#1 Najlepsza Szkoła W Korei

*Jessica*

Stałam przed bramą i nadal wpatrywałam się w ogromną placówkę, do której właśnie miałam złożyć papiery. Szkoła ta posiadała cztery budynki, dwa boiska i mały park, w którym ukryty był skate-park. Skąd to wiem? Nim zdecydowałam się na tę szkołę, przejrzałam na jej temat wszystkie fora i strony, jakie tylko znalazłam. Wszystko to robiło spore wrażenie. Czułam się trochę dziwnie ze świadomością, że taka zwykła osoba jak ja ma możliwość uczenia się w tak niezwykłej szkole.

Po raz kolejny przejrzałam dokumenty, które cały czas trzymałam w ręce, by sprawdzić, czy wszystko jest wypełnione poprawnie. Byłam tak zestresowana, że wszytko układało się w jakieś znaczki, których nie byłam w stanie odczytać. Wzięłam głęboki wdech i miałam zamiar ruszyć, gdy usłyszałam czyjś głos. Odwróciłam się i zauważyłam dziewczynę, która zmierzała w moją stronę.

-Przepraszam, wiesz może, gdzie jest biuro dyrektora? - zapytała, a ja głębiej się jej przejrzałam.

Dziewczyna trochę wyższa ode mnie, może siedem, osiem centymetrów. Ma długie czarne włosy i tego samego koloru oczy. Gdy delikatnie uśmiechnęła się w moją stronę w jej policzkach powstały dołeczki. Na pierwszy rzut oka wydaje się być miłą osobą.

-Nie. Właśnie idę w tamtą stronę - odpowiedziałam i wyciągnęłam rękę w jej stronę - Kim Jessica. - Dziewczyna uścisnęła moją dłoń.

-Hana Sanchez - przedstawiła się, a na jej usta znów wpłynął miły uśmiech. - Możemy poszukać go razem. - zaproponowała, a mi to odpowiadało. W takiej sytuacji we dwójkę zawsze raźniej.

-Dobrze. Chodźmy - powiedziałam i skierowałam się w stronę budynku. - A więc... Na jakie zajęcia się zapisujesz? - zapytałam chcąc przerwać chwilową ciszę, która była dla mnie nie do zniesienia.

-Wybrałam śpiew, komponowanie, taniec, psychologię i historię sztuki - odpowiedziała.

-Komponowanie? Również na nie idę - powiedziałam, a ona uśmiechnęła się do mnie.

-Może będziemy razem w grupie. Jakie przedmioty jeszcze wybrałaś?

-Hiszpański, angielski, francuski, matematykę, fizykę i komponowanie.

-Hiszpański? - zaśmiała się dziewczyna.

-Coś nie tak? - wzruszyłam ramionami.

-Nie, tak po prostu... - zachichotała. Weszłyśmy właśnie na długi korytarz, na którego końcu siedziało dwóch chłopaków, którzy dosyć głośno rozmawiali.

-Aahhh... Sunggyu, czy ty choć raz nie możesz napisać matmy w terminie?! Teraz muszę tu z Tobą siedzieć - jęczał jeden, a drugi zaśmiał się.

-Zamknij się, lekcje są. Załatwię tylko sprawę terminu i idziemy - w tym momencie obaj spojrzeli na nas, ale nic nie powiedzieli, więc po prostu ich wyminęłyśmy. Gdy tylko znalazłyśmy się w dość bezpiecznej odległości, Hana spojrzała na mnie znacząco.

-Zauważyłaś, że byli dość przystojni? - zapytała i westchnęła. Uniosłam brew.

-Już się zakochałaś? - zapytałam, a dziewczyna zaśmiała się.

-Nie no, co ty... Zwariowałaś, ale przyznaj... Nie byli tacy źli - wytłumaczyła, a ja spojrzałam na nią podejrzliwie. - Jeżeli tak prezentują się chłopcy w tej szkole, to może być ciekawie. - dodała, a ja przytaknęłam.

-W sumie... - powiedziałam i stanęłyśmy przed biurem dyrektora. -Nie spodziewałam się, że pójdzie tak szybko - stwierdziłam, a dziewczyna zapukała do drzwi i weszła do środka.

-Dzień dobry - przywitałyśmy się, równocześnie nisko się przy tym kłaniając.

-Dzień dobry - powiedział mężczyzna za biurkiem i wskazał nam krzesła, na których mogłyśmy usiąść. - W czym mogę pomóc? - zapytał i zaczął zbierać jakieś papiery z biurka.

-Chciałyśmy złożyć podania do szkoły - wytłumaczyłam i pokazałam teczkę, w której miałam papiery.

-Jesteście na liście? - zapytał dyrektor, a my zgodnie pokiwałyśmy głowami. - Proszę dokumenty - powiedział wyciągając do nas rękę. Sanchez jako pierwsza podała mu dokumenty, a ja poczekałam na swoją kolej.

-Bardzo dobre wyniki. Świadectwo ukończenia szkoły też nie jest gorsze. Chcesz iść w kierunku artystycznym? - zapytał mężczyzna, a moja znajoma pokiwała twierdząco głową.

-Tak - powiedziała, a ja zerknąłem kątem oka na jej ręce, które miała złożone na kolanach. Trzęsły się, i to aż za bardzo.

-Na ten kierunek idzie bardzo dużo osób - stwierdził jeszcze raz przeglądając papiery.

-Nie dziwię się. W końcu to w tej szkole jest najlepszy profil artystyczny - umiała dobrze grać, mimo że w środku na pewno bardzo przeżywa, ani razu nie załamał się jej głos. Mężczyzna uśmiechnął się i odłożył podanie Hany na bok. Teraz przyszła kolej na mnie. Podałam swoje papiery i teraz śmiało mogę powiedzieć, że zaczęłam panikować.

-Równie dobre wyniki. Wydaje mi się, że w tym roku przyjdą do nas sami uzdolnieni uczniowie - stwierdził mężczyzna posyłając w naszą stronę delikatny uśmiech, ja za to uniosłam brwi do góry ze zdziwienia. - Wyniki z rekrutacji będą dostępne za tydzień, ale powiem wam, że raczej nie musicie się martwić. Tutaj dostają się osoby, których wyniki są niższe od waszych o nawet 6-8%. Wszystkie informacje dostaniecie na maile, a teraz możecie obejrzeć szkołę, tylko nie przeszkadzajcie w prowadzeniu lekcji - powiedział dyrektor, a my podniosłyśmy się z zajmowanych miejsc. Pożegnałyśmy się i wyszłyśmy z biura. Na korytarzu panowała kompletna cisza.

-Obejrzymy trochę szkołę? - zapytała Hana.

-Możemy się przejść, tylko pójdę do łazienki - powiedziałam, a dziewczyna mi przytaknęła.

Po wyjściu z łazienki od razu skierowałam się w miejsce, gdzie prędzej zostawiłam moją nową znajomą, jednak teraz nie była ona sama. Rozmawiała z chłopakami, którzy prędzej siedzieli na korytarzu. Stanęłam za ścianą, tak by nie przerywać im rozmowy. Zerknęłam ostatni raz, a potem wyjęłam telefon, żeby napisać rodzicom o sytuacji z rekrutacją. Po wysłaniu SMS'a odruchowo zerknęłam, czy Hana jest już sama, ale nadal stali przy niej ci licealiści.

-Nie ładnie podglądać - usłyszałam głos za sobą, na który podskoczyłam ze strachu, a z moich ust wyrwał się cichy pisk. Za sobą zobaczyłam chłopaka o rudych włosy i jedno trzeba przyznać, jest przystojny. Zaintrygował mnie. Już miałam odpowiedzieć, ale chłopak wyjął z moich rąk teczkę, w który miałam kopie dokumentów. Od razu rzuciłam się żeby wziąć od niego moje rzeczy, jednak chłopak podniósł rękę do góry i na nic było moje podskakiwanie, nie mogłam ich dosięgnąć.

-Haha... Urocza jesteś - zaśmiał się, gdy zobaczył moją wściekłą minę. Zmrużyłam oczy.

-A ty wkurzający! - powiedziałam zirytowanym głosem. - Oddaj moją teczkę! - rozkazałam, na co on spojrzał to na mnie to na moją własność.

-Co tam jest? - zapytał i potrząsnął teczką, która nadal znajdowała się poza moim zasięgiem.

-A co cie to obchodzi?! - krzyknęłam, a chłopak otworzył teczkę. Znów podskoczyłam próbując ją odzyskać, ale na nic.

-Ulala... Może razem będziemy chodzić na angielski - stwierdził chłopak - serio? Matma i fizyka? - zapytał i kontynuował czytanie przedmiotów, na które mam zamiar pójść.

-Oddaj mi to! - zawołałam po raz ostatni, ale w tej chwili, ktoś wyrwał z rąk rudzielca moją ukochaną teczkę.

-Co ty robisz głąbie? - zapytał, jak się okazało jeden z tamtych chłopaków. - Proszę - powiedział i oddał mi moją własność. - A tak przy okazji, jestem Kim Sunggyu - wyciągnął do mnie dłoń i uroczo się przy tym uśmiechając.

-Jessica Kim - powiedziałam i uścisnęłam jego dłoń, a obok mnie pojawiła się Hana.

-Co ty znowu wyrabiasz? - zwrócił się do rudzielca, który stał obok i lustrował mnie wzrokiem. Do całej sytuacji dołączył jeszcze trzeci chłopak.

-Próbuje nawiązać kontakt z nową koleżanką - powiedział i wskazał dłonią na mnie. W tym momencie nieznany mi, najwyższy chłopak zaśmiał się.

-Ale to nie powód, żeby brać czyjeś dokumenty! - oburzyłam się, a Sunggyu spiorunował rudego wzrokiem.

-Coś czuje, że zaraz mnie zabijesz - powiedział ironicznie i przekręcił oczyma wkładając ręce do kieszeni.

-Jesteś matołem - skomentował chłopak.

- A wy. Chcecie dołączyć do tej szkoły? - zapytał nieznajomy.

-Tak. Mam nadzieje, że nam się uda - odparła Sanchez owijając swoje dłonie wokół mojego ramienia.

-Na pewno się dostaniesz. Jesteś bardzo mądra. Mieć 98% z egzaminu końcowego to coś. Nawet Sunggyu by pozazdrościł - stwierdził rudy patrząc na mnie z dziwnym błyskiem w oku. Zerknęłam na drugiego chłopaka, jednak on pozostał obojętny.

-Panowie Kim, Park i Tuan! Czy was już lekcje koreańskiego nie obowiązują?! - usłyszeliśmy głos i spojrzeliśmy na nauczycielkę, która szła w naszą stronę.

-Już idziemy - powiedział Sunggyu popychając Tuana w stronę klasy.

-Jeszcze się zobaczymy! - usłyszałam głos rudego, który w tym momencie bardzo ładnie uśmiechnął się do mnie.

-Pa! - zawołał jeszcze Sunggyu i obaj zniknęli w klasie. Zaraz za nimi ruszył niejaki Park.

-Do zobaczenia! - zawołał i również zniknął w klasie. Nauczycielka spiorunowała nas wzrokiem i weszła zaraz za nimi do klasy zamykając drzwi. Zostałyśmy całkowicie same.

-Idziemy na kawę? - zaproponowała Hana.

-W sumie czemu nie. Dziś mam dość wrażeń - powiedziałam i poszłyśmy do pobliskiej kawiarni.

*Sunggyu*

Zaraz po wepchnięciu tej rudej małpy do sali lekcyjnej usiadłem na swoim miejscu, a on obok. Dlaczego musiałem trafić do klasy akurat z tym cieciem?! Niby kumplami jesteśmy od pierwszej klasy. Może dlatego czasem trudno znieść jego osobę.

-Widziałeś je? - rzucił Mark i zabawnie pokręcił brwiami.

-Zamknij się - szepnąłem do niego nie chcąc zwracać na siebie uwagi połowy klasy.

-Coś taki nie w sosie? - Mark jakby nie zwracał uwagi na to, co przed chwilą powiedziałem.

-po prostu zajmij się lekcją - odpowiedziałem licząc, że rudy da mi spokój. Szkoda, że nie lubię matmy. Przynajmniej miałbym spokój.

-Chanyeol na pewno by pogadał ze mną na tak ważny temat. Jesteś nie miły - chłopak cały czas droczył się ze mną, przez co strzeliłem sobie mentalnego liścia. Dlaczego ja w ogóle z nim rozmawiam? Dlaczego w ogóle z nim siedzę? Wszystko zaczęło się w pierwszej klasie, gdy zachciało mu się usiąść akurat ze mną. A co jak co, ale w tej klasie nie tak łatwo zmienić miejsce...

-To może przesiądziesz się do niego? A tak poza tym... W sumie nie były złe...

-Sunggyu! Przestań gadać! Wiem, że siedzenie obok Marka może to utrudniać, ale liczę, że zachowasz resztę kultury. - powiedziała pani Young i zbeształa Marka morderczym spojrzeniem.

-Jak zwykle wszystkiemu winny ja! A może to on do mnie gadał! - zawołał chłopak widocznie zbulwersowany tym, co się stało. W tle dało się słyszeć jeszcze chichot Yeola, który również nie był uwielbiany przez naszą nauczycielkę.

*Hana*

Siedziałyśmy w kawiarni, piłam moją ulubioną zieloną herbatę. Jessica zamówiła dla siebie cafe latte.

-To jak się z nimi gadało? - wypaliła Jessica, a ja odłożyłam filiżankę z herbatą na bok.

-Są... Zabawni - stwierdziłam, a w mojej głowie pojawiło się wspomnienie z naszej krótkiej rozmowy. - A ten rudy...

-Nieważne. Jak myślisz, jacy nauczyciele uczą w Mikkellerze? - zmieniła temat, a ja sięgnęłam po filiżankę. Póki co nie będę jej zadręczać męczącymi pytaniami.

-Mam nadzieję, że będą myśleli racjonalnie. Nie lubię nauczycieli, którzy uważają, że to ich przedmiot jest najważniejszy - stwierdziłam, a moją uwagę przykuła dziewczyna, która właśnie zaczęła się zbierać do wyjścia.

-Tak... - powiedziała Jessica i odłożyła swoją filiżankę z kawą na stolik. Nadal coś do mnie mówiła, jednak ja skoncentrowałam się na obserwacji dziewczyny, która właśnie przechodziła obok nas. Specjalnie wystawiła rękę tak, by pchnąć filiżankę wprost na bluzkę mojej znajomej. - Hej! - Jessica gwałtownie podniosła się i złapała dziewczynę za ramię po czym mocno odwróciła ją w naszą stronę. -Co to miało być?! - zawołała, a dziewczyna tylko zmierzyła ją wzrokiem, jakby oceniają jej sylwetkę.

-Ups... Niechcący - wzruszyła ramionami.

-Chyba sobie kpisz - odpowiedziała szatynka, a wokół nas zaczęło przybywać gapiów. - Zrobiłaś to specjalnie.

-Co za różnica? I tak ta bluzka zbyt ładna nie była - na ustach nieznajomej pojawił się perfidny uśmiech. Zauważyłam jak ciało Jessici spina się. Podniosłam się i stanęłam między dziewczynami.

-Spokojnie Jessica - poprosiłam i spojrzałam na drugą dziewczynę. - A ty mogłabyś się opanować.

Dziewczyna prychnęła i wyrwała się z uścisku Kim.

-Miło było. Papa - pomachała do nas i wyszła z kawiarni.

*Jungkook*

Przechodziłem przez korytarze szkolne, przez cały czas szukałem tego głupka, Yugyeoma, który powiedział, że mamy się spotkać przy sali biologicznej, a jednak nigdzie go nie było.

-Kretyn - szepnąłem do siebie i szedłem dalej, nagle zobaczyłem dziewczynę. Rozglądała się na boki, tak jakby czegoś poszukiwała. - Cześć, mała - zawołałem, a dziewczyna przeszyła mnie wzrokiem. - Szukasz czegoś? - zapytałem podchodząc bliżej.

-Raczej wątpię, że wyglądasz na człowieka, który mógłby mi pomóc - powiedziała i wyminęła mnie. Szybko odwróciłem się na pięcie.

-Nowa uczennica? - zapytałem zrównując z nią kroku. Dziewczyna totalnie to zignorowała -Zanosisz dokumenty do dyrka? Grzeczna dziewczynka? - wszelkie próby nawiązania z nią kontaktu kończyły się fiaskiem. - Coś czuje, że jesteś dziewicą - wypaliłem, a laska nie wytrzymała. Gwałtownie odwróciła się do mnie i wskazała na mnie palcem.

-Albo się odczepisz, albo zrobię z twojego życia piekło - powiedziała mrużąc nieco oczy.

-Jeon JeongGuk - wystawiłem rękę w jej stronę, ona otworzyła usta ze zdziwienia. Przez chwilę analizowała to i w końcu złapała moją dłoń.

-Lee SeulGi - powiedziała, a ja świętowałem małe zwycięstwo. Grunt to wiedzieć coś o 'przeciwniku'.

-Na pewno potrzebujesz pomocy GiGi - uśmiechnąłem się pokazując rząd białych jak perełki zębów.

-Nie pozwalaj sobie - powiedziała i wydęła nieco policzki. - Dam sobie radę.

Nie dawałem za wygraną. Gdy dziewczyna znów ruszyła przez korytarz, ruszyłem za nią. W końcu weszła do damskiej łazienki. Zaśmiałem się i chciałem pójść za nią, jednak w momencie gdy otwierałem drzwi usłyszałem głos tego głupka.

-Ej... Pomyliłeś łazienki czy wkraczasz na nową drogę życia? - zapytał, a ja spiorunowałem go wzrokiem.

-Gdzieś był? - zapytałem, a on tylko wzruszył ramionami. Zerknąłem na drzwi damskiej łazienki. - Wiesz... Chyba mam nowy cel.

*SeulGi*

Stałam przed lustrem i beznamiętnie wpatrywałam się w swoje odbicie. Czy ten kretyn już poszedł? Uderzyłam ręką o zlew.

-Irytujący dupek - wyszeptałam i odwróciłam się w stronę drzwi, które właśnie zaczęły się otwierać. Spodziewałam się tego chłopaka, a jednak zauważyłam brunetkę z okularami na nosie i teczką w rękach. Podeszła do zlewu obok i położyła białą teczkę, tak by jej nie zamoczyć. Przez cały ten proces nawet na mnie nie spojrzała. Spokojnie zaczęła myć ręce, a ja włączyłam wodę i pochlapałam jej dokumenty. Ona tylko zerknęła na to i podeszła do ręczników, by osuszyć dłonie. Zagryzłam wewnętrzną stronę policzka. Nie lubię, gdy ktoś mnie ignoruje. Dziewczyna przeszła obok mnie i sięgnęła po zmoczoną teczkę by wyrzucić ją do kosza.

-Ty - odezwałam się w końcu, pokazując na nią palcem, dziewczyna w końcu spojrzała na mnie, jednak było to spojrzenie zupełnie obojętne. - Nie powinno się ignorować ludzi - powiedziałam ze złością, a ta odchrząknęła.

-Nie powinno się zalewać teczek innych ludzi, zważywszy na to, że mogą w niej być jakieś ważne dokumenty - posłała mi jeszcze krótkie, obojętne spojrzenie i złapała za klamkę od drzwi.

-Masz zamiar uczyć się w tej szkole? - wypaliłam nagle spoglądając na jej teczkę spoczywającą w koszu.

-Tak.

Niespodziewanie wyciągnęłam dłoń w jej stronę.

-Lee SeulGi - powiedziałam, a ona niepewnie uścisnęła mi rękę.

-Olivia Kim - odparła i ponownie odchrząknęła. - Muszę już iść. Spieszę się - wyjaśniła, pomachała do mnie i wyszła z łazienki.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top