Prolog

Gdzieś z zimnej północny nadszedł kres
Wszyscy pogrążeni w stres
Przez klepsydrę życia przesypuje się gorycz i strach
Śmierć daje Życiu szach
Na szali ostanie światło
Które i tak dawno przygasło
Bo w miłość już nikt nie wierzy
Nie stajemy do walki,
Nie domagamy się naszej własności
Stajemy się marionetkami samotności
A ona tylko czeka
Aż przelana krew jak rwąca rzeka
Pozbawi nas człowieczeństwa
A gdy zniknie w ludziach nadzieja
Nasz świat uratuje kaznodzieja...

***

     Dedykowane moim przyjaciołom, bez których pochłonął by mnie mrok.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top