16.
Zastanawiałam się nad tym, co powiedział Louis. I ta dziwna cisza, która wtedy zapadła. Nie wiedziałam kompletnie nic o jego przeszłości. Okazywało się, że również nie znam Jacksona. Kiedyś powiedział mi, że znał kogoś, kto miał podobną sytuację do mojej, ale zawsze gdy zaczynałam z nim rozmowę, kończył szybko temat.
Chciałam powiedzieć o wszystkim dla Jacoba. Byłam pewna, że mogę to zrobić. Gdy już wykręcałam jego numer, aby umówić się na spotkanie, ktoś zadzwonił do drzwi. Zeszłam szybko na dół, kiedy je otworzyłam zobaczyłam Louisa.
-Cześć - powiedział, a ja byłam zdziwiona, że do mnie przyszedł - Mogę wejść?
-Tak - odparłam i zamknęłam za nim drzwi.
-Wszystko w porządku? - spytał mnie, a ja zamierzałem zadać mu to samo pytanie.
-Coś się stało?
-Nie możesz powiedzieć dla Jacoba o tym, że jesteś wilkołakiem - mruknął i poprawił swoje włosy.
-Właśnie mam zamiar to zrobić - wyciągnęłam telefon, ale ktoś znowu zapukał do drzwi.
Otworzyłam je i zobaczyłam Jacoba.
-Jacob?! - zdziwiłam się. Nie byliśmy umówieni.
-Cześć Evelyn - uśmiechnął się i wszedł do środka. Jednak gdy zobaczył Louisa, jego usta zmieniły się w wąską kreskę.
-Cześć - odparł blondyn i trochę go zatkało.
-Cześć? - spojrzał na mnie, a mi ręce opadły.
-Louis przyszedł do mojego brata - tylko na to wpadłam.
-Przyjaźnisz się z Jake'em? - spytał, a ja błagałam w duchu, aby potwierdził moje słowa.
-Tak - odparł Louis i kontynuował - Przyszedłem do niego za wcześnie, więc Evelyn mi otworzyła.
-Trochę to dziwne, że spędzacie razem tak dużo czasu - mruknął Jacob i zaczął mnie denerwować.
-Sugerujesz mi coś? - byłam zła za to, że mi nie wierzył.
-Spotykasz się z nim? - spytał, a mnie powoli ogarniała złość.
W tym momencie do domu wparował Jake.
Spojrzał na mnie i na miny pozostałych. Wiedziałam, że zaraz wyda się moje kłamstwo. Jednak tak nie było.
-Cześć wam - rzucił, po czym spojrzał na mnie podejrzliwie. Gdy zobaczył, że ledwo powstrzymuje się od nakrzyczenia na niego, zaraz dodał - Dzięki, że przyszedłeś - zwrócił się do Louisa i poklepał go po ramieniu - Możemy już iść do mnie. Evelyn. Dzięki, że się nim zajęłaś.
Zatkało mnie. Nie wiedziałam co robić. Skąd Jake... Co w ogóle się właśnie wydarzyło?
Mój brat poszedł z nim na górę, a ja zostałam sama z Jacobem. Moja szczęka sięgała już podłogi, a jego zawstydzona mina była dość dziwna. Pomyślałam, że Jake domyślił się co jest grane i po prostu chciał mi pomóc.
-Przepraszam - wydusił z siebie Jacob i on też był zdezorientowany. Nigdy nie pomyślałabym, że może być o mnie zazdrosny.
-Wiesz, że kocham tylko ciebie - odparłam, a on podszedł do mnie.
-Wiem, ale ostatnio więcej czasu przebywasz z nim, z tym Mattem, którego nawet nie znam, a nawet z Jacksonem - mruknął, po chwili dodając - Mam prawo być zazdrosny.
-Po prostu dużo się teraz dzieje, a ja nie umiem tego wyjaśnić - wiedziałam, że Louis pewnie teraz wytęża słuch i śledzi moją rozmowę, ale miałam nadzieję, że Jake zmusił go do powiedzenia mu o co chodzi w tej sytuacji.
-Kocham cię - mówiąc to, przytulił mnie, a ja również go objęłam.
Umówiliśmy się na wieczór, bo powiedziałam mu, że muszę trochę odpocząć. Gdy tylko wyszedł pobiegłam do pokoju mojego brata i zobaczyłam ich siedzących na łóżku. Rozmawiali, a nawet się śmiali.
-Co to było? - spytał Jake i wybuchł śmiechem.
-Uratowałeś mój związek idioto - mruknęłam i usiadłam obok nich - Skąd w ogóle wiedziałeś o co chodzi? - spytałam. Tego nie mogłam pojąć.
-Zobaczyłem tego dupka jak patrzy na ciebie i twojego nowego kolegę. Domyśliłem się, że chodzi o Louisa... Bo masz na imię Louis, tak?
-Zgadza się - odparł, po czym wstał z łóżka i dodał - Będę się już zbierać. Pamiętaj, o czym rozmawialiśmy.
Już prawie zapomniałam, że wcześniej mówiliśmy o tym, abym nikomu nie mówiła o mojej tajemnicy. Dzisiaj kompletnie straciłam chęci, aby zdradzić cokolwiek dla Jacoba.
☆☆☆☆
Rozdziały są dosyć krótkie. Mogłabym złączyć kilka w całość, jednak nie wiem, czy czytalibyście dłuższe rozdziały. Możecie napisać co o tym myślicie.
Tak po za tym, jakoś nie mam weny na pisanie rozdziałów, ale nie będzie opóźnień, bo mam napisane kilka na przód.
Werecoyote85 :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top