#10 Gdy emocje wezmą górę

*Kai*

Skrzywiłem się, gdy Gyu pomagał mi usiąść na łóżku.

-Ach, nie spodziewałem się, że Soo ma tyle siły - syknąłem nadal czując ból w okolicach żołądka.

-Wiedziałam, że to się źle skończy - powiedziała KaRi siadając tuż obok mnie. Miała taką zabawną zatroskaną minę, jednak w tym momencie nie zbierało mi się na żarty. Spojrzałem na nią z bardzo poważną miną.

-Czyli nie podobało ci się? - zapytałem, a dziewczyna wyraźnie zmieszała się.

Pomachała głową na boki i spuściła wzrok, który z resztą chwilę później uniosła, by spojrzeć prosto w moje oczy. Ta nieco odrealniona scena trwałaby dłużej, gdyby nie Kim i jego chrząknięcie. Dziewczyna w mgnieniu oka otrząsnęła się z letargu i podniosła z łóżka.

-Pójdę po pielęgniarkę - powiedziała szybko opuszczając pokój. Przez chwilę patrzyłem w miejsce, gdzie jeszcze chwilę tamu była.

-No stary, co to było? - zapytał SungGyu siadając na łóżku, które ustawione było po drugiej stronie pokoju.

-Nic - burknąłem trochę się mieszając. Niech sobie nie wyobraża nie wiadomo czego...

*Eliza*

Leżałam już w łóżku, gdy Ri wróciła do pokoju. Na palcach ruszyła do drzwi łazienki, jednak ja zapaliłam lampkę przy łóżku, czym przestraszyłam dziewczynę.

Blondynka złapała się za serce i opadła na swoje łózko, podczas gdy ja wstałam.

-Co tak długo robiłaś? - zapytałam mierząc ją podejrzliwym wzrokiem.

-Poszłam z chłopakami do pokoju, a późnej po pielęgniarkę. Przez jakiś czas jeszcze zostałam z Kaiem i Sunggyu, wiesz, w razie jakby potrzebowali pomocy - wyjaśniła, a ja lekko uśmiechnęłam się, gdy spostrzegłam zaróżowione policzki dziewczyny.

-Już się nie tłumacz, tylko leć się umyć i spać - nakazałam, a dziewczyna pokiwała głową i szybko skierowała się do łazienki. Nim wyszła, padłam w objęcia morfeusza. Obudziło mnie dobijanie się do drzwi. Sięgnęłam po telefon i wzięłam głęboki wdech, gdy zorientowałam się, że mam jeszcze pół godziny snu.

Ślamazarnie wstałam z łózka i postanowiłam sprawdzić, kto o tak nieludzkiej godzinie dobija się do drzwi pokoju. Ależ było moje zdziwienie, gdy w progu stanął chłopak z drugiej klasy, którego w ogóle nie kojarzyłam. Blondyn spojrzał na mnie skołowany i zajrzał do pokoju.

-Ymm... Chyba pomyliłem pokoje - mruknął zakłopotany, a ja bez słowa zatrzasnęłam przed nim drzwi i padłam na łóżko.

-Co za ludzie - warknęłam układając głowę na poduszce najwygodniej jak to tylko możliwe. Po chwili zmieniłam swoją pozycję i położyłam się na boku, chwilę później znów zmieniłam pozycję przewracając się na drugi bok. Szlag trafił jakikolwiek sen, dlatego, gdy dwadzieścia minut później budziła się KaRi, byłam już ubrana.

Z każdą minutą coraz bardziej popędzałam współlokatorkę, ponieważ chciałam już wyjść na śniadanie. Gdy Lee pospiesznie robiła makijaż, ja zaczęłam nucić jakąś piosenkę. Otrząsnęłam się, gdy spostrzegłam, że blondynka patrzy na mnie z nieodgadnionym uśmiechem.

-No co? - zapytałam z zakłopotaniem.

-Nic, myślę, że powinnaś wystartować w konkursie śpiewu - powiedziała wychodząc z pokoju. Nie komentowałam słów dziewczyny, szłam w ciszy i tylko myślałam nad tym, co mi powiedziała.

Niespodziewanie poczułam uścisk, odwróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni, by stanąć twarzą w twarz z TaeHyungiem.

-Co tam laski? - zapytał, a jego twarz wykrzywiła się w tym dziwnym prostokątnym uśmiechu.

-Jestem głodna, więc, z łaski swojej, mógłbyś mnie puścić - odpowiedziałam hardo, a Kim szybko uniósł ręce w geście kapitulacji.

-Ktoś wstał lewą nogą... - powiedziała cicho towarzysząca nam dziewczyna, a ja posłałam jej krótkie, zmęczone spojrzenie.

-I w dodatku zbyt wcześnie... - mruknęłam poprawiając włosy, które rozwaliły się przez wiatr.

-A ja i Bobby wpadliśmy na pomysł...

*Olivia*

Nauczyciel angielskiego rozdał testy, które pisaliśmy poprzedniego dnia. Skrzywiłam się, gdy spostrzegłam, że odjęto mi jeden punkt. Zmierzyłam wzrokiem klasę i spojrzenie zatrzymałam na kartce siedzącej obok mnie dziewczyny. Oczywiście brunetka dostała jeden, więc nie opłacało mi się sprawdzić wyników. Obejrzałam się do tyłu, na Jessice. Dziewczyna analizowała swoją pracę, więc nie zwróciła na mnie uwagi, dopiero po odchrząknięciu uniosła wzrok.

-Co napisałaś w zadaniu czwartym, trzeci podpunkt?

Szatynka nic nie odpowiedziała, tylko przekazała mi swój test. Na kartce znacznie więcej było czerwonego długopisu, jednak to, o co mi chodziło, miała zrobione dobrze. Szybko porównałam prace, by upewnić się, że nauczyciel popełnił błąd przy ocenianiu. Zgłosiłam to do nauczyciela, który od razu poprawił swój błąd. Przecież znacznie lepiej oglądać sto procent na teście.

Wychodząc z sali, złapły mnie Eliza i KaRi. Dziewczyny przekrzykiwały się, jednak wyłapałam kilka słów kluczy. Bobby, wypad, kino, spacer.

-Co? - zapytałam mierząc dziewczyny poważnym wzrokiem.

-Bobby chciał, żebyś poszła z nami do kina - wyjaśniła Eliza, a ja pokiwałam głową w górę i w dół.

-Zastanowię się - odpowiedziałam i nagle skierowałyśmy głowy w jednym kierunku, gdy do naszych uszu doszedł szyderczy śmiech SeulGi.

-Nie za wysokie progi na wasze nogi? - zapytała zakładając ręce na piersi, gdy stanęła przed nami. - Liv, pamiętasz o naszym wyjściu do filharmonii?

Wzięłam głęboki wdech zamykając przy tym oczy. Gi oczywiście musiała wspomnieć o wyjściu, na którego wspomnienie, dziewczynom zrzedły miny. Obie szybkim krokiem odeszły, a zadowolona z siebie diablica wzięła mnie pod rękę i posłała firmowy uśmiech.

-Idziemy do skate-park'u?

Na rampach siedziało sporo osób. Między innymi wypatrzyłyśmy Jungkooka, Yugyeoma i HanBina.

-Już myślałem, że nie przyjdziesz, moja diablico - wypalił Jungkook mrużąc nieco oczy. SeulGi pstryknęła go w czoło.

-Nie jestem i nigdy nie będę twoja, baby! - Humor Lee diametralnie uległ zmianie. Pozostała towarzysząca nam dwójka zaniosła się śmiechem, kąciki moich ust również uniosły się ku górze.

-A jak tam Hana? - niespodziewane pytanie Jungkooka sprawiło, że wszyscy zwrócili na niego zdziwione miny. - No co? Zapytać nie można? BI najlepiej powinien wiedzieć.

-O ty szujo - zaśmiał się chłopak i spróbował kopnąć kumpla, który skutecznie uniknął jego ciosu. - A tak na poważnie, chyba zmierza ku dobremu. - Na ustach HanBina pojawił się uśmiech na wspomnienie o dziewczynie.

-Co wy w ogóle do niej macie? Wszyscy tak nagle się nią interesują - powiedziała SeulGi krzyżując ręce na piersiach. To był ten gest, który ukazywała zawsze, gdy chciała pokazać, że jest lepsza.

-No co, dziewczyna sympatyczna, nikomu na złość nie robi... Nic dziwnego, że ma powodzenie - zaśmiał się Kook. SeulGi uniosła wyżej podbródek.

-Jesteś denny - odpowiedziała, jej mina i ton głosy ewidentnie wskazywały, że wybrała już ofiarę na następne dni. Przygryzłam wargi. To nie będzie najłatwiejszy czas.

*ChaRin*

To, że najlepszym miejscem w tej szkole do odrabiania lekcji jest biblioteka, nie jest żadnym odkryciem. Sztuką jest znaleźć popołudniu w niej miejsce. Okazuje się bowiem, że od poniedziałku do czwartku, od pewnej godziny, biblioteka jest zupełnie pełna. Przechadzam się między dwoma rzędami stolików, każdy stolik miał po cztery krzesła, po dwa naprzeciw siebie. Z pewnością jest tu ze sto sześćdziesiąt miejsc i jakoś na razie wszystkie są zajęte.

Zaczynam wyklinać fakt, że w to piękne, wtorkowe popołudnie nikomu nie chciało się wyjść na zewnątrz, tylko wszyscy zaplanowali sobie to, co ja. Jaka jest moja ulga, gdy na końcu jednego z dwóch rzędów widzę dwie znajome twarze. Kai i Sunggyu robią pracę domową i rozmawiają na jakiś temat.

Pierwszy zauważył mnie Kai, pomachał do mnie, abym się zbliżyła. Dziwne było, że przy ich stoliku nikt nie zajął miejsca, jednak wolałam w to nie wnikać. Zajęłam miejsce koło Jongina i położyłam na blacie stos książek.

-Zapytałbym, czy odrabiasz zaległości z miesiąca, ale ty nawet miesiąca stażu w tej szkole nie masz - powiedział Kai sięgając po podręcznik do historii sztuki. - W życiu nie zdecydowałbym się na taki przedmiot...

-Masz coś do historii sztuki? - głos Gyu ewidentnie sugerował, że chłopak jest oburzony.

-Że tak powiem... Preferuję matmę - odpowiedział sięgając po długopis, by dalej wykonywać jakieś dziwne działania.

-Ale ta geografia... - mruknął Gyu, wyciągając ze spodu stosu odpowiedni podręcznik. - Tak nie pasuje...

-To zabezpieczenie, jeżeli nie powiedzie mi się w aktorstwie - wyjaśniłam i wybrałam podręcznik do koreańskiego. Nauczycielka zadała nam rozprawkę do przyniesienia na koniec tygodnia. Nie zamierzałam jej pisać w czwartek wieczorem, jak to robi większość uczniów.

W międzyczasie Kai tłumaczył Sunggyu jakieś dzikie równanie z trygonometrii. Bolał mnie fakt, że kiedyś też będę musiała się z tym zmierzyć w zakresie podstawy programowej. A niech ten dział piekło pochłonie.

-Pozostaje wierzyć, że ministerstwo oświaty stwierdzi, że to dziadostwo nie jest potrzebne... - mruczy Gyu i mierzy się z kolejnym równaniem. Zachichotałam, czym zwróciłam uwagę chłopaków.

-W tej kwestii mamy to samo zdanie - uniosłam kciuk ku górze i skoncentrowałam się na pisaniu planu mojej rozprawki. Oo, to jest proste i przyjemne. Zawsze ten sam plan, znajomość kilku książek czy filmów i jest, a nie jak gdzie nie gdzie, milion pięćset sto dziewięćset wzorów.

Gdy kończyłam pracę domową z historii sztuki, w bibliotece nie było zbyt wiele osób. Nawet Kai pozbierał się do akademika, tylko SungGyu został ze mną i udawał, że robi jeszcze jakieś zadanie. Już dawno jednak zorientowałam się, że chłopak mógłby wrócić do pokoju.

Mimo to widząc, jak bardzo chce mi towarzyszyć, raz po raz na moje usta wpadał delikatny uśmiech. To było bardzo urocze z jego strony.

Zamknęłam podręcznik i przeciągnęłam się.

-Już skończyłaś? - zapytał chłopak niby mimochodem, jednak uniósł głowę, by zerknąć w mój zeszyt.

-Tak, a jak tobie idą prace?

-Jeszcze troszkę zostało...

-W takim razie zaczekam na ciebie - powiedziałam i zaśmiałam się widząc jego minę. Kim szybko zamknął książki i podniósł się.

-Nie będziesz mi się tu męczyć. Praca nie zając, nie ucieknie, a ty będziesz zmęczona, jeżeli ze mną zostaniesz - powiedział i zaczął zbierać moje podręczniki z blatu.

-Ale... - wyjąkałam wskazując palcem to na niego, to na jego zeszyt.

-Nie martw się, Rin - chłopak posłał mi ciepły uśmiech po tych słowach. Przez to, aż poczułam motylki w żołądku.

Ach, ChaRin! Opanuj się!

*Hana*

Środa zapowiadała się wspaniale głównie ze względu na planowane lekcje. To dziś odbywa się komponowanie i śpiew! Weszłam do sali od śpiewu trzymając w dłoniach dwa zeszyty i kilka luźnych kartek, na których miałam kilka melodii, które sama skomponowałam na poprzedzającym te zajęcia komponowaniu.

Na razie nie było to wiele, kilkanaście sekund przyjemnej, w moim mniemaniu, przyjemnej dla ucha melodii.

Zajęcia śpiewu odbywają się w dziesięcioosobowym składzie. W mojej grupie najbardziej dało się odczuć SeulGi. Odwróciłam się do tyłu i jak na zawołanie, pojawiła się w progu drzwi do sali. Niczym maszyna przeskanowała całą salę, a swój przenikliwy wzrok zatrzymała na mnie. Pewnym krokiem ruszyła w moją stronę i, gdy stanęła metr przede mną, wycelowała we mnie palec wskazujący.

-Co ty sobie myślisz, zdziro? - warknęła i uniosła wyżej podbródek.

Moje brwi zawędrowały do góry. Kompletnie nie wiedziałam o co jej chodziło.

-Uważasz, że możesz flirtować ze wszystkimi?

Gdy nadal nie wiedziałam o co chodzi, twarz dziewczyny zrobiła się jeszcze bardziej wściekła. Wymachnęła dłonią wytrącając z moich rąk zeszyty i kartki. Szybko zaczęłam je zbierać, a ona w tym czasie wyrwała z rąk jednej z uczennic napój energetyczny i wylała na moje prace. Tego było za wiele.

-Co ty sobie myślisz?! - krzyknęłam kopiąc zniszczone kartki. I tak już do niczego się nie nadawały. - Za kogo się uważasz?!

Nie zdałam sobie sprawy, gdy ktoś objął mnie w klatce piersiowej i odciągnął dalej od dziewczyny. Gdyby nie ta osoba, pewnie zaczęłabym jej wyrywać włosy.

Przez chwilę próbowałam się wyrywać, jednak uścisk tylko się umocnił, a ja w końcu odpuściłam, gdy do moich uszu doszedł uspokajający głos HanBina.

-Ona nie jest warta twoich łez... - wyszeptał i starł z moich oczu pojedynczą łzę, którą uroniłam w chwili, gdy adrenalina ze mnie uleciała.

-Jesteś moim stróżem czy co? Zawsze pojawiasz się, gdy mam kłopoty... - zaśmiałam się, jednak pozwoliłam spływać kolejnym łzom wyznaczając tym samym kolejne ścieżki po moich policzkach.

-Wolałbym, żebyś nazywała mnie inaczej... - wyszeptał chłopak całując moje czoło.

*Mark*

Chanyeol siedział niczym na gwoździach. Od rana kogoś lub czegoś wypatrywał. Najpierw odniosłem wrażenie, że na kogoś czeka, a później, że za wszelką cenę próbuje się ukryć.

-Powiesz mi wreszcie pajacu, co takiego się dzieje? - zapytałem wkładając ręce do kieszeni. Nie denerwowałoby mnie to tak bardzo, gdyby palant nie ciągał mnie wszędzie ze sobą.

-Nie wiem, czy powinienem spotkać YooSoo, czy poczekać - wyjaśnił, a ja przewróciłem oczami. Tak wkurzającego Yeola to jeszcze nie widziałem.

Niespodziewanie z jego ust wydobył się dźwięk imitujący rozwścieczonego orangutana, a sam Park szybko schował się za filarem. Oczywiście sprawczynią była Chae YooSoo, która szła w towarzystwie mojej Sicci. Dyskutowały na jakiś temat i w ogóle nie zwracały na nas uwagi.

Palnąłem go w tył głowy.

-Mógłbyś dawać sygnały ostrzegawcze, gdy rzeczywiście jest taka potrzeba, a nie, gdy tylko zobaczysz ją na horyzoncie? - zapytałem i chciałem ruszyć w kierunku dziewczyn, które teraz szły po schodach. Gdybym trochę podbiegł, mógłbym Jess wystraszyć i złapać w ramiona. Byłaby cała moja... - Chodź, pogadamy z nimi i już.

Chciałem iść w ich stronę, ale Chanyeol złapał mnie za rękaw i pociągnął za filar.

-Amputowali ci mózg?! A co jak mnie wyśmieje przy koleżance?!

Wywróciłem oczami. Nigdy się takimi bzdetami nie przejmował, ale tym razem to chyba jemu amputowali mózg...

-Jeżeli masz inny pomysł, to mów.

-Chodźmy na papierosa - zaproponował chłopak i to była pierwsza propozycja, na którą z chęcią przystałem. W końcu koreański nie jest jakąś ważną, wymagającą lekcją, na której muszę być.

-----------

Witam was w tą piękną sobotę!

Jak wam się podoba nowy rozdział??? Liczę na komentarze i gwiazdki <3

Dzisiaj mam ważną informacje, jakiś czas temu zaczęłam pisać dwa inne ff, na które serdecznie zapraszam!

#1
"Night life"
Pojawia się co wtorek


#2
"Diary"
Pojawia się co czwartek

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top