9. Pocałunek magów

        Siedzieliśmy tak od 5 minut. Ja niewiedziałam gdzie podziać wzrok. Towarzysz po lewej siedział i mi się przyglądał, jakby nad czymś myślał. W końcu tę głuchą ciszę przerwał jego niski ochrypły głos.

-Martwiłem się o ciebie. Jednak muszę przyznać że jestem świetnym nauczycielem jeśli po jednej lekcji tak go załatwiłaś.

-Przepraszam oraz tak jestem wspaniała.

         Śmialiśmy się tak już długo. Rozmawialiśmy o wszystkim o niczym. Wiem że ma młodszą zaborczą siostrę Samanthe. Dowódca jest jego ojcem a matka zajmuje się ich domkiem w wiosce. Tam jest bliżej rodziny ale widzą sie prawie codziennie. Jest generałem sił magów ognia, Alex wody a Alice jest kandydatką na dowódcę armii natury, narazie jest nim Chris ale on ma niedługo odejść na emeryturę, a Alice jest świetną wojowniczką. Kto by pomyślał ta wesoła drobna brunetka.

        O dziwo opowiedział mi też trochę o mnie.
Podobno wieki temu żyli tacy jak ja i to oni władali wtedy wszystkimi plemionami. Rodziło się takich jeden na sto lat, ale byli bardzo silni a dodatkowo każdy posiadał jeszcze piąty element, który pasował do atutu danej magii ultimum. Dla wody było to uzdrowienie, ognia-błyskawice, ziemi-metalu, a powietrza-duchowej mocy. Ja mam uzdrowienia co wyjaśnia sytuację z Alice w ogródku.

        Eleanora dalej miała mój wisiorek. Zapeniła mnie że mi go odda jak tylko skończy badania nad nim. Narazie zaobserwowała że ten medalion blokował moje moce dlatego mogłam spokojnie żyć w świecie ludzi. Ktoś musiał wiedzieć o moich mocach, ale przecież z rodzicami zawsze mieszkaliśmy na ziemi skąd więc mogliby wiedzieć.

        No i ta piosenka babci. Używa się jej tutaj wiele razy. Do magii jak i zwykłą piosenkę, Alice mówiła że poprawia nastrój.  Niektóre przepisy na eliksiry miały zagadki naprzykład jakich substancji użyć aby nikt niepowołany albo po prostu głupi nie bawił się miksturami. Jeżeli napój miał słabe albo nie istotne działanie zagadki były łatwiejsze ale kiedy były bardzo rzadkie bądź silne, potrafiły być zapisane innym językiem.

    Zauważyłam że Nathan robi się śpiący, ale nie chciał iść spać bo postanowił że tej nocy on będzie mnie pilnował. Mam nadzieję że nie zrobi się nad opiekuńczy. Ja musiałam tę noc leżeć w łozku szpitalnym. Eleanora stwierdziła że obudziłam się szybko ale moje siły nie wróciły. Posunełam się na bok i odstąpiłam miejsca wskazując by się kładł.

-Niewiem czy to dobry pomysł, płomyczku.

-Nie marudź i wskakuj a... nie jestem płomyczkiem.

-Dobrze kotku- powiedział i położył się obok mnie. Skąd nagle u mnie tyle odwagi żeby takie coś proponować ale szkoda mi go było i nie żałuje.

-Nie podziekowałam ci jeszcze za ratunek. Ten w lesie,potem na plaży i dzisiaj...

-Nie musisz. Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś ci się stało.

        Co? Ale... no nie powiem wybił mnie tym pytaniem. Zależy mu na mnie. Czy jestem z tego powodu szczęśliwa? Tak! Nie! Niewiem...

-Mimo to dziękuję... że jesteś.

        Podarował mi swój firmowy uśmiech. Powili przybliżył się do mnie. Złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Na początku był delikatny. Jego wargi były słodkie i cudowne. Smakował kawą i karmelem. To był pierwszy raz kiedy się całowałam, ale podobało mi się to. Obydwoje zatraciliśmy się w tym pocałunku, nawet nie zdając sobie chyba sprawy co robimy ale nie obchodziło mnie to teraz. W brzuchu miałam miliony motyli a serce łomotało coraz szybciej. Oblizał moją wargę prosząc o dostęp, który natychmiast dostał. Nasze języki toczyły walkę o dominację. Kiedy brakło nam tchu, odkleiliśmy się od siebie. Patrzyłam, ciężko dysząc w jego piękne szkarłatne oczy. Były w nich iskierki szczęścia. Uśmiechnął się i wtulił w moje włosy lekko je gładząc. A ja jeździłam dłońmi po jego torsie. Gdy byłam już na granicy jawy a snu usłyszałam jego szept.

-Co ty ze mną robisz mała.-pocałował mnie w czoło i odpłynełam w krainę morfeusza.

☆☆☆☆☆
Tak jak obiecałam dzisiaj pojawią się dwa rozdziały. Miłego dzionka🤗😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top