#13 Gdy uczucie puka do drzwi
*Jessica*
Po zwykłych poniedziałkowych zajęciach zaczynał się dodatkowy angielski, na który z zasady chodzili wszyscy w tej szkole. Nasz rocznik nie był wyjątkiem i wszyscy, jak jeden mąż, podeszli do testu kompetencji. Dziś wywieszono listy, do jakich grup dołączają pierwszoroczni studenci.
Łącznie, grup było dwadzieścia. W zależności od umiejętności grupy, zajęcia prowadził albo rdzenny anglik, który nawet nie mówił po koreańsku, przez ludzi zza granicy posługujących się naszym ojczystym językiem, po zwykłych koreańskich nauczycieli, którzy dokładnie tłumaczyli każdą z zasad, które pojawiały się w angielskim.
W pierwszej grupie były największe 'szychy', takie które mogły spędzać nad książką po parę godzin i kuć materiał od deski do deski. Spośród osób pierwszorocznych udało się tam dobić dwóm, jakiemuś chłopakowi, z którym w ogóle nie mam zajęć i oczywiście Olivii Esmeraldzie Kim. Dziewczyna spojrzała na listę i prychnęła dopowiadając pod nosem, że nie chciała by używano jej drugiego imienia.
YooSoo udało się dołączyć do trzeciej grupy. Ja znalazłam się w czwartej grupie, wraz z Elizą. W szóstej wylądowała KaRi i SeolGi. W dziewiątej była Hana, ChaRin dołączyła do jedenastej grupy, a gdyby zapisały się na rozszerzenie, to by były wyżej...
Weszłam do sali. Park zajęła już miejsce i rozmawiała z jakąś dziewczyną z drugiego roku. Szybko zdecydowałam, że nie będzie mi przeszkadzało obstawianie tyłów. Przedostatnia ławka w rzędzie pod ścianą. Preferowałabym ostatnią, jednak ją zajął jakiś buc, który ani myślał wyjąć słuchawki z uszu. Rzuciłam torbę na blat i usiadłam na krześle. Przez najbliższe minuty planowałam zająć się swoim telefonem, jednak do klasy wszedł nasz nauczyciel. Mężczyzna przed czterdziestką, w okularach a'la Harry Potter, z zakopali na głowie.
-Dzień dobry, klaso - przywitał się po angielsku i rozstawił książki na swoim blacie na środku sali. Wszyscy momentalnie się uciszyli, ponieważ nie było to tak zwyczajne, że nauczyciel przychodzi do klasy piętnaście minut przed dzwonkiem.
Mężczyzna rozstawił swoje książki na parapecie i starł tablice, po wcześniejszej lekcji hiszpańskiego. Gdy był mniej więcej w połowie odwrócił się do nas ze zdziwieniem.
-Spokojnie, macie jeszcze przerwę. Równo z dzwonkiem zaczynamy - poinformował i wrócił do ścierania tablicy. W klasie znów zapanował harmider i gadanie. - Moich ulubieńców jeszcze nie ma? - wykrzyknął w stronę klasy.
-Spóźnią się! - zawołała jedna z dziewczyn.
-Jak zwykle... - zaśmiał się anglik i wrócił do swoich spraw. W końcu odblokowałam telefon i chciałam się zająć jakimiś głupotami, gdy usłyszałam odchrząknięcie nad głową. Powoli uniosłam wzrok, który zblokowałam z brunetką, chyba z trzeciej klasy.
-To moje miejsce - powiedziała rzucając swoją torebkę na mój blat. Obejrzałam ławkę pod każdym kątem i znów zatrzymałam na niej spojrzenie.
-Nie widzę, żeby była podpisana - odpowiedziałam, a dziewczyna zmarszczyła nieco brwi.
-Nie musi być podpisana, żeby była moja - odpowiedziała, jednak nie chciałam dać za wygraną.
-Chyba jednak musi, radzę ci wsadzić dumę do kieszeni i usiąść gdzie indziej teraz, bo zostanie ci miejsce tylko przed nauczycielem.
Dziewczyna pretensjonalnie sięgnęła po swoją torbę i rzuciła ją na jedną z ławek w środkowym rzędzie. W końcu przejrzałam główną stronę Facebooka i nadrobiłam zaległości na snapie.
-Och, moja misia - usłyszałam glos mojego chłopaka, który pocałował mnie w czoło. Siłą perswazji nakłonił buca siedzącego za mną do zmiany miejsca i przeczesał dłonią moje włosy.
*SeulGi*
Kobieta prowadząca nasz angielski już od dwudziestu minut gadała bez sensu, w dodatku tak, jakby nie mogła się zdecydować, czy gadać po koreańsku czy angielsku. W końcu uporała się z przedstawieniem nam swoich wymagań i zaproponowała przedstawienie się osób z pierwszego roku.
Oczywiście pierwsza wstała dobra duszyczka KaRi, później jeszcze kilka osób i w końcu nauczycielka spojrzała na mnie. Od niechcenia podniosłam się.
-Jestem Lee SeulGi, lubię imprezy i dobry kolumbijski koks - powiedziałam, a po klasie przebiegły szmery i chichot. Blondyna, zwana potocznie naszą nauczycielką, spojrzała na mnie ze zdziwieniem i odchrząknęła wyraźnie zakłopotana całą tą sytuacją.
-Dobrze, zacznijmy zajęcia - skomentowała niepewnie i zaczęła luźną rozmowę z uczniami.
-Nic dziwnego, że Jungkook upatrzył sobie akurat ciebie, takim charakterkiem to i ja bym nie pogardził - usłytszałam głos Yugyeoma. Otworzyłam usta ukazując delikatne oburzenie, jednak spojrzałam na tego głupka przez ramię.
-Słyszałam, że Hana też umie pokazać rogi, jednak przy niej skutecznie zniszczyłeś sprawę - odrzuciłam włosy w bok i zwróciłam się w kierunku tablicy. - Ciekawe jest to, że gdy pojawił się przy niej inny zakochany głąb, to jej niesamowicie szybko przeszło... - dodałam i przygryzłam końcówkę długopisu.
-Jesteś serio wredna - skomentował przez co pogłębił się mój wredny uśmiech.
-A jaka mogłabym być?
*BI*
Olanie angielskiego i przyprowadzenie Hany na dach było strzałem w dziesiątkę. Dziewczyna właśnie przechyliła się do przodu, żeby zobaczyć jak stąd wygląda dół, gdy przytuliłem ją w pasie. Dziewczyna nie spodziewała się dotyku, dlatego lekko wzdrygnęła się.
-Uważaj, bo zrobisz sobie krzywdę - powiedziałem, a ona parsknęła, jednak plecami oparła się o moją klastkę piersiową. Na chwilę przymknąłem powieki, napawając się tą przyjemną, romantyczną chwilą.
-Dlaczego mnie tu przyprowadziłeś? - zapytała, a ja spojrzałem w dal.
-Bo chciałem ci pokazać moje ulubione miejsce - wyjaśniłem cicho i oparłem brodę na jej ramieniu.
-Chyba nie rozumiem - zaczęła powoli i odwróciła głowę, by móc na mnie spojrzeć.
-Wiesz, chyba chcę powiedzieć, że cię lubię - powiedziałem i zaśmiałem się, gdy zobaczyłem rumieńce na jej twarzy. - Chodź, przyniosłem coś do jedzenia - dodałem przerywając tę dziwną ciszę. Pociągnąłem Hanę na koc, na którym leżało pudełko ze słodyczami. Dziewczynie niemal zaświeciły się oczy, gdy zobaczyła żelki i czekoladę.
-Jak to możliwe, że zawsze trafiasz w mój gust? - zapytała i zaczęła jeść jabłkowe żelki. Widząc jej uśmiech, sam pogłębiłem swój uśmiech.
*ChaRin*
Pierwszy miesiąc minął w oka mgnieniu. Tyle się namieszało, że trudno było mi uwierzyć w niektóre zmiany w naszym otoczeniu.
Zaczynając od Marka i Jessici, którzy pozowali na najlepszą szkolną parę niczym z tandetnego serialu dla nastolatków. Druga para, chociaż jedna z osób temu zaprzecza, to Hana i BI. Tylko czekać na chwilę, w której w końcu oficjalnie potwierdzą swój związek. Podobnie było z Taehyungiem i Elizą na początku, chociaż teraz prezentują się jak para, która ma równo narąbane w głowie. SeulGi i Jungkook już raz zerwali, ale ich związek był tylko i wyłącznie zakładem. Ich przekomażanki trwają nadal. Yoosoo bardzo przekonała się, że Chanyeol potrafi być uroczy i aktualnie podoba się jej ta relacja między nimi.
W kropce stoję chyba tylko ja. Nie jestem w stanie odpowiednio stwierdzić, co myśli chłopak, który mi się podoba. Czy jego troska o mnie jest spowodowana jego charakterem, czy może w jakiś sposób chce pokazać mi, że mu na mnie zależy.
Po zajęciach szłam z nosem przed telefonem i przez długi czas udawało mi się omijać przeszkody, nie spodziewałam się jednak, że ktoś stanie idealnie przede mną i nie będzie chciał choćby trochę ustąpić miejsca. Jakie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam Sunggyu. Szatyn odchrząknął nerwowo i podrapał się po karku. Zawsze tak robił, gdy czymś się przejmował.
-Rinnie, ja... Ja muszę Ci coś powiedzieć - zaczął i rozejrzał się po korytarzu, który powoli pustoszał, gdyż było to ostatnią godzina lekcyjna w tym dniu. - Do tej pory nie chciałem, żeby coś się między nami popsuło, jednak już mam dość i chcę postawić wszystko na jedną kartę. - Moje usta otworzyły się lekko ze zdziwienia. Niemalże słyszałam, jak serce obija mi się i klatkę piersiową. - Lubię cię i jeżeli ty też coś do mnie czujesz, to nie chce już stać w miejscu. Chcę wiedzieć na czym stoję - spuścił wzrok i zacisnął ręce w pięści. Czy spodziewał się, że go wyśmieje?
-Sunggyu, ja... - zaczęłam, jednak w głowie miałam jeden wielki mętlik. Co powinnam mu powiedzieć? Jak odpowiedzieć? - Ja nie wiem... Nie wiem, co mam powiedzieć.
Dukanie, które wyrwało się z moich ust nie było zbyt dobre. Chłopak spuścił głowę, jakby spodziewał się złych wiadomości. Przez chwilę staliśmy w ciszy. Mnie pogrążył szok, a jego smutek.
-Czyli wszystko, co sobie ubzdurałem, o tylko iluzją - stwierdził i chciał mnie wyminąć, jednak złapałam go za łokieć, żeby go zatrzymać.
-To nie była iluzja, to co myślałeś, jest prawdą - odpowiedziałam i powoli uniosłam wzrok, który w pewnym momencie z nim zblokowałam.
*KaRi*
Wtorek nie zaczął się zbyt ciekawie. Zachmurzone niebo zapowiadało, że lada moment może spaść deszcz. Poprawiłam spódnicę mundurka i spojrzałam na Elizę, która od jakiegoś czasu, jak to uznała, z przygotowaniami była w lesie.
-Idziesz? Jestem głodna - powiedziałam i znów przygładziłam materiał. Domyślam się, że na stołówce spotkam Kaia, dlatego muszę prezentować się dobrze. Od dnia, w którym zagrał mi na pianinie, nic nie posunęło się do przodu.
-Chwila, chwila - odpowiedziała dziewczyna od niechcenia o wiele bardziej koncentrując się na nakładaniu fluidu.
-Chwila była pięć minut temu - wspomniałam, jednak w ogóle nie zostałam wysłuchana. Dziewczyna miała mnie gdzieś..
W końcu jednak dotarłyśmy na stołówkę, w której były niewyobrażalne ilości ludzi. Na szczęście dla nas miejsca zajął Taehyung. Chłopak przytulił Elizę i chciał karmić swoją porcją ryżu, ta jednak się broniła przed dodatkowymi gramami posiłku.
-Zaczęło padać - zauważył Bobby, on również zajął miejsce obok nas.
-Ale mamy szczęście - odpowiedziała Eliza i napiła się herbaty. - Nie wyobrażam sobie, jakby moja ładna fryzura miała zostać zniszczona przez krople wody.
-Długo nad nią siedziałaś? - zapytał niespodziewanie Tae i szybkim ruchem poczochrał czubek jej głowy. Eliza zaczęła krzyczeć i kopnęła chłopaka w łydkę.
-Do reszty cię pogięło?! - wrzasnęła, jednak w całym tym zgiełku, jaki był wokół nas, niewiele osób zainteresowało się tym, co działo się przy naszym stoliku.
-Mamy pół godziny do rozpoczęcia zajęć - powiedziałam i zerknęłam na stolik, przy którym siedział obiekt moich westchnień.
-Mam iść na zajęcia, gdy ten ćwok całkowicie zniszczył moją fryzurę? Tae, to koniec! - Eliza niemalże wyszła z siebie.
-Spokojnie, misia, wyglądasz najpiękniej na świecie! - zapewnił chłopak i chciał ją przytulić, jednak oberwał z łokcia w brzuch.
Uśmiechnęłam się i sięgnęłam po torbę z książkami.
-Muszę się jeszcze przygotować do zajęć, pójdę już - powiedziałam i ruszyłam w kierunku wyjścia. Stanęłam pod daszkiem na dworze i patrzyłam jak z nieba leje się deszcz. Przeklnęłam w myślach, że nie wzięłam parasola, bo znając życie, rozmarze sobie kreski, nad którymi dziś pracowałam dłużej niż zwykle.
-Co ty byś beze mnie zrobiła, co KaRi? - usłyszałam niespodziewanie, więc gwałtownie odwróciłam głowę w lewo. Jongin trzymał nad nami duży czarny parasol. - To co... Idziemy do szkoły, co nie? - zapytał i powoli zaczęliśmy kroczyć w kierunku szkoły.
-Dziękuję - wyszeptałam, gdy w końcu dotarliśmy na szkolny korytarz.
-W ramach rekompensaty chciałbym cię o coś poprosić i, od razu mówię, nie przyjmuje odmowy - zastrzegł Kai. - Umów się ze mną.
Wybaczcie, za tak długą nieobecność i trochę marny rozdział. Niestety, ten ff jest trudny do pisania, ale postaram się dla was stworzyć jakąś ciekawą historię!
Teraz mam pytanie, ktoś będzie na kpop Expo 11.08? Ja będę i jeżeli ktoś chciałby ze mną pogadać, to ja bardzo chętnie!
I ostatnie pytanie, która z par najbardziej wam się podobała w tym rozdziale?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top