Nadzieja



- Jeszcze tu jesteś? - Głos Stiepy drżał lekko, gdy zwracał się do dziewczyny. Wyglądała tak krucho na szpitalnym korytarzu, burza rudych włosów, blada cera i wielkie, szare oczy, które wypełniał teraz strach. Ten sam strach ściskał i jego serce, myśl, że jego silny starszy brat leży tam na łóżku, taki blady i słaby. Westchnął zirytowany. Miał wystarczająco problemów z pocieszaniem Miszy, czemu ta mała nie odpuszczała? Codziennie przychodziła do szpitala, czasem siedziała z Alexem, czasem nawet nie wchodziła do sali. Gdzie Alex miał głowę aby zadawać się z takim dzieciakiem, przecież ona była nieletnia, co by było gdyby ktoś sie dowiedział ? Dziewczyna podniosła powoli głowę i spojrzała mu w oczy, opuchnięte powieki zdradzały, że płakała. Z trudem przełknęła ślinę.

- Co powiedział lekarz? - Wyszeptała drżącym głosem. - Jak wyniki, czy któryś z was?...

- Nie, niestety nie ma zgodności. Ale to i tak bez znaczenia, jego serce jest coraz słabsze, podobno to już kwestia dni, nie tygodni, nawet to nam zabrali. - Przetarł twarz dłonią.

Drgnął, słysząc jej stłumiony szloch. Obejmowała się ramionami próbując powstrzymać ich drżenie, łzy obficie spływały po bladych policzkach, zagryzała niemal do krwi drżące wargi. Westchnął i mocno przygarnął ją do siebie. Cholera, nie znał nawet jej imienia, nigdy o nie nie zapytał, była częścią życia Alexa więc zaakceptował, że tu była, nawet jeśli go to irytowało. Pogładził ją po drżących ramionach. Trwali tak przez dłuższą chwilę, powoli odsunął ją od siebie.

- Stiepa, puść ją - Tuż przed nim stał Alex blady i wychudzony, wyglądał jak cień samego siebie. Szybkim ruchem przygarnął dziewczynę do siebie. - To jeszcze dziecko, co ty sobie wyobrażasz? Dziewczyna parsknęła nagle niekontrolowanym śmiechem. Obaj spojrzeli na nią zaskoczeni. Jej oczy błyszczały, a ona lekko potrząsnęła głową.

- Powinieneś leżeć, wiesz o tym Lexi - rzuciła ze śmiechem, ciągnąc zaskoczonego mężczyznę w stronę jego sali. Stiepa patrzył na nią, zupełnie nie rozumiejąc, co się stało. Jeszcze chwile temu przypominała kupkę nieszczęść, a teraz śmiała się jakby nigdy nic.

- Silna jest, prawda ? - Lekarz jego brata patrzył na oddalającą się w stronę sali parę - trzeba mieć wiele sił, aby wobec umierającego przyjaciela przybierać maskę beztroski. Nie wiem skąd ona bierze odwagę, by wciąż przy nim trwać ... Swoją drogą, możliwe, że znaleźliśmy dawcę za granicą. Za dwa, trzy dni powinniśmy mieć potwierdzenie.

Stiepa wpatrywał się w lekarza, nie rozumiejąc, co ten do niego mówi i tylko gorące łzy zdradzały, że dotarł do niego sens słów mężczyzny. Lekarz położył mu rękę na ramieniu i lekko się uśmiechnął

- Nadzieja, chłopcze, zawsze trzeba mieć nadzieję.

Nagle pobladł i rzucił się biegiem do Alexa, który osuwał się bezwładnie na ziemię. Mężczyzna uchylił oczy i popatrzył na lekarza uśmiechając się blado. Natychmiast został położony do łóżka i podłączony do kolejnej kroplówki.

Misza, najmłodszy z ich trójki, przyjechał, jak tylko dostał telefon. Teraz siedział na korytarzu i cicho rozmawiał z dziewczyną. Stiepa potrząsnął lekko głową, wiedział że musi porozmawiać o niej z bratem. Westchnął i popatrzył na leżącego na łóżku Alexa.

- Kim dla ciebie jest ten dzieciak? - Zapytał zirytowany.

- Wszystkim, ale ona o niczym nie wie. Kiedy ją poznałem, miała tylko trzynaście lat, teraz ma siedemnaście. Jest wspaniała, taka odważna i delikatna. - Zamknął na chwile oczy, jakby się nad czymś zastanawiał. - Jest moją nadzieją i siłą, wiem, że jest jeszcze dzieckiem, ale gdybym był zdrowy, już dawno powiedziałbym jej prawdę. Stiepa, zajmij się Niką. Jeśli coś mi się stanie, ona wcale nie jest taka silna, jak udaje. Nie chcę, aby straciła ten uśmiech, wiesz, to w nim się zakochałem już pierwszego dnia.

- Pedofil - Rzucił Stiepa ze śmiechem, patrząc na lekki uśmiech brata.

- Może niedane nam będzie być razem, a jeżeli coś się stanie, oddaj jej mój pamiętnik, jest w szufladzie. - Głową wskazał stojącą obok łóżka szafkę.

Stiepa przytaknął ruchem głowy, nie był pewny swojego głosu. Jego brat zakochany w dziewczynie młodszej od niego o dwanaście lat. Siedziała na korytarzu rozmawiając o czymś z Miszą, co chwila przeczesywała rude pasma nerwowym ruchem i zerkała do sali, uśmiechając się za każdym razem, gdy spotkała spojrzenie Alexa. Godziny odwiedzin zakończyły się, więc Stiepa ostatni raz uściskał brata i wyszedł z sali, zabierając go ze sobą Nikę i Miszę. Wracali pełni nadziei, co jeśli faktycznie znalazłby się dawca? Odstawił Miszę do domu i odwiózł Nikę. Dziewczyna zatrzymała się z ręką na klamce auta.

- Powiem mu jutro - uśmiechnęła się lekko - Powiem mu, że go kocham. Nie zamierzam dłużej czekać.

Szybko wyskoczyła z samochodu i pobiegła do domu z lekkim sercem, przepełnionym nadzieją na szczęśliwe zakończenie. Stiepa potrząsnął głową z lekkim uśmiechem. Para wariatów. Ciche westchnienie ulgi uleciało z jego ust. Jeśli wszystko potoczy się zgodnie z przewidywaniami lekarza, była realna szansa na uratowanie jego brata. A skoro dziewczyna była w nim zakochana, jest nadzieja na lepsze jutro dla nich wszystkich.

Właśnie parkował pod domem, gdy rozdzwonił się jego telefon. Szpital. Odebrał szybko mając nadzieję na dobre wieści. To co usłyszał, zmroził jego serce, nadzieja, cudowny klejnot, tak ulotna, zwiodła go ostatni raz. Jak on powie to Miszy? Wnętrze samochodu wypełniło jego pełne rozpaczy zawodzenie, krzyk rozdzieranej utratą duszy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top