#11 Przystojni Europejczycy
*YooSoo*
Stanęłam przed Yeolem. Chyba nigdy wcześniej nie widziałam człowieka, którym targało aż tyle różnych emocji, przez to nie mogłam się nikle do niego nie uśmiechnąć. Odwzajemnił uśmiech i nerwowo rozejrzał się dookoła, jakby sprawdzał, czy nikt nas nie podsłuchuje. Wybrałam jednak takie miejsce w parku, gdzie mogliśmy być sami.
Do tej chwili mną także targały skrajne emocje. Ten brak pewności był niemal denerwujący, ja jednak postanowiłam nad sobą panować i wykazać się odwagą, bo do odważnych świat należy...
-Przemyślałam to... - zaczęłam, a Park przeniósł na mnie niespokojne spojrzenie. - Wiesz, znamy się dość krótko - wzięłam głęboki wdech. Od tych słów nie będzie odwrotu, a nie chcę by moje relacje z chłopakiem pogorszyły się. - Jednak wydaje mi się, że... - kolejny wdech. Nie można się denerwować. - Chcę spróbować.
Nie zdołałam powiedzieć więcej, gdyż chłopak rzucił się na mnie i wtulił w swoją klatkę piersiową. Uśmiechnęłam się, gdy do mojej głowy przyszła świadomość, że sprawiłam mu aż taką radość. Chanyeol uwolnił mnie z niedźwiedziego uścisku, jednak złapał za moje ręce i ucałował mój pliczek.
-Postaram się zrobić wszystko, byś nie żałowała - chłopak pociągnął mnie w stronę akademików. Przez dziedziniec przemykały ostatnie osoby, które zbyt długo zaszyły się w bibliotece. Między innymi widziałam Hanę i Jessicę. Dziewczyny rozmawiały na jakiś temat, jednak spostrzegły mnie.
-Połóż się wcześnie, spotkamy się jutro przed zajęciami - zapewnił chłopak i puścił moją dłoń. Uśmiechnął się do mnie po raz ostatni, a później skierowałam się w stronę dziewczyn. Obie uśmiechnęły się do mnie w dość dwuznaczny sposób.
-Wyjaśniłaś sobie wszystko z Chanyeolem? - na usta Sicci wpadł jeszcze dziwniejszy uśmieszek.
-Nie wiem, o co ci dokładnie chodzi, zboczuchu - dźgnęłam ją w brzuch i wszystkie wybuchnęłyśmy gromkim śmiechem.
-Gdy widziałam się z Markiem, to mówił, że Park chyba umiejętność racjonalnego myślenia stracił i to z powodu ciebie - dziewczyna mocniej wtuliła w piersi zeszyty, które miała ze sobą. - Ale teraz już nie będzie na wasz temat plotek i domysłów.
-Apropo plotek... - powiedziałam zerkając w stronę Sanchez. - O co chodzi z SeulGi?
-Odbiło jej - dziewczyna zakręciła palcem przy skroni. - Nawet dokładnie nie wiem, o co jej poszło. Zniszczyła moje zapiski z nutami, ale HanBin zaproponował jakąś pomoc w odtworzeniu tego. Uspokoił mnie na tyle, że nie mam ochoty wyrwać jej tych długich kłaków.
-A ja bym jej raz na zawsze pokazała, gdzie jej miejsce - Jessica tupnęła nogą w geście protestu.
-Wydaje mi się, że przemoc fizyczna nie jest dobrym rozwiązaniem - odpowiedziałam i otworzyłam drzwi do akademika dziewcząt.
-Mówisz tak, bo z tobą ta jędza nie zadarła - odpowiedziała Jessica pouczająco machając przede mną palcem.
*Bobby*
Uczucie niepewności, które towarzyszyło mi każdego dnia, coraz bardziej mi się nie podobało. Olivia raz wyglądała na zainteresowaną, innym razem zupełnie mnie ignorowała. Spięcie się w sobie kosztowało mnie sporo wysiłku, jednak zdecydowałem.
Po jej ostatniej lekcji zatrzymałem ją na korytarzu. Dziewczyna przyjrzała się mi z niemałym zdziwieniem, jednak ja tylko wziąłem głęboki wdech i pociągnąłem ją w jakiś kąt, byśmy mogli poczuć choć trochę prywatności.
-Dlaczego mi to robisz? - zapytałem niezbyt jasno, co dało się wyczytać z jej skołowanej twarzy. - Raz się mną interesujesz, potem nie... Olivia, ja nie mogę żyć w aż takiej niepewności - kontynuowałem, a gdy otworzyła usta, żeby zapewne coś powiedzieć, delikatnie zasłoniłem je dłonią. - Jeżeli choć trochę odwzajemniasz to, co czuję do ciebie... Daj mi znak.
Niespodziewanie Olivia wzięła moją rękę ze swoich warg. Jej wzrok zrobił się jeszcze bardziej nieprzenikniony.
-Również mam do ciebie pytanie - zaczęła i zawiesiła wzrok na czymś znajdującym się na mną. Próbowałem skrzyżować nasze spojrzenia, jednak ona skutecznie tego unikała. - Dlaczego robisz z tej sytuacji jakąś dramę?
Po tych słowach wyminęła mnie i dołączyła do SeulGi, która jak się okazało, stała niedaleko nas. Odwróciłem się z powrotem do ściany i uderzyłem w nią pięścią.
-Nie przejmuj się stary, wydaje mi się, że nie jest ze sobą szczera... - powiedział niespodziewanie TaeHyung pojawiając się tuż obok mnie. Kumpel położył mi dłoń na ramieniu.
*SeulGi*
-O co mu chodziło? - zapytałam zerkając za siebie, czy przypadkiem nie idzie za nami.
-Sama nie wiem - wyszeptała Kim uparcie patrząc pod nogi, nawet na chwilę nie uniosła wzroku w górę.
-Chyba się nie zakochałaś, co? - zaśmiałam się przy okazji dźgając ją w bok.
-Nie mam na to czasu, mam naukę - powiedziała z niebywałą złością i przyspieszyła kroku.
Ja jednak nie zamierzałam jej gonić. Zatrzymałam się i prychnęłam pod nosem. Ona jest tak samo egoistyczna, jak ja.
-Obie charakterne jak rzadko - głos Kooka niczym przecinak, przerywa moje rozmyślania. Odwracam się do niego szybkim ruchem. - Ale to sprawie, że są o wiele bardziej interesujące.
Jungkook oblizał górną wargę i zrobił krok w moją stronę.
-Szkoda, że przyciągamy takich kretynów - odpowiedziałam zakładając ramiona na piersiach. - Mógłbyś hamować swoich kumpli, są tępi jak rzadko. Wiesz, mimo wszystko liczyłam na to, że w tej szkole inteligencja jest na jakimś poziomie, oczywiście ja zawsze muszę trafić do najgorszego sortu.
Jeon złapał się za serce i przetarł grzbietem dłoni niewidzialną łzę.
-To rani me serduszko - już po chwili na jego usta wkroczył ten złośliwy uśmieszek.
-Wszyscy jesteście popieprzeni - warknęłam i chciałam odejść, jednak Kook złapał mnie za łokieć.
-Swój do swego ciągnie - szepnął mi do ucha, przez co parsknęłam. Wyrwałam się z jego uścisku i odeszłam.
*BI*
Przeciągnąłem się i otworzyłem powoli oczy. Omiotłem wzrokiem pokój i niechętnie stwierdziłem, że trzeba ogarnąć, jeżeli zgodziłem się, by dziś wieczorem to u mnie obejrzeć mecz. Sięgnąłem po telefon i wystukałem wiadomość do Hany. O dziesiątej już nie powinna spać, w najgorszym razie ją obudzę, a potem będę miał dobry pretekst, by zaprosić ją do kawiarni.
Uśmiecham się sam do siebie. HanBin, ty geniuszu zbrodni.
Sięgnąłem po pepsi, z której już dawno uleciał gaz. Mimo to upiłem łyk i wstałem z łóżka. Trzeba było się trochę ogarnąć, więc wziąłem szybki prysznic i umyłem zęby. Gdy wycierałem włosy, do drzwi ktoś zapukał.
Z nadal kapiącą wodą z kosmyków, otworzyłem drzwi Jungkookowi i Yugyeomowi.
-Macie tempo, spodziewałem się was za godzinę lub dwie - powiedziałem, gdy ci usiedli na łóżku.
-Zdarza się. - Jungkook wyjmuje z jednej szuflady pada do xboxa i odpala konsolę. Wróciłem do łazienki, by chociaż trochę ogarnąć to, co działo się na mojej głowie.
Z pokoju już dało się usłyszeć dźwięki towarzyszące włączaniu FIFY.
Po kilku minutach wróciłem do pokoju. Chłopaki koncentrowali się na rozgrywce, więc chwyciłem za telefon i odczytałem wiadomość od Hany.
'Kończę gimnastykę artystyczną. Nie każdy w sobotę może leżeć w łóżku do południa xD'
'Już nie leżę! Gram z chłopakami w fife...'
'Bardzo to ambitne ;D'
'Wygram to dla ciebie :*'
-Z kim tak piszesz? - Jungkook wyciąga z moich rąk telefon, nawet nie mam możliwości zareagować. Mimo, że rzuciłem się na chłopaka, by odzyskać urządzenie, to udało mu się przeczytać niektóre z wiadomości. - O jak słodko!
-Ty palancie - mówię chowając telefon za siebie.
-Nie wiedziałem, że tak szybko zaznajomiłeś się z naszą małą hiszpanką - odpowiedział Jungkook. Nasz milczący do tej pory kompan, zesztywniał na tę wieść.
-Zazdrościsz, bo GiGi na ciebie nie zwraca uwagi? - zapytałem unosząc brwi do góry. Jeon przez chwilę się śmiał, jednak niespodziewanie rzucił się na mnie.
-Nie żyjesz!
*KaRi*
Z pewnej perspektywy, sobota jest męcząca. Jest tyle czasu, można by zrobić tyle różnych rzeczy, a i tak skończyłam siedząc na ławce z telefonem w ręku. Od dobrych piętnastu minut przeglądałam snapa, instagrama i facebooka.
-Nie masz przyjaciółki? - Unoszę zdziwiony wzrok, po tym jak usłyszałam to zdanie.
-To miało mnie obrazić? - pytam odkładając telefon na miejsce obok mnie.
-Ależ skąd - odpowiedział JongIn klękając przede mną. - Czekasz na kogoś?
-Tak - skłamałam. - Na Elizę.
Kai kiwa ze zrozumieniem głową i podnosi się z klęczek.
-A to ciekawe, bo widziałem ją, jak rano wychodziła z V na miasto...
To prawda, w końcu postanowili pójść na randkę. W takim wypadku nie miałam nic do powiedzenia, jak życzyć im miłej zabawy i siedzieć całkiem sama, ponieważ reszta dziewczyn rozpłynęła się w powietrzu.
-Więc może masz trochę czasu? - zapytał i wyciągnął rękę w moją stronę. Po chwili wahania złapałam ją i chłopak podciągnął mnie w górę.
Szliśmy w stronę skate-park'u. Na jednej z ramp już siedzieli jego przyjaciele. Chanyeol puścił deskorolkę, która swobodnie pojechała z naszą stronę. Kai zatrzymał ją zaraz przed moimi nogami.
-Wsiadaj - zaproponował i gestem dłoni zaprosił, by wykonała to, o co prosił.
-Ale ja nigdy nie... - zaczęłam, jednak on przerwał mi wypowiedź.
-W takim razie złap mnie za ręce.
Spojrzałam niepewnie na chłopaków z rampy, jednak oni nie obdarzyli nas nawet najmniejszą dawką zainteresowania. Złapałam dłonie JongIna i powoli stanęłam na deskorolce, która niebezpiecznie zachwiała się.
-Nie bój się, trzymam cię - zapewnił brunet, a gdy postawiłam drugą nogę na desce, ta niespodziewanie odjechała i wyrżnęłabym do tyłu, gdyby nie uścisk Kaia. Patrzyliśmy na siebie chwilę, aż chłopak pomógł mi stanąć o własnych siłach. - Ale z ciebie niezdara - zaśmiał się zakrywając usta dłońmi.
-Ty wredny... - powiedziałam uderzając go w obojczyk. Mierzyłam się do trzeciego ciosu, gdy on po prostu złapał moją dłoń i przysunął mnie bliżej siebie.
-Ale uważam to za urocze - powiedział i niespodziewanie puścił mnie, jednym uderzeniem sprawił, że deska trafiła na jego rękę, a potem wziął ją pod pachę i odwrócił się do mnie. - No chodź, za niedługo pojawią się dziewczyny.
*Sunggyu*
YooSoo opowiadała właśnie, jak w przeszłości jej ojciec zaraził ją miłością do motoryzacji. Siedzieliśmy tak już którąś godzinę i nikomu nie spieszyło się, by wracać do pokoju. Raz po raz zerkałem na ChaRin, czy wszystko jest w porządku. Gdy przeciągnęła się, od razu zbliżyłem się do niej.
-Jesteś zmęczona? - zapytałem cicho, a dziewczyna odwróciła się do mnie i pokiwała przecząco głową.
-Doceniam twoją troskę - powiedziała z uśmiechem i przetarła dłonie.
-Jest ci zimno? - zapytałem z przejęciem.
-Może troszeczkę - odpowiedziała. - Ale nie chcę wracać.
-Moja dziewczyna jest najwspanialsza - usłyszeliśmy głos Yeola. Yoda wtulał się w plecy dziewczyny.
-Niee! - zaprotestował Mark przedłużając ostatnią głoskę. Otulił ramieniem Jessice i pocałował ją w policzek. - Może być druga najwspanialsza.
-Zachowujecie się jak dzieci - powiedziała Jessica odciągając od siebie rudzielca, który w tym momencie miał niesamowitą chęć na pieszczoty.
-Chłopaki, za niedługo mecz - powiedział niespodziewanie Kai pokazując wszystkim godzinę wyświetlaną na ekranie jego telefonu.
-Chyba czas się zbierać, idziecie z nami? - zapytał Yeol, a dziewczyny pokiwały głowami.
*Jessica*
W co ja dałam się wciągnąć... Siedzenie w osiem osób w dwuosobowym pokoju należącym do Marka i Sunggyu. Chyba tylko dzięki temu drugiemu panował tu porządek.
Na łóżku należącym do Tuana usiadłam ja, Mark, Chanyeol z Yoosoo, a na drugim reszta. Oczywiście rudzielec nie byłby sobą, gdyby nie zmusił mnie do tego, bym oparła się o jego brzuch. Otworzyliśmy kilka paczek chipsów i włączyliśmy transmisję z laptopa.
Mecz zaczął się jak zwykle, z nudów zajęłam się paczką chipsów o smaku fromage. Od zawsze był to mój ulubiony smak. Dopiero po kilku minutach mój wzrok zatrzymał się na ekranie.
-Woow - powiedziałam niespodziewanie zwracając na siebie uwagę wszystkich zebranych. - Kto to?
-A po co pytasz? - Mark chyba poczuł się zagrożony, bo jego mięśnie trochę się spięły.
-To Mario Götze! - odpowiedziała YooSoo - a zobacz tego! To Marco Reus! Przystojni, co nie?
-Hej! - ChanYeol próbował jakoś to zahamować, jednak mi zebrało się na złośliwości.
-Nieźli ci europejczycy - powiedziałam i poczułam ukłucie w boku. Za ten gest Mark oberwał ode mnie z łokcia prosto w żebra.
-A Hiszpanie jeszcze lepsi - YooSoo uśmiechnęła się, wszystkie dziewczyny zaczęły chichotać.
-O nie, kończymy - Mark próbował sięgnąć po laptopa, żeby go wyłączyć, jednak zatrzymał się po sprzeciwie chłopaków.
-Może rozegramy to demokratycznie? - zaproponowałam. - Kto jest za wyłączeniem meczu?
Ręce podnieśli Mark i ChaeYeol.
-A kto za oglądaniem dalej? - zapytałam odwracając się do Tuana z przepraszającym uśmiechem. - Sześć do dwóch, wybacz słonko. - Pocałowałam chłopaka szybko w usta i wróciłam do oglądania meczu. Wiedziałam jedno, chłopak będzie na mnie zły. Bardzo zły.
*Jungkook*
W pewnym momencie Yugi opuścił pokój BI, jednak nikt nie zwrócił na to uwagi. Zbyt bardzo byłem zajęty meczem z HanBinem. Zignorowaliśmy nawet telefon, który zaczął dzwonić. Dopiero w czasie przerwy BI odebrał.
-Dobra, wpadajcie - powiedział krótko do telefonu i odrzucił go na pościel. - V, Bobby i Eliza wpadną. Może powinienem napisać też do Hany?
Wzruszyłem ramionami, było mi już wszystko jedno. Gdy chłopak zajął się telefonem, ja włączyłem ustawienia i wprowadziłem zmiany do swojego składu.
W końcu przyszła cała grupa. BI w czuły sposób otulił Hanę i zaczął ją wypytywać o gimnastykę, ja za to zacząłem mecz z Bobbym.
Tadaa~~ rozdział 11 dzień wcześniej, a kolejnego możecie się spodziewać 3.06 (sobota)
Jak wam się podoba? Proszę o opinie!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top