#18 Kłamstwa, kłamstewka
Miałam wstawić jutro, ale jakoś tak wyszło, że wstawiłam dziś. Jutro może być różnie, to tylko dlatego xd
*SeulGi*
Czułam na sobie znaczne spojrzenia, jednak każdy, z kim skrzyżowałam wzrok, opuszczał oczy na ziemię. Musiałam liczyć się z tym, że rozniosły się plotki z imprezy. Nawet doszła do mnie informacja, kto był prekursorem tych plotek i na jej nieszczęście, miałyśmy razem koreański. Uderzyłam dłońmi o jej stolik, dzięki czemu, spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
-Ty europejska, parszywa żmijo - wysyczałam przez zęby. - Na prawdę chcesz ze mną zadzierać?
-Chyba nie uważasz, że się ciebie boję - zakpiła Eliza zakładając ręce na piersiach.
-Nie boisz się, bo nie wiesz, na co mnie stać. Zniszczę cię, a druga w kolejce jest twoja blondi koleżanka! - jeszcze raz uderzyłam rękoma w blat.
-Uspokój się, SeulGi - wtrąciła się Hana, która, wraz z Jessicą, stanęły za Park.
-A ty się nie wtrącaj się, Sánchez - powiedziałam i wyprostowałam się dumnie. - Nikt nie ma prawa mnie obrażać! - zwróciłam się do całej trójki zakładając ręce na piersiach.
-Tak samo jak ty nie masz prawa obrażać innych! - oburzyła się Jessica.
-Tym razem to nie ja zaczęłam - odpowiedziałam, nagle uspokajając się i poważniejąc. - A jak mówi mądre przysłowie, jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie, jest to moje ulubione przysłowie. Jeśli nie zachowacie neutralności, również traficie na czarną listę.
-Nie bądź śmieszna - powiedziała Hana i odprowadziła mnie wzrokiem do ławki. Usiadłam na krześle pod ścianą, na samym końcu i założyłam nogi na drugim z krzesełek. Zmroziłam wzrokiem chłopaka, zainteresowanego zajęciem tego miejsca i później miałam już spokój.
~~~~~****~~~~
Olivia patrzyła na mnie krzywo, od kiedy kazałam jej chłopczykowi dać nam chwilę prywatności.
-Możesz przestać na mnie tak patrzeć? - zapytałam, a Olivia odwróciła wzrok w blat.
-Obiecałam mu, że zjamy razem obiad - wyjaśniła i zaczęła grzebać w swoim talerzu. Jej wzrok mimowlnie powędrował do chłopaka, który siedział z kolegami dwa stoliki dalej. Wywróciłam oczami i rzuciłam swoim widelcem na stolik.
-To idź do niego - powiedziałam ze złością. - Zostaw mnie w najgorszym momencie mojego życia! Wspaniała przyjaciółka! - warknęłam, a dziewczyna wywróciła oczami.
-Daj już spokój. To nie jest najgorszy momenty twojego życia, zapewniam cię. Ludzie poplotkują i przestaną, a ty nie narób sobie jeszcze więcej wrogów, bo w końcu to wszystko cię wykończy - zauważyła i sięgnęła przez stolik, by pomasować mnie po ramieniu i okazać mi trochę wsparcia.
-Wrogowie, wrogami, a Kookie nie pojawił się na stołówce - westchnęłam i rozejrzałam się. - Cały dzień go nie widziałam. - Poprawiłam włosy i skrzyżowałam wzrok z Haną, która od samego rana patrzyła na mnie jeszcze bardziej złowrogo niż Eliza czy KaRi, którym groziłam przed lekcjami. - Zastanawiam się, do kogo teraz pójść, żeby dogadać się o ten nieszczęsny zespół.
-To chyba nie jest najlepszy pomysł - odpowiedziała Olivia. - Nie ukrywajmy Gi, jesteś poprularna, ale nie lubiana. Nikt nie będzie chętny, żeby z tobą współpracować, a niestety, ta dyscyplina sportu wymaga zaufania i współpracy.
-Ty to wiesz, jak pocieszyć człowieka - stwierdziłam z ironią w głosie. - Ale jeszcze coś wymyślę... - wyszeptałam i uśmiechnęłam się demonicznie, bo w mojej głowie zaczął tworzyć się plan.
*KaRi*
Tworzenie notatek na chemii było dużo trudniejsze, gdy czułam na swoich plecach toksyczne spojrzenie SeulGi. Równo z dzwonkiem zamknęłam zeszyt i chciałam jak najszybciej wyjść, by uniknąć spotkania z tą podłą dziewczyną, ona jednak zostawiła wszystkie rzeczy na ławce i zagrodziła mi drogę nim zdarzyłam odejść od ławki.
-O co ci chodzi? - zapytałam i schowałam telefon do tylnej kieszeni spodni.
-Możemy się dogadać - powiedziała i złapała mnie za ramię, gdy chciałam ją wyminąć.
-Dogadać? Z tobą, to tak jakbym podpisywała pakt z szatanem - odpowiedziałam, a ona uśmiechnęła się cynicznie.
-A co jeśli nie będziesz musiała upuszczać sobie krwi i będziesz miała od mojej zemsty zupełny spokój? - zaproponowała, więc zatrzymałam się i spojrzałam jej w oczy.
-Do czego zmierzasz Lee? - zapytałam ostrożnie, a ona zmierzyła mnie wzrokiem od stóp do głowy. Było to nieco zabawne, bo jestem od niej sporo wyższa.
-Po prostu, postanowiłam zmienić trochę podejście do pewnych spraw. Przede wszystkim, źle cię oceniłam - zaczęła, a ja rozejrzałam się po sali, zostałyśmy same. - Jesteś ładna, mądra, wysportowana... To pewnie dlatego. W każdym razie chcę się z tobą pogodzić.
Niespodziewanie wyciągnęła do mnie rękę. Spojrzałam na nią ze zdziwieniem, jednak nie dostrzegłam w jej wyrazie twarzy żadnego fałszu.
-Do czego dążysz SeulGi? Mogę ci zaufać? - zapytałam, a dziewczyna tylko spojrzała na swoją dłoń, nadal oczekując uścisku zgody.
-Spróbuj, przecież cię nie zabiję i nic złego się nie stanie - powiedziała, więc uścisnęłam jej dłoń. Dziewczyna uśmiechnęła się dosyć uroczo i poszła do swojej ławki zbierając rzeczy, które na niej zostawiła. - Ri! - Odwróciłam się w jej stronę, zatrzymując w połowie kroku. - Może zjesz z nami dziś kolację? Mam wspaniały pomysł i muszę się nim z kimś podzielić!
-Okay - odpowiedziałam i poprawiłam torebkę na ramieniu. Wyszłam z sali i spotkałam Kaia, który miał na mnie czekać.
-Co tak długo? - zapytał ze zdziweniem, a jego zdziwienje przybrało na sile, gdy zobaczył Lee wychodzącą z sali. Dziewczyna uśmiechnęła się do nas, pomachała i poszła w swoim kierunku. - Co wydarzyło się w ciągu tej lekcji?
-Sama nie wiem... - mruknęłam odprowadzając dziewczynę wzrokiem. - Ale chcę się z nią pogodzić, każdy na to zasługuje - odpowedziałam, a chłopak obiął mnie ramieniem.
-Moja kochana, dobra duszyczka - powiedział i cmoknął mnie w czoło. Zachichotałam i poprawiłam włosy, które prawie trafiły mu do buzi.
-Masz dodatkową matematykę? - zapytałam, a on kiwnął twierdząco głową.
-Ta diablica też ma, i Jessica również, na szczęście będzie też HanBin, więc będzie z kim pogadać - powiedział i poprowadził mnie przez korytarz. - Zjemy dziś wieczorem razem? - zapytał, a ja przecząco pokiwałam głową.
-Ta, jak to nazwałeś, diablica, poprosiła, bym zjadła z nią - powiedziałam i przytuliłam się do niego. - Ale chciałabym, byś usiadł z nami, jeśli SeulGi chce zostać moją koleżanką, to chyba nie będzie miała nic przeciwko - zauważyłam z uśmiechem.
-To jesteśmy umówieni - powiedział i zatrzymał się przy sali z matematyki. Spostrzegliśmy Jessicę i Marka romansujących nieopodal drzwi. W porę przyszła nauczycielka i rozdzieliła ich swoim notesem.
-To nie jest miejsce do okazywania swoich czułości, Tuan - powiedziała i gestem dłoni zaprosiła pierwszoklasistkę do sali. - Jak spotkam cię w takiej sytuacji następnym razem, trafisz na dywanik.
Tuan wywrócił oczami, jednak nic nie powiedział.
-Dodatkowe zajęcia to najdziwnijeszy system na świecie - skomentował Jongin i machnął ręką, zaraz po spostrzeżeniu mojego zdziwionego spojrzenia. - Nieważne, to trochę oderwane od tematu, później ci wyjaśnię.
Kai wszedł do sali, a ja podeszłam do rudzielca, który patrzył ze znudzeniem na zamknięte drzwi sali.
-Wracasz do akademika? - zapytał, a ja twierdząco pokiwałam głową. - Odprowadzę cię.
-Wicedyrektor uczepiła się ciebie, co? - zagaiłam, by zacząć jakiś temat.
-Jak zawsze - zaśmiał się chłopak. - Pod tym względem inni mają lepiej, choć Kai też nie ma taryfy ulgowej.
*Hana*
Umówiłam się z Jesscią przed wejściem na stołówkę. Po drodze trafiłam na Marka, więc zdecydowaliśmy się poczekać na matematyków razem. Zauważyłam, że chłopak cały dzień snuł się po szkole niczym cień samego siebie. Pierwszy raz wyglądało na to, że nie wiedział, co ze sobą zrobić.
-Co z tobą? Zachowujesz się dziwnie - powiedziałam, a on wzruszył ramionami.
-W sumie nie wiem... - powiedział i usiadł obok mnie na ławce. - Ostatnio jakiś przygaszony jestem. A co? Mocno widać? - zapytał, a ja wzruszyłam ramionami.
-Ja zauważyłam - mruknęłam i spojrzałam na SeulGi, która minęła naszą ławkę. Posłała mi pełne wyższości spojrzenie i odeszła. - Nie znoszę jej - powiedziałam marszcząc nos i zerwałam z krzaka rosnącego za ławką drobną gałązkę, którą zaczęłam się bawić.
-Jessica też na nią nagadywała - odpowiedział Mark i urwał z mojej gałązki jednego listka. - Pod tym względem nie rozumiem dziewczyn. Zamiast wyjaśnić sobie wszystkie sprawy, wy knujacie przeciw sobie i obgadujecie za plecami. Jakby to mogło coś zmienić.
-A co? Liczysz, że pójdziemy za budynek, damy sobie w twarz i będzie okay? To nie działa w ten sposób - zaśmiałam się i pomachałam zmkętoloną gałązką do parki zmierzających w naszą stronę. Jessica i HanBin podeszli bliżej, wtedy na twarzy Marka znów pojawił się ten śmieszny wyraz twarzy, który wyrażał wieczne rozbawienie.
-Idziemy jeść? - zapytał BI, a ja złapałam go za ramię i wtuliłam się w nie.
-To najwspanialsze zdanie, jakim mogłeś mnie przywitać po całym dniu - zaśmiałam się i pociągnęłam na stołówkę. Jak zawsze, stanęliśmy w kolejce i po piętnastu minutach usiedliśmy przy naszym stoliku na balkoniku.
Chwilę później do naszej czwórki dałączyła ChaRin i SungGyu, którzy w kolejce byli nieco dalej.
-Widzisz Jessica, jestem - zaśmiała się dziewczyna wskazując na swoją osobę, a wspomniana dziewczyna wzruszyła ramionami.
-To wcale nie znaczy, że niezbyt często z nami przebywasz - odpowiedziała szatynka i zaczęła zajadać się frytkami, które w ostatnim czasie stały się jej ulubionym przysmakiem. Niespodziewanie zastygła z jedną frytką przy wargach.
-Co ci, Jessi? - zapytałam z rozbawieniem, a ona tylko kiwnęła głową byśmy się odwrócili, więc wszyscy przekręciliśmy głowy w jednym kierunku. Niemalże szczęka mi opadła, gdy zobaczyłam KaRi w towarzystwie SeulGi.
-Co tu się odwaliło? - zapytał Mark i odłożył puszkę z colą na stolik. Pewnie dla niego dziwniejszy był fakt, że towarzyszył im Kai. Oczywiście nie mogło zabraknąć Bobby'ego i Olivii, a także Jungkooka i Yugyeom.
-Co z Elizą? - zapytała ChaRin i zmierzyła wzrokiem wszystkich przy naszym stoliku. - Pokłóciły się?
-Wiem, że Soo jest z Elizą, ostatnio dość mocno się zakumplowały - powiedziała Jessica i wróciła do swojego posiłku.
-Nie ogarniam - powiedziałam, łapiąc się za głowę. - Przecież ta małpa dziś rano obrażała KaRi! DLaczego teraz tak po prostu z nią siedzi przy posiłku?
-Kai pewnie wszystko nam opowie - odpowiedział Gyu i otworzył napój jabłkowy. - Nie ma co się nakręcać i dramatyzować - dodał, a my wszystkie zmroziłyśmy go wzrokiem.
-Dziewczyny, luz. Przecież to nie koniec świata - dodał HanBin, gdy tylko Sunggyu uniósł ręce w obronnym geście.
-To nie zmienia faktu, że poczułyśmy się zdradzone! - wyjaśniła Jessica, a Mark westchnął.
-Dlatego nie rozumiem dziewczyn.
Walnięcie go w tył głowy zakończyło temat.
*Taehyung*
-Nie rozumiem, gdzie ona jest - powiedziała Eliza, a YooSoo otuliła ją, niczym starsza siostra, nawet nie pozwoliła mi się wykazać, nakazując mi zająć miejsce koło Chanyeola, naprzeciw nich.
-Spokojnie, pewnie coś jej wypadło - zapewniła Soo i popatrzyła po stołówce. Blond włosy Ri tylko raz przebiły się przez tłum, jednak uznałem, że lepiej dziewcyznom tego nie mówić. Zwłaszcza, że poszukiwana była w towarzystwie niezbyt ciekawych osób, a mi zależało, by Eliza nie musiała martwić się kolejnym spotkaniem z SeulGi.
Wymieniłem z Yeolem porozumiewawcze spojrzenia, co oznaczało, że trzecioklasista również spostrzegł dziewczyny na balkoniku. Na szczęście, nasze dziewczyny siedziały tyłem do niego i nie widziały, co tam się dzieje.
-Zachowywała się dziewnie po powrocie z chemii - zwierzyła się i spojrzała na nas, w końcu jednak wzięła widelec i zajęła się jedzeniem sałatki z kurczakiem. YooSoo spojrzała na mnie, jednak nic nie powiedziała.
-Dobra, kończmy to jedzenie, musimy jeszcze napisać wypracowanie na angielski. Pamiętasz? - zapytała koreanka próbując odwrócić uwagę Elizy.
-Ale byłam głupia... - jęknęła i złapała się za głowę, zapewne nie odnosiło się to do referatu, choć... kto tam wie.
-Daj spokój - odpowiedziałem ubiegając dziewczynę, która miała zapewne zacząć swoją mowę motywującą. - SeulGi cię nie pokona. Jesteś od niej silniejsza i bardziej lubiana. Nie wierzę, że moja dziewczynka ma jakiekolwiek wątpliwości!
Eliza uśmiechnęła się i odłożyła widelec na pusty talerz.
-Dobra, zbieramy się? - zapytała, a my zgodnie pokiwaliśmy głowami, bo, przez to dramatyzowania zjadła jako ostatnia.
Wróciliśmy do damskiego akademika i weszliśmy do pokoju YooSoo i ChaRin. Dziewczyna zapewniła, że jej współlokatorka nie będzie miała nic przeciwko, gdyby tu przyszła. Wraz z Chanyeolem zajęliśmy łóżka, a dziewczyny przysiadły na krzesłach.
-Ale tu jest miękko i pachnąco - powiedział Chanyeol i zamknął oczy wtulając się w posciel Yoosoo, która kopnęła go w nogę.
-Gdybyś zmieniał pościel, to też byś tak miał, leniu - powiedziała uśmiechając się i pisnęła, gdy chłopak podniósł się i pocigąnął ją na łóżko. - Nie śpij! Nie tutaj! - zaprotestowała, jednak Park nie miał skrupułów. Wtulił ją w siebie, skutecznie ograniczając jej ruchy.
-Lizi, chodź do mnie - powiedziałem klaszcząc w dłonie, niczym do dziecka. Dziewczyna uniosła brew i oparła nogi na łóżku.
-No chyba cię pogięło - powiedziała i założyła ręce na klatce piersiowej. - I nie mów do mnie Lizi. Brzmi to conajmniej śmiesznie - dodała, a ja zrobiłem usta w dziubek. A następnie minę a'la kot z Shreka.
-Proszę...
-Mam napisać z YooSoo wypracowanie - odpowiedziała, a wspomniana dziewczyna w końcu wydostała się z uścisku.
*Jessica*
-Nie wygłupiaj się - zachichotałam, gdy Mark przerzucił mnie sobie przez ramię i poszedł w stronę skate-parku. Za nami ruszyła reszta składu z kolacji. - Mark!
-Jess, nie marudź - powiedział chłopak i podskoczył, co spowodowało, że całą mną wstrząsnęło. - Jest fajnie!
-Chyba tylko twoim zdaniem - zapewniłam i poprawiłam włosy, które wpadały mi do ust i zasłaniały oczy. W końcu mój kochany rodzielec odstawił mnie na jedną z ramp.
-O dwudziestej jest tu dużo lepiej niż za dnia - stwierdziła Hana siadając obok mnie. HanBin rzucił do Marka jego deskę i sam wskoczył na swoją przejeżdżając kawałek.
-Wyścigi! - zawołał młodszy i pobiegł na jedną z wyższych ramp. Zaraz za nim pobiegli Gyu i Tuan. ChaRin zaśmiała się widząc swojego chłopaka, któremu nie podobał się pomysł wyścigu na deskorolkach, zwłaszcza, że nie należał do specjalistów w dziedzinie jazdy na desce.
-Marka chyba coś męczy - powiedziała Sánchez zwracając na siebie moją uwagę.
-O czym ty mówisz? - zapytałam, a ona jedynie wzruszyła ramionami.
-Nie dziwię się, że nie zauważyłaś. Przed tobą świetnie się ukrywa, chodzi uśmiechnięty, ale dziś spotkałam go przed kolacją. Był jakiś przygaszony - zdradziła, a ja spojrzałam na rudzielca. - Przyjrzj mu się, gdy będziesz miała okazję, ale nie rób też niczego pochopnie. Wiesz, o co chodzi.
Szczerze, to może być trudne. Gdy tylko pojawiam się na horyzoncie, mój chłopak zachowuje się wręcz zbyt przyjaźnie. Po ironicznym, nieco złośliwym Mareczku nie pozostał nawet ślad. Nasze miny zrzędły, gdy zobaczyłyśmy Jungkooka i Yugyeoma.
-Dawno was tu nie było - powiedział do nas Kim i podszedł bliżej. Siedząca obok mnie Hana, momentalnie się spięła. - Co tam? - zapytał beztrosko i usiadł obok niej.
-Nijak - odpowiedziała ChaRin i przelotnie spojrzała na Sunggyu, który zrezygnował z rywalizacji z niedojrzałymi dzieciakami. Za to dołączył do nich Jeon, który podjechał do nas na chwilę na deskorolce.
-Yugi, chodź, ogranizujemy sobie wyścig na desce z przeszkodami - powiedział i oparł ramię na jego barkach. Yugyeom posłał nam przelotne spojrzenie i odszedł z kolegą. Sunggyu stanął naprzeciw nas i spojrzał na Hanę.
-Wszystko w porządku? - upewnił się, a moja współlokatorka pokiwała twierdząco głową. Jednak zeskoczyła z rampy.
-Jestem zmęczona, chyba wrócę do akademika - stwierdziła, a ja ruszyłam za nią.
-Wracam z tobą! - powiedziałam i weszłyśmy między drzewa. - Nie możesz wiecznie się go bać, już nic nie może ci zrobić - powiedziałam, jednak otuliłam ją ramieniem. - Załatwimy go, tak samo jak Lee SeulGi - dodałam, a ona zachichotała.
-Razem jesteśmy niepokonane - powiedziała podśmiewając się pod nosem. - Takie combo przez tę szkołę jeszcze nie przeszło.
Na koniec przybiłyśmy piątkę i szybciej ruszyłyśmy do budynku. Park w nocy mimo wszystko, nie wygląda tak bezpiecznie, a mając jakieś doświadczenie z horrorami, wyobraźnia działa jeszcze mocniej.
Dobra! I jak emocje? Podoba wam się? Co myślicie o SeulGi? Czy ona coś jeszcze knuje? Czy może po raz pierwszy ma czyste intencje? Trochę zestopowałam z romansem, ale spokojnie, odbije się ^^
Liczę na komentarze i gwiazdeczki 😘
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top