#25 genotyp truskawki
*Eliza*
-I w ten oto sposób otrzymujemy genotyp truskawki - wyjaśniła nauczycielka i jeszcze raz włączyła filmik, dla utrwalenia. Oparłam policzek na ręce, manifestując swoje znudzenie tym tematem. Dużo lepsze są krzyżówki krwi, tego jestem pewna.
W pewnym momencie zauważyłam, że telefon ukryty pod podręcznikiem, zaczął dzwonić. Odchyliłam książkę i uśmiechnęłam się, widząc na ekranie zdjęcie TaeHyunga. Rozłączyłam się i od razu zaczęłam pisać wiadomość tekstową.
"Co ty robisz? Przecież masz matematykę"
"Mam, ale mi się nudzi"
"Ja również mam zajęcia. Wiesz, jaka jest TA kobieta"
Po wysłaniu wiadomości, KaRi lekko mnie popchnęła. Spojrzałam w górę i od razu spostrzegłam pełen nagany wzrok nauczycielki biologii.
-A więc, panno Park? Co sądzisz na ten temat? - Jej ostre spojrzenie jeszcze raz przeszyło moją twarz niczym rentgen. Miałam nawet wrażenie, że może wyczytać moje myśli. Błagająco odwróciłam się do KaRi, a ona wystawiła w moją stronę zeszyt, w którym napisane było o jakimś doświadczeniu dla dzieci.
-To chyba dobry pomysł... - zaczęłam ostrożnie, a okrutny uśmiech starszej kobiety pogłębił się.
-Wspaniale, w takim razie zajmiesz się tym doświadczeniem na mikołajkowych dniach otwartych - odpowiedziała i znów zaczęła opowiadać o genotypach. Przetarłam czoło i wzięłam głęboki wdech. Muszę znaleźć kogoś, kto to ogarnia, a może to być sporym wyzwaniem.
~~~~****~~~~
-Akuku! - zawołał V i złapał mnie w biodrach, wymuszając na mnie zatrzymanie się na środku korytarza. Zrobiłam cierpiętniczą minę.
-Będę musiała zrobić jakieś doświadczenie dla dzieci na mikołajkowych dniach otwartych - powiedziałam, wzdychając tak głęboko jak tylko mogłam. - W ogóle o tych dniach nie słyszałam...
-Nie? Przecież są rozwieszone plakaty - powiedział i, jakby na potwierdzenie, wskazał na ścianę, na której wisiał plakat informujący o tym.
-Wspaniale... Chyba powinnam zacząć interesować się życiem szkolnym.
-Alien! - usłyszeliśmy z końca korytarza i zobaczyliśmy zmierzającego w naszą stronę Jeona. - Zbierasz się na aktorstwo?
-Taa... - odpowiedział z ociąganiem Tae, a ciastek w końcu posłał mi pełne zainteresowania spojrzenie.
-Jeszcze nie interesowałem się, jakie role są na pierwszym roczniku... - zaczął, jakby oczekiwał, że coś mu zdradzę. W odpowiedzi wzruszyłam ramionami. - Sądziłem, że też weźmiesz udział w przedstawieniu.
-Nie zapisałam się na zajęcia z aktorstwa - przyznałam. - A więc... jakie macie role?
-Gram Romea! - pochwalił się Tae, robiąc minę w stylu aegyo. Zaśmiałam się. Nauczyciel, który dał mu tę rolę, chyba postradał rozum.
-Ja gram Makbeta - odpowiedział JeongGuk, a ja pokiwałam z uznaniem. Dla odmiany, tutaj wybrano odpowiedni charakter. - Czyli nie wiesz jak w pierwszej klasie rozłożono role? Obiło mi się o uszy, że ChanYeol będzie grał mojego przyjaciela, Banka.
-Tylko YooSoo mówiła coś o jakiejś kapłance, czy wiedźmie... - stwierdziłam. - Ciekawe, kto zagra lady Makbet i Julię...
-Dziś wieczorem się dowiemy. Mamy pierwszą próbę, w której mają uczestniczyć wszyscy. Obie sztuki wystawimy na mikołajkowych dniach otwartych.
-Słyszałeś może czy ktoś kiedyś prezentował genotyp truskawki na tych dniach otwartych? - zapytałam, a Kook uniósł brwi. Z pewnością był zaskoczony, to pytanie było dziwaczne.
-Na twoje szczęście, albo i nieszczęście, słyszałem - powiedział po chwili. - Powinien drugoklasista dostał to w tamtym roku, za karę.
Zaczęłam obawiać się odpowiedzi.
-Mark Tuan.
*ChaRin*
Zajęcia na historii sztuki były najciekawsze, gdy pracowaliśmy w grupach. Można było wtedy dyskutować do woli.
-Jestem ciekawa, co nasza ninja zrobi, gdy Markowi zdejmą gips - powiedziałam i zaczęłam rysować szlaczek na marginesie zeszytu. Hana oderwała się od dyktowania dziewczynie, która pisała nasze sprawozdanie.
-Też jestem ciekawa. Wiesz, gdy ona opowiadała mi tą całą sytuację, to nie umiałam powstrzymać śmiechu - odpowiedziała i spojrzała na chłopaka, który zastąpił ją w recytowaniu sprawozdania.
-Ja byłam w szoku - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Jestem ciekawa, jaką minę miała, gdy zaczęłaś się śmiać.
-Zdziwiła się - odpowiedziała Sanchez i zaczęła rysować serduszka na drugim marginesie mojego zeszytu. - Ten wczorajszy trening cheerleaderek... - zaczęła i przeniosła na mnie czujne spojrzenie. - Lee SeulGi po raz pierwszy była tak spokojna i... Ugodowa? Nawet nie wiem jak to nazwać.
-Czy ja wiem, tak czy siak, pokłóciłyście się - zauważyłam i wybrałam inny kolor, którym chciałam kontynuować mój malunek. - I pewnie nie wiesz, że dyrektor chciał, żebyśmy uświetniły swoim tańcem jakiś tam dzień otwarty w grudniu.
-Żartujesz? - zapytała Hana i ukryła twarz w dłoniach. Nie dziwię się tej reakcji, sama nie byłam zachwycona tym przedsięwzięciem, jednak, gdy KaRi udało się nas uspokoić, nieco zaplanowałyśmy. SeulGi zapisywała wszystkie piosenki, które podawałyśmy, odsłuchałyśmy ich i zdecydowałyśmy się wybrać kilka utworów, do których można coś wymyślić.
Zadzwonił dzwonek, dlatego zadeklarowałyśmy się odnieść nasze sprawozdanie i wyszłyśmy na korytarz.
-W końcu przerwa obiadowa! - zadowoliła się Hana i ruszyła w kierunku schodów.
-Jutro wieczorem mamy się spotkać, by omówić wstępny układ - kontynuowałam porzucony temat, a Hana odwróciła się do mnie.
-Jutro? Chciałam wyjść do miasta! - jęknęła i prawie zderzyła się z BI, ponieważ, przez swoje jęczenie nie zauważyła go.
-W takim razie, znów zrobisz dym na naszej hali sportowej i wyjdziemy dwadzieścia minut później - zasugerował, łapiąc ją w ramiona. Dziewczyna zachichotała, a później pstryknęła go w nos.
-A może chcę ten wieczór spędzić z koleżankami?
-W takim razie mam założyć perukę? - zapytał zabawnie dobierając ton. Obie zaśmiałyśmy się, Sanchez wzięła swojego chłopaka pod ramię i ruszyliśmy schodami w dół.
~~~~****~~~~
Na stołówce zawsze były tłumy. Tak było i tym razem. Kolejka ciągnęła się kilometrami, dlatego, gdy dostałam wiadomość od Gyu, bym już podeszła do stolika, byłam nieźle zdziwiona.
-Tadam! - powiedział odsłaniając przede mną tacę z jedzeniem. Gorące kimchi i sałatka owocowa na deser. Nieco wybuchowa mieszanka, ale godzinna przerwa pozwoliła mi świetnie rozplanować posiłek.
-To dla mnie? Jesteś wspaniały! - zawołałam i oboje zasiedliśmy do jedzenia.
W ciągu piętnastu minut nasz stolik zapełnił się. Przyszli Eliza i V, Mark, Kai, Chanyeol oraz YooSoo. Jak zawsze, rozmawialiśmy na niezobowiązujące tematy. Poruszyliśmy też temat mikołajkowych dni otwartych. Chłopcy opowiedzieli o swoich doświadczeniach z poprzedniego roku.
-Cóż, my - Tae wskazał na mnie, siebie i YooSoo - gramy w teatrzykach, Eli będzie uczestniczyć w doświadczeniach z genetyki, dziewczyny będą wykonywać układ taneczny - wymieniał.
-Genetyka? Czyżbyś podpadła tej wiedźmie? - zapytał Mark, a Park spojrzała na V, który wzruszył ramionami.
-Tak, chyba będę potrzebować twojej pomocy - odpowiedziała i ścisnęła wargi w drobną linię.
-A ty będziesz mogła mi pomóc? Zapewne się dogadamy - odpowiedział puszczając do niej oczko. Spojrzałam na brunetkę, próbując odkryć, co kombinuje. My jeszcze nie wpadłyśmy na żaden plan, dlatego Jessi i Hana zniknęły w tłumie, a ona planuje zakopać topór wojenny? Nie rozumiem...
-Zostają jeszcze zajęcia ze śpiewu i komponowania. Z pewnością nauczyciele będą chcieli zaprezentować sowich uczniów od najlepszej strony - odpowiedział Kai.
-Zapowiada się wiele atrakcji - stwierdziłam, a chłopaki pokiwali głową.
-To największa promocja naszej szkoły. Przyjeżdża wiele dzieci z domu dziecka, a także ogromna ilość szkół - wyjaśnił SungGyu i złapał moją dłoń pod blatem. - To również wielka zabawa dla nas. Na pewno ci się spodoba.
*Olivia*
-Nie dam się wrobić w te dni otwarte - powiedziałam, przerywając debatę na temat tańca cheerleaderek. SeulGi, KaRi, Jungkook i Bobby obdarzyli mnie zainteresowanym spojrzeniem.
-Daj spokój, sztywna - stwierdził Jungkook. Użył mojego przezwiska, które wpadło mu do głowy w ciągu ostatnich kilku dni. Starałam się to ignorować, jednak czasem rzucałam mu ostre spojrzenie. - To wspaniała zabawa. Mimo, iż szkoła o tym nie wspomina, dyrektor wysyła także zaproszenia do rodzin uczniów na ten event.
-Jeśli nawet ty jesteś w to wplątany, to z pewnością, jest to wydarzenie na ogromną skalę - stwierdziłam z przekąsem i spojrzałam na Bobby'ego. - A czym ty się zajmiesz?
-Pewnie zorganizuję z HanBinem zajęcia sportowe dla dzieci - stwierdził, wzruszając ramionami.
-Właście GiGi. Powiesz mi w końcu, jaką rolę dostałaś?
-Powinieneś zapytać, jaką rolę wybrałam - powiedziała, podkreślając ostatnie słowo. Założyła nogę na nogę i uniosła dumnie podbródek.
-Julia? - zasugerowałam, wspominając w myślach jak opowiadała mi o swoim wybuchu na zajęciach.
-Nie, nie mam zamiaru grać w parze z Alienem - odpowiedziała. - Lady Makbet.
-Chcesz grać ze mną? - zapytał Kook, objął ją ramieniem i ucałował jej skroń.
-Nie dodawaj sobie. Po prostu stwierdziłam, że łatwiej będzie grać mi tę rolę - odpowiedziała i spojrzała na niego. W jej oczach pojawił się uroczy, tajemniczy błysk. Jeszcze nigdy nie widziałam jej w takim humorze. - Po prostu dużo bardziej nadajemy się do takich roli. Prawda, Kookie?
Złączyli swoje usta w namiętnym pocałunku, ignorując tłum wokół. Odwróciłam wzrok i spojrzałam na KaRi, której policzki były czerwone niczym cegły. Poczułam dłoń Bobby'ego na swoim kolanie. Chłopak nachylił się do mnie, przez co poczułam jego oddech tuż przy moich uchu.
-Może pójdziemy, olejemy resztę... - rzucił cicho, a ja spojrzałam na niego.
-I zostawimy KaRi? - zapytałam i wywróciłam oczami. Wróciłam do jedzenia kimchi i odwróciłam się do KaRi. - Masz jakiś pomysł odnośnie waszego tańca?
-Myślałam już nad krokami - przyznała i zaczęła opowiadać o swoich poszukiwaniach na youtubie różnych układów, które mogłyby być dla nich inspiracją. Nasza rozmowa potoczyła się całkiem gładko. Niestety, zbliżał się czas, gdy miałam pójść na fizykę. JiWon zadeklarował się, że przejdzie się ze mną.
Złapał moją dłoń i dopiero po chwili odważył się spleść nasze palce w delikatnym uścisku.
-Wyjdziemy na kawę po zajęciach? - zapytał zatrzymując się przed drzwiami do sali fizycznej.
-Dobrze - odpowiedziałam i przybliżyłam się do niego, żeby ucałować jeden jego policzek, a drugi pogłaskałam i weszłam do sali.
Nauczyciel fizyki jak zwykle się spóźnił. Rzucił swój notes na biurko i od razu sięgnął po podręcznik należący do jednej z dziewczyn z naszej grupy.
-Co my dziś omawiamy? - zapytał, szukając odpowiedniej strony. Nagle uniósł wzrok znad książki i przejrzał klasę. - Jesteście z pierwszej klasy? - zapytał, a niektórzy pokiwali twierdząco głowami. Cóż to za dziwny, nieogarnięty człowiek... - Rozmawiałem z nauczycielką biologii. Na taśmę wszedł temat tych nieszczęsnych dni otwartych. Zaplanowaliśmy, a raczej ona to zrobiła, że my, biolodzy i chemicy połączą siły tworząc kącik doświadczalny - wyjaśnił i rozejrzał się po klasie. - Nikogo nie zamierzam zmuszać, jednak chcę powiedzieć, że osoby aspirujące do szóstki na koniec roku, bez tego nie będą mogły zdobyć oceny celującej. Każdy inny, chętny do udziału w tym przedsięwzięciu będzie miał ocenę w górę.
-To jakaś zmowa... - wyszeptałam ze złością i odwróciłam wzrok w stronę okna.
*YooSoo*
SeulGi i KaRi już siedziały na hali i coś omawiały, gdy pojawiła się nasza trójka. Dwie pozostałe dziewczyny siedziały gdzieś koło kich i słuchały. Niestety, nadal nie zapamiętałam ich imion.
SeulGi uniosła na nas spojrzenie. Nie otaksowała nas wzrokiem jak zazwyczaj, a wyjątkowo, patrzyła na nas z czystym profesjonalizmem, jakby szacowała, co możemy zrobić.
-Zróbmy to tak - zaczęła i wstała z trybun. Gestem dłoni wskazała, byśmy siadły. - Z pewnością chcę, by każda była chociażby przez chwilę w centrum. Jest nas siedem, więc nie powinno być problemu, ładnie to rozłożymy. Razem z Ri wybrałyśmy kilka układów z internetu, na których oprzemy się przy układaniu naszego tańca - powiedziała i sięgnęła po tablet. Przez chwilę coś szukała i w końcu odwróciła ekran w naszą stronę. - Widać? - zapytała, a ja kiwnęłam głową.
Na koniec sięgnęła po kilka kartek, usiadła w samym środku i zaczęła rysować, jak będziemy ustawione, jakie figury będziemy robić, na czym mamy się skupić. Nawet Hana zachowała ciszę i słuchała.
-Sądzę, że każda powinna samodzielnie ułożyć swoją solową partię - zasugerowała i wyszła na środek. - Spróbujmy zacząć - zasugerowała. Jeszcze raz objaśniła, jak widzi nasze ustawienie. - Hana, musicie być nieco dalej, zasłaniacie mnie - powiedziała, a Hana posłała jej niechętne spojrzenie, jednak odsunęła się. Miałyśmy zacząć tak, Hana i Takuya, w drugim rzędzie stałam ja, SeulGi i KaRi, a za nami ChaRin i MiSa.
SeulGi niesamowicie spokojnie tłumaczyła, poprawiała nasze pozycje i od razu brała pod uwagę pewne zmiany w pozycjach, które szybko notowała na kartkach. Mniej więcej po połowie godziny, związała włosy i zaproponowała przerwę. Usiadła gdzieś z boku i zajęła się telefonem. Hana położyła się na podłodze i wyglądała na zmęczoną. Usiadłam obok niej, również ChaRin przycupnęła przy nas.
-Ona chyba czegoś się napiła - warknęła ciemnowłosa, unosząc głowę. - Ewentualnie, wciągała.
-Skąd ten wniosek? - zapytałam, unosząc delikatnie brew.
-W ogóle nie reagowała na moje nieme zaczepki! W ogóle! - wytknęła znów opadając na podłogę.
-Może to jedynie zasługa jakiejś herbaty uspokajającej - zasugerowała ChaRin i spojrzała na SeulGi, która zaczęła rozmowę z KaRi, pozostałe dwie dziewczyny również tam siedziały i nawet włączyły się w ich rozmowę. Niespodziewanie wstała i ruszyła w naszym kierunku. Kucnęła przed nami i oparła dłonie na kolanach.
-Chcecie kończyć? - zapytała, jej twarz była zupełnie neutralna.
-Tak, są lepsze zajęcia, które mam na roboty - wytknęła Hana, rzucając jej ostre spojrzenie.
-Wyjątkowo muszę się z tobą zgodzić - odpowiedziała prowokująco.- Również wolałabym teraz być gdzie indziej, z kimś innym - wstała i wytrzepała swoje dresowe spodenki. - Jeśli to wszystko, to bawcie się dobrze. Stworzę konfe na facebooku i tam powiem, kiedy spotkamy się następnym razem.
Gdy odeszła, Hana jęknęła. Nie była zadowolona z tego, co się stało. Wstała i również wytrzepała dresowe spodenki. Nałożyła bluzę z kapturem, przełożyła czarne włosy przez jedno ramię i wyszła z hali. Popatrzyłam na ChaRin, która jedynie wzruszyła ramionami.
-Moja mała - usłyszałam i zauważyłam ChanYeola, który właśnie zbliżał się w naszą stronę. Uścisnął mnie i zawiesił ramiona, jedno na mnie, drugie na ChaRin. - Idziemy?
~~~~****~~~~
ChaRin umknęła do pokoju, a ja stałam przed drzwiami do damskiego akademika wraz z ChanYeolem. Chłopak złapał mnie za dłonie i podszedł bliżej. Zadarłam głowę do góry i spojrzałam w jego ciemne oczy. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę, nim zdecydowałam się położyć ręce na jego policzkach, wspiąć na palce i złączyć nasze wargi.
Nie wiem, ile to trwało, ale skończyło się wtedy, gdy nawet między nasze wargi zaczął wciskać się deszcz. Tak jak zima zaskakuje kierowców, tak nas zaskoczyła ulewa. Zaczęliśmy się śmiać, jednak po krótkim czasie Yeollie kazał wracać mi wracać pod dach. Patrzył, jak przechodziłam przez przeszklone drzwi i pomachał do mnie. Odmachałam mu i gestem dłoni kazałam mu zmykać do męskiego akademika. Jeszcze raz zaśmiałam się i poszłam do pokoju.
Rozdział miał pojawić się wcześniej, jednak igry nie były łaskawe. Dzieki tym imprezom z pewnością jestem pełna nowych inspiracji. Mam nadzieję, że nowy rozdział przypadł wam do gustu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top