14.

W drodze do domu Louis pytał o szczegóły. Był ciekawy dlaczego tak nagle chciałam założyć z nim stado. Po prostu mu ufałam. Jackson przewracał oczami za każdym razem, gdy chłopak się odzywał, jednak czułam, że coraz bardziej się do niego przekonywał. Źle mi było z tym, że muszę okłamywać Jacoba i Amande, ale nie miałam wyjścia.
Wieczorem poszłam do mojego chłopaka, bo byliśmy umówieni na oglądanie filmu. Drzwi otworzyła mi jego rok starsza siostra.
-Cześć Danielle - przywitałam się pierwsza.
-Cześć - lubiłam ją - Jacob jest na górze.
Była miła, często gdy przychodziłam do chłopaka przed czasem, siedziałyśmy razem i opowiadałyśmy co u nas.
-Dawno nie widziałam cię w szkole - stwierdziłam, a ona pokiwała głową.
-Byłam chora, ale już w porzadku.
Poszłam na górę do pokoju Jacoba. Siedział na łóżku z miską popcornu. Widocznie nie zauważył kiedy przyszłam. Obejrzeliśmy Love, Rosie i nie powiem, na końcu filmu zakręciła mi się łza w oku.
Gdy zaczęło się ściemniać odwiózł mnie do domu. Weszłam i spotkałam brata, który akurat nakładał buty.
-Wychodzisz o tej porze? - spytałam, zdejmując kurtkę.
-Idę do kolegów na film. Rodzice niedługo wrócą. Możesz mnie kryć? - jak zwykle.
-Jasne - odparłam, a on mnie przytulił.
-Dzięki siostra. Kocham cię - mówił mi to zawsze, gdy miałam go kryć. Wiedziałam, że nie idzie do kolegów, tylko na imprezę, ale w końcu był moim bratem.
Wzięłam prysznic i rzuciłam się na łóżko. Odblokowałam telefon i zobaczyłam, że mam jedną wiadomość.
"Miło być w twoim stadzie"
Uśmiechnęłam się, gdy to przeczytałam. Położyłam telefon do łóżka i pierwszy raz od jakiegoś czasu tak łatwo zasnęłam. Rano obudził mnie hałas dochodzący z piętra niżej. Szybko tam poszłam i zobaczyłam, że to Jake ledwo trzyma się na nogach.
-Ale miałem chorą noc - powiedział, siadając na krześle.
-Piłeś? - zdarzało mu się wracać po takich imprezach.
-Tylko trochę - odparł, a ja nalałam mu szklankę zimnej wody - Samochód Toma się popsuł i musiałem wracać na piechotę - kontynuował.
-Dlaczego nie zadzwoniłeś do mnie?
-Nie chciałem cię budzić - odpowiedział, a ja pokręciłam głową.
-Po prostu byłeś pijany i nie chciałeś żebym podkablowała o tym rodzicom - dodałam, a on się uśmiechnął.
-Przejrzałaś mnie na wylot - wypił całą zawartość szklanki, a ja spojrzałam na zegarek. Była szósta trzydzieści, więc miałam jeszcze czas.
-Idź się połóż, a ja wymyśle jakąś pogadanke dla twojej wychowawczyni - zamierzałam go usprawiedliwić. Rodziców zwykle nie było w domu, więc to ja zajmowałam się takimi rzeczami. Byłam zła na brata, że się upił, ale nie wiedziałam czy mam reagować w takiej sytuacji. Zwykle gdy mnie prosił, to go kryłam.
Wyszykowałam się do szkoły i wyszłam na przystanek. Zamierzałam dzisiaj pojechać autobusem. Ku mojemu zdziwieniu był w nim Louis. Myślałam, że jako wilkołak będzie dojeżdżać w inny sposób. Z uśmiechem mi pomachał, a ja usiadłam obok niego.
-Jak się spało? - spytał, a mi nie wiem czemu zrobiło się lepiej na jego widok.
-W końcu się wyspałam - odpowiedziałam i autobus ruszył.
-Myślę, że moglibyśmy się dzisiaj spotkać i poćwiczyć przed twoją pełnią. Oczywiście w trójkę - dodał, a ja zaczęłam się zastanawiać jak ją spędze.
-Radzisz sobie w przemianach? Masz kontrolę? - spytałam, a on był zadowolony, że chciałam podtrzymać temat.
-Nie całkiem. Nie mam pełnej kontroli - mruknął, a wtedy autobus zatrzymał się na kolejnym przystanku i zobaczyłam, że jest na nim Jackson. Usiadł na miejscu przed nami i od razu odwrócił się w naszą stronę.
-Co tam? - spytał i nie czekając na rozmowę zaczął mówić - Mam plan, aby spotkać się i obmówić sprawę twojej pełni.
-Louis wpadł na to samo - odparłam, a Jackson wziął głęboki wydech.
-Gościu nie odbieraj mi pracy - mruknął pod nosem.
-Dzisiaj po szkole? - spytał Louis, poprawiając blond włosy.
-Evelyn nie może - powiedział, a ja spojrzałam na niego zdziwionym wzrokiem. Po chwili dodał - Amanda umówiła was do kosmetyczki.
Przewróciłam oczami i wtedy dojechaliśmy na miejsce.

☆☆☆☆
Mam teraz trochę gorsze dni, jednak nie przestaję pisać. Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał. Wątki z poszczególnymi postaciami szybko się rozwiną, ale teraz tylko tyle mogę powiedzieć.
Werecoyote85 :*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top