#14 Duma
*YooSoo*
Szłam z Jessicą przez dziedziniec do szkoły. Miałyśmy w planach pouczyć się w bibliotece.
-Możesz potrzymać mi książki - poprosiłam i, gdy tylko pozbyłam się balastu, wyjęłam z tylnej kieszeni spodni telefon. Dzwonił Chanyeol.
-Co robicie? - zapytał wesołym tonem, co było dla niego rzadko spotykane, on preferował raczej lenistwo.
-Będę odrabiać zadania - odpowiedziałam. - Coś się stało?
-Chcieliśmy pograć w kosza, chodźcie do nas - poprosił tak, że wyobraziłam sobie jak robi minę szczeniaczka, którą z reguły przekonywał mnie, żeby dłużej poleżeć w łóżku, niż przyjść na czas na lekcje. Tak. Przez tego wielkoluda dwa razy spóźniłam się na lekcje.
-Yeollie, nauka w tygodniu, zabawa po obowiązkach i weekendy - odpowiedziałam. - Z resztą, możecie zagrać dwa na dwa - stwierdziłam przypominając sobie, że ich banda jest właśnie czteroosobowa.
-Gyu gdzieś zniknął! Nawet telefon w pokoju zostawił! - wyżalił się Chanyeol, a ja wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na Jessi, która właśnie zaczęła mnie dźgać w ramię i wskazywać w jeden punkt.
-Właśnie go widzę - odpowiedziałam i rozłączyłam się. - No nie wierzę - wyszeptałam i przetarłam oczy, by zobaczyć czy mnie oczy nie mylą.
ChaRin i Sunggyu siedzieli na ławce i śmiali się w najlepsze. Siedzieli zbyt blisko siebie, żeby stwierdzić, że to przyjacielska pogawędka. Z resztą, to w ogóle nie wyglądało jak przyjacielska pogawędka, bo chłopak obejmował plecy Rin ramieniem.
-Przecież mówiła, że nic między nimi nie ma - powiedziała Jessi, a ja pokiwałam przecząco głową.
-To było jakieś porąbane, ale chyba wszystko sobie wyjaśnili - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. - To będzie chyba najbardziej cukierkowa parka w szkole!
*Kai*
Umówiłem się z KaRi na piątek po lekcjach. Usiedliśmy w kawiarni i złożyliśmy zamówienie. Po dziewczynie ewidentnie było widać, że się stresuje.
-Spokojnie - powiedziałem, a gdy uniosła na mnie swój nieco wystraszony wzrok, zaśmiałem się. - Dlaczego jesteś tak zestresowana? Wyluzuj.
-To nie takie proste - odpowiedziała i zrobiła z ust dzióbek odwracając wzrok na bok.
Widząc to, szybko chwyciłem telefon leżący do tej pory na blacie i zrobiłem jej zdjęcie.
-Ej! - zawołała i chciała zabrać urządzenie, nie pozwoliłem jej jednak na takie zagarnie.
-Pozwolisz, że zatrzymam sobie to zdjęcie - powiedziałem i z bezpiecznej odległości pokazałem blondynce zbliżenie na jej twarz.
-Nie ma tak! - powiedziała, więc sięgnąłem po jej telefon.
-W takim razie... - zacząłem i próbowałem odblokować ekran. KaRi zabrała smartphone'a i odblokowała dla mnie urządzenie. Zrobiłem sobie 'urocze selfie' i oddałem jej telefon. - Odpowiada ci taka wymiana?
Dziewczyna pokiwała z entuzjazmem głową i przyjrzała sobie ekranowi.
-Jeżeli mamy selfie time, to wstawmy zdjęcie na snapa - powiedziała i zrobiła zdjęcie.
//
Powoli wracaliśmy do akademika, zupełnie ignorując deszcz, który zaczął padać. KaRi wyciągnęła telefon i pokazała mi ekran, na którym widniało kilkanaście nieodebranych połączeń i wiele wiadomości.
-Chyba nie powiesz mi teraz, że będziecie plotkować o tym spotkaniu przez godzinę - zaśmiałem się i przetarłem dłonie. Od pewnej chwili zacząłem myśleć o tym, by złapać ją za rękę, coś jednak mi nie pozwalało.
-Godzinę? Eliza nie da mi spokoju przez całą noc - odpowiedziała również chichocząc. Pokiwałem z niedowierzaniem głową, chociaż świadomość, że chłopaki też będą chcieli wiedzieć jak było, nie dawała mi spokoju.
-Ale podobało ci się? - zapytałem uważnie obserwując profil jej twarzy.
-Oczywiście - odpowiedziała i przygryzła wargę, by powstrzymać ogromny uśmiech, który chciał pojawić się na jej twarzy.
-Chciałbym, żeby to popołudnie i ten wieczór zostały w twojej pamięci na zawsze - odpowiedziałem, a ona spojrzała na mnie ze szczerym zainteresowaniem. - I coś wymyśliłem - dodałem i splątałem nasze palce u dłoni. Zrobiliśmy jeszcze kilka kroków i wtedy gwałtownie zatrzymałem się, odwróciłem dziewczynę w swoją stronę i złączyłem nasze wargi w pocałunku.
Delikatnie zassałem dolną wargę jej ust, a gdy je rozchyliła, postanowiłem pójść krok dalej.
*Olivia*
Z rozczarowaniem rozglądałam się za taksówką, której nigdzie nie było. Stanie i oczekiwanie na taryfę, która ma już kilkanaście minut spóźnienia nie miałoby sensu, więc rozłożyłam parasol, wzięłam w dłoń futerał skrzypiec i ruszyłam przez chodnik. Z torebki przewieszonej przez ramię udało mi się wyciągnąć telefon, więc zadzwoniłam do SeulGi.
-Będę później - powiedziałam od razu, gdy tylko odebrała. - Nie przyjechała taksówka - dodałam wyobrażając sobie, jak dziewczyna przewraca oczami.
-Okey - odpowiedziała spokojnie, co dla niej było poniekąd nie naturalne. - W takim razie przejdę się do sklepu po chipsy i spotkamy się po drodze. - Uniosłam brwi w górę. Ta dziewczyna za zwyczaj się tak nie zachowuje, jednak postanowiłam to zignorować.
-Dobra, bądźmy w kontakcie. - Po tych słowach rozłączyłam się i przyspieszyłam nieco kroku. Miałam przed sobą pół godziny spaceru, a z nieba lało coraz bardziej.
Seul wieczorem jest dość ładnym miejscem, przez ulewę większość ludzi uciekło pod dach, dzięki czemu nie musiałam przepychać się między tłumem korpo ludzi, w zamian mogłam oglądać kolorowe szyldy i reklamy. Z tego, pewnego rodzaju, za zamyślenia, wyrwał mnie mój telefon, który dzwonił.
-Gdzie jesteś? - usłyszałam głos mojej współlokatorki.
-Na ulicy równoległej do naszej szkoły - powiedziałam, a później podałam jej dokładniejszy adres. Już kilka minut później stała przede mną SeulGi, cała mokra, przecież nie zmieniłaby stylowej skórzanej kurtki na coś przeciwdeszczowego, co nie pasowałoby do jej stylu, o parasolce nie wspominając.
W rękach trzymała dwie siatki wypełnione słonymi przekąskami i słodyczami, ponieważ na dziś zaplanowała dla nas noc oglądania seriali.
-Chodźmy - powiedziała i weszła pod mój parasol. - Idziemy jeszcze do supermarketu, zapomniałam kupić cole - powiedziała i pchnęła mnie w stronę uliczki prowadzącej do jednego z większych sklepów w okolicy.
Szłyśmy przez chwilę i w jednej z bocznych, ślepych uliczek zobaczyłyśmy sporą grupę ludzi i krzyki, tak jakby tam odbywała się właśnie jakaś bójka.
-Zobaczmy, co się dzieje! - zawołała Gi i, nim zdążyłam ją powstrzymać, pobiegła w tamtą stronę. Szybkim krokiem dołączyłam do niej.
-Nie poznajesz przypadkiem głosu, który wrzeszczy najgłośniej? - zapytałam bardziej wsłuchując się w gniewny wrzask. Szybko zorientowałam się, kto jest właścicielem tego głosu. - Jungkook!
SeulGi zaczęła przedzierać się przez tłum, a ja zaraz za nią. Udało nam się dotrzeć na sam przód i zobaczyłyśmy jak Kook próbuje wyrwać się Bobbyemu i Hanbinowi, którzy ledwo dają sobie z nim radę. Kilka metrów od nich, na ziemi leży chłopak, któremu w tym momencie pomaga prawdopodobnie jego kolega.
-Jeszcze z tobą nie skończyłem, śmieciu! - Jungkook jednym sprawnym ruchem wyrwał się z uścisku chłopaków i po raz kolejny rzuciłby się na chłopaka, gdyby SeulGi nie zagrodziła mu drogi.
-Zdurniałeś do reszty?! - krzyknęła w stronę chłopaka, który patrzył na nią z niedowierzaniem. Ba! Miał minę, jakby zobaczył ducha. Chłopak, którego siłą rzeczy, SeulGi obroniła chciał uciec jednak został przez nią zatrzymany. Pociągnęła go za kurtkę i brutalnie sprowadziła na ziemię, dosłownie chwilę później rozbrzmiał w oddali dźwięk syren policyjnych.
*Jungkook*
Spośród wszystkich osób na komisariacie to GiGi udzielała się najgłośniej. Mimo, że siedzieliśmy w zamkniętym gabinecie, byłem pewny, że reszta będąca na korytarzu ją słyszy.
-Jesteście podludźmi, jeżeli wszystkie problemy załatwiacie siłą! - krzyknęła w moją stronę, na nic zdała się prośba gliny, żeby nie unosiła się zbyt bardzo. Ciekawe było to, że oficjalnie rzecz ujmując, ona w ogóle nie była zamieszana w sprawę. Po prostu znalazła się w złym mijescu o złej porze.
-A ty? Niemal rzuciłaś nim o bruk - zaśmiałem się na wspomnienie tego wydarzenia.
-Bo chciał zwiać!
-Proszę o spokój. Jeon Jeongguk, dlaczego doszło do tego zdarzenia? - zapytał policjant przyglądając się kartce, na której miał zapisać nasze zeznania.
-Leszcz mnie sprowokował. Najpierw próbował mnie obrazić, a później mnie popchnął. Musiałem mu pokazać, gdzie jest jego miejsce w szeregu - uśmiechnąłem się, co spowodowało prychnięcie mojej towarzyszki.
-Jesteś po prostu porąbany, i to niezdrowo! Kook, to się leczy!
-Lee SeulGi, jeżeli nie uspokoisz się, będę musiał wyprowadzić cię z tego pomieszczenia - odpowiedział mężczyzna, a dziewczyna jedynie założyła ręce na piersiach, tak jakby rozważała tę propozycję.
-Jeżeli nie będę musiała siedzieć z tym kretynem, to chętnie stąd wyjdę - powiedziała nieco spokojniej i przymknęła oczy. Miała już zwyczajnie dość.
-Od was chyba niczego się nie dowiem. Idźcie na korytarz - poprosił, dlatego wyszliśmy z gabinetu.
Wszystkie oczy zwróciły się w naszą stronę, przez chwilę skrzyżowałem wzrok z tym leszczem, Kisu. Znamy się z wszelkich zawodów. Spięcie między nami szybko przeradza się w bójkę. Nie mam pojęcia, dlaczego jest tak znany i lubiany na mieście, szczególnie przez dziewczyny. Przecież jestem mądrzejszy, przystojniejszy, bardziej wysportowany, no ogólnie lepszy jestem.
Fakt, że miał tylko rozciętą wargę i podbite oko drażnił mnie jeszcze bardziej.
-Co się gapisz?! - warknęła SeulGi w stronę Kisu, ten tylko uśmiechnął się. No nie.
-Zadziorna jesteś - powiedział i nachylił się w jej stronę.
-A ty zaraz nie będziesz miał jedynek - warknęliśmy jednocześnie, spojrzeliśmy po sobie ze zdziwieniem i w jednym momencie odwróciliśmy głowy w przeciwnym kierunku, ja jednak znów na nią spojrzałem. Ona musi być moja!
W międzyczasie przyjechali rodzice moich wrogów i nauczycielka z naszej szkoły. Kobieta, która mnie nie znosi. Super.
-Wiedziałam, że będą z wami problemy - powiedziała przecierając zmęczony wzrok. Dorośli weszli do gabinetu policjanta i po kilku minutach wyszła sorka od matmy. - Jedziemy.
//
-I co mam teraz z wami zrobić? - zapytał dyrektor. Był nieźle zmęczony, a godzina nie ułatwiała mu zadania. Wskazówki zegara zbliżały się do dwudziestej trzeciej, a my całą piątką siedzieliśmy w gabinecie staruszka.
-Miałem zignorować fakt, że wyśmiewał się ze mnie i z mojej szkoły? - zapytałem mocno zirytowany. Chłopaki potwierdzili moje słowa, więc miałem pewność, że nie odbędę najgorszej z możliwych kar wymyślonych przez wicedyrektorkę i nauczycielkę matmy. - Panie dyrektorze, pan doskonale wie, że ja nie dam sobie wejść na głowę!
-Dobrze, już dobrze. Rozumiem twoje działania - powiedział. Przynajmniej u niego miałem poparcie. - Ale pani Lee, która po was jechała, powiedziała, że ta sytuacja nie może przejść bez kary. Zostaniecie w poniedziałek po lekcjach godzinę - zadecydował i chciał odejść, jednak zgłosiła się Olivia.
-Mam gimnastykę artystyczną, nie zdążę, jeżeli będę musiała zostać po zajęciach.
-Ty nic złego nie zrobiłaś. Zostają SeulGi, Jeongguk, Hanbin i JiWon, ponieważ jakoś przyczynili się do tej sytuacji.
-Ale! - SeulGi chciała zaprotestować, jednak dyrektor jej przerwał.
-Policjant, który do mnie zadzwonił, bardzo na ciebie narzekał - wyjaśnił i wyszedł z gabinetu, a my zaraz za nim.
Mimo, że nadal padało, na dziedzińcu dopadli nas Hana, Jessica i Mark.
-Słyszałem, że nieźle Kisu sprałeś - zaśmiał się rudy, a ja tylko uśmiechnąłem się.
-Jeszcze z nim nie skończyłem - odpowiedziałem i przybiliśmy sobie piątkę. Dobra, jeżeli chodzi o naszego wspólnego wroga, to nagle jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.
*Hana*
-Jestem na ciebie zła - powiedziałam i trzepnęłam BI w ramię. - Jak mogłeś wplątać się w coś takiego?!
-Wyluzuj, panno Sanchez. Przecież nic mi się nie stało - odpowiedział chłopak, to jednak nie ostudziło moich emocji.
-I tak się martwiłam!
W tym momencie Jungkook zbliżył się do HanBina i powiedział mu coś na ucho, na te słowa na ustach chłopaka pojawił się uśmiech.
-Tak sądzisz? - zapytał, a ja otworzyłam usta z oburzeniem.
-Halo, ja tu stoję i oczekuję jakiejś odpowiedzi! - powiedziałam, a BI niespodziewanie zbliżył się do mnie i złączył nasze wargi w pocałunku. Delikatnie przesuwał swoimi ustami po moich, ignorując deszcz. W tle doszły do nas gwizdy chłopaków.
W końcu odsunął się ode mnie, jednak oparł swoje czoło o moje.
-Teraz mi wybaczysz? Jeżeli będziemy razem, obiecuję ci, że będę ograniczał takie sytuacje - powiedział cicho, a ja jedynie zamrugałam. Stałabym tak w szoku, gdyby Jessica nie szturchnęła mnie.
-Dobra - wyjąkałam, czym wzbudziłam śmiech reszty zgromadzonych.
//
Na drugi dzień z rana pogoda nieznacznie poprawiła się. Mimo to, od samego rana chodziłam cała w skowronkach. Jessica miała ze mnie niezły ubaw, jednak zapomniała, że miesiąc wcześniej, gdy taka sytuacja wydarzyła się między nią a Markiem, zachowywała się tak samo.
W sobotnie poranki z reguły kucharki przygotowywały naleśniki i tym razem mnie nie zawiodły. Przygotowałam sobie dwa z owocami i czekoladą.
-Co ty się tak uśmiechasz? - zapytała Yoosoo i wypiła trochę zielonej herbaty.
-Wczoraj oficjalnie zaczął się jej związek z BI. - Jessica przybrała ton, jak skarżące dziecko z podstawówki. Druga z dziewczyn pisnęła i przeniosła wzrok na ChaRin.
-To już druga taka para!
I jest rozdzialik zaraz przed powrotem niektórych do szkoły, jakieś emocje?
Powiem wam, że część tego rozdziału napisałam już z dwa tygodnie temu, ale miałam problem z dwoma narracjami, dlatego wszystko tak się opóźniło. Innym czynnikiem jest to, że szykuję również zwiastun do tego ff i pracuję, co pobiera sporą dawkę czasu. Plusem jest to, że gdy stoję na przymierzalni i mi się nudzi, to myślę co tu napisać i jest!
Planuję dwa wolne tygodnie w drugiej połowie września, być może wtedy pojawi się więcej, jednak w planach mam też dokończenie Żtż2 i powrót do 3 ff, które niesprawiedliwie zostawiłam. Zapraszam do pozostałych ff i oczywiście czekam na wasze komentarze :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top