8. Najważniejsza jest jej ochrona

-Lily nie biegaj tak szybko bo...

Dziewczynka nie zwracając uwagi na matkę parła dalej naprzód. Jednak jej nożki zaczepiły o kamień i wylądowała na betonie kolanami.

-... się przewrócisz. Ojej, poczekaj zaraz ci to przemyje.-kobieta wyjęła z torby butelkę wody i nalała na rękę, przyłożyła ją do nożek dziecka. Ze zdartych kolan powoli spływały małe strużki krwi. Jej dłoń po chwili zaczęła lekko świecić a rany Lily powoli znikać.

-Pseplasiam mamusiu

*******

       Kiedy mój sen się skończył ocknełam się na ramieniu mężczyzny, który mnie zaatakował. Wynosił mnie z zamku. Natychmiast mu się wyrwałam i posłałam w jego stronę płomienie. On na to działanie zrobił unik i uderzył mnie w bok. Syknełam z bólu, ale oddałam mu soplem lodu, który trafił go lekko w ramię. Nasza walka była długa i zacięta.
Ja ledwo się trzymałam na nogach za to mój przeciwnik był cały pokaleczony i z opuchliznami jednak widać było że ma nadal sporo siły. Podszedł do mnie ale ja z całej siły powietrzem docisnęłam do ziemi lecz wtedy niestety całkiem opuściły mi siły i wiatr się uspokoił. Mężczyzna nie tracąc czasu chwycił mnie za gardło i rzucił na ziemię. Próbowałam się z niej podnieść ale na marne. Gdy on miał wykonać ostateczny cios usłyszałam krzyk, a przy wyjściu zobaczyłam Nathana. Potem nic nie pamiętam bo pojawiła się ciemność.

        Spróbowałam otworzyć oczy, jednak jasne światło mi to uniemożliwiało. Powtórzyłam manewr i poczułam lekki ucisk na ręce. Zerknełam w bok a na krzesełku przy moim łóżku siedział Nath. Patrzył na mnie z troską i ulgą w oczach.

Przybliżył się mnie i zaczął szeptać.

-Jak się czujesz?

-Dobrze ale gardło mam jak papier ścierny.-Natychmiast zerwał się ze swojego miejsca i przyszedł ze szklanką w ręku ktorą mi podał.-Dziękuję

POV. Nathan

    Kiedy skóczyłem trening z Lily, musiałem trochę odpocząć. Mała ma siłę nie powiem, ale jej się przecież nie przyznam. Dawałem z siebie trochę więcej żeby lekko podnieść poprzeczkę a i tak dawała radę.

        Po wyjściu z jadalni chciałem się jej jeszcze zapytać czy jest głodna. Od ostatniego jedzenia minęło 10 godzin.
Ruszyłem do pokoju dziewczyny, ale jej nie było. Ruszyłem do strażników ale leżeli na ziemi z małymi zadrapaniami. Pobiegłem do wyjścia z zamku i zauważyłem moją małą. Walczyła zacięcie, szybciej i mocniej niż jak pokazała na treningu. Wyglądała świetnie mimo że widać było po niej zmęczenie i obrażenia. Jej przeciwnik wyglądał wiele razy gorzej, miał więcej siły ale kulał, jego twarz była cała we krwi i jedną ręką trzymał się brzucha.

         Biegłem jeszcze szybciej ale Lily z całej siły odrzuciła go siła powietrza i opadła na ziemie. Lily zaczęła opadać sił a jej oprawca szybko to wykorzystał i uniósł ją jedną ręką rzucając na ziemię. Nie pozwolę żeby tak ją dłużej traktował. Kiedy wreszcie znalazłem się bliżej krzyknąłem odwracając uwagę mężczyzny od mojej małej. Kiedy miałem go zaatakować znikł. Nie czekając dłużej zabrałem Lily delikatnie na ręce i pobiegłem do skrzydła medycznego.

-Trzymaj się Lily,wyjdziesz z tego-musisz, dodałem w myślach. Ta mała blondynka nieźle przewróciła mi w głowie samą jej obecnością. Na początku mnie to wkurzało,ale teraz nie wyobrażam sobie bez tego życia. Bez jek humoru, pozytywnego myślenia, ciętego języka i jej pięknych błękitnych oczu.

POV. Lily

-Kto cię zaatakował?-zapytał Edward.

     Opowiedziałam im wszystko co wydarzyło się jakąś godzinę temu. Nie pomogłam zabardzo bo mało widziałam. A sama postać nic nie mówiła. Po prostu mnie sobie wzięła.

-Oni już wiedzą-znowu odezwał się Edward. Był nad wyraz wkurzony.
Nath stał przy drzwiach i przyglądał mi się z troską. Eleanora smarowała moje rany różnymi maściami. Alice siedziała przy łóżku i również mi się przyglądała.

-Kto i co wie?

-Nasi wrogowie, czarodzieje magii wiedzą że mamy w szeregach ultimum. Będą próbowali ją wykorzystać-odpowiedział nasz dowódca a ostatnie zdanie skierował głownie do moich przyjaciół-Nie możemy do tego dopuścić dlatego jeżeli kogoś z nas nie będzie przy tobie dostaniesz ochronę Lily. Teraz najważniejsza jest jej ochrona.

-Ale...

Nie dane było mi dokończyć.

-Na dzisiaj starczy wrażeń,odpoczywaj-zakończył to wszystko Alex którego nawet nie zauważyłam. Dobra ze mnie przyjaciółka nie ma co. Wszyscy skierowali się do wyjścia oprócz Natha.-Idziesz stary?

-Jeszcze chwilkę tu posiedzę. Nie mogę pozwolić że będzie się nudzić

   Spojrzał na mnie z chytrym uśmiechem. Po chwili zostaliśmy sami  no pięknie...

-----------
Hejeczka. Mam 4 dni wolnego więc mam nadzieję że bardzo dużo napiszę. Dziękuję za oddane głosy i zachęcam do komentowania albo pisania do mnie na priv uwagi, przemyślenia i propozycje.

Ps. Podoba się wam inicjatywa pisania perspektyw innych osób? Jak myślicie co spotka Lily?😉🤗



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top