Ucieknąć przed bólem

Rak złośliwy serca...... gdy to usłyszałam pomyślałam "czy pan sobie żartuje?! To niemożliwe!", ale lekarz był śmiertelnie poważny gdy mi to mówił.

-zostało ci półtorej roku życia... przykro mi- lekarz kierował się do moich przyjaciół, którzy stali za szybą i patrzyli na mnie.

-proszę pana... niech pan nikomu o tym nie mówi... nie im... proszę...- gestem głowy wskazałam na chłopaków. Lekarz wąchał się lecz przystał na moją prośbę. Wszystko zaczęło się walić. Moja choroba... potem Pokolenie Cudów się rozpadło.......

~~teraźniejszość~~

-łaaa!! Kuroko przestań straszyć!- krzyknęłam gdy chłopak znikąd pojawił się przy mnie. Chodzę do gimnazjum z Kuroko. Jak na razie jestem zadowolona. Chłopak nic nie wie o mojej chorobie. Niedawno poznałam Kagami Taiga'e.

-wybacz...- powiedział i kontynuowaliśmy drogę do hali na trening. Niedługo zaczyna się ważny mecz dla drużyny Seirin przez co teraz dużo czasu spędzają na treningi.

-Reika-chan, idziesz z nami?- spytał Kagami.

-hm? Nie, nie tym razem muszę iść na zakupy, paa!- krzyknęłam w biegu. Chłopaki pomachali mi i już ich nie widziałam.

~~ time skip~~

Kupiłam wszystkie potrzebne rzeczy i szłam do kasy gdy nagle zaczęłam kaszleć. Okropnie drapało mnie w gardle a gdy przyłożyłam rękę do ust poczułam że coś wyplułam. Spojrzałam na dłoń i zobaczyłam krew. Przestraszyłam się. Czemu akurat teraz?! Ludzie, którzy stali w pobliżu spojrzeli na mnie. Niektórzy jak najszybciej poszli dalej a inni szeptali i starali się mnie ignorować. Jak najszybciej wyciągnęłam chusteczkę i zakryłam usta szybko je wycierając. Zapłaciłam za zakupy i poszłam do domu.

-jestem!- oznajmiłam gdy byłam już w domu.

-o Reika tak szybko się uwinęłaś z zakupami? dziękuje- powiedziała pani Mei.

-żaden problem- odpowiedziałam i poszłam rozpakować zakupy do kuchni.

-Reika... znów miałaś atak?- w kuchni pojawiła się Mei z moją, zakrwawioną chusteczką w dłoni. Odwróciłam wzrok na torbę z zakupami. Pewnie mi wypadła z torby.

-Reika to jest coraz częstsze musisz iść do lekarza...- zaczęła ale jej przerwałam.

-żadnych lekarzy! Jeśli się dowiedzą o tym że jest jak jest przypną mnie do kabli w szpitalu a ja tego nie chcę- powiedziałam ledwo panując nad emocjami. Nie chcę słyszeć o szpitalu. Pójdę tam wtedy gdy już nie będzie wyboru.

-Reika...- powiedziała łagodnie Mei, ale ja wyminęłam ją i poszłam szybkim krokiem do swojego pokoju. Rzuciłam torbę w kąt i położyłam się na łóżko. Na szafce nocnej stała butelka i moje leki. Wzięłam do ręki tabletki i połknęłam jedną, przepijając wodą. Shiro zamiałczał i napuszył się patrząc na mój telefon, który zaczął wibrować.

Ryouta- hejo Reikacchi! Mam wspaniałą wiadomość... jestem koło twojego domu (^-^)

O matko! Ryouta czemu teraz!? Szybko wstałam i spojrzałam przez okno. Faktycznie tam stał! Przed furtką a gdy mnie zauważył zaczął mi machać. Kurde! Szybko sprzątnęłam swoje leki i wsadziłam pod łóżko (ależ Reika ma pomysły :)).

Reika- już idę

Z prędkością światła zleciałam z piętra i włożyłam w których równie szybko pobiegłam otworzyć Kise furtkę i uściskać go mocno.

-E? co, aż tak się stęskniłaś?- spytał i też mnie przytulił.

-jeszcze się pytasz, głupku... bardzo tęskniłam- powiedziałam i puknęłam go lekko w czoło.

-ej! Spotykamy się po roku a ty mi wyjeżdżasz z "głupkiem"?!- Kise zrobił minę zbitego szczeniaka na co zachichotałam.

-ok ok wchodź do środka- zaprosiłam go do domu. Kise dobrze znał mój dom bo nie raz był tutaj w gościach. Od razu skierował się do mojego pokoju i rzucił się na moje łóżko.

-a pozwoliłam?- spojrzałam na niego lodowatym wzrokiem.

-nie bądź taka oschła! No choć tutaj- chłopak chwycił mnie za rękę i pociągną do siebie. Zanim się zorientowałam siedziałam na jego kolanach a silne ramiona Ryouta'y obejmowały mnie w talii. Czułam bijące od niego ciepło. Czułam jak moje policzki płoną od rumieńców.

-K-Kise?- mój głos drżał i wtedy on........







Huehuehuehuehue zaczynają się Polsaty miśki kochane ;) jak myślicie co Kise zrobi? Piszcie w komentarzach i nie zapomnijcie o gwiazdach ^-^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top