymi heterami.

- Zagrajmy sobie na konsoli - zasugerowałem, a Yoda niemal od razu zaczął się zbierać do wyjścia. YooSoo, która obserwowała nas z większym zainteresowaniem niż film, nie skomentowała tego zachowania. Można było odnieść wrażenie, że dziewczyna ma na to kompletnie wywalone, co zrobimy. 

- Gyu? - zapytał złośliwie Park, a nasz kolega pantofel jedynie wzruszył ramionami i otulił swoją dziewczynę. ChaRin uśmiechnęła się z satysfakcją i bardziej wtuliła się w jego bok. 

- Alien? - zapytałem, zdając sobie sprawę, że V również dostaje w tym pokoju pierdolca. Chłopak kiwnął głową na znak zgody i ruszył się, jednak Eliza złapała go za nadgarstek. 

- A po co ci to? - zapytała z lekkim oburzeniem i przyciągnęła go do siebie. - Zostań ze mną, proszę - powiedziała udając uroczą. 

- To jawna manipulacja - odpowiedziałem, a Tae teatralnie złapał się za głowę nie widząc, co zrobić. 

- Niech idzie, będzie nam przeszkadzał - stwierdziła KaRi, a Eliza niechętnie zgodziła się z nią i puściła chłopaka. Zaczęliśmy wychodzić i tylko SungGyu patrzył na nas boleściwym wzrokiem. Chyba nikt nie spodziewał się, że ChaRin nagle usiądzie normalnie i z poważną miną stwierdzi:

- Dobra, idź z nimi.

- Na prawdę mogę? - zapytał z niedowierzaniem, a ja złapałem go za ramiona, by nim potrząsnąć. 

- Dzień dobroci dla niewolników. Chodź, zagramy w fifę.

* Jungkook*

Wpadłem do pokoju Bobbyego z takim impetem, że drzwi z ogromnym trzaskiem odbiły się od ściany i prawie nimi oberwałem. Chłopak popatrzył na mnie i pociągnął nosem, jego oczy były zaczerwienione. 

- Beczysz? - zapytałem z lekkim osłupieniem i przyjrzałem się pomieszczeniu. Na biurku, przy którym siedział było od groma zużytych chusteczek higienicznych. Przez szok aż otworzyłem usta. 

- Nie no... - powiedział cicho zachrypniętym tonem i kaszlnął. - Przeziębiłem się - przyznał, a ja uderzyłem ręką o czoło. 

- Zaraz i tak będziesz miał powód do płaczu - skomentowałem i wyjąłem telefon, żeby pokazać mu post, który wysłał mi V. Bobby popatrzył na to ze spokojem i znów wysmarkał nos. 

- I co w związku z tym? - zapytał bez cienia ironii i przeniósł się na łóżko. - Poszły na imprezę. Mają prawo. 

- Z Kisu? - zapytałem ledwie powstrzymując złość. - Niech sobie imprezują, ale nie z tym leszczem! 

Albo Bobbyemu padło na łeb przez gorączkę, albo ma na to wywalone, ponieważ jego jedyną reakcją było wzruszenie ramionami. Dopiero chwilę później, widząc moją minę, postanowił się bardziej wypowiedzieć. 

- Nie ufasz swojej dziewczynie? 

Te słowa sprawiły, że jeszcze bardziej zdenerwowałem się.

- Wiem, co czego jest zdolna, dlatego czym prędzej musimy tam jechać - zdecydowałem i zabrałem Bobbyemu kołdrę, by nie mógł się nią przykryć. - W innym wypadku w zasadzie możesz zapomnieć o swojej Liv, ponieważ GiGi pociągnie ją za sobą na dno.

Te słowa starczyły, żeby chłopak ruszył się.

- Idziemy tylko we dwóch? - zapytał, a ja uśmiechnąłem się diabolicznie.

Do tego frajera nie można przyjść nieprzygotowanym. W mojej głowie ułożył się plan, który z pewnością wprowadzę w życie.

Czas zaszczycić swoją obecnością studencką imprezę.

Na razie to na tyle. Mam wenę, niestety nie wiem jak z pisaniem, ponieważ praktyki kończę jutro xd, mimo to, coś postaram się stworzyć. Czekam na komentarze i gwiazdki 😁

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top