8 Rozdział

Byłam zmęczona wczorajszym patrolem, bo dawno nie chodziłam na patrole. Dziś mój mentor, został zwolniony z Klanowego Treningu by ze mną potrenować. Wybiegłam z legowiska i spotkałam mentora, który już na mnie czekał.

     -No to co dziś trening walki! - Powidział. - Bo jak Klan Liścia nas zaatakuje to co my zrobimy? Ty jak na razie nie znasz za dużo ruchów, więc Cię nauczę. - Uśmiechną się mój mentor.

     -Wolę polować, ale w obecnej sytułacji......-Zawachałam się. - Zgoda! Jestem Ci przecież coś winna, bo jednak nie jesteś na treningu.

     -Jakoś mi to nie przeszkadza. - Powiedział. - Tak, się tam da wymęczyć, że tylko spać, przez cały dzień potrzeba by już zmęczonym nie być. No, ale może kolejną bitwę wygramy.

Wesziśmy na polanę treningową, była to obszerne wrzosowisko, lecz każdy uważał, że lepiej jest mówić polana treningowa a nie wrzosowisko treningu, kiedyś połowa naszego terenu to był Klan Dnia a Połowa Klan Nocy, lecz Klan Dnia odszedł nie wiadomo kiedy, gdzie , i po co. Kilka kotów Klanu Dnia zostało i dołączyło się do naszego Klanu, lecz nic nie mówili, dostaliśmy ich terytorium, więc tak naprawdę się nam poszczęściło, ale każdy chciałby wiedzieć, Gdzie Klan Dnia? 

-To rzucisz się na mnie? - Spytał się mój mentor.

Zaczełam patrzeć w jego łapy, lecz rzuciłam się w jego bark, otarłam schowanymi zazurami i skoczyłam na grzbiet, on szybko mnie zepchną, lecz ja poturlałam się i stanełam na cztery łapy, on zaatakował, a ja odskoczyłam i drapnełam go ponownie w bark i skoczyłam na drzewo odepchnełam się od niego i wskoczyłam na mentora nie zpodziewł się tego a ja uczepiłam się jego skóry. zaczełam lekko wgryzać się w jego szyję, lecz on szybko mnie zrzucił.

-Dobrze, było. - Wychrypiał. - Wracajmy do obozu.

Weszliśmy do obozu, podbiegłam do sterty zwierzyny wziełam małą myszkę i podbiegłam do Śnieżnej Łapy i odgryzjam kęs i podałam mysz koleżance.

-Proszę. - Powiedziałam i podałam mysz. - Jak Ci miną dzień?

-Dobrze, a jak Ci? - Spytała Śnieżna Łapa.

-Było fajnie...Mniałąm trening walki a ty? - Spyałam.

-Ja polowałam i patrolowałam. - Odpowiedziła.

-Krwawa Łapa, wydaje się trochę dziwna. - Powiedziałam mając nadzieję, że siostra zna przyczynę, zmiany u Krwawej Łapy.

-Też to zauważyłam, ale nie wiem co zrobić. - Powiedziała że smutkiem w głosie. - Nie chciała się ze mną dzielić językiem i poszła gdzieś do lasu. Zawsze byłyśmy takie sobie bliskie, nasza matka jest medyczką i nie może się nami zajmować, a ojciec pochodził z Klanu Dnia.

-Wiesz coś o tym Klanie? - Spytałam.

-Nie, ale wiem, że starszyzna wie, jest tam nawet jeden który urodził się w Klanie, ale zmienił Klan, tak jak Zimny Wiatr. - Powiedziała. - Upoluj im coś to może Ci coś powiedzą? Ale przekażesz mi jak się dowiesz? To jednak ja Ci o tym powiedziałam i wymyśliłam Plan działania. - Dopytywała uczennica.

-Jasne, że Ci powiem! - Krzyknęłam tak,że kilka kotów na mnie spojrzało.

-Dziękuję, Kryształowa Łapo. - Oznajmiła koleżanka z legowiska z ulgą w głosie. - Tylko przynieś im tuściutką mysz. - Zaśmniała się. - Inaczej, nie wyjdzie.

***

Po długiej rozmowie z Śnieżną Łapą, weszłam do legowiska uczniów i usiadłam w legowisku zaczełam wylizywać sobie futerko, po chwili wszedł Kruczy Pazur, popatrzył na mnie z dumą i oznajmił.

-Idziemy na zebranie! - Powiedział Kruczy Pazur. - Idź spać wyruszamy wieczorem. - Powiedział uroczystym tonem. 

-To Super! - Powiedziałam. - Moję pierwsze zebranie!

-Tak, idź spać bo nie dasz rady i tam zaśniesz. - Powiedział.

Położyłam się i zasnełam, było mi wygodnie, muszę być wypoczęta na zebranie.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top