11. Zdrajczyni-wybawczyni

      -Jaka zdrajczyni? Przecież mieszkałyśmy od zawsze razem na świecie. Tak właściwie jak się tu znalazłaś? Musiał by cie ktoś przyprowadził, albo jesteś magie. Żadne z tych opcji nie jest możliwe. Prawda?

- Nie koniecznie Lily- głos ww tej mało korzystnej sytuacji zabrał Edward- twoja babcia wie o nas dużo. Można powiedzieć za dużo.

       Nic z tego nie rozumiem. Mówimy o mojej babci. Uparta, nieustępliwa i naiwna. Więc jak do tego wszystkiego doszło? Osoba która kochałam i bezgranicznie ufałam okazuje się kompletnie kim innym. Miałam tyle pytań, ale jedno najbardziej nasuwało się na język. Ale jak to możliwe? Miałam nadzieje że ktoś w końcu mi wszystko wyjaśni. Mimo tego nikt nie kwapił się do jakiegokolwiek ruchu w tym celu.

-Powinna wiedzieć – usłyszałam szept Eleanory kierowany do Edwarda.

- Ale nie jest jeszcze gotowa

- Możecie do cholery mi powiedzieć co tu się dzieję?

-No Edwardzie. Powiedz jej, zobaczymy kto okaże się zdrajca i czy na pewno – powiedziała z jadem w głosie moja babcia

- Dobrze. Powiem ci co się stało 20 lat temu.

      Poważny ton Edwarda i smutny wzrok Nathana wcale nie pomagał w zachowaniu spokoju. Jednak usiadłam pośrodku stołu tak, że dzieliłam moja babcię od Edwarda.

-Wiesz już że dawno temu raz na sto lat rodzili się ludzie jak ty. Spełniali rolę władcy i opiekunka a przede wszystkim kogoś na wzór strażnika. Gdyby nie oni w naszym świecie panowałaby wieczna wojna. Za ich władzy wszystkie konflikty i spory były rozstrzygane pokojowo. Jednak kiedy urodził się następny mag 4 żywiołów miał on kompletnie inne cele niż jego poprzednicy...

- Za jego rządów panował strach i wojna jego piątym elementem była magia krwi. Odbierał ludziom życia a czarodzieja magie. Chciał tylko władzy. Postanowiliśmy się mu postawić, stworzyliśmy drużynę ja, Edward, twoja babcia-Bethany i matka Nathana Julia. We czwórkę posiadaliśmy wszystkie żywioły i mogliśmy zebrać się i zaatakować. Trenowaliśmy miesiącami. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Ludność posiadających moce zgromadziliśmy w ukrytym świecie, gdzie się znajdujemy. Jednak kiedy przyszedł dzień wojny Bethany... - głos Edwarda zabrała Eleanora, ale w pomieszczeniu była jeszcze jedna osoba.

- Uciekła. Wszyscy poświęcili wiele. Swoje zdrowie, moce, rodziny a nawet życia aby dać nam szanse na atak. A ty- tu wskazała moją babcię- uciekłaś. Byłaś głownym filarem naszych sił miałaś dwie moce niezbędne do wygrania, ale stchórzyłaś a my nie mogliśmy wziąć udziału w bitwie.- dokończyła kobieta podobna do Nathana.

-Nie wiecie jak było. Musiałam uciec. Szanse na powodzenie misji były zerowe, ale wy mnie nie słuchaliście. Wiedzieliście o przepowiedni ale nie. Woliliście wysłać setki ludzi na śmierć niż poczekać, a teraz możemy zniszczyć Dark Lorda – broniła się babcia.

-STOP! Jaka przepowiednia? I to niemożliwe żeby babcia miała coś z tym wspólnego przecież z rodzicami mieszkaliśmy na ziemi. Nie mogłam uwierzyć ich słowom. Wszyscy mnie okłamali. Całe życie żyłam w kłamstwie.

-Lily skarbie posłuchaj. -zaczęła babcia ze smutkiem oczach. - Nie miałam wyjścia. Przepowiednia, dała nam nadzieję. Do dziś pamiętam jej treść. „Za dwa lata kiedy księżyc będzie w pełni na świat przyjdzie ultimum, nowego pokolenia. Wyplewi zło i zaprowadzi pokój a jej oczy koloru będą tęczy." Kiedy minęło dwa lata od przepowiedni urodziłaś się ty o północy w pełnie. Twoje oczy zalśniły kolorami tęczy. Emily dowiedziała się o przepowiedni i nie chciała narażać cię na gniew Dark Lorda bo gdyby się dowiedział o przepowiedni zabiłby cię. Edward i cała drużyna uznała że to czas na atak. Nie zgadzałam się z nimi i razem z twoimi rodzicami ruszyliśmy i zamieszkaliśmy w świecie ludzi. Ale twój tata postanowił po 2 latach wrócić i pomóc w walce z ciemnością. Emily kochała go bardzo i mimo że strasznie ubolewała nad tym zostawiła cię pod moją opieką zostawiając wisiorek. Miał maskować twoja magię. Ja już nie mogłam wrócić. Zostałam wygnana a niedługo później dowiedziałam się że Emily i Gregory polegli na polu walki. Resztę już wiesz.

       Słuchałam wszystkiego z bólem. Niewiem kiedy a moją twarz zalały potoki łez. Poczułam że ktoś mocno obejmuje moje ramiona. Nathan próbował mnie uspokoić ale na marne. Osoby które kocham okłamali mnie i podawali się za kogoś zupełnie innego. Moi rodzice zginęli w walce. Babcia aby uratować setki ludzi została wygnana a ja mam pokonać faceta, który od 20 lat sieje postrach wśród ludzi. To dużo jak na jeden dzień, ale postanowiłam się nie załamywać. W końcu jestem nadzieją świata magów.

-Rozumiem... - starłam łzy i odwrociłam się do moich przyjaciół Natha, Alexa i Alice – to kto pomoże mi skopać dupę pewnemu władcy?

☆☆☆☆☆☆☆☆☆
Hej, cześć, witam. Dzisiaj pojawi się jeszcze jeden rozdział. Gwiazdkujcie i komentujcie i polecajcie znajomym do czytania. Co postanowi Lily? I czy to powoli koniec tej historii? Jak myślicie?   

    

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top