#19 Kłótnia
*YooSoo*
Wtorek był niewiele lepszy od poniedziałku. Angielski mimo wszystko, był męczący i do tego, dość specyficzny, ponieważ tu nie działały zasady, jak na innych, zwyczajnych zajęciach. Angliści preferowali wymieszanie całej szkoły i rozłożenie uczniów do niemalże trzydziestu grup, by każdy uczeń miał grupę na swoim poziomie.
Na moje szczęście, trafiłam do grupy z Sunggyu. Usiadłam obok niego i wyjęłam zeszyt oraz książki.
-Pomożesz mi? - zapytał chłopak odrywając się od telefonu.
-Jasne - odpowiedziałam kładąc na biurku dwa długopisy i ołówek.
-Chciałbym zaskoczyć Rinnie, ale nie mam pomysłu co zrobić - wyjaśnił, a ja uśmiechnęłam się.
-Romantyczna dusza... Coś wymyślę, daj mi trochę czasu - powiedziałam i poprawiłam włosy. W mojej głowie już zaczynały się plany.
Lot balonem lub skok ze spadochronem to raczej zbyt duża dawka adrenaliny dla tej dwójki, ale coś się wymyśli.
Trzecioklasista nie był zbyt rozmowny podczas lekcji, toteż zajęłam się nauką. Dziś mieliśmy czytać fragment jakiejś angielskiej książki, przy okazji tłumacząc na koreański każde zdanie. Generalnie, było trochę nudno, jednak w końcu nudy przeszły, choć rozszerzenie z koreańskiego nie było dużo ciekawsze. W zasadzie, wyglądało podobnie, jednak tu interpretowaliśmy każdy fragment staro koreańskiego tekstu.
Na stołówce usiadłam obok Elizy, dziewczyna nie wydawała się zbyt zadowolona z życia.
-Co jest? - zapytałam i porwałam dziewczynie sok porzeczkowy.
-Czuję się jakoś tak dziwnie przybita - dziewczyna ukryła twarz w dłoniach, jednak było widać, że była wściekła przez bezsilność, która nią targała.
-Możemy iść w weekend na fastfoody - zaproponowałam i napiłam się trochę napoju. Eliza uśmiechnęła się lekko i przytaknęła, zgadzając się na mój pomysł.
*Jungkook*
W ostatnim czasie świdrowanie ludzi wzrokiem stało się moim hobby. Przyglądałem się SeulGi, która ostatnio było przesadnie miła dla swojej nowej, blond koleżanki.
-Możemy zrobić plakaty i przygotować coś w rodzaju castingu - powiedziała z zachwytem KaRi i pokazała na telefonie jakieś zdjęcie z amerykańskiego serialu, w którym posiadali takie rekwizyty. Olivia wywróciła oczami, tak samo jak ja.
-Ostatnio, przy naszym stoliku zrobiło się całkiem tłoczno - stwierdziłem cicho do Yugyeoma, który pochłaniał swoje nuggety. W zasadzie, obecność Bobbyego toleruję, bo jego lubię, ale kumpel rudej małpy to zbyt wiele, jak na ostatnie dni.
-Co tak czytasz? - zapytał Yugyeom z nudów, a Olivia odwróciła wzrok od książki.
-Ferdydurke, jednak coś mi się wydaje, że to zbyt wiele, jak na twoją głowę - powiedziała i wróciła do lektury. Pokiwałem z uznaniem głową. Mieć w grupie osobę z taką wiedzą, to niezwykłe szczęście, choć z początku chciałem jej zrobić na złość.
-Racja, to skomplikowana lektura - zgodziłem się i wróciłem do jedzenia. Znów wzrokiem przewędrowałem po stolikach z balkonika. Mimowolnie spojrzałem na Hanę, ta dziewczyna była dość intrygująca, niby miała swoje zdanie, niby działała wobec jakiegoś schematu, który jej odpowiadał, a jednak, gdyby przyszło co do czego, miałem wrażenie, że poddałaby się komuś o silniejszym charakterze.
W zasadzie nie byłem w stanie wyjaśnić, dlaczego chciałem jej pomóc. Nawet cieszył mnie fakt, że BI się nią zainteresował.
-Pasują do siebie - powiedziała niespodziewanie Liv, zwróciła tym na siebie moją uwagę.
-Co? - mruknąłem, a ona wskazała głową na parę.
-Hana i HanBin, mają bardzo zgodne charaktery - wyjaśniła i pozwoliła się przytulić Bobbyemu, któremu nagle zebrało się na czułości.
-Ach, no tak... - odpowiedziałem. - Dobra, zbieram się na lekcje. Bobby, Yugyeom - ponagliłem, a chłopaki wzięli ze sobą talerze i poszliśmy. Zostawiając dziewczyny i znudzonego Kaia przy stoliku.
-Coś kombinujesz odnośnie Gi? - zapytał Yugyeom doganiając mnie.
Oczywiście zaprzeczyłem, to jednak go nie zwiodło.
-To po cholerę podpuściłeś ją odnoście tych cheerleaderek? - zapytał, a ja uśmiechnąłem się tajemniczo.
-Nie knuj jak baba, bo się zmęczysz - zaśmiałem się i wszedłem do sali od geografii.
*Eliza*
Zachowanie KaRi zmieniło się diametralnie. W moim towarzystwie stała się małomówna i wycofana. Zbyt często gapiła się w telefon i znikała w trakcie posiłków. Weszłam do pokoju i zobaczyłam ją przy biurku, właśnie zakrywała papierami kartkę, na której pracowała.
-Co robisz? - zapytałam, a dziewczyna przytrzymała wszystko rękami i uważnie mnie obserwowała, gdy podchodziłam do mebla.
-Nic - odpowiedziała i zaczęła składać kartki, które wrzuciła później do szafki. Wywróciłam oczami i sięgnęłam po marynarkę, po którą przyszłam. Postanowiłam jeszcze zostawić zeszyty z przedmiotów, które już mi się nie przydadzą.
Wzdrygnęłam się, gdy rozbrzmiał dzwonek telefonu blondynki. Dziewczyna pospiesznie sięgnęła po telefon, wzięła torebkę i wyszła z pokoju. Wtedy postanowiłam zerknąć, nad czym wcześniej pracowała. Usiadłam na podłodze przed biurkiem i zaczęłam grzebać w szafce, nim znalazłam zapisaną kartkę.
Na pierwszy rzut oka wyglądała jak projekt plakatu na casting. Sięgnęłam po swój telefon, zrobiłam zdjęcie i musiałam się zbierać na zajęcia z historii.
~~~~****~~~~
Po zajęciach ruszyłam w stronę wyjścia, wpadłam jednak na Hanę. Dziewczyna uśmiechnęła się i chciała iść dalej, jednak postanowiłam jej pokazać, to, co odkryłam.
-O matko... - Hana zakryła usta i po powiększeniu zdjęcia, wystawiła telefon w moją stronę. - Zobacz, co jest tam napisane!
Otóż tak, na samym dole plakatu, drobnymi literami napisane było: "Wszystkie informacje są u Lee SeulGi i Lee KaRi". Spuściłam wzrok, czując ukłucie bólu. Przez te ostatnie dni rzeczywiście była inna, jednak świadomość, że zakumplowała się z tą małpą, która zdecydowała się zatruć mi życie, to było zbyt wiele. Jeszcze ukrywała to niemalże przez cały tydzień, a ja przecież nie miałam w planach jej śledzić czy urządzać przesłuchań... nawet w poniedziałek jej się zwierzyłam!
-Eliza - powiedziała Sanchez i oparła dłoń o moje ramię. - Nie przejmuj się. Coś wymyślimy, ale teraz muszę iść, nauczyciel zaraz przyjdzie - dodała smutnym tonem i ruszyła do sali, nim jednak zniknęła za rogiem, odwróciła się w moją stronę. - Opowiedz to Jessice!
Pokiwałam twierdząco głową i napisałam do szatynki, by się z nią umówić, okazało się jednak, że ma jeszcze matematykę, więc zostałam sama na niemalże dwie godziny. Dlatego postanowiłam pójść na boisko. Chłopaki z drugiej klasy mieli tam wf, usiadłam na trybunach i okryłam się marynareczką.
V i Bobby podbiegli do mnie i usiedli na trybunach, gdy tylko trener pozwolił im na chwilę odpoczynku.
-Co tu robisz, ma kobieto? - zapytał TaeHyung przytulając mnie.
-Nie miałam co robić - odpowiedziałam wtulając się w chłopaka. Mój wzrok zawędrował na postać Jungkooka, który właśnie zmierzał w naszą stronę. Chłopak usiadł na krzesełku znajdującym się nieco niżej i uśmiechnął się do mnie.
-Jak tam u ciebie? - zapytał chłopak, a Bobby niespodziewanie odszedł. Za to podeszli BI i Yugyeom. - Szpiegiem byś nie została, SeulGi sama się domyśliła, kto ją wsypał.
-Nie czepiaj się, Jeon - powiedziałam i wskazałam na boisko. - Trener cię chyba woła.
Chłopak cicho zaśmiał się i usiadł po turecku, plecami do boiska.
-Kłamać też nie potrafisz, ale jedno trzeba przyznać - zaczął i zerknął na Aliena, który niezbyt słuchał naszej rozmowy, ponieważ skupił się na dyskusji z BI. - W całej tej sytuacji jesteś rozkoszna - zachichotał, a ja przysięgam, gdybym tylko miała możliwość rzucenia w niego czymkolwiek, nie zawahałabym się.
-Ty byś powstrzymał tę swoją SeulGi przed robieniem głupot! Czy aż tak bardzo chcesz ją upokorzyć? Zamierza założyć grupę cheerleaderek, a wszyscy wiedzą, nikt jej nie lubi, wystawi się na pośmiewisko - zakpiłam, a chłopak zmrużył oczy.
-Nie jestem za nią odpowiedzialny. Nie jesteśmy przecież parą, a pomysł ze składem tylko zasugerowałem, to ona się tego podjęła - odpowiedział i spojrzał na HanBina, któremu wyraźnie nie podobał się ten tok myślenia.
-Lubisz rozgłos i dramy, co, ciasteczku? - zapytał i zmierzył drugoklasistę chłodnym wzrokiem. - Mogłoby się obejść bez spin.
-Mówisz o tej blondynce? To nie moja wina, że dziewczyna jest naiwna i dobroduszna - Jungkook wzruszył ramionami. - Było do przewidzenia, że zostanie wykorzystana, a SeulGi to geniusz zbrodni - zauważył, a ja kopnęłam go w ramię.
-Nie mów tak o KaRi - powiedziałam i tak zakończyła się konwersacja, ponieważ trener nakazał chłopakom pojawić się na boisku.
*Kai*
-Po prostu mnie kryj - powiedział Mark i założył skórzaną kurtkę. Wywróciłem oczami i przybiłem piątkę, która przypieczętowała naszą umowę. Po wyjściu rudzielca, opadłem na łóżko, na którym pościel jak zwykle była w nieładzie. Z tylnej kieszeni spodni wyjąłem telefon i napisałem do KaRi, gdzie możemy się spotkać.
Nie poczułem żadnego zdziwienia, gdy dostałem SMS'a, że znów jest w towarzystwie SeulGi i coś planują, więc nie może się spotkać. Diablica towarzyszyła blondynce w każdej wolnej chwili, kombinując jak stworzyć skład pomponiar. Tylko ze względu na KaRi, nie wypowiedziałem swojej szczerej opinii, a nawet wspierałem ten pomysł.
Gdy w pokoju pojawił się Chanyeol, cisza została zaburzona, a moja drzemka zaniechana.
-Gdzie lezie Tuan? Widziałem go na korytarzu - zapytał opadając na drugie łóżko.
-Na spotkanie z laską - powiedziałem ze znudzeniem i spojrzałem, jak sięgnął po pada do XBOX'a, słysząc moje zdanie, Park kiwnął głową.
-Był jakiś taki... Wystraszony? - powiedział i włączył fifę. Rzucił w moją stronę drugi pad.
-Może przechodzą ciężki czas, albo okres - dodałem po chwili namysłu i obaj zaśmialiśmy się. Później skoncentrowaliśmy się na rozgrywce.
~~~~****~~~~
Zaczęcie piątku rozszerzeniem z angielskiego powinno być karalne. Rzuciłem poduszką w rudego śpiącego na łóżku obok.
-Mark, siódma trzydzieści - jęknąłem i sięgnąłem po telefon, który z każdą chwilą dzwonił coraz głośniej. Zapobiegawczo, rzuciłem urządzenie wprost w Marka, by zaczęło dzwonić koło jego ucha. To zapewniło, że Tuan się obudzi.
Sięgnąłem pod łóżko i wymacałem dłonią energy drinka, którego otworzyłem i wypiłem połowę. Zacząłem szukać czystej koszuli na zajęcia, gdy mój współlokator usiadł na łóżku i przetarł oczy. Po chwili chwycił za mój napój i wypił resztę, ja w tym czasie poszedłem do łazienki, żeby chociaż umyć zęby. Związałem krawat i przeczesałem rozwalone włosy, poprawiłem pasek przy spodniach i założyłem adidasy.
Markowi też udało się ogarnąć, więc ruszyliśmy na zajęcia.
-Gyu jest takim pantoflarzem - zaśmiał się Tuan. Widząc naszego kumpla z dziewczyną, którą grzecznie doprowadził pod salę.
-Mógłbyś się od niego uczyć - powiedziałem, a on zagrodził mi drogę.
-Ty też nie jesteś lepszy - szepnął i szybkim krokiem ruszył w stronę naszej sali, zrównałem z nim kroku.
-Tylko dlatego cię kryję - powiedziałem i wszedłem na dogoniłem chłopaka. Walnąłem Sunggyu w ramię, żeby odwrócił się do mnie. - Już w ogóle nie pilnujesz Yeola.
-Spokojnie - odpowiedział i spojrzał na zegarek na nadgarstku. - Daję mu dwadzieścia sekund - powiedział i po cichu zaczął odliczać począwszy od dwudziestki. - Trzy... Dwa... Jeden... - i w tej chwili na końcu korytarza pojawił się zdyszany Chanyeol. Stanął obok Gyu i podparł ręce na kolanach.
-Mógłbyś w końcu normalnie mnie budzić, myślałem, że wojna się zaczęła! - wydyszał, a ja zerknąłem na zegarek.
-Dwie minuty do ósmej, nowy rekord, Yeol - zaśmiałem się. - Nawet w sali będziemy przed dzwonkiem.
*Sunggyu*
W ciszy siedziałem na ławce, a ChaRin przy mnie. Oparta o mój tors, po raz kolejny szkicowała krajobraz parku. Mimo, że moim zdaniem, ostatni był powalający dziewczyna uznała, że jest do niczego i po prostu go zniszczyła, jak coś nic nie wartego.
-Rinnie... - powiedziałem w końcu odrywając ją od kartek papieru.
-Hmm? - zapytała podnosząc na mnie swoje piękne, niebieskie oczy.
-Nie wydaje ci się to dziwne, że wszyscy wokół nas mają takie skomplikowane relacje, tylko nam tak cudownie się układa? - zapytałem. Nie ma to jak czas na refleksje w pustym parku.
-Po prostu jesteśmy szczęściarzami. A co... Chciałbyś jakiejś dramy? - odpowiedziała i odchyliła się tak, by pocałować mnie delikatnie w usta.
-Nie, ale zauważyłaś? Nawet Mark chodzi ostatnio jakiś nieobecny, jakby coś kombinował. W ostatnim tygodniu praktycznie nie przeszkadza na lekcjach - zauważyłem, a ChaRin zaśmiała się.
-Uważasz to za jakiś fenomen? - zakpiła i wróciła do poprawiania konturów w swoim pejzażu.
-Gdybyś znała go bliżej, też byś tak uważała - stwierdziłem i zacząłem bliżej przyglądać się jej rysunkom.
-Jak myślisz... SeulGi i JeongGuk mogliby byś razem? - rzuciła nagle ChaRin odkładając swój szkicownik na bok, głowę położyła na moich kolanach, teraz jej niebieskie tęczówki wpatrywały się we mnie oczekując odpowiedzi.
-W sumie są zgodni charakterem, chociaż trudno powiedzieć... - stwierdziłem i spojrzałem na korony drzew, które teraz przepuszczały promienie słońca i w cudowny sposób oświetlały okolice. - Ale dlaczego my rozmawiamy o kimś, a nie o nas? - spytałem i pochyliłem się nad moją kochaną dziewczyną.
-Sam zacząłeś temat. Chciałam poznać twoją opinie - stwierdziła i zahaczyła swoim nosem o mój.
-W sumie jest mi to obojętne... - stwierdziłem i w końcu połączyłem nasze usta w bardziej namiętnym pocałunku.
*Olivia*
Jessica wyrwała mi książkę z ręki, gdy nie zareagowałam na jej zaczepki.
-Obie jesteście żałosne - powiedziała Hana zakładając ręce na piersiach. - Dlaczego knujesz z SeulGi, na prawdę zależy wam żeby zniszczyć przyjaźń jej i Elizy?!
-To nie moja sprawa - odpowiedziałam i założyłam nogę na nogę. Obie stały nade mną, niczym prokuratura, która przesłuchuje człowieka, dopuszczającego się okropnych czynów. - Nie jestem jej opiekunką.
-Czyli się z nią nie kumplujesz? Nie wiesz gdzie ona jest? - zapytała Jessica przenikając mnie wzrokiem.
-Nawet jeśli coś wiem, nie mam potrzeby, by mówić to wam - powiedziałam, po czym wstałam z ławki, wyrwałam książkę z rąk szatynki i przeszłam między nimi, trącając obie ramionami. Odeszłabym, gdyby na mojej drodze nie stanął HanBin.
-Po co się kłócić? - zapytał, jednak jego spojrzenie przeniosło się na Hanę i Jessicę. - Nie wiecie, że Jungkookowi i SeulGi właśnie o to chodzi?
-Przecież dobrze wiesz, co się ostatnio dzieje? Sądzisz, że nie pomogę koleżance?! - zapytała hiszpanka ze złością.
-Nachodząc kogoś, kto nie jest w to gówno wplątany? - zapytał, a dziewczyny zacisnęły szczękę. Kim wyciągnęła palec w moją stronę.
-Przecież ona też w tym macza palce! Obie manipulują KaRi!
-Proponuję, byście dały Olivii spokój i zajęły się swoim życiem. Hana, chodźmy na spacer... - zasugerował podchodząc do ciemnowłosej, ona jednak go odepchnęła.
-Wiesz co, wal się - powiedziała i poszła. Jessica odwróciła wzrok, jednak po chwili nasze oczy znów się spotkały.
-Sądziłam, że jesteś inteligentniejsza - warknęła i odeszła, a ja westchnęłam i spuściłam wzrok na książkę. BI przypatrzył się mi.
-Wszystko okay? - zapytał, a ja wzruszyłam ramionami.
-Wiesz, mam wrażenie, że w ostatnim czasie jest coraz gorzej - wyszeptałam i wtuliłam książkę w brzuch. - Znajomość z Gi zaczyna mnie męczyć.
~~~~****~~~~
W piątkowy wieczór, przy kolacji usiadłam sama. W towarzystwie Gi i KaRi czułam się jak piąte koło u wozu. Bobby usiadł naprzeciw mnie i posłał mi uśmiech.
-Coś nie tak? - zapytał, widząc moje grobowe spojrzenie.
-Czuję się źle z pewną sytuacją, do której dopuściłam - powiedziałam i spuściłam wzrok. Jiwon nie naciskał, oczekiwał, aż dokończę swoją myśl, spokojnie przeżuwając przy tym kanapki. - Przeze mnie Hana Sanchez pokłóciła się z HanBinem. To wszystko przez to, że zadawałam się z SeulGi...
-Daj spokój, wszystko się wyjaśni. BI ogarnął się i na pewno z nią porozmawia. Na pewno wszystko wyjaśni i doprowadzi do zgody między tobą, a dziewczynami - zapewnił i przesiadł się na miejsce obok mnie.
-Obyś miał rację - wyszeptałam i wtuliłam się w jego bok.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top